Z mandatem, kosztami wezwania lawety i sporą szansą na nagrodę w kategorii „głupot roku” stary rok pożegnał kierowca SUV-a, który po zmroku wjechał na czarny szlak, gdzie utknął.
Kierujący samochodem marki Audi obywatel Niemiec wybrał się w podróż życia. Postanowił przejechać z Jakuszyc do Czech. I nie byłoby w tym ani nic dziwnego, ani nadzwyczajnego, gdyby nie trasa, którą mężczyzna obrał. Aczkolwiek jak sam twierdził to nie on wybrał taką trasę, tylko nawigacja go tak poprowadziła, co wydaje się równie dziwnym wytłumaczeniem, jak sama jazda nocą prowadzącym przez las szlakiem.
Ów mężczyzna nie pojechał bowiem szeroką, asfaltową drogą prowadzącą do granicy, tylko wjechał do lasu, do parku narodowego i czarnym szlakiem chciał dojechać do schroniska Petrovka. Droga ta ma nieco ponad 6 kilometrów długości i prowadzi zboczem Długiego Grzbietu. Jest to bardzo popularny szlak turystyczny, aczkolwiek do wycieczek pieszych, a nie samochodowych.
Jak podkreślają pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego: „Jest to nie tylko nielegalne, ale i niemożliwe. Nie da się tym szlakiem przejechać nawet latem, bo u góry jest on tylko ścieżką.”
O tym, jak trudny jest to szlak i jak skromne są jego umiejętności oraz jak słabe jest w zetknięciu z trudnościami występującymi na szlaku „terenowe” auto Niemiec przekonał się bardzo szybko. Jego Audi straciło grunt pod kołami.
„Mężczyzna w ciemnościach zjechał na pobocze, zawisł nad rowem i tak został. Bał się, że ktoś mu okradnie samochód, więc spędził przy nim sporo czasu.” – wspominają pracownicy KPN.
Pilnujący swoich czterech kółek turysta został namierzony. Za wjazd samochodem do parku narodowego zapłacił tysiąc złotych mandatu. Dodatkowym kosztem dla kierowcy była opłata za wezwania lawety. Z pewnością przyjdzie także zainwestować w aktualizację mapy samochodowej.
Suw nie dał rady podjechać a dała radę laweta?
Szok.
Laweta przyjechała w dzień. A gość w Audi jechał w nocy.
ta historia musi mieć drugie dno bo nie można być aż tak głupim