Z pożarem, który w miejscowości Wieża koło Gryfowa Śląskiego wybuchł w nocy 3 lipca 2020 roku walczyło dziewięć zastępów straży pożarnej. W wyniku ognia i działań gaśniczych (zalania) ucierpiało trzy rodziny. Spaleniu uległy dwa garaże wraz z całym wyposażeniem, tj. maszynami, narzędziami i samochodem osobowym oraz część trzykondygnacyjnego budynku mieszkalnego, w którym ogień strawił ocieplenie ścian, okna oraz znaczną część dachu. Prowadzący działania gaśnicze strażacy wylali tam tony wody, z których część odparowała, a reszta dopełniła zniszczeń. Poszkodowani straty wyceniają na ponad milion złotych. Dziś wiemy, iż pożar został wywołany umyślnie.
To było podpalenie
Od pożaru minął miesiąc. Pogorzelcy mają już większą wiedzę, o tym, co wydarzyło się w feralny piątek nad ranem.
To nie było zwarcie instalacji elektrycznej, ani zaprószenie ognia. To nie był przypadek. To było celowe podpalenie przyznaje jeden z mieszkańców, który ucierpiał w pożarze. – Jest stanowisko prokuratury, że to jest jawne podpalenie. – tłumaczy i dodaje, iż biegły nie miał w tej kwestii cienia wątpliwości.
Z relacji naszych rozmówców wynika, iż ogień został podłożony pod stojący pod wiatą samochód osobowy. Następnie płomienie przeniosły się na drewnianą konstrukcję wiaty a później, w wyniku powstałej wysokiej temperatury zajął się styropian na elewacji, po którym ogień dotarł na poddasze.
Aż strach pomyśleć, co mogło się zadziać, gdyby rodzina nie zdążyła uciec, gdyby strażacy nie ugasili płomieni!
Podpalili rodzinę z dziećmi!
– To jest skandaliczne, że pięcioosobowa rodzina została podpalona! – mówi jeden z poszkodowanych braci. – To nie jest pierwsze podpalenie w gminie Gryfów Śląski – dodaje mężczyzna.
Kto i dlaczego podłożył ogień?
Zapytaliśmy wprost naszych rozmówców, czy podejrzewają, kto i z jakich powodów mógł dopuścić się takiego czynu? Nikt nie potrafił tego wyjaśnić.
– Trudno powiedzieć, czy to była głupota, czy zazdrość, czy choroba psychiczna, trudno powiedzieć. Wszyscy zastanawialiśmy się i nie rozumiemy tego. – mówi nam jeden z członków rodziny, który zapewnia, iż bracia nie mieli żadnych wrogów.
– Na złość, z zazdrości – tłumaczy drugi z braci, który nie kryje żalu do miejscowej policji, mówiąc, iż nie można się tu czuć bezpiecznie.
– Policja dużo rzeczy wie. Ludzie chodzą, sprzedają narkotyki i co, oni nie wiedzą, kto sprzedaje? Dla mnie to jest takie śmieszne, bo wszyscy wiedzą, a policja nie wie? – pyta poszkodowany, który wspomina o podpaleniach samochodów, czy altanek w gminie oraz kradzieżach. – Rozmawiałem z ludźmi i pytają, czy Gryfów jest bezpieczny? Tu cały czas coś się dzieje a policja nic nie działa. – dodaje rozgoryczony mężczyzna.
Stanowisko policji w kwestii bezpieczeństwa w Gryfowie Śląskim jest jednoznaczne, mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie zapewniają mundurowi. – Policjanci patrolują miasto; dzielnicowi wykonują swoje zadania, spotykają się z mieszkańcami swoich rejonów nad którymi sprawują nadzór; są prowadzone działania profilaktyczno- edukacyjne; każdego dnia policjanci ruchu drogowego są dyslokowani na teren Gryfowa Śląskiego celem poprawy szeroko rozumianego bezpieczeństwa (m.in. pomiary prędkości, kontrola pojazdów, koordynacja dróg krajowych i wojewódzkich). – zapewnia sierż. Olga Łukaszewicz, Oficer Prasowy KPP Lwówek Śląski.
Zdaniem poszkodowanych rodzin działania te są niewystarczające. W rozmowie z nami pojawiają się także obawy poszkodowanych o dalsze losy ich sprawy. Jeden z braci mówi, iż w sprawie schwytania sprawców podpalenia nie dostrzega postępów i obawia się, że zostanie ona „pozamiatana”. Przyznaje także, iż nie chciałby, żeby o tej tragedii wszyscy zapomnieli, ale żeby sprawcy zostali schwytani i ponieśli surowe konsekwencje, bo nie wiadomo, co może się stać następnym razem, kto może ucierpieć.
Śledztwo w sprawie pożaru nadal trwa. Policja nie chce mówić o szczegółach. – W sprawie śledztwa dotyczącego pożaru w Wieży, które jest prowadzone pod nadzorem Prokuratora- nie udzielamy informacji, z uwagi na dobro prowadzonego śledztwa. – tłumaczy rzecznik lwóweckiej policji.
Prace przy odbudowie zniszczeń w Wieży idą pełną parą. Pogorzelcy przyznają, iż spotkali się z dużą życzliwością ze strony burmistrza Gryfowa Śląskiego oraz sąsiadów, którzy wspomogli ich w trudnych chwilach. Dziś mimo wywiezienia wielu kontenerów na podwórku nadal spotykamy rzeczy, które przypominają o dramatycznym pożarze. Spalone deski, spalone maszyny, spalone okna, opalone ściany, czarna ziemia. Wnętrze budynku, które niegdyś było ostoją miłości, spokoju i bezpieczeństwa dziś przesiąknięte jest zapachem spalenizny. Tragedia dotknęła dorosłych, ale dotknęła także dzieci, które chyba najbardziej ją przeżywają.
Kto chciał spalić rodzinę z dziećmi? Czy uda się schwytać sprawców? Czy poniosą konsekwencje swojego czynu?
GALERIA ZDJĘĆ
przeczytaj także:
Pytanie kto na tym mógł zarobić.