W kraju naszych południowych sąsiadów od czwartku 22 października obowiązuje szereg obostrzeń przeciwepidemicznych. Czeski rząd zdecydował się na wprowadzenie drugiego lockdownu.
Przede wszystkim zamknięte zostaną wszystkie placówki handlowe oprócz sklepów spożywczych. Dopuszczalna będzie również sprzedaż, paliwa, artykułów drogeryjnych, tytoniu i czasopism. Otwarte pozostaną również warsztaty samochodowe, pralnie chemiczne, apteki, usługi pogrzebowe i…. kwiaciarnie.
Swobodne przemieszczanie będzie możliwe tylko do pracy lub po konieczne zakupy, odwiedziny rodziny, wizyta w aptece bądź placówce medycznej.
Będzie można również wybrać się do parków, na łono natury lub do własnego domku letniskowego. Z wyjątkiem domowników tylko dwie osoby będą mogły przemieszczać się razem w miejscach publicznych, udział w weselach i pogrzebach będzie ograniczony do dziesięciu osób, a prawo do zgromadzeń do maksymalnie stu osób w grupach dwudziestoosobowych.
Czeskie urzędy pracować będą tylko przez pięć godzin dwa razy w tygodniu. W pozostałym czasie przejdą na pracę zdalną.
Szef czeskiego rządu Andrej Babiš podkreśla, że drastyczne ograniczenia są konieczne. W przeciwnym razie czeski system służby zdrowia zawali się między 7 a 11 listopada. Dziś jest już zajęte 80 procent łóżek szpitalnych.
Czeski rząd zaapelował o pomoc do państw Grupy Wyszehradzkiej oraz niemieckich landów Bawarii i Saksonii. Zapowiedziano przybycie medyków amerykańskiej Gwardii Narodowej.
Bo Czechów stać a nasz nierząd ,, przechlał ” budżet.
Felek a ty chyba przeczpales swoje życie do roboty Buraku