Dziś kilka minut przed 5. na ul. Leśnej w Lubaniu doszło do wypadku, w wyniku którego śmierć na miejscu poniósł 43 – letni mieszkaniec Lubania.
Według mieszkańców 43-latek przynajmniej od dwóch dni szalał na motocyklu po lubańskich Księginkach. Dzisiejszej nocy ryk jego jednośladu nie dawał spać mieszkańcom południowej dzielnicy miasta. Kilka minut przed 5. motocyklista jadąc w kierunku centrum wywrócił się na łuku drogi i z dużą prędkością uderzył w kamienny słup ogrodzenia. W wyniku odniesionych obrażeń poniósł śmierć na miejscu.
tekst/foto: eLuban.pl
Brawo dla tego Pana. Jednego mniej. Dobrze że nie zabrał nikogo ze sobą.
Brawo dla ciebie wygrałes trofeum największego debila roku… Jeśli pan/pani nie wie co to jazda motocyklem to niech nie komentuje bo ten komentarz jest nie potrzebny… Każdy motocyklista lubi odkręcić manetkę ale ten zrobił to za mocno i nie pomyślał o konsekwencjach tego więc to nie jest powód do wyzwania bo jakby żył to byś nie powiedzial/ła mu to w twarz…
a jaki miał powód we wku**ianiu ludzi po nocach “odkręcając manetkę”? Drogi publiczne nie służą do tego, szczególnie te w mieście gdzie domyślam się grzał koło setki conajmniej…
Chyba panu/pani to trofeum się należy. A, sorry, zapomniałem, że dla niektórych motocyklistów nie istnieją zdrowy rozsądek, kodeks drogowy ani prawa fizyki. Manetkę to odkręcać można w trasie, poza zabudowaniami albo na torze, a nie pajacować po nocy w środku miasta i nie dawać spać ludziom. Selekcja naturalna, od początku istnienia świata działa u zwierząt, a człowiek to przecież też zwierze, więc czemu na niego ma nie działać? Przykład w powyższym artykule.
Ty tłuku motory góra bardzo dobrze jednego śmiecia mniej Ty szykuj się za nim trociniaku wiejski ..brawo !!
Odkręcać to wy se możecie na torze albo w wyznaczonych do tego miejscach. Nie jesteście sami na drogach żeby upalać gdzie wam się żywienie podoba. Ja nikogo nie obrażam i nie wyzywać więc również nie życzę sobie tego w moim kierunku.
Fajny nick, Motoy Górą. Hehe…
Fajnie jest jeździć motorkiem, podnieść przednie kółko, ryknąć dla podziwu gawiedzi, na ruchliwej ulicy odkręcić manetkę do oporu.
Mój sąsiad, mając dość ryczących yamah itp., które zagrażają bezpieczeństwu na ulicach stwierdził, że chyba posunie się nawet do tego, że kiedyś wrzuci kijaszka w szprychy takiej yamahy, i nie będzie się przejmował tym co się stanie z yamahą i z powożącym.
Do motory górą- co byś napisał gdyby chodnikiem z imprezy wracali twoi znajomi lub ktoś z rodziny a koleś też by odkręcił manetke do końca? Często tak się zdarzało. Też lubię motory ale w mieście takie numery? To musiało się tak skończyć.
Sam jestem motocyklistą, ale takich imbecyli jak w artykule, albo w komentarzach to kazałbym pałować jak górników w kopalni Wujek