Rok po powodzi. Czy powódź stulecia czegoś nas nauczyła?

2
132
pilchowice zapora powódź wodowskaz zrzut
zdjęcie poglądowe

We wrześniu 2024 roku południową część kraju nawiedziły ekstremalne opady deszczu związane z przejściem niżu genueńskiego, efektem czego była powódź. Przelana zapora, zalane domy, drogi, pola.

 

We wrześniu 2024 roku powiat lwówecki znalazł się w centrum jednej z największych powodzi, jakie nawiedziły Dolny Śląsk. Ulewne, wielodniowe deszcze spowodowały gwałtowny przybór wód w rzekach, potokach i zbiornikach. Jednym z krytycznych momentów było przelanie korony zapory wodnej w Pilchowicach, co przyczyniło się do podtopień, fala powodziowa dotarła do m.in. Pilchowic i Wlenia oraz Lwówka Śląskiego. Dramatyczna sytuacja była też w Gryfowie Śląskim.

Dla mieszkańców regionu to były nieprzespane noce, nieustanna walka o dobytek, ratowanie wszystkiego, co się dało przed niszczycielskim żywiołem i strach o jutro. Niektórzy zostali ewakuowani i noc musieli spędzić w świetlicach wiejskich bądź u rodzin. Po przejściu fali powodziowej oczom ukazał się dramat zniszczeń. Podmyte brzegi, zniszczone drogi, nasypy kolejowe, zalane domy, piwnice, pola, …

Po powodzi przyszedł czas intensywnego sprzątania, godzin poświęconych na wypompowywanie wody, usuwanie błota, skuwanie tynków, osuszanie murów, kapitalne remonty …

W odpowiedzi na kryzys wprowadzono stan klęski żywiołowej. Uruchomione zostały środki rządowe na usuwanie skutków powodzi. Wiele rodzin otrzymało zapomogi, które pomogły wrócić do normalności. Jednak nowe tynki w mieszkaniu nie są w stanie wymazać z pamięci dramatu i zapobiec strachowi, jaki towarzyszy przy każdej nawałnicy.

Czy powódź stulecia czegoś nas nauczyła?

Gdy woda wdzierała się na koronę zapory wodnej w Pilchowicach strach obleciał wszystkich. Już kilka godzin wcześniej wody jeziora zrzucane były w niekontrolowany sposób przelewem bocznym, a w niżej położonych miejscowościach dochodziło do podtopień kolejnych nieruchomości. Człowiek stracił kontrolę nad żywiołem. Okazało się także, że nie było gotowych scenariuszy działania w takiej sytuacji i wszystkie decyzje podejmowane były na wyczucie w oparciu o doświadczenie zespołu ludzi ale i o zdjęcie z powodzi z lat 70. gdzie widać było jak wówczas zabezpieczano tamę w Pilchowicach. Dramatyzmu dodawała wiadomość o pęknięciu tamy w Stroniu Śląskim. Wiele osób zastanawiało się, czy podobna sytuacja nie spotka pilchowickiej tamy?

W środku nocy, gdy woda była już na koronie zapory, gdy zabrakło prądu, zgasły światła, a wokół zrobiło się ciemno, gdy przestały działać nadajniki telefonii komórkowej, ludzie pozostali bezsilni. Wszystko było w rękach Boga. Tym razem opatrzność czuwała. Deszcze ustały, fala powodziowa przestała wzrastać, nie doszło do podmycia tamy. Tysiące ludzi mogły odetchnąć z ulgą.

Stare przysłowie mówi, iż Polak mądry po szkodzie, ale rok po powodzi trudno doszukać się działań strategicznych, które pomogłyby w podobnej sytuacji, bo dziś pytaniem nie jest, czy do powtórki dojdzie, ale kiedy to nastąpi?

Nominalna pojemność zbiornika wodnego w Pilchowicach to 50 milionów metrów 3. Tyle wyliczyli niemieccy konstruktorzy. Czy te wyliczenia okazały się błędne? Niekoniecznie, bo jak wiemy przez ponad sto lat Jezioro Pilchowickie gromadziło niesione z nurtem rzeki piaski, muły i różnego rodzaju materiały biologiczne. Te milimetr po milimetrze zmniejszały pojemność zbiornika. Dziś brak jest precyzyjnych badań wskazujących na wielkość naniesionego osadu. Pojawiają się głosy, że może to być nawet kilka metrów. A przecież każdy centymetr powierzchni to miliony litrów wody, którą zbiornik mógłby pomieścić.

Tauron Ekoenergia przygotowuje się do modernizacji zapory wodnej w Pilchowicach. Modernizacji poddana zostanie zapora. Do tego celu opróżniony zostanie zbiornik zaporowy. Z Jeziora wypuszczona zostanie woda. To idealny moment na oczyszczenie a w praktyce na pogłębienie jeziora. Jednak nie ma na to ani pieniędzy ani – co ważniejsze – chęci, by podjąć się tego zadania.

Czy przez rok powstały scenariusze oparte o badania i wyliczenia naukowców mówiące co robić w czasie piętrzenia wody na zaporze? Jakie działania podejmować, gdy do przelania brakuje 10 metrów, a jakie gdy brakuje już tylko metr?

Do dziś nie powstał system szybkiego powiadamiania. A przecież pamiętamy, iż we wrześniu 2024 roku komunikatorem była poczta pantoflowa i wiadomości na Facebooku. Gdy zbliżał się czas ewakuacji padła informacja, o pięciu sygnałach syreny strażackiej. Po ich usłyszeniu mieszkańcy np. Wlenia musieli się ewakuować. Jednak wcześniej każdy musiał dokładnie liczyć, czy usłyszał pięć, czy trzy sygnały. Byli i tacy, dla których syreny strażackie zupełnie nic nie mówiły.

Prowizorka czasami sprawdza się w budownictwie, jednak nie gdy chodzi o ludzkie życie.

Rok po powodzi stulecia mamy wyremontowane drogi, domy, podwórka – a przynajmniej większość z nich. Ale nadal nie mamy najważniejszego – poczucia bezpieczeństwa, realnych działań ze strony instytucji odpowiedzialnych za to bezpieczeństwo przeciwpowodziowe. Takich zadań, które nie tylko sprawą, że na brzegach strumieni nie będzie krzewów, ale poprawią bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, a nawet w obliczu zmian klimatycznych zwiększą je.

Niestety, dziś na myśl przychodzi jedynie cytat z Jana Kochanowskiego: „Cieszy mię ten rym: “Polak mądry po szkodzie”. Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”

2 KOMENTARZE

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj