Szopy w Lwówku Śląskim czują się jak u siebie

17
6168

Coraz częściej można je spotkać nie w lasach czy na obrzeżach, ale tuż pod domem, na osiedlu, w pobliżu rynku. W Lwówku Śląskim szopy pracze zaczynają traktować miejską przestrzeń jak własne terytorium. Dla niektórych są zabawną ciekawostką, dla innych – coraz bardziej uciążliwym sąsiadem. Skąd się wzięły, dlaczego czują się tu jak u siebie i co właściwie oznacza ich obecność dla mieszkańców?

 

Szopy pracze (Procyon lotor) nie są rodzimym gatunkiem w Polsce. Pochodzą z Ameryki Północnej, a do Europy trafiły w XX wieku – częściowo za sprawą hodowli futerkowych, częściowo poprzez celowe introdukcje, m.in. w Niemczech. Z czasem zaczęły się przemieszczać i dziś ich obecność w zachodniej Polsce nikogo już nie dziwi. Kilka lat temu dogodnym miejscem do życia szopów stał się Lwówek Śląski.

Nie przeszkadzają im hałasy miasta, ruch uliczny ani światła. Są wszystkożerne, inteligentne i niezwykle pomysłowe. Choć wyglądają uroczo, jak pluszaki z czarną „maską” na pyszczku, szopy to mistrzowie włamań. Potrafią otwierać okna, drzwi, wieka pojemników, …. Ich zwinność i zręczność potrafią zadziwić. Zdarza się, że wspinają się po rynnach, by dostać się na strych, czy wchodzą do piwnicy.

Są aktywne głównie nocą, ale w miastach coraz częściej można je zobaczyć także za dnia – zwłaszcza tam, gdzie łatwo o jedzenie. W Lwówku nie brakuje relacji mieszkańców, którzy widzieli szopy przebiegające przez podwórka, grzebiące w kubłach czy przemieszczające się spokojnym krokiem po chodnikach.

Choć dla wielu są atrakcją i ciekawostką, szopy pracze stanowią zagrożenie. Jako gatunek inwazyjny mogą wypierać rodzime zwierzęta, roznosić choroby (np. wściekliznę, pasożyty jelitowe czy groźne dla ludzi bakterie), a także niszczyć mienie. Ich obecność na strychach wiąże się z nieprzyjemnym zapachem i zniszczeniami. Poza tym łatwo przyzwyczajają się do dokarmiania – a potem trudno się ich pozbyć.

Zgodnie z przepisami szop pracz figuruje na liście gatunków inwazyjnych stwarzających zagrożenie. Zdecydowanie nie należy ich dokarmiać – ani wprost, ani pośrednio przez dostępność odpadków. Otwarte śmietniki czy resztki wyrzucane przy domach to dla nich bezpośrednie zaproszenie. Warto zabezpieczyć okna, włazy i wszelkie wejścia na strychy czy do piwnic. Gdy zauważy się regularną obecność szopów w okolicy, najlepiej zgłosić to do straży miejskiej.

Kolejnego gościa spacerującego tym razem po podwórkach przy ulicy Orzeszkowej w dniu wczorajszym uwiecznił jeden z naszych czytelników, który przesłał krótki film. Szop niewiele sobie robił z obecności ludzi w pobliżu.

17 KOMENTARZE

    • Wiesz, że szop to gatunek obcy w Polsce czy tylko głupiego udajesz? A to, że szopy się panoszą jak u siebie we Lwówku to polityka ich azylowania przez niektórych ekooszołomow z Lwówka którzy nie mają bladego pojęcia o zwierzątkach a zgrywają bochaterow a to totalni randomowi ludzie nie mający wiedzy na temat gatunków inwazyjnych i postępowaniem wyrazie ich ekspansji w środowisku. Azyle dla szopów śmiechu warte.

  1. Nie bądźmy zdziwieni , że tak bardzo upodobały sobie nasze miasto skoro ludzie wyrzucają jedzenie wokół altanek śmietnikowych, na trawnikach . Jednym z takich miejsc jest trawnik pomiędzy ulicami Sienkiewicza i Murarską. Bardzo często w nocy widuję tam szopy, no ale cóż jak nakryto do stołu to jak nie korzystać.

  2. To my mamy uważać na ulicach żeby nas nie zaatakowali a my nie możemy ich trochę wybić. Zaniedługo zrobimy auta i nauczymy ich prowadzic samochód to jest głupota ludzka.

  3. Pierwszego szopa co zobaczyłem, to było 15 lat temu na wjeździe na Polną, więc na Jaśkiewicza też były.
    Bardzo dużo ich było w okolicy działek nad Bobrem. W czasie powodzi pewnie się przeniosły w stronę miasta.

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj