Była ich oczkiem w głowie, członkiem rodziny. Kochali ją ponad wszystko. Niestety, musieli ją uśpić. Wszystko przez wypadek, do którego doszło na drodze krajowej.
Tylko Ci, którzy mają w domu ukochanego psa będą w stanie zrozumieć, co dziś przeżywa cała rodzina. Wystarczyła chwila, zwierzęcy odruch, pędzący samochód …
Gdzie doszło do wypadku?
– Do zdarzenia doszło w dniu 5.08.2020 około godz. 20:30 w Chmieleniu. Kierowca jadący od strony Jeleniej Góry w stronę Gryfowa Śląskiego potrącił psa owczarka niemieckiego. Gdy uderzył w psa bokiem samochodu nawet się nie zatrzymał, tylko ominął psa wyrządzając mu jeszcze większe szkody, po czym zatrzymał samochód na wjeździe do naszej posesji – tłumaczy dziś Pani Małgorzata.
Jak doszło do potrącenia owczarka Maiz?
– Maiz chwilę wcześniej wróciła ze spaceru z córką, została na tarasie przed domem. Ja byłam przy klombie z kwiatami cały czas miałam psa w zasięgu wzroku. To była sekunda, Mazi musiała zobaczyć kota lub innego psa. Nie wbiegła jednak bezpośrednio z posesji na ulice tylko biegła chodnikiem. – tłumaczy właścicielka, która natychmiast rzuciła się w pogoń za pupilką.
Wypadek w Chmieleniu
– Biegłam za psem niestety usłyszałam tylko dziwny dźwięk i wycie psa. Biegłam do niej krzycząc Maiz. Kątem oka widziałam mijający mnie samochód. Zobaczyłam ją leżącą na ulicy wyła a z pyszczka leciała jej krew. Kierowca, który uderzył psa podszedł do mnie i zapytał “czy to rasowy pies, że tak biegamy”? W międzyczasie dobiegła córka i mąż. Byłam w takim szoku, że odpowiedziałam “nie”. – tłumaczy kobieta, która przyznaje, iż pies musiał wybiec na ulicę, jednak tego nie widziała.
Kierowca nie uciekł z miejsca zdarzenia. – W tym czasie ów kierowca podszedł i stwierdził “Ja jechałem przepisowo wasz pies zniszczył mi samochód”. Nikt wtedy nie myślał o robieniu zdjęć owych zniszczeń najważniejszy był pies, który cierpiał. Dzwoniliśmy po weterynarzach kto nas przyjmie, pora już późna. Ów kierowca zapytał “co robimy” mąż odpowiedział “wzywaj policję”, ten jednak zignorował jego słowa. Zwrócił się do mnie, że ma uszkodzony zderzak i chce 300 zł. Powiedziałam, że potrzebny jest jakiś rzeczoznawca, co określi straty. Odpowiedział: “Wasz pies mi zniszczył samochód chcę 300 zł”. Mąż po raz kolejny powiedział by wezwał policję. Ja dla świętego spokoju i by móc już odjechać z Maiz powiedziałam, że jutro porozmawiamy i podałam swój numer telefonu.
Mazi trafiła do weterynarza
– Pojechaliśmy do weterynarza Maiz dostała zastrzyki i został zrobiony jej rentgen kręgosłupa. Diagnoza powaliła mnie na kolana złamany kręgosłup z przemieszczeniem. Pani doktor zasugerowała uśpienie psa. Ja się nie poddałam pytałam czy nie ma żadnej szansy. Odpowiedziała, że musiałby psem zająć się neurochirurg ale wszystko zależy od tej doby, czy pies sam się załatwi. Chodziło o rdzeń kręgowy w jakim jest stanie. Uprzedziła nas także, że leczenie długie i kosztowne. Zabraliśmy Maiz do domu, dostaliśmy leki przeciwbólowe i instrukcje jak podawać.
Świadek wypadku
Po powrocie do domu córka przekazała, że był pan który widział całe zdarzenie i zostawił numer telefonu. Zadzwoniłam na drugi dzień. Pan przeprosił, że się nie zatrzymał ale spieszył się do Niemiec na umowie bardzo ważne spotkanie. Dla mnie ważne, co przekazał.
Ów kierowca przed wzniesieniem, które jest na tej drodze wyprzedził go na podwójnej ciągłej jechał jakieś 70 -80 km/h mimo ograniczenia do 40.
– wyjaśnia Pani Małgorzata, która z wielkim żalem pyta, dlaczego kierowca nie zwolnił?
Wiadomość od drugiego kierowcy, który widział moment zdarzenia zasugerował Pani Małgorzacie napisanie postu na Facebooku, iż poszukuje innych świadków zdarzenia.
Nadzieja umiera ostatnia
– Ów kierowca miał dzwonić do mnie, czekałam i nic. W międzyczasie szukaliśmy weterynarza który zajmie się naszą Maiz. Czas urlopowy działał na nie korzyść, a czas naglił. Maiz cierpiała, ale byliśmy dobrej myśli. Jadła, piła i nawet merdała ogonem po powrocie męża z pracy. Znaleźliśmy weterynarza wizyta umówiona na 16. Jednak niespodziankom nie było końca.
Kierowca domaga się pieniędzy
Ów kierowca pojawił się pod nieobecność męża i chciał pieniędzy, owych 300 zł. Odpowiedziałam, że nie dostanie. Zaczął krzyczeć, że pożałuje, że ma świadków, odpowiedziałam “ja też”, powiedziałam, że nie jechał przepisowo jak na znaku 40 na godzinę. Odpowiedział “nie strasz, nie strasz, bo się ***” – kultura sama w sobie. Nawet nie zapytał, co z psem. Ja powiedziałam jaka jest sytuacja, niestety nie ruszyło go to. – przyznaje właścicielka czworonoga, która od weterynarza usłyszała najstraszniejszą dla niej wiadomość.
Mazi odeszła na zawsze
– Pojechaliśmy do weterynarza, który nie pozostawił złudzeń, uszkodzenia za duże. Okazało się, że było jeszcze jedno pęknięcie, rdzeń w fatalnym stanie i pewnie krwiak. To była bardzo trudna decyzja, jednak najlepsza dla Maiz, bo cierpiała coraz bardziej. Usypaliśmy ją a moje serce umarło wraz z nią.
– pisze Pani Małgorzata, która przyznaje także, iż obrażenia, których doznała Maiz wskazują, że ów kierowca nie jechał 40 jak wymagają przepisy i dodaje, że na tym odcinku mało kto jedzie przepisowo.
Widziałeś wypadek, zadzwoń do nas, napisz
Mazi odeszła, a wraz z nią cząstka rodziny. Dziś Mazi życia już nie wrócimy, ale dla Pani Małgorzaty ważna jest każda, nawet najdrobniejsza informacja o przebiegu zdarzenia, w środowy wieczór. Może ktoś z przejeżdżających kierowców widział, co się wydarzyło na drodze? Może ktoś z mieszkańców wie coś więcej?
Trudno tu w pełni przypisać winę kierowcy srebrnego Volkswagena, bo pies znalazł się na ulicy. Pytanie, czy kierowca jechał przepisowo, czy przekroczył dozwoloną prędkość i dlaczego nie zdążył w porę zahamować? Jak było naprawdę?
Niestety, to kolejny dramatyczny przykład jak niebezpieczna jest droga krajowa w Chmieleniu, gdzie ruch samochodów jest bardzo duży, a kierowcy często nie stosują się do ograniczeń.
pies nie ma prawa iść bez smyczy na tak ruchliwej drodze a jak by w aucie jechało małe dziecko i przez psa by ucierpiało ,wina właścicieli psa i tyle i nie ma co szukać i sie rozpisywać
Trzeba czytać ze zrozumieniem pies nie szedl chodnikiem , wybiegł z posesji .
No to w takim razie wina motocyklisty.
Trzeba czytać ze zrozumieniem
Art77kw
§ 1. Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia,
podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
§ 2. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 przy trzymaniu zwierzęcia, które swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka,
podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo karze nagany.
Oprocz 300 PLN na rzecz wlasciciela pojazdu powinna byc orzeczona kara za spowodowanie zagrozenia na drodze. Odpowiedzialnosc jest tylko i wylacznie po stronie wlascicieli psa . Droga krajowa to nie wybieg dla zwierzat.
Puknij się w łeb, a gdzie ograniczenie? A jak by dziecko potrącił też dał byś mu 300 zł i jeszcze poklepał po plecach. Jest ograniczenie to się stosuje do tego. Chce polatać to na autostradę, obys nigdy nie stracił w ten sposob psa lub kogoś bliskiego.
Nie wybieg dla zwierząt za to tor wyścigowy ?
pieniążków typowy Janusz biznesu
No niestety za zwierzęta odpowiadamy my sami. Dziecko to nie zwierzę, nie rozumiem jak można tak porównywać. Chyba nikt dziecku nie zakłada obroży i nie puszcza w ogrodzeniu. Ciekawe ile z tych osób co pisze faktycznie jeździ przepisowo i cnotliwie?
Mandat dla właścicielki czworonoga. kierowca miał prawo domagac sie pieniążków tym bardziej, jak samochód posiadał uszkodzenia
Gdyby miał rzekome uszkodzenia to czemu nie wezwał policji. Albo rachunek z warsztatu za naprawę.
Szkoda bardzo psa byla pieknym owczarkiem ale musiala wbiec na ulice bo inaczej jesli kierowca potracil by ja na chodniku jak pisze wlascicielka to by tam lezala
Wina mysle po obu stronach predność i nie proponowanie psa.
Smutna sprawa, sam kiedyś miałem psa.
Zdarzył się wypadek próżno szukać winnych.
Pan nie wykazał się empatią-nie musiał, a pani nie przypilnowała psa.
Współczuję straty. Jeśli facet rzeczywiście jechał za szybko to jest winny, ale innego przewinienia. Z powodu zachowania nie żałuję go, ale ja wcale bym nie afiszował się z tym że nie upilnowano pieska.
Współczuję tej rodzinie.
Czworonożny przyjaciel, członek rodziny..
Nie powinna się tam znaleźć, ale jednak.
Teraz może już biegać do woli, ganiać, skakać, węszyć….
Mazi zostanie w Waszych sercach na zawsze.
Po pierwsze czytajcie tekst ze zrozumieniem . Maiz wybiegła nagle z posesji . Nie oczekiwałam zrozumienia szkoda tylko że wszyscy widzą jeden a
Bardzo Pani współczuję i wkurzaja mnie takie durne komentarze porównywanie dzieci do psów i takie gdybanie co by było gdyby … gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem . Ja Wam współczuję straty wszyscy się skupiają na tym że pies i luzem tak to prawda źle się stało i nie powinno tak być ale nikt nie widzi winy tego idioty ? Przecież jest świadek że jechał za szybko jak potrącił by kogoś to tak jest nieszczęście ale tu to dla wielu tylko pies prawda . Ja kocham zwierzęta bo to bardzo sieć eiem bo czujecie . Przykro mi
Pies wybiegł z posesji, może i rzeczywiście nie został jak należy dobrze upilnowany ale to nie zmienia faktu że kierowca miał prawo (według światka) przekroczyć znacznie prędkość w tym miejscu. Równie dobrze to mogło być małe dziecko a nie pies i ciekaw jeztem jak wtedy byście komentowali.
Bardzo lubię zwierzęta, ale niestety trzeba je pilnować. Co by było, gdyby drugą strona szło np. dziecko. a jadący samochodem wymijając psa skręcił by w stronę dziecka…To są wypadki. Dużo psów biega po drogach, albo jest spuszczana ze smyczy i słuzby nic sobie z tego nie robią. Są posesje przy drogach krajowych w naszym rejonie gdzie psy lezą sobie przy ulicy i tylko czekać aż zdarzy się wypadek. Oczywiście służby na to nie reagują, nie widzą. Nie mówiac już o ludziach, którzy muszą przejść koło takich spuszczonych psów.
Proszę wczytać się w tekst . Dziwi że kierowca nie chciał wzywać policji tylko chciał pieniędzy . Pewnie wiedział że jechał za szybko. Z opisu obrażeń psa też to wynika . To fakt pies nie powinien był się tam znaleźć, ale takie rzeczy się zdarzają .
No skoro zdarza się, ze pies wybiegnie, to zdarza się ze samochód jedzie szybciej…..
W tym miejscu jest ograniczenie na co wskazuje znak drogowy , drąga ta jeżdżą rowerzyści często widzę jak schodzą na bok, bo tiry i samochody pędzą , że nie da się jechać a co dopiero iść. Co do psów to też sporo ich tam biega , często widzę przebiegające przez ulicę . Nie powinno tak być czasem jednak nie zdążymy zauważyć . Mam psa mój też ucieka zwłaszcza jak któraś z suczek ma cieczkę posesja ogrodzona a on i tak znajdzie sposób . Popristu trzeba trochę myśleć jadąc tą drogą . Współczuję utraty pieska . Nie znałem ale kojarzę .
Szkoda psiaka, młoda, piękna i pełna życia. Nie bronię kierowcy bo to że tamtędy mało kto jeździ przepisowo żadna tajemnica ale ta pani nie raz biegała po wiosce za nią. Więc jeśli wiedziała że pies lubi uciekać, a posesja nie ogrodzona, dziwi mnie że nie zatroszczyli się z mężem o jakieś zabezpieczenie terenu.
Nic dodac nic ujaca . W punkt.
Dziwią mnie te wszystkie komentarze typu “nie tajemnica że nikt nie jeździ przepisowo” to ja się pytam gdzie policja , straż miejska? Czy musi dojść do wypadku w którym zgina ludzie by coś się zmieniło? Ludzie co wy wpisujecie ? Nie ważne kto zginął. Ważne że nikt nie reaguje na to co się dzieje na tej drodze . Gdzie radni , gdzie sołtys ? Współczuję utraty psa , moze nie dopilnowany tak jak trzeba, tylko po co dokładać kobiecie poniosła najgorsza karę z możliwych. Brak empatii i szacunku dla innych jest straszny. Poraża to co dzieje się na tej wiosce , kiedyś było inaczej . Najgorsze że wszyscy tacy mądrzy tu wypisują swoje komentarze a trzeba by działać i zmusić włodarzy do podjęcia jakiś kroków by coś zmienić . By żyło się lepiej i bezpieczniej . Panie Sołtysie proszę o interwencję .
Przed chwilą jakiś idiota pędził przez Chmieleń chyba ze 120-130km/h,tak jest co wieczór,a policja robi pomiar prędkości co jakiś czas ale tylko w piątek w godz.12-14.
W tym miejscu jest ograniczenie na co wskazuje znak drogowy , drąga ta jeżdżą rowerzyści często widzę jak schodzą na bok, bo tiry i samochody pędzą , że nie da się jechać a co dopiero iść. Co do psów to też sporo ich tam biega , często widzę przebiegające przez ulicę . Nie powinno tak być czasem jednak nie zdążymy zauważyć . Mam psa mój też ucieka zwłaszcza jak któraś z suczek ma cieczkę posesja ogrodzona a on i tak znajdzie sposób . Popristu trzeba trochę myśleć jadąc tą drogą . Współczuję utraty pieska . Nie znałem ale kojarzę .
do mieszkaniec Chmielenia. Widzę, że masz radar w oku i potrafisz ustalić prędkość pojazdu. Normalnie nadprzyrodzone masz zdolności.
Piękny owczarek współczuję
trzeba mieć tupet żeby potrącic komuś psa i wołać jeszcze pieniądze od właścicieli mieszkam parę metrów od miejsca gdzie doszło do tego zdarzenia ALE JAK KTOŚ JEST SKURWI…ELEM!!!!! I NIE MA SUMIENIA TO TAK JEST!!!! ALE PAMIĘTAJ KIEROWCO KTÓRY ZABIŁ TEGO PSA :::: ,,,,,,,,,KARMA WRACA!!!!!!!!”””””””””””” a w twoim przypadku to na pewno wróci!!!!!!!!!
Kierowca jechał szybko, ale jeśli pies wbieglby pod samochód jadący 40 km/h również mógł nie przeżyć… Pies to zwierzę, które należy pilnować. Proszę mi tu do dzieci nie porównywać, zwierzęta należy pilnować a dzieci wychowywać. To jest różnica
Należało wezwać Policję, niestety w przypływie emocji jest ciężko, właściciel odpowiedział by za niedopilnowanie zwierzęcia, ale na wniosek właściciela i wyyliczenia strat ”drogówka dokonała by pomiarów” i ów kierowca odpowiedział by za przekroczenie prędkości. Dzisiaj byłem świadkiem podobnej sytuacji, gdzie kierowca w tereni zabudowanym jechał duzó więcej i potrącił psa zabijając go na miejscu. Teren zabudowany i ograniczenia prędkości w nim zastosowane, służą właśnie takim sytuacjom. Na drogę może wybiec zwierzę, dziecko, z posesji może wyjechać auto, ciągnik, rowerzysta itp. Ludzie a tym bardziej zwierzęta popełniają, błędy nie oznacza to że muszą to przypłacić zdrowiem lub życiem bo ktoś był na prawie, drodze z pierszeństwem itp. Załóżmy, że Mazi wybiegła na drogę, a Pan jadący z dużą prędkością autem przy ograniczeniu do 40km/h nie potrąca jej ale odruchowo odbija kierownicą, na wskutek czego traci panowanie nad autem i wjeżdża w rowerzystę jadącego przeciwnym pasem i rowerzysta ginie. Po to są własnie ograniczenia prędkości by w obszarach narażonych na wypadki minimalizować ich powstawanie, mają być uniwersalne, w lato, zimę deszcz dzień i noc. Gdyby ten Pan jechał przepisowo, napewno Mazi miała by szanse, a właścicielka wyciągnęła by lekcję na przyszłość. Ludzie więcej emapti, nikt nie jest nieomylny. Przejechałem Europę kilka razy od wschodu do zachodu, jeździłem w USA, autem i motocyklem miałem kilka podbramkowych sytuacji gdzie ktoś popełnił błąd lub ja sam, tylko Boża opatrzność i to, że jechałem z dozwoloną prędkością pozwoliło uniknąć tragedii. Osoby przekraczające prędkość w ternie zabudowanym, to potencjalni mordercy, równie dobrze można dać małpie brzytwę, wcześniej czy później siebie lub kogoś uszkodzi.