Mężczyzna stwierdził, że w jego piecu słabo się pali, ale zamiast wezwać kominiarza mężczyzna postanowił zadziałać samemu i wypalić sadzę.
Do bardzo niebezpiecznej sytuacji doszło we wtorek, 20 grudnia 2022 roku w jednym z budynków przy ulicy Zdrojowej w Mirsku.
„Czujność sąsiadka jest nie oceniona, tym bardziej, gdy chodzi o ludzkie życie. Mężczyzna, który wezwał służby był zaniepokojony o swoje życie, jak i bezpieczeństwo. Sąsiad postanowił ,,wypalić sobie komin” ponieważ słabo paliło się w kuchni węglowej.” – wspominają druhowie z OSP KSRG Mirsk, którzy wraz z druhami z OSP KSRG Świeradów- Zdrój oraz strażakami z JRG PSP w Lwówku Śląskim zostali zaalarmowani i poproszeni o pomoc.
„Niestety ta próba się nie powiodła, w wyniku doszło do cofki dymu. Stężenie dymu na korytarzu było na tyle wysokie, że nasz czujnik wielogazów sygnalizował stężenie do natychmiastowej ewakuacji.” – relacjonują druhowie z Mirska, którzy dodają, że „kominiarz amator” cały czas przebywał w mieszkaniu.
Druhowie przystąpili do działania. Wybranie z paleniska całego żaru nie przynosiło efektu, z pieca cały czas wydobywała się duża ilość dymu.
„Po otwarciu wyczystek z komory dymnej dopiero pokazała nam przyczynę całego zadymienia. Wszystkie wyczystki były zapchane gazetami, a przez niedrożny komin leżakowy dym nie miał ujścia.” – wspominają strażacy.
Gdyby nie czujność sąsiada sytuacja mogła zakończyć się prawdziwym dramatem. A wystarczyło o pomoc poprosić kominiarza.
O jak ktoś chce kupić jakieś używki (jaranie) to jest ten dom.
Ale musiales mieć ciężkie dzieciństwo. Ogolnie widać, że w życiu mało co Ci wyszło, dlatego nieudaczniku siedzisz pewnie w domu i jedyne co możesz to napisać sobie taki komentarz, bo kolegów to Ty raczej nie masz, a na ulicy każdy z Tobą ciśnie, co?
Czasami bezmyslnosc ludzi mnie przeraza… to samo z ulatnianem gazu i czadu, ludzie nie kupuja czujnikow (ja mam z lanberga) a to nie sa drogie rzeczy