W naszej pracy, na co dzień spotykamy się z przeróżnymi historiami. Dzwonicie, piszecie skarżycie się, ale także wspominacie ciekawe zdarzenia. Jednak w świetle tego, o czym opowiada dziś Pani Justyna Samborska mama walczącej z ostrą białaczką Amelki – Małej Wojowniczki z Lwówka Śląskiego wszystkie inne sprawy przestają mieć większe znaczenie. Dziewczynka zamiast być dziś we Wrocławiu i pobierać kolejną dawkę chemii musi siedzieć w domu i od nowa czekać na swoją kolejkę. Dlaczego? Dlatego, że jej mamy nie ma w systemie.
Jak się okazuje pod adresem, pod którym od dziecka mieszka Pani Justyna dla urzędników jej tam nie ma. A pod jej PESEL-em w różnych instytucjach są różne inne osoby! Świętej Pamięci Bareja nie wymyśliłby tego, co dziś spotkało mieszkanki Lwówka Śląskiego. Macie rację to jest śmieszne, tylko w obliczu codziennej ciężkiej walki małej dziewczynki z śmiertelnie groźną chorobą chyba nikomu nie jest do śmiechu!
Pani Justyna z małą Amelią musi regularnie stawiać się na chemioterapię do ośrodka we Wrocławiu. Jednak w dobie koronawirusa przed każdą taką wizytą musi – tak ona, jak i mała Amelka – mieć zrobiony test na COVID-19. Do tej pory na ten test obie jeździły do Wrocławia. Wyjazd o piątej rano, kilak minut po godzinie siódmej pod ośrodkiem, szybki test na koronawirusa i do domu. A dwa dni później z powrotem do ośrodka na chemię. Tym razem Pani Justyna chcąc oszczędzić dziecku tej całej męczącej podróży a i także kosztów na paliwo postanowiła test wykonać u nas w Lwówku Śląskim. Warto przy tym dodać, iż samo zrobienie testu dla Małej Wojowniczki jest olbrzymim stresem i cierpieniem. W ostatnich miesiącach dziecko wielokrotnie musiało doświadczać tej uciążliwości i jak tłumaczy nam jej mama za każdym razem testowi towarzyszy strach, ból, łzy i krzyk. U nas miało być lepiej.
Tak całą sytuację opisuje Pani Justyna Samborska:
„W piątek dostałam zlecenie od Pani doktor z przychodni Medvita we Lwówku Śląskim, do której należę na swoje dane i dane Amelki
W sobotę poszłyśmy wykonać test i kazali nam czekać 24h na wynik, który przyjdzie SMS. Czekałam do dzisiaj rana. Nie otrzymałam nic. Dzwoniąc do (Przychodnia Podstawowej Opieki Zdrowotnej w Lwówku Śląskim ul. Morcinka), w której robiłam test (nie należę do niej), gdzie dowiedziałam się, że wynik już jest i jest on NEGATYWNY. Dostałam wydrukowane wyniki i pojechaliśmy.
W Przylądku dowiedzieliśmy, że nie zostaniemy przejęte na oddział, bo mamy nałożoną kwarantannę do 6 czerwca i musimy ponownie wykonać wymaz mimo tego, że wynik był negatywny. Nie wyraziłam zgody ma kolejny wymaz i postanowiłam wyjaśnić sprawę… to, co się dowiedziałam to jest po prostu cyrk na kółkach.
Dzwoniąc do Sanepidu w Lwówku śląskim dowiedziałam się, że pod moim numerem PESEL jest wpisany jakiś Pan Kamil S. z Ostrowa Wielkopolskiego! A pod adresem, pod którym jestem zameldowana od urodzenia mnie nie ma, tak jakbym nie istniała i kwarantanna nie zostanie ze mnie zdjęta no, bo mnie nie ma w systemie.
To ja się pytam, komu oni zrobili test w sobotę 29 maja? I co ja mam teraz zrobić skoro nas nie chcą wpuścić na oddział gdzie moja córka powinna dostać kolejną chemię?
Pani powiedziała, że postara się wyjaśnić sytuację.. za chwilę dzwoni do mnie Pan z Laboratorium z Bolesławca tłumacząc, że u nich nie ma kogoś takiego jak Justyna Samborska A pod moim PESEL-em również widnieje Pan Kamil S. i kazali mi dzwonić do Ministerstwa Zdrowia, aby wyjaśnić sytuację.
Po jakimś czasie znów dzwoni do mnie pani z Sanepidu z Lwówka Śląskiego i mówi, że kwarantanna została już zdjęta z Amelki. Idę do rejestracji w Przylądku a tam w dalszym ciągu Amelkę pokazuje na kwarantannie!
Po pewnym czasie dzwoni do mnie przełożona pielęgniarek czy jakoś tak już nie pamiętam z tych nerwów z (Przychodni przy ul. Morcinka w Lwówku Śląskim), w której robiłam test i wyobraźcie sobie, że u nich pod moim PESEL-em jest jakaś pani Wróbel wpisana! Ręce mi opadły…
Gdy już powiedziałam tej pani, jaką jest sytuacja, bo ona dzwoniąc do mnie przyznała, że tak naprawdę nie wie, o co chodzi i nie wie, za co tak naprawdę ma mnie przeprosić. To po jakiś 2 godzinach w systemie już było wszystko naprawione. Jak to powiedziała pani z Sanepidu z Lwówka Śląskiego wchodząc dalej na nasze dane ciągle byliśmy na kwarantannie, niestety miejsce w Przylądku nam przepadło i wróciliśmy do domu.
Z każdą osobą, którą tutaj wymieniłam jak rozmawiałam mówiła mi, że to nie z ich winy, to ja się pytam z czyjej? Mojej? Amelki? Kto jest odpowiedzialny za stres Amelki, nie dość, że dziecko jest chore na raka to jeszcze dokładają stresów …
Przez to wszystko Amelka jest tydzień do tyłu z leczeniem” – tłumaczy Pani Justyna Samborska, która zapewnia, iż jutro składa skargi.
Amelkę z Lwówka Śląskiego wspierają setki ludzi dobrej woli. Dla niej zbierane są nakrętki, groszówki, organizowane licytacje… Wszyscy trzymają kciuki za szybki powrót dziewczynki do zdrowia. Czy Mała Wojowniczka może liczyć teraz na odrobinę empatii i zrozumienia ze strony urzędników i „systemu”? Czy jutro znajdzie się ktoś, kto uderzy się w pierś? Czy wszystkiemu winna będzie dziewczynka i jej mama?
DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ FORMĘ POMOCY:
- Bezpośrednia pomoc finansowa:
https://naratunek.org/wplacam/?target=Amelia_Samborska - Grupa z licytacjami charytatywnymi:
https://www.facebook.com/groups/424992408872661 - Strona Amelki na Facebooku:
https://www.facebook.com/Amelka-ma%C5%82a-Wojowniczka-100469775311667
To jest istny cyrk. To dziecko walczy o życie. Co oni kuźwa wyrabiają. Panie Boże zlituj się nad tym dzieckiem. Amelciu i pani Justynko nie dajcie się. Trzymam za was kciuki i życzę dużo zdrówka kochane.
Skoro liczy się czas to czemu mama Amelki nie zgodziła się na wymaz we Wrocławiu ?
Dlatego że moje dziecko boi się wymazu. Pan/Pani zgodzilaby się na wymaz co drugie dzień u dziecka chorego tylko dlatego że ktoś ma nasrane w papierach? I dlaczego poraz kolejny moje dziecko musi cierpieć skoro miałyśmy obie wyniki ujemny!?
chory kraj zeby sie leczyc to trzeba miec sile dziewczyny nie dajcie sie trzymam za was kciuki wszystko bedzie ok
Bardzo dziwne to wszystko mama prosi o pieniądze na życie dla Amelki i rodziny..ludzie dają..A teraz mówi kto jej odda za paliwo bo musiała jechać w tą i spowrotem.Hmmm z tego co wiem to mają za co się utrzymac mąż pracuje na dzieci 500+ rodzinne na Amelke renta plus pielęgnacyjne i tysiąc do roku dziecka maja 6 tys złotych co miesiąc Amelka w szpitalu ma wszystko refundowane.. Moim zdaniem trochę nie ładnie robią. Była zbiórka na wózek który nie był jej potrzebny. Pani Justyna powinna pokazywać paragony co zakupuje swojej córce. Na co idą te pieniądze. Są dzieci bardziej chore i rodziny potrzebujące pomocy. Zakładane są zbiórki i co rusz podnoszona stawka. Pani Justyna napisała w jednym poście że urodzi im sie syn i zwiększa się wydatki.. Ale czy to my powinniśmy utrzymywać ich rodzinę. Raczej nie jest tak źle jak udało im się skupić na ślubie
Dokładnie tak zgadzam się z tym co Pan napisał
Dobrze powiedziane nie mniej jednak szkoda Amelki w tym całym bałaganie. A swoją droga powinna być Z gotówki!
Widzę że siedzi pan u nas w portfelu i widzi ile mamy pieniędzy!? Owszem w szpitalu ma refundowane po wyjściu do domu już nie, chce Pan paragony ? Proszę bardzo zapraszam do siebie i mogę wszystko pokazać. Zbiórka na wózek dla Amelki? Ja nikomu nie każe wpłacać pieniędzy ma moje dziecko, każdy robi to z własnej woli.. ślub? Był planowany przed chorobą Amelki, wzięliśmy go teraz bo za rok nasze dziecko może przegrać walkę z chorobą. Ja mam jedno zdanie do Pana.. Jak pan nie wie jak jest to proszę nie pisać głupich komentarzy. Już kiedyś pisałam że nie mam problemu z tym aby pokazać faktury,paragony, sam zestaw do przeplikwania broviaka kosztuje 2.5 tyś złotych.. Ale najlepiej napisać że nas na wszystko stać bo mamy 500+ mąż pracuje, amelce renta kończy się w sierpniu A na synka nie dostaje 1000 zł. Może Pan sprawdzić w opiece.. nikogo nie zmuszam do wpłat na Amelke ja nie mam dostępu to pieniędzy z fundacji. Jak pan mi nie wierzy można zadzwonic do nich i się zapytać jak wyglądaja wypłaty z fundacji w Przyladku Nadziei. Są dzieci dużo bardziej chore owszem, skoro dla Pana moja córka nie jest aż tak bardzo chora to proszę pomagać i pisać swoje wypociny tam.. i proszę przyjść i powiedzieć w twarz mi i mojej córce jaki ma Pan do nas problem A nie pisać wypociny. Za dzisiejszy wyjazd fundacja nie zapłaci bo nie mam wypisu ze szpitala A na takiej podstawie są regulowane płatności za paliwo do Pana wiadomości… żegnam!
Nic tak Andrzeju nie uczy pokory w życiu jak doświadczenie na sobie czegoś niemiłego, strasznego, zwalającego z nóg po usłyszeniu “wyroku” diagnozy-czego przedtem (może nieświadomie ???) życzyło się innej osobie lub robiło się jej wyliczankę jak to ma dobrze z powodu zbiórki dla niej pieniędzy przez ludzi dobrej woli aby ulżyć w tym ludzkim nieszczęściu. Naprawdę Andrzeju trochę pokory! A już jak widzę,że chcesz być “skarbówką” i żądasz okazywania faktur z wydawania tych pieniędzy to trochę przesada-prawda?
Andrzej typowy polaczku, je..nij się w łeb. Jak nie pomagasz to nie komentuj.
do Andrzeja…. obyś ty człowieku nigdy nie potrzebował żadnej pomocy od obcych ludzi. Zapewne nie zdajesz sobie sprawy ile kosztuje utrzymanie chorego dziecka i samej matki w dużym mieście. To nie jest tylko opieka w szpitalu, ale trzeba jeść, mieć w co się przebrać i choćby potrzeby matki, przecież ona powietrzem nie żyje. Nie wyliczaj więc co ona dostaje, ile w miesiącu otrzymuje, bo nie ma na to żadnego przelicznika. Mając chore dziecko i to tak ciężko chore, to wydatkom nie ma końca. Wiem coś na ten temat, miałam męża chorego na nowotwór, więc wiem co to znaczy…..
Każdy ma prawo do wypowiedzi. Również mam chora siostrę na raka i właśnie wiem ile co kosztuje, jednakże nie proszę się o pieniądze od ludzi gdzie sam nie duzo zarabiam i mam małą rodzinę. Pani Justyna ma ja większą. Jakie utrzymanie w dużym mieście bez przesady. Tak jak każdy ma swoje potrzeby ale można wszystko robić z głową. Dla mnie to jest zebranie dopóki się da. Nie mam zamiaru się z nikim kłócić. Wypowiedziałem się co o tym myślę
Co zazdrość ciebie zżera? A i czemu nie prosisz ty o pomoc oraz co ciebie obchodzi mamy Amelki wydatki nie chcesz pomóc ok nie pomagaj ale nie zaglądaj komuś do portfela
Andrzej jak masz chorobę w rodzinie to się tym zajmij, a nie zaglądasz komuś do portfela. To jest tak słabe, że wyliczasz ile kto zarabia. Chyba coś czuję, że albo jesteś starym kawalerem albo porzuconym, bo widać że jesteś strasznie zgorzkniały.
