Nadzwyczajny budżet i zwyczajna powódź, czyli o IV, V i VI sesji Rady Powiatu Lwóweckiego

11
1330

Nadzwyczajny budżet i zwyczajna powódź. Pan Rafał Ślusarz, Radny Rady Powiatu Lwóweckiego o IV, V i VI sesji Rady Powiatu Lwóweckiego.

 

 

Remanenty z poprzednich sesji

Zanim pójdzie się dalej, warto przypomnieć, w którym miejscu jesteśmy. Zgłaszane przez Panią radną Krystynę Piotrowicz pytania o wypłatę ekwiwalentu za zaległy urlop byłemu staroście zakończyły się odpowiedzią, że taka wypłata miała miejsce. Trzeba zatem przyjąć do wiadomości, że intensywna kampania na burmistrza Gryfowa prowadzona była w ramach zatrudnienia na urzędzie starosty, starosta nie wykorzystał urlopu, ani przy tej, ani przy innej okazji, a w końcu wystąpił o ekwiwalent za niewykorzystany urlop. Już sobie wyobrażam jaka byłaby jazda w mediach, gdyby tak postąpił starosta z PiS. Niestety nie jest to pierwsza taka sytuacja w powiecie lwóweckim, bo w roku 2015 ówczesny starosta również pobrał kilkadziesiąt tysięcy za niewykorzystany urlop. Podsumować to można jedynie cytatem z filmu Miś “nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”. No cóż, można o tym przypominać co miesiąc.

Druga kwestia dotyczy wątku kontroli nad tym, co czyni koalicja rządząca powiatem. Opozycja nadal nie dostała żadnej propozycji, aby działania zarządu choćby z powodów higienicznych podlegały nadzorowi innej siły politycznej. Chyba nikt z radnych koalicji nie ma ochoty zrezygnować z tego co już ma, a zastrzeżenia opozycji są dla nich jak brzęczenie much. To można z kolei podsumować cytatem z uroczej piosenki W. Młynarskiego “Zaś gdy chodzi o woźnicę, co na koźle z batem tkwił, bardzo on to kierownicze stanowisko lubił był.”

Prolog

Przed opisem VI zwyczajnej sesji Rady Powiatu uważny wyborca może zakrzyknąć. Hola, hola, a kiedy była IV i V sesja? Otóż były te sesje, ale jako tak zwane sesje nadzwyczajne w miesiącach letnich, 26.07 i 14.08. Dotyczyły one takich zmian w budżecie, do których zarząd powiatu nie jest uprawniony i musi o zgodę poprosić radę. Oczywiście oba te posiedzenie potwierdziły tylko iluzoryczność kontroli rady nad zarządem i wydatkami, bo koalicja dbała, aby na sesjach zwoływanych ad hoc, w terminach trzydniowych, mieć bezpieczną większość, więc decyzje były przesądzone, a jedyna niedogodność dla zarządu to konieczność poinformowania opozycji o przeprowadzanych posunięciach finansowych. Tak się jednak złożyło, że na sesji lipcowej rada musiała rozstrzygnąć inną kwestię – w sprawie obecności motorówek na Jeziorze Złotnickim. Spór o tę kwestię trwa od wielu lat, angażuje samorządy, rozbudza spory i emocje wśród mieszkańców. Radni powiatu lwóweckiego poprzedniej kadencji w dniu 23.07.2023 sprzeciwili się obecności motorówek podejmując stosowną uchwałę. Sprawa znalazła się w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, który w dniu 9.07.2024 zakwestionował uchwałę w całości. To negatywne rozstrzygnięcie sądu wpłynęło do naszej rady. Kolejna sesja zwyczajna wypadała już po terminie przewidzianym na odwołanie, trzeba było się zebrać wcześniej. Zagłosowaliśmy, że chcemy kontynuować spór. Osobiście preferuję wypoczynek w ciszy, ale rozumiem ludzi, którzy lubią wypoczynek aktywny, dynamiczny, z adrenaliną, z hałasem. Jeśli głosowałem za kontynuacją sporu to tylko dlatego, że argumentacja sądu wywołała mój sprzeciw. Sąd zarzucił radnym, że wprowadzili zakaz dla motorówek pochopnie i nie przeprowadzili badań nad poziomem hałasu. Uważam, że nie jest kompetencją sądu rozstrzygać, czy radny należycie przemyślał problem zanim zagłosował. Gdy głosowaliśmy nad budżetem nikt nie pytał, czy sprawdziliśmy wszystkie rubryki i kwoty. Jeśli prawo (a tak jest) przyznaje radzie kompetencje do wprowadzenia zakazu pływania motorówkami, to domniemywać należy, że radni, reprezentując swoich wyborców, są w tym zakresie kompetentni. Gdyby było inaczej,to ustawodawca przekazałby te kompetencje np. akustykom. Drugi argument sądu, ten o badaniach poziomu hałasu motorówek, jest jeszcze bardziej kuriozalny. Proponuję ustawić silnik motorówki na sali posiedzeń, włączyć go i odczytywać wyrok. Ja rozumiem, że komuś nadwrażliwemu może przeszkadzać nawet plusk wioseł kajaka i wtedy jakaś obiektywizacja jest potrzebna, ale przesadą są dywagacje nad tym, czy ryk motorówek to hałas. Sprawa ma oczywiście wiele innych ciekawych aspektów, które dołączają się do niej np. lobbowania gospodarczego lub ograniczania wolności obywatelskich. Tę ostatnią kwestię podnosił na sesji Pan radny P. Czembrowski.

Powódź

Zanim rada przystąpiła do zaplanowanych wcześniej tematów padła propozycja, aby do porządku obrad włączyć sprawozdanie z przebiegu akcji przeciwpowodziowej. Myślę, że wystąpienie Pana Łukasza Strzeleckiego (od 14 min. transmisji VI sesji) powinno zainteresować wszystkich, którzy chcą mieć wiadomości z pierwszej ręki o przebiegu wydarzeń w powiecie lwóweckim. Później występowali komendanci służb. We wszystkich wypowiedziach kładziono nacisk na jedną sprawę. Na kalendarz. Wszyscy rozpoczęli mobilizację już w środę 11. września, 12. września zdawano sobie sprawę z ogromu zagrożenia, a 13. września trwała już zacięta batalia z wodą. Tak jakby wszyscy chcieli się odciąć od niefrasobliwej i koszmarnej wypowiedzi Pana premiera D.Tuska z dnia 13. września o tym, że “prognozy nie są przesadnie alarmujące”. W trakcie wystąpienia Pani starosty można było odnieść wrażenie, że wszystko tak świetnie działało, że w efekcie powiat lwówecki obronił się przed powodzią. Tak jakby nie z naszego powiatu pochodziły te wypowiedzi Pana burmistrza Lwówka Śl. Dawida Kobiałki “Zaczęło się! Brakuje ludzi, worków i piasku. Jeśli możecie przyjechać pomóc fizycznie lub macie busa, worki lub piasek, to proszę, przyjedźcie na parking z tyłu urzędu gminy. To jest ten moment, kiedy musimy was prosić o pomoc. Przyszła fala i są przerwane wały” i Pana burmistrza Wlenia Artura Zycha: “Woda przelała się przez wały za Ośrodkiem Sióstr Elżbietanek. Powoli będzie zalewała miasteczko. Niestety, tutaj jej nie powstrzymamy. Przegraliśmy walkę z wielką wodą“. Ewakuowano łącznie w naszym powiecie 217 osób, 189 we Wleniu, 15 w Lwówku Śl, 13 w Gryfowie. Wszystkie wróciły już do swoich domów. Ale naprawianie szkód zajmie lata i pochłonie miliony.

Zdrowie

Sesja VI rady powiatu została po to zaplanowana, aby zapoznać się z sytuacją Powiatowego Centrum Zdrowia. Temat, który zwykle wzbudza wiele emocji tym razem przeszedł gładko. Myśli wszystkich zajęte jeszcze były powodzią. Sytuacja finansowa spółki zdrowotnej jest dobra. Wszystkie oddziały realizują kontrakt z niewielkimi nadwykonaniami, ale ostateczna ocena będzie uzależniona od tego, czy NFZ zapłaci za nadwykonania. Wobec spokojnego nastawienia radnych dyskusję sam ze sobą podjął Pan wicestarosta, który próbował wznowić dawne spory ogłaszając “Będę powtarzał jak mantrę, przekształcenie lwóweckiego szpitala w spółkę było dobre”. No cóż, powtarzanie jakiegoś stwierdzenia nie czyni go prawdziwym, można rzec, że jest wręcz przeciwnie. Cytowano również jednego z poprzednich starostów, który zwykł powtarzać, ile to ważnych rzeczy nie zrealizowano w powiecie przez dług szpitala ciążący na budżecie powiatu. Traf chce, że to ten sam starosta, który wziął ekwiwalent za niewykorzystany urlop. Wydaje się, że warto zatem przypomnieć, że lwówecki SP ZOZ borykał się z problemami, gdyż od swojego powstania dźwigał na sobie historyczny dług, który potem został zwiększony narastającymi zobowiązaniami wobec pracowników, a lawinowo rosły same koszty obsługi zadłużenia. Dodatkowo szkodziły hochsztaplerskie firmy, żerujące na trudnej sytuacji szpitali. Przekształcenie w spółkę odcięło garb zadłużenia (wziął go na siebie organ założycielski) i pozwoliło uruchomić usługi komercyjne. Ceną za to było wejście pod regulacje Kodeksu Spółek Handlowych z realną groźbą bankructwa. Gdy za rządów Prawa i Sprawiedliwości finansowanie usług zdrowotnych NFZ radykalnie się poprawiło, groźba bankructwa szpitalnych spółek oddaliła się. Co przyniesie przyszłość – zobaczymy. Gdyby Pan premier M. Morawiecki zamiast powołać znanego kardiologa prof. M. Szumowskiego zrobił ministrem zdrowia polonistkę, wszyscy mielibyśmy wrażenie, że chce zaszkodzić opiece zdrowotnej. Obym się mylił i obyśmy mogli nadal powtarzać mantrę Pana wicestarosty.

Pod koniec sesji rozpatrywaliśmy dwie sprawy, które wypłynęły z naszej komisji skarg. Pierwsza dotyczyła oczekiwania, aby transmitowano obrady komisji. Odstąpiliśmy od głosowania tej kwestii, gdyż okazała się ona elementem ogólnopolskiej akcji, a autor skargi nie zidentyfikował nawet miejsca swojego zamieszkania.  Tym niemniej temat jest ciekawy. Zdarzało mi się słyszeć zdanie: przedyskutujmy wszystko na komisjach, bo na sesji są kamery. Z drugiej strony wstawienie kamer do komisji przesunie realne dyskusje do gremiów nieformalnych. W 2015 roku wnioskowałem o uruchomienie transmisji z sesji rady powiatu i dostałem wtedy odpowiedź, że się nie da. Po 2 latach głosowałem za ustawą wymuszającą transmisje posiedzeń samorządowych władz uchwałodawczych i cóż, dało się. Idziemy, deklaratywnie, w kierunku coraz większej transparentności i demokracji, co ciekawe zmusza nas do tego Unia Europejska, które nota bene jest coraz mniej demokratyczna i coraz mniej transparentna. Przykładem może być Pani Ursula von der Leyen, która odmówiła gazecie The New York Times udostępnienia SMS- ów, którymi negocjowała w imieniu mieszkańców Europy kontrakt na szczepionki wart ponad 1 mld euro (rozprawa przed sądem europejskim zaplanowana na 15. listopada 2024).

Druga sprawa to skarga na opieszałość naszego Zarządu Dróg Powiatowych w usunięciu drzewa. Sprawa trwała długo i skarżący został zbyty przy pomocy formalnej sztuczki, a dodatkowo ukarany mandatem, ponieważ doszukano się w innej kwestii uchybień po jego stronie. Duszno się robi w tym naszym lwóweckim powiecie.

-/autor: Rafał Ślusarz Radny Rady Powiatu Lwóweckiego
artykuł sponsorowany /-

11 KOMENTARZE

  1. Społeczno-politycznie jestem z zupełnie innej “bajki” niż Pan R. Ślusarz. Mimo to, gratuluję Panu pomysłu na relacje z obrad Rady Powiatu. To ciekawa i wartościowa inicjatywa – szkoda, że nikt nie pisze z drugiej strony “sceny”. Pana felietony, pisane piękną polszczyzną z celnymi odniesieniami, czytam z przyjemnością. Niekoniecznie zgadzam się z wszystkimi puentami, ale to oczywiste. Czekam (chyba nie tylko ja) niecierpliwie na kolejne Pana artykuły ukazujące przebieg sesji RP !

  2. Mi jak jest gdzieś duszno to po prostu wychodzę i nie wracam, ot cała filozofia. Czasem lepiej zmienić otoczenie niż się męczyć. Ale warto też rozejrzeć się, czy inni nie potrzebują pomocy w znalezieniu świeżego powietrza. No i zawsze można zerknąć, czy to aby na pewno nie my sami tej duchoty nie powodujemy.

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj