Niepełnosprawny mężczyzna mieszka w gminnym budynku, bez toalety, bez okna, bez dobrej wentylacji. Załatwia się do wiaderka. „Pomóżcie mi, bo ja już nie mam siły” – mówi przez łzy.
Niepełnosprawny mężczyzna mieszka w pomieszczeniu stanowiącym część małego budynku należącego do Gminy i Miasta Lwówek Śląski. Obiekt położony jest w przepięknym miejscu, na Bucholcu. Założenie parkowe powstało tu w 1813 roku, jako reprezentacyjne miejsce spotkań mieszkańców. Otoczenie parku stanowiły rozrzucone po okolicy ławeczki, muszla koncertowa, okazały pawilon, pomnikami i altana zwana Świątynią Dumania. Dziś okolica nie jest już tak dostojna, aczkolwiek nadal to teren wypoczynkowo- turystyczny. Przyjeżdżają tu mieszkańcy i goście, którzy korzystają z położonego nieopodal placu rekreacyjnego, albo zostawiają samochody i udają się na spacer na Szwajcarię Lwówecką. Jednak znajdujący się w tej okolicy barak nie jest dobrą wizytówką tego miejsca, ani miasta i jego władz. Tak on, jak i teren przyległy przypominają slumsy.
Przez wiele miesięcy uwagę odwiedzających Bucholc przyciągały zalegające przed barakiem stosy odpadów: połamane meble, stare sprzęty RTV, rowerowe części, opony czy szmaty. Jednym słowem odpady, jakie już dawno powinny trafić na wysypisko. Większość zniknęła dopiero na początku grudnia, gdy okazało się, że sprawą mocno zaczęli interesować się mieszkańcy i dziennikarze. Jednak jeszcze nie wszystkie śmieci udało się zabrać. Nadal wokół baraku i w pobliskim zagajniku leżą odpady, a w powietrzu czuć odór odchodów, co tworzy obraz zupełnie niepasujący do turystycznego serca miasta.
Do niedawna w tym miejscu, w starym baraku mieszkały trzy osoby. Jednak większa część budynku została wyłączona z użytkowania. Drzwi i okna do części pomieszczeń zostały zabite płytami. Dziś użytkowe pozostaje jedynie pomieszczenie od północnej strony. Mały pokoik jest domem dla niepełnosprawnego Tomasza, który mieszka wraz z pięcioma kotami oraz dwoma chomikami. Mężczyzna dba o zwierzęta. Kupuje im specjalną karmę. Jednak warunki, w jakich przyszło mu żyć urągają ludzkiej godności.
Bez cienia wątpliwości Tomasz potrzebuje pomocy. Z resztą on sam w rozmowie z Lwówecki.info, z łzami w oczach zwraca się z prośbą o pomoc. – „Nie mam już siły, pomóżcie mi jakoś”. – prosi mieszkaniec Lwówka Śląskiego, który pokazuje warunki mieszkaniowe.
Malutkie pomieszczenie około 11 m2, z zakratowanym małym okienkiem zabitym deskami, z brakiem dobrej wentylacji i zawilgoconymi ścianami jest w katastrofalnym stanie. Ogrzewane jest piecem typu „koza”, przy którym składowane jest drewno na opał, a obok znajduje się wersalka i szafki. Czy odległość od pieca do materiałów łatwopalnych jest wystarczająca? Jak dotąd jeszcze nie doszło do pożaru, aczkolwiek aż trudno w to uwierzyć!
Pan Tomasz żyje z renty. Jak mówi, płaci czynsz, płaci za prąd, za wodę, za odbiór śmieci… Przy wejściu do pomieszczenia stoją kubły na odpady. W pokoiku znajduje się lodówka, pralka i kuchenka zasilana gazem z butli. Mężczyzna zapewnia, iż sam sobie pierze i gotuje. Co warto podkreślić, sama butla znajduje się w niewielkiej odległości od pieca. Z uwagi na znikomą wentylację w pokoiku bardzo mocno czuć wilgocią, stęchlizną i odchodami. Jedynymi źródłami świeżego powietrza są nieszczelności między drzwiami a framugą.
Tomasz mówi, iż nie ma toalety, której zresztą też nie da się tam dostrzec. Jednym z ważniejszych elementów wyposażenia jest za to duże wiaderko, do którego mężczyzna załatwia swoje potrzeby. Odchody lądują później w pobliskim lesie, co da się wyczuć przechodząc w okolicy.

Mężczyzna zapewnia, iż nie spędza dni „na kozetce”. Jak twierdzi stara się szukać zajęcia, by dorobić na karmę dla kotów. Na podłodze w miskach znajduje się specjalne kocie jedzenie i woda. Jedzenie w klatce ma także chomik.
– „Nie mam już siły, pomóżcie mi jakoś. Urząd Miasta ma mnie w dup**. Chodziłem, prosiłem, pisałem, a pomocy ani jakiej, żadnej, nie mam gdzie mieszkać.” – mówi rozżalony mężczyzna, który przekonuje, iż nie może liczyć na pomoc urzędników.
Z naszych informacji wynika, że warunki, jakie panują w zajmowanym przez niego lokalu sprawdzał burmistrz Kobiałka wraz z urzędnikami. Nie zmieniło to jednak sytuacji niepełnosprawnego Tomasza. W rozmowie z Lwówecki.info przyznaje on, iż burmistrz był u niego. Podkreśla przy tym, iż to ten „nowy” burmistrz. Jednak wizyta samorządowca nie przyniosła żadnego efektu.
– Zero reakcji. Masakra. – mówi mężczyzna.
Mieszkaniec Lwówka Śląskiego bez cienia wątpliwości potrzebuje pomocy i to takiej, która nie ogranicza się do doraźnych gestów czy symbolicznych działań. W polskim porządku prawnym obowiązek zapewnienia minimalnych warunków socjalnych nie jest kwestią dobrej woli, lecz wynika wprost z ustawy o pomocy społecznej, która nakłada na gminę obowiązek reagowania w sytuacjach zagrożenia zdrowia, życia lub bezpieczeństwa mieszkańców. W przypadku osób niepełnosprawnych katalog obowiązków jest jeszcze szerszy – prawo nakazuje nie tylko udzielić wsparcia, ale również monitorować sytuację i podejmować interwencje, jeśli warunki bytowe mogą prowadzić do zagrożenia. A tu zagrożenie jest widoczne gołym okiem: brak toalety, brak dobrej wentylacji, wilgoć, składowanie paliwa przy piecu i korzystanie z butli gazowej w pomieszczeniu o minimalnej kubaturze tworzą środowisko, które w każdej chwili może doprowadzić do pożaru, zatrucia czadem i poważnego uszczerbku na zdrowiu, a nawet śmierci. Tego rodzaju sytuacje, zgodnie z obowiązującymi przepisami przeciwpożarowymi i sanitarno-technicznymi, nie powinny mieć miejsca w obiektach należących do samorządu, zwłaszcza, jeśli mieszkają w nich osoby szczególnie wrażliwe.
Burmistrz Lwówka Śląskiego odnosząc się do sytuacji niepełnosprawnego mężczyzny zgadza się, że mieszka on w bardzo złych warunkach w części pomieszczeń, w których wcześniej przebywała inna para. Dawid Kobiałka zaznacza, że trzykrotnie, osobiście odwiedzał mężczyznę reagując na jego zgłoszenia o odpadach podrzucanych mu na posesję. Przyznaje też, że gmina pomagała w uporządkowaniu terenu odbierając gabaryty.
Kobiałka podkreśla, że to poprzednia burmistrz podpisała umowę z tym mężczyzną, ze względu na jego wcześniejsze konflikty z sąsiadami i dewastację poprzedniego mieszkania w Płakowicach. Obecny włodarz wskazuje, że pan Tomasz wymaga pomocy i stałej opieki, jednak w jego ocenie, nie wykazuje on gotowości do przyjęcia wsparcia.
– Czy chciałabym, żeby to wyglądało inaczej? Tak. Czy jest to możliwe? Jest to bardzo trudne. Skierowałem do zespołu przeciwdziałania alkoholizmowi prośbę o to, żeby tego pana skierować na leczenie, wiem, że … dostałem potwierdzenie, że policja przekazała ten wniosek do sądu. Nie mam informacji, czy był jakiś zwrot w tej sprawie, bo to już było parę miesięcy temu, więc podejrzewam, że na jakieś przymusowe leczenie nie ma szans. – mówi Kobiałka.
W ocenie burmistrza pozostaje jedynie pomoc doraźna, a skuteczniejsze działania są niemożliwe.
– Jest to faktycznie o tyle problematyczne, że ten pan tej pomocy wydaje mi się, że potrzebuje, ale sam chyba nie wie, jak taka pomoc mogłaby dla niego też wyglądać. To jest też zadanie MOPS-u, żeby osobom w takiej … to jest prawie jak bezdomność. Faktycznie, ten pan tam zamieszkuje, ale w warunkach bardzo złych. – przyznaje burmistrz Lwówka Śląskiego.
Mimo, że włodarz zgadza się, iż warunki bytowe, jakie zapewniła Gmina są bardzo złe, to nie widzi on możliwości pomocy człowiekowi, poza doraźnym wsparciem w postaci paczki na święta.
– Moim zdaniem poza taką doraźną pomocą typu MOPS, który pojedzie i pomoże tam panu na święta jakimiś paczkami, to dopóki pan sam nie będzie chciał pomocy, to wtedy takiej pomocy nie możemy, nie jesteśmy w stanie udzielić bez czyjejś zgody. – mówi Kobiałka.
Natomiast pan Tomasz z łzami w oczach prosi o pomoc. Mężczyzna rzeczywiście nie jest w stanie samodzielnie zadbać o swoje bezpieczeństwo. Potrzebuje nie tyle „czekoladowego Mikołaja”, co realnej, skoordynowanej pomocy: oceny warunków przez służby społeczne, wdrożenia procedur dotyczących osób w kryzysie mieszkaniowym i przedstawienia legalnej, bezpiecznej alternatywy bytowej. Ustawa przewiduje narzędzia, od przydzielenia lokalu zastępczego, przez specjalistyczne poradnictwo, aż po działania interwencyjne w sytuacjach zagrożenia. Ani opieszałość, ani zamykanie oczu na problem nie rozwiązuje go, a jedynie potęguje ryzyko, które ostatecznie może zakończyć się tragedią. Pomoc systemowa, o której mówi się tak często, powinna w tym przypadku oznaczać konkretne, zgodne z prawem działania, które pozwolą człowiekowi żyć w warunkach nie tylko godnych, lecz przede wszystkim bezpiecznych.
W XXI wieku, gdy społeczeństwo tak ochoczo angażuje się w akcje ratowania i sadzenia drzew, gdy na każdym kroku słyszymy o potrzebie pomocy, zaopiekowania się bezpańskimi psami, kotami, czy innymi zwierzętami, pomoc dla człowieka powinna być najwyższym priorytetem. Czy to ludzie z problemami, osoby niepełnosprawne w państwie opiekuńczym nie powinny zostawać same. Gmina nie powinna zezwalać na bytowanie w warunkach urągających godności i zagrażających zdrowiu oraz życiu, bo gdy dojdzie do tragedii, na pomoc będzie za późno, bo gdy dojdzie do tragedii pojawią się pytania o odpowiedzialność. Oczywiście możemy pana Tomasza i wszystkich innych żyjących w podobnych problemach wyrzucić poza margines i uznać, że ich nie ma. Tylko, czy wówczas my będziemy jeszcze ludźmi?
Mężczyzna musi znaleźć bezpieczne miejsce do życia, a Bucholec powinien zostać posprzątany i odzyskać dawną świetność, by nie odstraszać turystów a jak niegdyś być wizytówką miasta. Przyszłość w rękach burmistrza i służb, które również powinny pochylić się nad problemem bezpieczeństwa człowieka.
do sprawy wrócimy























Czy w tym wszystkim maczał palce łowca kamienic?
Mówisz o radnym rady gminy obecnej kadencji?
Kolejna sprawa, którą „zajął się osobiście” pozostaje nierozwiązana. Jak wszystkie do tej pory. Wyjątkowo smutne, bo dotyczy niepełnosprawnego człowieka, skazanego na nieludzkie warunki przez zaniechania pana Kobiałko.
Za chwilę zobaczy przerzucanie winy na innych – tę sztukę opanował doskonale. Nie potrafi wziąć za nic ani za nikogo odpowiedzialności – dlatego też mieszka z rodzicami. Tylko w tle rozgrywa się prawdziwa tragedia człowieka a jego życie i zdrowie są w ciągłym zagrożeniu.
Przecież ten człowiek miał dwa mieszkania na ulicy Jana Pawła,zdemolował. Jakie 15 lat tam mieszka ,co za bzdury. Jedno na Jana Pawła zdemolował,poszedł na nowy blok na przeciwko również zdemolowal
Popieram Panią. Najpierw demoluje przyznane mieszkania a teraz płacz przed kamerami
panie Kobiałka, odbiór gabarytów to nie jest pomoc, to pana obowiązek wynikający z uchwały rady. Jak pan mówisz o turystyce, jak Wzgórze Kombatantów to jeden wielki syf i teraz dowiadujemy się, że gość wyrzuca tam gów.. do lasu bo nie ma toalety. Jak pan mówisz że byłeś u niego i nie wiesz, że nie ma toalety, to co tam pan robił, a przepraszam paczki na święta
Tacy ludzie powinni być po opieką powołanych do tego instytucji. Powinien trafić do specjalnego ośrodka, gdzie bedzie żyć jak człowiek a nie zagrażać sobie i innym. W więzieniach mają lepiej
Przecież to są jawne jaja, facet sam mowi ze od 15 lat mieszka w takich warunkach. A co przepraszam bardzo zrobil przez taki czas żeby to zmienić? A no wlasnie i tu trzeba zacząć od tego że nic. Tak mu wygodnie. Niech dają, pomagają ale ode mnie wara. Każdy normalny czlowiek zrobil by wszystko gdyby mu bylo źle aby choc troche zmienić swój los. Nie jeden niepełnosprawny jest w trudnej sytuacji ale jakkolwiek sobie dorabia, by cos miec, by cos zmienic. Pan ma rente, mala, okej. Ale malo czasu mial aby jakos sobie dorobic, nawet przez czas wakacji? A teraz płacze? Teraz? No najlepiej.. nie wspominając juz o tym że mial lepsze warunki ale na wlasne zyczenie i przez swoje zachowani je stracil.
Skoro zdewastował poprzednie mieszkania to dlaczego gmina ma dawać mu trzeci raz???
Przecież on mieszkał na barakach i w płachowicach zdewastował mieszkania i dlatego jest stan czy to wina pana kobiałki że niepełnosprawna osoba dewastowała mieszkania????
A gdzie rodzina czemu rodzina nie interesuje się w niepełnosprawną osobą tylko za wszystko obwiniacie burmistrza
Widzę że za wszystkie grzechy świata według niektórych odpowiada burmistrz
“Oczywiście możemy pana Tomasza i wszystkich innych żyjących w podobnych problemach wyrzucić poza margines i uznać, że ich nie ma. Tylko, czy wówczas my będziemy jeszcze ludźmi?” Pięknie napisane. Ten pan jest człowiekiem i wymaga pomocy. Wyrzucanie go do lasu bez toalety jest nieludzkie. Panie burmistrzu czas działać. Człowiek musi trafić do ośrodka pomocy.