Szokujący reportaż o rodzicach z Lwówka Śląskiego, którym odebrano dziecko

4
1840
zdjęcie: adwokat Ernest Ziemianowicz.

Gdy Patrycji i Łukaszowi narodził się syn byli oni przeszczęśliwi. Ich radość nie trwała jednak długo. Urzędnicza machina sprawiła, że Antoś został im zabrany i jest w rodzinie zastępczej na drugim końcu Polski.

 

Narodziny dziecka to dla większości rodziców moment przełomowy, czas radości, nadziei i spełnienia. Dla Patrycji i Łukasza z Lwówka Śląskiego ten dzień miał być właśnie taki. Zamiast szczęścia, pojawiły się jednak łzy i rozpacz. Chwilę po narodzinach ich synka Antosia, młodzi rodzice dowiedzieli się, że mogą opiekować się swoim dzieckiem – nie z powodu przemocy, patologii czy zaniedbań, ale dlatego, że są osobami z niepełnosprawnościami. Dziś walczą o to, by Antoś wrócił do domu.

Sprawą zajęli się dziennikarze TVP Reporterzy. Szokujący reportaż ukazał się we wtorkowy wieczór 17 czerwca.

To jest przejaw jakiejś dyskryminacji – mówi babcia nowonarodzonego Antosia i nie kryjąc oburzenia.

Pani Patrycja porusza się na wózku inwalidzkim, czasem z pomocą balkonika. Pan Łukasz zmaga się z przewlekłą chorobą wymagającą leczenia. Pomimo trudności, jak zaznaczają dziennikarze TVP, oboje tworzą ciepły i stabilny dom. Gdy na świat przyszedł Antoś, nie mogli się doczekać wspólnego powrotu do domu. Tymczasem zaskoczyła ich decyzja, której nikt z nimi nie konsultował. Antoś miał pozostać w szpitalu.

– Powiedzieli, że nie wydadzą dziecka, bo wszyscy lekarze zgodnie twierdzą, że oni sobie nie poradzą, że szpital nie będzie brał odpowiedzialności na siebie – relacjonuje babcia chłopca.

Z materiału przygotowanego przez „TVP Reporterzy” wynika, że sygnał o rzekomych problemach z opieką nad dzieckiem trafił do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lwówku Śląskim. Jak wynika z ustaleń reporterów, szpital nie rozmawiał wcześniej ani z matką, ani ojcem dziecka, ani z babcią, która była gotowa do pomocy i opieki. Zamiast tego wysłano jeden e-mail, który zapoczątkował lawinę wydarzeń.

– Zostawiali butelkę, on (ojciec dziecka) go karmił, przebierał go i nie czułam takiej potrzeby, że jego trzeba cały czas pilnować, że on mu zrobi krzywdę – podkreśla babcia.

Szpital broni swojej decyzji, tłumacząc ją obawami o bezpieczeństwo dziecka.

Monika Kumaczek, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa w szpitalu w Jeleniej Górze mówi reportażu, iż jeżeli personel obserwuje, że trwa to przez kilka dni, trwa to wiele godzin, to jest całe konsylium, które obserwuje i podejmuje decyzję. Jeżeli w jakiejkolwiek sytuacji stwierdzimy, że istnieje ryzyko i zagrożone jest bezpieczeństwo dziecka, mamy obowiązek zgłoszenia tego do instytucji.

Decyzję o wystąpieniu do sądu o zabezpieczenie dziecka MOPS w Lwówku Śląskim podjął błyskawicznie.

– Po tym mailu został, no musieliśmy szybko zadziałać, ponieważ no tak stwierdziliśmy, że z uwagi na dobro dziecka, należałoby do sądu napisać wniosek o zabezpieczenie. – wyjaśnia odpowiada Danuta Grzesiak kierownik MOPS w Lwówku Śląskim.

Na pytanie dziennikarki, czy była to jedyna możliwa droga, odpowiada kierownik ośrodka pomocy społecznej twierdzi, iż na tamtą chwilę, tak.

Reporterka dopytuje, dlaczego nie uruchomiono innej formy wsparcia, choćby asystenta rodziny. Z odpowiedzi kierowniczki MOPS wynika, że nie podjęto takich działań, bo… nie było takich wniosków!

