Szopy w Lwówku Śląskim czują się jak u siebie

3
815

Coraz częściej można je spotkać nie w lasach czy na obrzeżach, ale tuż pod domem, na osiedlu, w pobliżu rynku. W Lwówku Śląskim szopy pracze zaczynają traktować miejską przestrzeń jak własne terytorium. Dla niektórych są zabawną ciekawostką, dla innych – coraz bardziej uciążliwym sąsiadem. Skąd się wzięły, dlaczego czują się tu jak u siebie i co właściwie oznacza ich obecność dla mieszkańców?

 

Szopy pracze (Procyon lotor) nie są rodzimym gatunkiem w Polsce. Pochodzą z Ameryki Północnej, a do Europy trafiły w XX wieku – częściowo za sprawą hodowli futerkowych, częściowo poprzez celowe introdukcje, m.in. w Niemczech. Z czasem zaczęły się przemieszczać i dziś ich obecność w zachodniej Polsce nikogo już nie dziwi. Kilka lat temu dogodnym miejscem do życia szopów stał się Lwówek Śląski.

Nie przeszkadzają im hałasy miasta, ruch uliczny ani światła. Są wszystkożerne, inteligentne i niezwykle pomysłowe. Choć wyglądają uroczo, jak pluszaki z czarną „maską” na pyszczku, szopy to mistrzowie włamań. Potrafią otwierać okna, drzwi, wieka pojemników, …. Ich zwinność i zręczność potrafią zadziwić. Zdarza się, że wspinają się po rynnach, by dostać się na strych, czy wchodzą do piwnicy.

Są aktywne głównie nocą, ale w miastach coraz częściej można je zobaczyć także za dnia – zwłaszcza tam, gdzie łatwo o jedzenie. W Lwówku nie brakuje relacji mieszkańców, którzy widzieli szopy przebiegające przez podwórka, grzebiące w kubłach czy przemieszczające się spokojnym krokiem po chodnikach.

Choć dla wielu są atrakcją i ciekawostką, szopy pracze stanowią zagrożenie. Jako gatunek inwazyjny mogą wypierać rodzime zwierzęta, roznosić choroby (np. wściekliznę, pasożyty jelitowe czy groźne dla ludzi bakterie), a także niszczyć mienie. Ich obecność na strychach wiąże się z nieprzyjemnym zapachem i zniszczeniami. Poza tym łatwo przyzwyczajają się do dokarmiania – a potem trudno się ich pozbyć.

Zgodnie z przepisami szop pracz figuruje na liście gatunków inwazyjnych stwarzających zagrożenie. Zdecydowanie nie należy ich dokarmiać – ani wprost, ani pośrednio przez dostępność odpadków. Otwarte śmietniki czy resztki wyrzucane przy domach to dla nich bezpośrednie zaproszenie. Warto zabezpieczyć okna, włazy i wszelkie wejścia na strychy czy do piwnic. Gdy zauważy się regularną obecność szopów w okolicy, najlepiej zgłosić to do straży miejskiej.

Kolejnego gościa spacerującego tym razem po podwórkach przy ulicy Orzeszkowej w dniu wczorajszym uwiecznił jeden z naszych czytelników, który przesłał krótki film. Szop niewiele sobie robił z obecności ludzi w pobliżu.

3 KOMENTARZE

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj