Gdy Patrycji i Łukaszowi narodził się syn byli oni przeszczęśliwi. Ich radość nie trwała jednak długo. Urzędnicza machina sprawiła, że Antoś został im zabrany i jest w rodzinie zastępczej na drugim końcu Polski.
Narodziny dziecka to dla większości rodziców moment przełomowy, czas radości, nadziei i spełnienia. Dla Patrycji i Łukasza z Lwówka Śląskiego ten dzień miał być właśnie taki. Zamiast szczęścia, pojawiły się jednak łzy i rozpacz. Chwilę po narodzinach ich synka Antosia, młodzi rodzice dowiedzieli się, że mogą opiekować się swoim dzieckiem – nie z powodu przemocy, patologii czy zaniedbań, ale dlatego, że są osobami z niepełnosprawnościami. Dziś walczą o to, by Antoś wrócił do domu.
Sprawą zajęli się dziennikarze TVP Reporterzy. Szokujący reportaż ukazał się we wtorkowy wieczór 17 czerwca.
– To jest przejaw jakiejś dyskryminacji – mówi babcia nowonarodzonego Antosia i nie kryjąc oburzenia.
Pani Patrycja porusza się na wózku inwalidzkim, czasem z pomocą balkonika. Pan Łukasz zmaga się z przewlekłą chorobą wymagającą leczenia. Pomimo trudności, jak zaznaczają dziennikarze TVP, oboje tworzą ciepły i stabilny dom. Gdy na świat przyszedł Antoś, nie mogli się doczekać wspólnego powrotu do domu. Tymczasem zaskoczyła ich decyzja, której nikt z nimi nie konsultował. Antoś miał pozostać w szpitalu.
– Powiedzieli, że nie wydadzą dziecka, bo wszyscy lekarze zgodnie twierdzą, że oni sobie nie poradzą, że szpital nie będzie brał odpowiedzialności na siebie – relacjonuje babcia chłopca.
Z materiału przygotowanego przez „TVP Reporterzy” wynika, że sygnał o rzekomych problemach z opieką nad dzieckiem trafił do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lwówku Śląskim. Jak wynika z ustaleń reporterów, szpital nie rozmawiał wcześniej ani z matką, ani ojcem dziecka, ani z babcią, która była gotowa do pomocy i opieki. Zamiast tego wysłano jeden e-mail, który zapoczątkował lawinę wydarzeń.
– Zostawiali butelkę, on (ojciec dziecka) go karmił, przebierał go i nie czułam takiej potrzeby, że jego trzeba cały czas pilnować, że on mu zrobi krzywdę – podkreśla babcia.
Szpital broni swojej decyzji, tłumacząc ją obawami o bezpieczeństwo dziecka.
Monika Kumaczek, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa w szpitalu w Jeleniej Górze mówi reportażu, iż jeżeli personel obserwuje, że trwa to przez kilka dni, trwa to wiele godzin, to jest całe konsylium, które obserwuje i podejmuje decyzję. Jeżeli w jakiejkolwiek sytuacji stwierdzimy, że istnieje ryzyko i zagrożone jest bezpieczeństwo dziecka, mamy obowiązek zgłoszenia tego do instytucji.
Decyzję o wystąpieniu do sądu o zabezpieczenie dziecka MOPS w Lwówku Śląskim podjął błyskawicznie.
– Po tym mailu został, no musieliśmy szybko zadziałać, ponieważ no tak stwierdziliśmy, że z uwagi na dobro dziecka, należałoby do sądu napisać wniosek o zabezpieczenie. – wyjaśnia odpowiada Danuta Grzesiak kierownik MOPS w Lwówku Śląskim.
Na pytanie dziennikarki, czy była to jedyna możliwa droga, odpowiada kierownik ośrodka pomocy społecznej twierdzi, iż na tamtą chwilę, tak.
Reporterka dopytuje, dlaczego nie uruchomiono innej formy wsparcia, choćby asystenta rodziny. Z odpowiedzi kierowniczki MOPS wynika, że nie podjęto takich działań, bo… nie było takich wniosków!
– Tak, tylko powiem tak, jest też procedura przyznania czy przydzielenia asystenta, więc albo to sąd robi i wtedy tutaj my mamy jakby odgórnie z sądu, że jest w rodzinie asystent, albo pracownik socjalny jest w środowisku i on wskazuje tutaj do kierownika żeby po prostu asystent pracował. Nie było takiego tutaj, że tak powiem wniosku. – tłumaczy Grzesiak.
Rodzice nie otrzymali więc żadnego wsparcia, ani konsultacji, ani opieki asystenta, ani nawet rozmowy. W rezultacie sprawa szybko trafiła do sądu.
– Najpierw trzeba znaleźć rodzinę zastępczą, potem rozstrzygnąć sprawę, czy ograniczyć władzę czy nie i dopiero potem ci rodzice mogą podejmować działania, żeby im przywrócić tę władzę – mówi Roman Chorab, prezes Sądu Rejonowego w Lwówku Śląskim.
W praktyce proces ten może zająć bardzo dużo czasu.
– Odbiór dziecka następuje bardzo szybko i bez badania tak naprawdę przyczyn oraz podstaw. Natomiast sam powrót dziecka do domu niestety trwa często miesiącami, a być może nawet latami – zaznacza adwokat Ernest Ziemianowicz.
Antoś trafił do rodziny zastępczej po czterech miesiącach. Nowi opiekunowie mieszkają 500 kilometrów od Lwówka Śląskiego. Dla Patrycji i Łukasza oznacza to olbrzymie utrudnienie w utrzymaniu kontaktu z synem.
– Taka odległość może stać się poważną przeszkodą w regularnym odwiedzaniu synka i budowaniu z nim relacji rodzicielskich – komentują dziennikarze TVP.
Historia Patrycji i Łukasza niestety nie jest odosobniona. W Polsce wiele osób z niepełnosprawnościami spotyka się z wątpliwymi decyzjami instytucji, które zamiast zapewnić realne wsparcie, wybierają najprostsze rozwiązanie – odebranie dziecka.
Sprawa z Lwówka Śląskiego stawia wiele pytań: czy niepełnosprawność może być wystarczającym powodem do odebrania dziecka? Czy nie lepiej i bezpieczniej byłoby zapewnić rodzinie asystenta lub wsparcie socjalne? Czy naprawdę nie było innej drogi?
Dla Patrycji i Łukasza to nie są pytania teoretyczne. To walka o prawo do bycia rodzicami.
– Szanowni Państwo, odzew po poniedziałkowym odcinku Reporterzy TVP z udziałem mec. Ernesta Ziemianowicza przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Bardzo dziękujemy jako pełnomocnicy rodziców Antosia za wszystkie głosy wsparcia. To są wspaniali i kochający rodzice, którzy zostali skrzywdzeni przez bezduszność machiny urzędniczej. Walczymy o ich prawo do wychowywania Antosia jak inni rodzice, a ta sprawa może być sygnałem do zmian przepisów, aby nie doszło również do podobnych ludzkich tragedii w przyszłości. Dziękujemy redaktorowi Pawłowi Iwaniukowi z programu Reporterzy TVP, Rzecznikowi Praw Dziecka, Posłowi na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Łukaszowi Litewka i Łukasz Krasoń pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych za nagłośnienie sprawy i walczymy o sprawiedliwość dla Antosia i jego wspaniałych rodziców. – napisał w podsumowaniu reportażu w mediach społecznościowych adwokat Ziemianowicz.
cały reportaż do obejrzenia na stronach TVP Info. – https://www.tvp.info/87310259/szpital-nie-wydal-noworodka-rodzicom-patrycja-wizgala-i-lukasz-knapczyk-walcza-o-sprawiedliwosc-reporterzy
Szok. Panie urzędniczki i Pani Monika Kumczyk ma decydować czy dziecko ma być przy rodzicach , czy też nie. Dobra wypowiedź Pana Prezesa sądu i Pana mecenasa .
Pani kierowniczka niech juz idzie na emeryture, juz chyba czas najwyzszy
Polskie chore prawo wstyd .gdzie pomoc cokolwiek najlepiej zabrac i mieć w dupie wielkie panie urzedniczki
Pani Grzesiak nie potrafi poprawnie złożyć zdania? Osoba na kierowniczym stanowisku a jej wypowiedzi są bez ładu i składu.
Do babci . Myślę że najwyższy czas aby poszła na emeryturę ale najpierw rozliczyć z takiej fatalnej decyzji ,niech inni zastanowią się zanim podejmą taką głupią decyzję.
Szok i niedowierzanie,mam nadzieję że dziecko wróci do swoich biologicznych rodziców.
Piszą o niepełnosprawnościach, ale nie piszą jakiego one są rodzaju !!
Nie każda ludzka ułomność wyklucza rodzicielstwo.
Już samo to, że byli w stanie powołać do życia maluszka świadczy o tym, że fizycznie są raczej ok..
Gorzej, jeśli mają poważne problemy np.
psychiatryczne….
No ale jak się coś stanie dziecku,to wszyscy będą szukać kto zawinił, gdzie były instytucje
To przykre.ale od kiedy MOPS pomaga?jak nie szkodzą to już dużo pomogli.powodzenia w odzyskaniu dzieci
Niech Patrycja i ten jej powiedzą prawdę jak jest. Że on jest ćpun, że policja nieraz nie dwa u nich bywała, że jest uzależniony od psychotropów, babcia ? W domu smród, brud. Znam te rodzinkę jeszcze z niwnic. Bardzo dobrze ze dziecko zostało zabrane..
Nie jesteś z Kotlisk
Do babci i innych plujących. Może otwierać szampana. Jeszcze chwila i zupełnie nikt nie będzie pracował w PCPR, MGOPS. Może się cieszyć. Za miskę ryżu….za plucie, za wyzwiska, za zrzucanie odpowiedzialności, za wąchanie smrodów, za nieprzespane noce z powodu waszych genialnych zachowań. Wypad.A pani Kierownik współczuję. Za tyle lat dla takich …pracy dostała od” babci”dziękuję. Obyś “babciu” do mopsu musiała i klamkę całowała jak zostaną puste biurka.
A ja się pytam, gdzie był burmistrz? Teraz przyznaje, że nic nie wiedział, więc co on tam w tym urzędzie robi? Teraz obiecanki rzuca, że pomoże? Trochę późno panie burmistrz bo dziecko już zabrali i już inni się za to zabrali za pomaganie, pan niech dalej robi, to co se pan tam robił do tej pory! Wstyd dla gminy! I jeszcze ta szczerość “nie wiedziałem” ha ha ha ha. Panie Kobiałka, wróć pan do poprzedniej pracy, bo się co rusz kompromitujesz!
Jak to gdzie był burmistrz? Pewnie w barze z kolegami, bo nic nie ogarnia po za imprezowaniem i zamiast bronić swoich pracowników to sam się przyłącza do hate’u w stronę instytucji. Dziecko zostało odebrane prawidłowo, matka odebranego sama nie jest w stanie się sobą zająć przez co jej matka pobiera na nią zasiłek opiekuńczy, ojciec dziecka jest narkomanem i shizofrenikiem nie biorącym leków, w domu jest syf, brak cieplej wody, a w zimie nie napalone. Ogarnijcie się trochę zanim zaczniecie oczerniać instytucje, które reagują szybko i zdecydowanie w obronie dziecka.
Brawo, w końcu ktoś przejrzał na oczy. Dziecko nie zabrane jest tak o. To co pielęgniarki widziały to jedno, a to co się dzieje w tej rodzinie od dawn to drugie.
Prosze pokazać dowody na swoje kłamliwe oszczerstwa i najlepiej sie przedstawić kochana plotkaro.
Gdzie jest RZECZNIK PRAW DZIECKA oraz PRAW CZŁOWIEKA – to sie nadaje do fundacji HELSIŃSKIEJ – juz taki jeden był niedawno w sasiednim kraju gdzie odbieral niepelnosprawnym PRAWA.
Naglosnic NA CALY SWIAT jak w POLSCE odbiera sie DZIECI bo ktos jest CHORY!
Co za PATOLOGICZNE URZĘDY! Uczę uczniów z niepełnosprawnością w stopniu lekkim i są to osoby niezwykle empatyczne i bardziej odpowiedzialne niż te “normalne” dzieci. Brak słów naprawdę.
Burmistrz atakuje swoich pracowników podczas gdy to przecież sąd decyduje. Niekompetencja, celowy atak? Nic dobrego z tego rozgłosu nie będzie dla tej rodziny. Teraz wszyscy będą robić w 100% zgodnie z literą prawa. Taka niedźwiedzia przysługa ze strony osób, które to nagłaśniają. Przykre, że środowisko „po stronie mieszkańców” kolejny raz bierze udział w atakowaniu urzędników, którzy celująco wykonują swoje obowiązki. Poprzednim razem uderzali w Powiatową Inspektor Nadzoru, teraz w MOPS. Zniechęcają do siebie profesjonalistów. Zobaczymy dokąd ich to zaprowadzi..
Dawid znowu udaje bohatera haha
Ernest najlepszy od spraw przegranych!
Dokładnie, ta dziewczyna jest ciężko chora. Kto się będzie zajmował tym maluszkiem jak zacznie biegać? Dziecko pójdzie do szkoły? Ten chłopak może i jest opiekuńczy ale również jest chory.. babcia ma swoje małe dzieci, którymi też musi się zająć. Oczerniają służby a zapewne znają tylko jedną stronę która przedstawili rodzice. Wysłuchajcie drugiej strony, strazy miejskiej policji.
również uważam, że skoro tak postąpiono to widocznie jest druga strona medalu. nikt bezprawnie za jakies widzimisie nie odbiera innym dzieci………a przepraszam…….zapomnieliscie wszyscy o dzieciach, które zostały skrzywdzone w swoich rodzinach? jak wtedy wszyscy się burzymy, że gdziee była policja, sąsiedzi i mgops? chwała bogu za czujność. uważam, że “plotki” o lekach mogą nie być wyssane z palca skoro sie pojawiły. LUDZIE…….a co jeżeli dziecku naprawdę stanie się krzywda? dzieciaczkowi zycze duzo szczescia.
A co wy ciągle ciągacie burmistrza do każdej jednej sprawy, co burmistrz jest do waszych prywatnych problemów, może jeszcze co miesiąc ma wam swoją wypłatę przelać. Tylko burmistrz i burmistrz, wszystko źle, sami pomóżcie