Mężczyzna postanowił okraść sklep. Pod osłoną nocy siekierą rozbił szybę w drzwiach i wszedł do środka kradnąc kasetkę z pieniędzmi. Następnego dnia chował się na dachu, skąd zejść pomogli mu policjanci.
To historia niczym z duńskiego serialu o Gangu Olsena. Aczkolwiek tym razem scenariusz napisało samo życie.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w nocy ze środy na czwartek w centrum Mirska. Jak wspominają nam mieszkańcy, mężczyzna wyposażony w siekierę rozbił szybę w drzwiach wejściowych do delikatesów i wszedł do środka. Następnie dokonał zniszczenia sklepowej kasy wyciągając z niej kasetkę z pieniędzmi. Po czym zniknął w ciemnościach. Tu nie było pewne, czy był on sam, czy miał pomocnika.
Oficer prasowa lwóweckiej policji wyjaśnia, iż funkcjonariusze zgłoszenie o włamaniu i kradzieży ze sklepu w Mirsku otrzymali dopiero w czwartkowy poranek. Po przeprowadzeniu wstępnych czynności okazało się, iż sprawca był jeden. Bardzo dobre rozpoczynanie rejonu służbowego przez policjantów pozwoliło na szybkie ustalenie podejrzanego.
Zaledwie po kilku godzinach mundurowi zapukali do mieszkania 41- letniego mieszkańca powiatu lwóweckiego. Ten jednak nie zamierzał dać się zatrzymać i postanowił ukryć się wchodząc … na dach budynku.
Z uwagi na zagrożenie dla życia i zdrowia mężczyzny na miejsce dysponowano zastępy strażaków z OSP KSRG Mirsk oraz JRG PSP w Lwówku Śląskim a także zespół pogotowia ratunkowego. Na szczęście dzięki policyjnym negocjacjom udało się szybko opanować sytuację, ująć podejrzanego i bezpiecznie sprowadzić go na ziemię.
Jak się wstępnie okazało, podejrzany ukradł ze sklepowej kasy gotówkę w kwocie 300 złotych.
– Funkcjonariusze odzyskali kasetkę z pieniędzmi. – wskazuje młodszy aspirant Olga Łukaszewicz oficer prasowa KPP w Lwówku Śląskim.
Natomiast wyrządzone przez podejrzanego mieszkańca powiatu lwóweckiego straty – uszkodzone drzwi sklepu oraz zniszczona kasa fiskalna – właściciel sklepu oszacował na około 10.000 złotych!
Mężczyzna usłyszał zarzuty i przyznał się do zarzucanych mu czynów. Za kradzież z włamaniem grozi do 10 lat pozbawienia wolności. O dalszym losie 41- latka zadecyduje sąd.
Który to taki głupi napiszcie iniciały mamy w Mirsku tylko kilku takich co po tych dachach biegają
Przecież było do przewidzenia, że łuki długo na wolności nie wytrzyma. Takie rzeczy ma już zakodowane. Inaczej nie potrafi . Niech wraca tam gdzie jego miejsce u boku najstarszego braciszka .
Tam może sobie doMALuje coś więcej na buziaczku.
No i wygrałem z kolegą zakład o 07 wódki dzięki łuki stawiałem na ciebie
Ukraina?
Marcin jaka Ukraina nie jesteś chyba z Mirska lub okolicy skoro nie znasz łukieg z tatu to rodowity Polak pewnie Pana Tadeusza w życiu nie przeczytał co najwyżej wypił ale on nasz polonus
Czyżby mężczyzna z „charakterystycznym, wschodnim akcentem”?