Ten kto nie ma chorego dziecka ten nigdy nie zrozumie !! Wydatki na chore dzieci są większe niż każdemu się wydaje. Co z tego że Nfz refunduje ?! A koszty z kieszeni uciekają ! Sama mam chora coreczke ale na inną chorobę i dziękuję Bogu ze jest, że żyje! Pani Justyno wiem jak jest Pani ciężko ale niestety tak funkcjonuje nasza Służba zdrowia i jeśli coś potrzebujemy musimy mieć nieograniczone siły do walki, proszę się nie poddawać i walczyć do samego końca i wierzyć że napewno się uda, jestem pewna że Pani sobie poradzi!
Ten kto nie ma chorego dziecka ten nigdy nie zrozumie !! Wydatki na chore dzieci są większe niż każdemu się wydaje. Co z tego że Nfz refunduje ?! A koszty z kieszeni uciekają ! Sama mam chora coreczke ale na inną chorobę i dziękuję Bogu ze jest, że żyje! Pani Justyno wiem jak jest Pani ciężko ale niestety tak funkcjonuje nasza Służba zdrowia i jeśli coś potrzebujemy musimy mieć nieograniczone siły do walki, proszę się nie poddawać i walczyć do samego końca i wierzyć że napewno się uda, jestem pewna że Pani sobie poradzi
panie andrzeju nie zycze panu nic zlego wrecz przeciwnie duzo zdrowia ale zycie jest nie przewidywalne i ze by pana cos takiego nie dosieglo
Do mamy Amelki Strasznie dużo u Pani agresji i wulgaryzmu,trochę pokory Pani Justyno, a na pewno się wszystko ułoży.Ludzie mają prawo mieć swoje zdanie czy to się komuś podoba czy nie każdy dźwiga jakiś krzyż,i każdemu jest ciężko nie tylko Pani! Życzę dużo zdrowia i cierpliwosci
Z całym szacunkiem ale:
– mając tak chore dziecko ma Pani czas na wywoływanie burzy w Internecie?! Osobiście nie odważyłbym się na coś takiego tym bardziej że zarówno Pani jak i Ci ludzie mieszkacie tu razem i jeszcze nie wiadomo kto i kiedy się przyda więc po co wrogowie. Ale nie Pani ma dużo czasu… widzę wielką aktywność w komentarzach. Nie zawsze jednak to co nam się zdaje że jest słuszne słusznym jest.
-drugą sprawą jest że zarówno w Medvicie jak i w przychodni na Maorcinka, jak i w sanepidzie, jak i w ministerstwie są ludzie którzy nawet w tak trudnej sprawie mogą pomóc albo jeśli jest ktoś konkretny kto ewidentnie zawiódł- przyjąć skargę. Obecnie pani rzecznikiem staje się kto?!- redakcja?! Zamiast złożyć skargę do instytucji które zawiodły poszła Pani do gazety, trzeba byłoby jeszcze tylko plakaty w rynku powywieszać….
-trzecią sprawą jest fakt, Pani dziecko nie jest niemowlakiem- przez kilka lat nie zorientowała się Pani że recepty są wystawiane nie na właściwy nr PESEL?
– a czwartą że ta cała niepotrzebna zupełnie uważam afera, która w życiu nie powinna znaleźć na łamach jakiejkolwiek gazety do czasy gdy ewidentnie, ktoś nie wykazał by się złą wolą żeby te poskręcane ścieżki wyprostować bardziej obciąży Pani córkę /nerwami i nie potrzebnym stresem/ niż przesunięty o tydzień cykl leczenia, chociaż ten owszem też jest bardzo ważny
W końcu obiektywny i rzeczowy komentarz. Ludzie myślą że jak zrobią hałas w necie to pomoże. W czym? W zmianie PESEL w systemie? Należało złożyć skargę bo będzie podstawą do przyszłego odszkodowania i powiadomienia innych instytucji. Współczuję Amelce ale bicie piany nie zmieni sytuacji. Przecież pesel dziecka jest w innych dokumentach jak dowód osobisty czy inne a nie tylko w systemie który czasem się zawiesza lub ktoś pomyli się w wprowadzaniu danych.
Panie Andrzeju jest to nie namiejscu co Pan wypisuje …kompletnie nie na miejscu..oby Pana dzieci nigdy taka chorobą nie dopadła …wtedy może by Pan zrozumiał…wpłaca u pomaga kto chce ..!!! Nie jest to przymus tak ze niech Pan się nie wypowiada najlepiej bo gowno Pan wie ..a rodzina Amelki robi wszytko zeby pomóc i będzie robić.
Pan Andrzej to ma wodę w mózgu 🙂
A ja jestem ciekaw jakby to dotyczyło państwa dziecka Tak chorego reakcji gdyby nie mogło o czasie dostatać chemi a Tak w ogóle to proszę,czytać że zrozumieniem że chodziło o pesel mamy A nie dziecka
Wyjaśnię ci kwestie ślubu..
Niestety ale gdy idziesz do jakiegoś urzędu a nie jesteś w związku małżeńskim to przez to czasem potrzeba podpisu drugiego rodzica. Jeżeli jeden rodzic jest ponad 100km od domu to jak ma podpisać? Musi jechać i wrócić. A tak jako małżeństwo nie tracą czasu chociażby na podpisy..
Druga sprawa: przyjęcie… Widziałam tam garstkę rodziny a nie 160osob w pałacu i pełen przepych. W obliczu takiej tragedii jak choroba dziecka chociaż tyle dla nich że się rozerwali i byli wszyscy razem. Serio im tego żałujesz?? Jak tak bardzo ci żal to zweryfikuj ich finanse i dopiero coś powiedz.
A i rodzina nie ma żadnego obowiązku dawania im czegokolwiek. A to,że się wspierają i pomagają nawzajem to tylko pozazdrościć . Twoje imię jest ewidentne do sposobu myślenia. LOL
Do obiektywny;Brawo bardzo mądre słowa mam nadzieję że Pani Justyna weźmie je sobie do serca i skupi się na zdrowiu córki a nie na zbędnych komentarzach , dziwi mnie to bardzo że ma Pani na to czas przy tak chorym dziecku i niemowlęciu!
Ludzie po co robicie tą gownoburze? Pani Justyna spotkała się z okropna sytuacją, Amelka od urodzenia miała problemy ze zdrowiem, cały czas borykali się z różnymi chorobami itp. Jest aktywna bo sprawa dotyczy jej osoby i jej rodziny, czuje się napewno w jakiś sposób zobowiązana być na bieżąco z ludźmi którzy pomagają Amelce, zresztą każdy kto jej pomaga chce wiedzieć jak przebiega jej choroba, leczenie i postępy…..Dziewczyna ma wielki problem na głowie a wy czepiacie się że jest aktywna …..kurcze a co ma siedzieć i tylko płakać…..Masakra jaka okropna jest zawiść ludzka….oby nikogo z Was nie spotkało nic podobnego, a Amelci i jej mamie życzę dużo wytrwałości w walce z choroba….nie przejmujcie się żmijami…..takie zawsze się znajdą…..a my będziemy pomagać zawsze i wszędzie❤️
Ludzie ogarnijcie się CZYTAJCIE ZE ZROZUMIENIEM!!! TU nie chodzi o pesel Amelki tylko o mamę, która jest opiekunem prawnym i rodzicem, która miała być w przylądku wraz z Amelką!!! Dziecko nie może być same bez opieki!!! Tato dziewczynki pracuje więc nie może być w szpitalu a Amelką, małym szkrabem zajmuje się babcia Amelki a Justyna musi być tam na miejscu z wojowniczką?!!! I tu o Justyny pesel chodzi nie o Ami. Widzę że wszyscy mają pracę i naukę on-line jak uczniowie z szkół!! A wystarczy czytać z zrozumieniem. Justyno z taboretami nie wygrasz rób to co robisz walka o zdrowie dziecka jest najważniejsze Pozdrawiam Paweł.
Co znaczy choroba tej małej dziewczynki znam z autopsji! Starsi jakoś z tym radzą finansowo do czasu (!!!) ale takim małym skrabom trzeba pomagać. Trzeba też pomagać także takim ludziom jak pan “Andrzej” bo to też są ludzie nieszczęśliwi. Dowiedziałem się,że dziś można pomóc i panu “Andrzejowi” bo jest teraz ładna pogoda a i w nocy będzie bezchmurnie. Panie “Andrzeju” proszę dziś o północy przy bezchmurnym niebie ( a dziś będzie) stać w bezruchu przez około 30 minut i patrzeć nieruchomo w gwiazdozbiór Barana. Przy dozie szczęścia i wytrwałości będzie można za darmo uzyskać kilka kilobajtów rozumu! Tego panu życzę z całego serca.