– Tak, tylko powiem tak, jest też procedura przyznania czy przydzielenia asystenta, więc albo to sąd robi i wtedy tutaj my mamy jakby odgórnie z sądu, że jest w rodzinie asystent, albo pracownik socjalny jest w środowisku i on wskazuje tutaj do kierownika żeby po prostu asystent pracował. Nie było takiego tutaj, że tak powiem wniosku. – tłumaczy Grzesiak.

Rodzice nie otrzymali więc żadnego wsparcia, ani konsultacji, ani opieki asystenta, ani nawet rozmowy. W rezultacie sprawa szybko trafiła do sądu.

– Najpierw trzeba znaleźć rodzinę zastępczą, potem rozstrzygnąć sprawę, czy ograniczyć władzę czy nie i dopiero potem ci rodzice mogą podejmować działania, żeby im przywrócić tę władzę – mówi Roman Chorab, prezes Sądu Rejonowego w Lwówku Śląskim.

W praktyce proces ten może zająć bardzo dużo czasu.

– Odbiór dziecka następuje bardzo szybko i bez badania tak naprawdę przyczyn oraz podstaw. Natomiast sam powrót dziecka do domu niestety trwa często miesiącami, a być może nawet latami – zaznacza adwokat Ernest Ziemianowicz.

Antoś trafił do rodziny zastępczej po czterech miesiącach. Nowi opiekunowie mieszkają 500 kilometrów od Lwówka Śląskiego. Dla Patrycji i Łukasza oznacza to olbrzymie utrudnienie w utrzymaniu kontaktu z synem.

– Taka odległość może stać się poważną przeszkodą w regularnym odwiedzaniu synka i budowaniu z nim relacji rodzicielskich – komentują dziennikarze TVP.

Historia Patrycji i Łukasza niestety nie jest odosobniona. W Polsce wiele osób z niepełnosprawnościami spotyka się z wątpliwymi decyzjami instytucji, które zamiast zapewnić realne wsparcie, wybierają najprostsze rozwiązanie – odebranie dziecka.

Sprawa z Lwówka Śląskiego stawia wiele pytań: czy niepełnosprawność może być wystarczającym powodem do odebrania dziecka? Czy nie lepiej i bezpieczniej byłoby zapewnić rodzinie asystenta lub wsparcie socjalne? Czy naprawdę nie było innej drogi?

Dla Patrycji i Łukasza to nie są pytania teoretyczne. To walka o prawo do bycia rodzicami.

– Szanowni Państwo, odzew po poniedziałkowym odcinku Reporterzy TVP z udziałem mec. Ernesta Ziemianowicza przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Bardzo dziękujemy jako pełnomocnicy rodziców Antosia za wszystkie głosy wsparcia. To są wspaniali i kochający rodzice, którzy zostali skrzywdzeni przez bezduszność machiny urzędniczej. Walczymy o ich prawo do wychowywania Antosia jak inni rodzice, a ta sprawa może być sygnałem do zmian przepisów, aby nie doszło również do podobnych ludzkich tragedii w przyszłości. Dziękujemy redaktorowi Pawłowi Iwaniukowi z programu Reporterzy TVP, Rzecznikowi Praw Dziecka, Posłowi na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Łukaszowi Litewka i Łukasz Krasoń pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych za nagłośnienie sprawy i walczymy o sprawiedliwość dla Antosia i jego wspaniałych rodziców. – napisał w podsumowaniu reportażu w mediach społecznościowych adwokat Ziemianowicz. 

cały reportaż do obejrzenia na stronach TVP Info. – https://www.tvp.info/87310259/szpital-nie-wydal-noworodka-rodzicom-patrycja-wizgala-i-lukasz-knapczyk-walcza-o-sprawiedliwosc-reporterzy

4 KOMENTARZE

  1. Szok. Panie urzędniczki i Pani Monika Kumczyk ma decydować czy dziecko ma być przy rodzicach , czy też nie. Dobra wypowiedź Pana Prezesa sądu i Pana mecenasa .

  2. Do babci . Myślę że najwyższy czas aby poszła na emeryturę ale najpierw rozliczyć z takiej fatalnej decyzji ,niech inni zastanowią się zanim podejmą taką głupią decyzję.

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj