85-latka oszukana metodą „na covid”. Straciła 10 tys. zł

0
774

Mężczyzna tłumaczył, że pieniądze potrzebne są na leczenie chorej, która zaraziła się covidem. Tylko dzięki pieniądzom można było rozpocząć podawanie leku.

 

Do seniorki pod numer stacjonarny zadzwoniła osoba, która miała za zadanie zorientować się w sytuacji rodzinnej seniorki. Chwilę później zadzwonił oszust, który podał się za pracownika szpitala, w którym rzekomo, i to w stanie ciężkim, miała przebywać córka pokrzywdzonej. Wynika z ustaleń portalu Istotne.pl.

Mężczyzna tłumaczył, że pieniądze potrzebne są na leczenie chorej, która zaraziła się covidem. Nie wskazał on konkretnej kwoty, twierdził, że na chwilę obecną każda złotówka jest ważna. Tylko w taki sposób można było zakupić i rozpocząć podawanie leku.

– Mieszkanka Bolesławca przekazała, jaką kwotą dysponuje w domu. Następnie usłyszała instruktaż, żeby się z nikim nie kontaktowała telefonicznie, bo linia nie może być zajęta, aby mogła na bieżąco otrzymywać informacje o stanie córki. – przekazała portalowi Anna Kublik-Rościszewska, oficer prasowy bolesławieckiej policji, która wyjaśniła, że chwilę później do mieszkania seniorki przyszedł mężczyzna, który odebrał pieniądze w gotówce.

Dopiero po tym fakcie kobieta zadzwoniła do wnuka i to wówczas okazało się, że nikt z rodziny nie wymaga kosztownego leczenia.

Przestrzegamy przed podejmowaniem w pośpiechu decyzji o przekazaniu pieniędzy. Jeżeli odbierzemy podejrzany telefon z prośbą o przekazanie pieniędzy, czy żądaniem wpłaty pieniędzy na wskazane konto, możemy podejrzewać, przestrzegamy przed pochopnym podejmowaniem decyzji.

Warto w każdym takim przypadku w pierwszej kolejności zadzwonić do naszych bliskich, a jeżeli to się nie uda na policję.

Za oszustwo grozi kara od sześciu miesięcy do nawet ośmiu lat pozbawienia wolności.

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj