Zdarzenie miało miejsce w jednym z budynków w Pasieczniku. Na miejsce natychmiast zadysponowano siedem zastępów straży, w tym trzy zastępy z JRG w Lwówku Śląskim, zastęp z Jeleniej Góry, dwa zastępy z OSP KSRG Lubomierz oraz OSP Pasiecznik. Na miejscu okazało się, że palił się garnek z obiadem.
Okazuje się, że strażacy statystycznie dość często jeżdżą do pożarów kuchennych. A przypalone obiady i kolacje to domena roztargnionych mieszkańców chyba w każdej miejscowości. Zdarzają się takie sytuacje, że ktoś wychodzi “tylko na chwilę do sklepu”, a gdy wraca do domu, w oknie widzi już dym. Ludzie zapominają, czasem też ucinają sobie drzemkę, gdy na kuchence w garnku coś się gotuje… Przyczyną pośrednią jest często alkohol. – o czym informują dziennikarze portalu 24jgora.pl. Tymczasem w tle takich akcji są oczywiście pieniądze. w tle są też pieniądze. Akcja angażuje często kilkudziesięciu strażaków. Do takiego pożaru jadą dwa (to minimum przy podejrzeniu ognia w mieszkaniu), trzy wozy, a czasem nawet pięć zastępów. Koszt takiego wyjazdu to średnio 1-2 tys. zł.
Pamiętajmy też, że cenny jest czas strażaków. Często jadą do mieszkania przede wszystkim po to, by w efekcie kogoś pouczyć, przypomnieć o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. A przecież w tym samym czasie może dojść do poważnego zdarzenia i wtedy już każda sekunda się liczy.