Rok 2022 – wysoka inflacja i dalsze podwyżki stóp procentowych

2
508
fot.: Lwówecki.info

Spodziewamy się, że PKB w Polsce wzrośnie w przyszłym roku o 4,5% mówią ekonomiści Banku BNP Paribas. Jednocześnie przewidują oni, że inflacja CPI średniorocznie wyniesie 6,8% a na koniec przyszłego roku znajdzie się ona na poziomie 5%. „W świetle szybkiego wzrostu PKB oraz wysokiej inflacji, które zwiększają ryzyko utrwalenia się podwyższonego tempa wzrostu cen, spodziewamy się, że Rada Polityki Pieniężnej będzie dalej podnosić stopy procentowe w przyszłym roku. Prognozujemy, że stopa referencyjna NBP osiągnie latem poziom 3,50% i do końca 2022 roku pozostanie niezmieniona” – przewidują eksperci.

 

Czynniki i skala ożywienia

Według zaktualizowanych prognoz ekonomistów Banku BNP Paribas gospodarka Polski urośnie w przyszłym roku o 4,5%. Choć dynamika wzrostu Produktu Krajowego Brutto będzie niższa niż w tym roku (5,3%) to jego poziom zbliży się do przedpandemicznego trendu. Oznacza to, że gospodarka będzie kontynuować odrabianie spowodowanych przez pandemię strat, zaznaczają analitycy.

Eksperci zakładają, że pandemia w przyszłym roku nie będzie silnie wpływać na aktywność gospodarczą na świecie a globalna gospodarka będzie szybko się rozwijać. Podkreślają jednak, że wciąż nie wiadomo jak dużym zagrożeniem będzie niedawno odkryty wariant Omikron, więc z tego powodu prognozy obarczone są niepewnością.

Ekonomiści Banku BNP Paribas wskazują też, że dla perspektyw inflacji na świecie kluczowa będzie siła popytu na towary w kolejnych miesiącach. Utrzymanie się tak dużego, co w ostatnich kwartałach zapotrzebowania na dobra trwałe, może w dalszym ciągu podsycać ceny surowców i materiałów prowadząc do utrwalenia się presji inflacyjnej. Jeśli natomiast popyt wyraźnie osłabnie dynamika cen może znacząco wyhamować, choć krótkoterminowo tempo wzrostu cen na świecie pozostanie podwyższone.

W odniesieniu do sytuacji pandemicznej w Polsce analitycy przewidują, że wprowadzone przez rząd ograniczenia nie powinny mocno wpływać na tempo wzrostu gospodarczego w przyszłym roku nawet jeśli okres ich obowiązywania miałby się przedłużać. Zaznaczają, że ogłoszone jak dotąd restrykcje są dużo mniej dotkliwe dla koniunktury zwłaszcza, że podmioty gospodarcze, a także konsumenci, w coraz większym stopniu przystosowują się do nowej rzeczywistości..

W nadchodzących miesiącach głównym czynnikiem napędzającym wzrost gospodarczy będzie popyt krajowy w tym zwłaszcza konsumpcja gospodarstw domowych. – Choć wysoka inflacja będzie znacząco ograniczała tempo wzrostu realnego funduszu płac, gospodarstwa. domowe wciąż posiadają spory bufor oszczędności zakumulowanych w pandemii, które sądzimy, że przynajmniej w części przeznaczą na wydatki konsumpcyjne w przyszłym roku. Korzystnie na spożycie powinna oddziaływać także polityka gospodarcza.. Zmiany w klinie podatkowym w ramach Nowego Ładu mają przynieść konsumentom dodatkowe 15 mld zł, choć trzeba zaznaczyć, że wpływ wzrostu dochodów z tego tytułu będzie w pewnym stopniu równoważony przez wzrost stóp procentowych, które zwiększą płatności odsetkowe gospodarstw domowych – mówi Michał Dybuła, Główny Ekonomista Banku BNP Paribas.

Jednocześnie analitycy dość optymistycznie patrzą na perspektywy inwestycji przedsiębiorstw i zaznaczają, że niewiadomą pozostaje, kiedy uruchomione zostaną środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy. – Przewidujemy, że wraz z silnym ożywieniem gospodarczym, a w konsekwencji poprawą przychodów i wyników firm, będą one zwiększać wydatki na zakup środków trwałych. Jednocześnie niepewnością obarczone są inwestycje rządowe. Negocjacje na temat Krajowego Planu Odbudowy trwają i nieznany jest termin ich zakończenia. Otrzymanie funduszy w ramach KPO mogłoby zmniejszyć spadek inwestycji rządowych związany z przejściem na wykorzystywanie funduszy unijnych z nowej perspektywy finansowej – choć spadek ten będzie najprawdopodobniej mocniej widoczny dopiero pod koniec 2022 i w 2023 roku – zaznacza Marcin Kujawski, Starszy Ekonomista Banku BNP Paribas.

W ocenie specjalistów szybki realny wzrost gospodarczy będzie w przyszłym roku możliwy, gdyż produktywność pracy po pandemii wciąż pozostaje relatywnie niska. Z drugiej strony niekorzystnie na produkcję wpływać mogą niedobory surowców, materiałów i półproduktów, na które skarży się coraz więcej przedsiębiorstw w polskim sektorze przetwórczym. Eksperci zaznaczają też, że rynek pracy bardzo szybko odrodził się po szoku pandemicznym i zbliża się do stanu pełnego zatrudnienia. Liczba pracujących w polskiej gospodarce w trzecim kwartale 2021 roku była wyższa niż pod koniec 2019 roku o blisko 300 tys. osób, wyraźnie wzrósł także współczynnik aktywności zawodowej.

Wysoka inflacja w przyszłym roku

Inflacja w przyszłym roku będzie pozostawać na wysokim poziomie. – Spodziewamy się, że średniorocznie inflacja CPI wyniesie 6,8%, a jej szczyt w przyszłym roku przypadnie na czerwiec. Według naszej prognozy, dynamika cen konsumpcyjnych zwolni pod koniec przyszłego roku, jednak do pasma odchyleń od celu inflacyjnego NBP (2,5% +/- 1 p.p.) powróci dopiero w połowie 2023 roku – wyjaśnia Michał Dybuła.

Zdaniem ekonomistów Banku BNP Paribas, za wysoką inflacją w przyszłym roku stać będzie kilka czynników. – Prognozujemy, że w przyszłym roku zwiększą się taryfy za prąd i gaz. Drożeć będzie też żywność, na co wskazują wysokie ceny surowców rolnych na światowych rynkach, a także rosnące koszty zakupu nawozów. Spodziewamy się też przyspieszenia inflacji bazowej, która według naszych szacunków średniorocznie wyniesie 5,8%. Szybko poprawiająca się sytuacja na rynku pracy będzie napędzać dynamikę wynagrodzeń, co przy wyższych kosztach importu przełoży się na szybki wzrost cen „bazowych” towarów i usług – tłumaczy Marcin Kujawski.

Ograniczająco na tempo wzrostu cen konsumpcyjnych wpływać będzie ogłoszona niedawno tarcza antyinflacyjna. Według analityków, wprowadzone zmiany obniżą dynamikę inflacji CPI o około 1,3 p.p. w pierwszym kwartale przyszłego roku. W założeniu jednak tarcza ma być rozwiązaniem tymczasowym, co oznacza, że jej dezinflacyjny wpływ całkowicie wygaśnie do połowy przyszłego roku, przypominają eksperci.

Kolejne podwyżki stóp procentowych przyszłym roku

Zespół ekonomistów Banku BNP Paribas przewiduje, że stopy procentowe w Polsce wzrosną w przyszłym roku. Analitycy spodziewają się że cykl podwyżek powinien zakończyć się latem, a stopa referencyjna osiągnie poziom 3,50% – W świetle szybkiego wzrostu PKB oraz wysokiej inflacji, które zwiększają ryzyko utrwalenia się podwyższonego tempa wzrostu cen, spodziewamy się, że Rada Polityki Pieniężnej będzie dalej podnosić stopy procentowe w przyszłym roku. Patrząc na przewidywaną ścieżkę inflacji oraz wskazania prezesa NBP, że kolejne decyzje Rady będą zależne od napływających danych, nie wykluczamy, że po styczniowym posiedzeniu, na którym spodziewamy się podwyżki o 50 pb, Rada może zmniejszyć skalę podwyżek na poszczególnych posiedzeniach do 25 pb i kontynuować cykl zacieśniania polityki pieniężnej do lipca. Prognozujemy, że stopa referencyjna NBP osiągnie latem 3,50% i pozostanie na tym poziomie do końca 2022 roku – wskazuje Michał Dybuła.

Czynnikiem ryzyka dla rozważań o stopach procentowych w Polsce jest zbliżający się koniec kadencji większości członków RPP. W przyszłym roku dojdzie do zmiany przynajmniej ośmiu członków Rady – w tym siedmiu już w pierwszym kwartale – co może wpłynąć również na zmianę nastawienia wobec zacieśniania polityki pieniężnej w Polsce.

Umiarkowana przestrzeń do aprecjacji złotego w 2022 roku

W przypadku kursu walutowego eksperci spodziewają się, że przy przewidywanym przez nich zaostrzeniu warunków monetarno-finansowych, złoty powinien wykazywać tendencję aprecjacyjną. – W ostatnim czasie kurs złotego charakteryzował się podwyższoną zmiennością. Na notowania polskiej waluty wpływ miało zarówno otoczenie zewnętrzne, jak i czynniki krajowe, w tym przede wszystkim pogarszające się saldo na rachunku bieżącym, przedłużające się negocjacje w sprawie Krajowego Planu Odbudowy, jak i decyzje Rady Polityki Pieniężnej. Sądzimy, że jeżeli RPP zdecyduje się na podwyższenie stopy referencyjnej w przyszłym roku o 175 pb to taka skala zacieśnienia powinna być wystarczająca, by ograniczyć presję na osłabienie złotego wynikającą z gorszego bilansu wymiany handlowej z zagranicą. Czy przyczyni się to do umocnienia waluty, w dużej mierze zależeć będzie od kształtowania się pozostałych czynników, w tym zwłaszcza wyniku negocjacji z UE, jednak prognozujemy, że kurs EUR/PLN powinien na przestrzeni przyszłego roku się obniżyć, choć raczej w drugiej jego połowie – mówi Marcin Kujawski.

-/BNP Paribas/-

2 KOMENTARZE

  1. Jeśli wówią że inflacja oficjalna wzrośnie do 6,8% to znaczy że wzroścnie dużo więcej, szacuje że minimum do 10%, a więc rzeczywista powędruje na jakieś 13-15%. Świadczy o tym dalszy dodruk pieniądza na niespotykaną dotąd skalę oraz coraz większe rozdawnictwo pieniędzy w różnego typu programach socjalnych. Co generuje idealne warunki do dalaszego wzrostu juz rozpędzonej inflacji.
    W takiej sytuacji referencyjne stopy procentowe na poziomie 3,5% można wsadzić między bajki.
    Żeby hamować inflację jest wysoce prawdopodobne, że stopa procentowa zostanie podniesiona do 6-8% pod koniec roku, a nie zdziwię się jeśli przekroczy 10% żeby ratować walutę i gospodarkę kraju.
    Dla przypomnienia, nie tak dawno stopy procentowe w 2000 wynosiły ok 20%, a w 2012 ok 5%.
    Teraz najciekawsze, dla tych co zaciągali kredyty na super preferencyjnych warunkach i co miesiąc odkladali 30-50% swoich ciężko zapracowanych pieniędzy, żeby spłacić ratę. Jeśli stopy faktycznie wzrosłyby do tych 8%, to przy modelowym kredycie hipotecznym na 25 lat na kwotę ok 300-400 tyś. PLN zaciągniętym przed kilkoma laty rata kredytu wzrasta o ok. 80%, czyli praktycznie się podwaja.

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj