Sterta plastikowych części samochodowych „przyozdobiła” pola Pogórza Izerskiego. To kolejne dzikie wysypisko w regionie, bomba ekologiczna.
Coraz częściej odnosimy wrażenie, że władze rządzące naszym krajem nie wiedzieć, dlaczego nie chcą dostrzec problemu dzikich wysypisk śmieci. Obowiązujące przepisy nie pomagają w likwidacji problemu, a wręcz go potęgują.
Zalewają nas dzikie wysypiska śmieci
Od kilku, kilkunastu lat Polskę zalewają dzikie wysypiska śmieci, które stanowią prawdziwą bombę ekologiczną, z którą mierzyć się będą musiały kolejne pokolenia. Niestety władze naszego kraju jakby nie dostrzegały problemu, który same poprzez wprowadzanie nieżyciowych przepisów wygenerowały.
Co wyrzucamy do lasu?
W znacznej mierze plastikowe części samochodowe, ale także elementy samochodowej tapicerki, oleje samochodowe, opony, śmieci budowlane; resztki styropianu, wełny mineralnej, farb, lakierów, chemikaliów, po sprzęt gospodarstwa domowego i tzw. „gabaryty”. Takie rzeczy podrzucane są w lasach, na przydrożnych parkingach, rowach, czy polach.
PSZOK-i to pozory segregacji odpadów
W Polsce część z tych niepotrzebnych nam rzeczy, jak np. opony, sprzęt AGD, czy stare meble możemy dostarczyć do PSZOK-u, ale na tym teoria się kończy i pojawiają się schody. Godziny pracy PSZOK-ów dostosowane są bardziej do potrzeb urzędników niż dla pracujących obywateli, a ponadto te nie przyjmują wszystkiego, co przeciętny Iksiński chce oddać. Regulaminy Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych są bardzo szczegółowo opracowane i zawierają informacje, kto i co może tam dostarczyć.
Czego nie przyjmie PSZOK
W punktach tych nie oddamy elementów plastikowych z samochodu, samochodowej tapicerki, płynów eksploatacyjnych, resztek po remontach, w tym styropianu, farb, lakierów, chemii, czy niekompletnych sprzętów AGD. Efektem tych restrykcyjnych przepisów są właśnie dzikie wysypiska śmieci.
Politycy bez pomysłu na dzikie wysypiska śmieci
Wprawdzie politycy chwalą się walką z zanieczyszczającymi środowisko. Wprowadzają kolejne ustawy zwiększające kary dla osób śmiecących, wydają miliony na zakup kamer fotopułapek dla leśników, jednak trudno nie odnieść wrażenia, iż to jak pogoń za króliczkiem, którego wszyscy gonią, ale nikt go nie chce złapać.
– „Dziś Sejm RP przyjął ustawę zwalczającą przestępczość środowiskową. Teraz trafi ona pod obrady Senatu. To największa od lat 90. nowelizacja kodeksu karnego oraz wykroczeń z zakresu przestępstw środowiskowych. Po reformie Inspekcji Ochrony Środowiska, wzroście wykrywalności, teraz czas na bardziej surowe kary” – podkreślał podczas konferencji prasowej w dniu 22 lipca 2022 r. wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.
Wiceminister przyznał, że proponowane zmiany są reakcją na historyczne zaniedbania w zakresie realnej walki z przestępcami środowiskowymi. Nowelizacja wprowadza także podwyższenie kar grzywny za zaśmiecanie miejsc publicznych.
– „W drodze mandatu za zaśmiecanie lasów czy parków proponujemy karę do 5 tys. zł” – dodawał wiceminister klimatu i środowiska.
Znikoma wykrywalność zaśmiecających lasy
Niestety, żadne, nawet najsurowsze kary nie wydają się odstraszać ludzi, którzy wywożą odpady do lasów, czy na przydrożne parkingi, bo wiedzą oni, że nikt nie jest ich w stanie ich namierzyć. Prawdopodobieństwo wpadki jest niemal zerowe. Zatem podwyższanie kar to taki strach na wróble, który w znikomym stopniu jest w stanie wpłynąć na poprawę, jakości środowiska i zniwelować problem dzikich wysypisk śmieci.
Jak zlikwidować dzikie wysypiska śmieci?
Zdecydowanie bardziej skutecznym sposobem byłoby wprowadzenie obowiązku posiadania zaświadczenia przez osoby, które oddają szkielet samochodu na złom, czy osoby, które chcą wyrejestrować auto, iż elementy tapicerki samochodowej, plastików, itp. oddali w legalnym punkcie. Do tego wprowadzenie obowiązku przyjmowania wszystkich odpadów przez PSZOK-i i dostosowanie – wydłużenie godzin ich pracy oraz wprowadzenie pracy punktów w soboty. To niby tak niewiele, a zmienić może całe nasze życie i życie naszych dzieci. Jednak jak na razie nikomu z rządzących na tym nie zależy.
Wysokie koszty likwidacji dzikich wysypisk śmieci
NIE! Nie chcemy tu tłumaczyć i usprawiedliwiać śmieciarzy, bo zdecydowanie sprzeciwiamy się takim praktykom, ale dostrzegamy, iż gdyby polityka związana ze składowaniem odpadów była bardziej przychylna dla mieszkańców dzikich wysypisk śmieci byłoby znacznie mniej. Jak dotąd chyba nikt nie policzył ile kosztuje NAS – tak nas wszystkich sprzątanie po śmieciarzach, jaki koszty ponoszą samorządy, jakie ponosi środowisko? Jak na razie jedynym lekarstwem polityków na śmieci są rosnące ich ceny oraz obowiązki uprzątania wysypisk przez właścicieli terenu, na których te się znajdują.
Wyobraźcie sobie, że Wasz sąsiad zamiast wrzucić śmieci do swojego śmietnika, pod osłoną nocy przerzuca worki na Waszą posesję. Wśród tych śmieci są środki chemiczne, które rozlewają się na Waszym pięknym trawniku, wsiąkają w piaskownicę i trują Waszego psa. Od tego momentu to są Wasze śmieci. Nie uprzątnie ich burmistrz, ani poseł, to Wy musicie je pozbierać, oczyścić teren i zapłacić za ich oddanie do legalnego punktu, chyba, że wskażecie i udowodnicie sąsiadowi, że to jego odpady, co graniczy z cudem.
Dzikie wysypisko śmieci na Pogórzu Izerskim
Niestety, jak na razie jesteśmy skazani na dzikie wysypiska śmieci. „Takie widoki koło dzikiej kopalni piasku za Lubomierzem” – pisze do redakcji Lwówecki.info czytelniczka i przesyła zdjęcia, które łapią za serce.
To nie pierwsze dzikie wysypisko w tym miejscu i do czasu zmiany nastawienia do problemu rządzących zapewne nie ostatnie.
Brawo Lubomierz, śiedżcie sobie kawę pijcie ciasta wcinajcie a okolice wam wystroją.
To nie jest znikoma wykrywalność tylko kary za małe.Radomice ( Gmina Wleń) wyrzucone śmieci,części samochodowe, śmieciarz ujawniony, Sąd zasądził karę 200 zł dla śmieciarza. Jeżeli sądy będą sobie robiły jaja z tego to będzie tak jak teraz w Gminie Lubomierz ( sam koszt wywozu,praca ludzi, wykrywalność służb to kwota przekraczającą 200zl),lecz żyjemy w kraju gdzie śmieciarz nie ponosi żadnych konsekwencji
Tak jak w artykule, PSZOKi to kierunek poprawy ale dla rządzących miernot to za mądre.
Zgadzam się. Gdyby można było bezproblemowo i tanio pozbyć się śmieci w legalny sposób, nikt by sobie nie zadawał trudu z wywozem do lasu. A skoro las to jedyne miejsce, które przyjmuje określone odpady…