Moja Pasja: Barbara Pasiak

0
1193

W ramach naszego krótkiego cyklu pn.: „Moja Pasja”, w każdy kolejny poniedziałek prezentujemy historie wyjątkowych osób, mieszkańców naszego regionu, naszych sąsiadów, znajomych, przyjaciół, którzy mają swoją małą pasję.

 

Joanna Troszczyńska – Giera: Dzisiaj o swojej pasji opowie nam mieszkanka miejscowości Wieża koło Gryfowa Śląskiego, Pani Barbara Pasiak – żona, matka, przedsiębiorca, społecznik, … Pani Barbaro, jak Pani znajduje czas na pogodzenie wszystkich tych obowiązków?

Barbara Pasiak: Chwilami naprawdę było ciężko znaleźć czas na wszystko… Jednak najważniejsza jest i zawsze będzie rodzina: mąż – Jerzy, i nasze wspaniałe dzieci: Anna, studentka w Szczecinie, Katarzyna, licealistka w Mirsku i Oskar, uczeń szkoły podstawowej w Gryfowie Śl. To ogromne wsparcie i jednocześnie koło napędzające do działania. Obowiązki Sołtysa były kolejnym wyzwaniem. Nie było ich mało, ale wykonywałam je z przyjemnością. Współpraca z mieszkańcami, Radnymi oraz władzami naszej Gminy przy organizacji Dożynek Gminnych, które odbywały się w naszym sołectwie w 2015 r. na początku mojej kadencji. Wspólne tworzenie palm wielkanocnych i wieńców dożynkowych, które oceniane były bardzo wysoko pod względem poziomu artystycznego. Starałam się, aby współpraca z Radą Sołecką układała się jak najlepiej, ale wiadomo, w życiu bywa tak, że każdy pędzi za swoimi planami zawodowymi jednak nie było źle. Udawało nam się czterokrotnie pod koniec maja zorganizować Dzień Dziecka, a każdego roku w grudniu Spotkanie Mikołajkowe. Rokrocznie organizowaliśmy Dzień Kobiet i reprezentowaliśmy nasze sołectwo podczas Dożynek Gminnych i Wojewódzkich oraz 3 maja i 11 listopada podczas obchodów świąt narodowych, jak i również w czasie Kwisonaliów.
Zadowolenie mieszkańców, uśmiechy dzieci wynagradzały wszystkie zarwane nocki… Jednak przyszedł czas, kiedy zrezygnowałam z udziału w wyborach i od marca mamy nową panią Sołtys…

JT-G: Skąd pomysł na rękodzieło i na tworzenie słodkości? Pamięta Pani jak to się zaczęło?

B.P.: Lubię rzeczy ładne, nietuzinkowe i niespotykane nie tylko dostawać, ale też tworzyć. Zawsze lubiłam prace manualne i interesowało mnie tworzenie dekoracji.

JT-G: Czy kończyła Pani jakieś kursy w tym kierunku – cukiernictwo, szkoły artystyczne, czy jest Pani samoukiem?

B.P.: Ukończyłam kilka kursów min. florystyczny, kurs tworzenia ozdób świątecznych i kurs dekorowania ciast i tortów. Miałam przyjemność przez jakiś czas pracować przy produkcji wyrobów cukierniczych. Najwięcej praktyki to zdobyłam podpatrując przy pieczeniu i dekorowaniu wypieków moją mamę Bogusławę, która starała się zawsze wciągać do pomocy swoje dzieci, szczególnie córki.

JT-G: Z czasem pasja przerodziła się w pracę. Pierniki, torty …, co jeszcze Pani tworzy?

B.P.: Po kilku latach rzeczywiście moja pasja przerodziła się w pracę, założyłam działalność gospodarczą i teraz piekę na indywidualne zamówienia ciasta, torty oraz wykonuję pierniki. Nie są to jednak tylko zwykłe pierniki, są też formy 3D, jednak nie zawsze proste, np. Gryfowski Ratusz, Kościół czy fontanna, a także dwie bramy z Gryfic i całe mnóstwo innych projektów. Ostatnio dużym powodzeniem cieszą się szkatułki okolicznościowe wypełnione drobnymi pierniczkami.

Wykonany z piernika przez Panią Barbarę Pasiak gryfowski ratusz z rąk burmistrza Olgierda Poniźnika trafia dla Carlosa Frederic potomka rodu Schaffgotschów

JT-G: W obecnych czasach torty to niekiedy istne działa sztuki. Z Pani doświadczenia, czy odbiorcy zwracają jeszcze uwagę na smak, czy patrzą wyłącznie na wygląd? Co jest ważniejsze?

B.P.: W dzisiejszych czasach klienci zwracają bardzo dużą uwagę na smak, jak i na wygląd gotowego produktu, dlatego staram się wybierać do produkcji produkty naturalne i tylko wysokiej jakości.

JT-G: Czy nie brakuje Pani inspiracji i czy zdarza się podglądać blogi, z których czerpie Pani wzory?

B.P.: Bardzo dużo inspiracji dostarczają sami klienci potrafią dokładnie określić, czego oczekują i bardzo często przychodzą z gotowym zdjęciem pobranym z Internetu wówczas tworzę własny projekt i dodaję własne propozycje.

JT-G: Pani największe wyzwanie, najtrudniejsze dzieło to? I co w nim było takiego wyjątkowego?

B.P.: Największe wyzwania to zawsze duże torty dla 150 – 200 osób.

JT-G: A jak wyglądają Pani plany zawodowe?

B.P.: Obecnie zajmuję się pracą we własnej firmie, promocją i udziałem w kilku konkursach, chciałabym jeszcze zdobyć jeden z certyfikatów, ale o tym innym razem.

JT-G: Dziękuję za rozmowę. Liczę, że jeszcze nie raz spotkamy się na gryfowskich kiermaszach, gdzie będziemy mogli podziwiać i zakosztować Pani specjałów. Życzę wytrwałości w dążeniu do celu i dalszego rozwijania wyjątkowej pasji.