Aż się nie chce wierzyć, Rita trafiła pod opiekę Ekostraży po tym jak właściciele chcieli ją uśpić z powodu „wyhodowanego” przez lata guza. Bolesławiecka weterynarz odmówiła eutanazji na życzenie i zawiadomiła służby. Dziś labradorka przejdzie operację usunięcia guza i miejmy nadzieję wróci do formy.
„Dzień dobry, chcieliśmy uśpić psa”. Tak zaczyna się historia suczki Rity. Labradorka już u nas. Wciąż jesteśmy w szoku – jest to największy guz jakiego widzieliśmy w naszej 11 letniej historii. Pies ma trudności nie tylko z chodzeniem ale nawet z położeniem się. Poza tym to cudowna wciąż pełna energii życiowej Sunia. Jak można? Jak można hodować kilka lat takie coś? I nie – nie piszcie nam, że może kogoś nie było stać. Pies miał na sobie kilkaset pcheł (filmik w komentarzu) ile kosztuje odpchlenie każdy wie. Po prostu totalna znieczulica, nieodpowiedzialność, znęcanie się poprzez nieleczenie, nie szukanie pomocy. Wielkie podziękowania dla Pani Doktor z OptimaVet Gabinet Weterynaryjny Bolesławiec i czujnej pacjentki Moniki, które szukały pomocy dla psa. Pani Doktor odmówiła eutanazji na życzenie. Bo tego rodzaju guzy w większości udaje się z powodzeniem operować, dając psu ulgę i kilka lat psiego życia. Posiadanie psa w Polsce jest prawem nie obowiązkiem. Nie stać Cię ? Nie bierz. Masz zamiar wrzucić psa do kojca gdy przestanie być słodkim szczeniaczkiem ? Nie bierz. Byle by żaden pies nie kończył jak Rita, na podwórku, ze stadem pcheł i guzem wielkości piłki do koszykówki. – opisuje Ekostraż na swoim facebookowym profilu.
Przymusowe roboty w schroniskach. Raz na dwa tygodnie po 3 godziny przez następne 5 lat.
Istnieje jedna niebezpieczna rasa cZŁOwiek. Wielki szacunek dla Pani doktor.
Kulę 6kg do nogi dla właściciela.
To nie weterynarz a znachor z klauzulą sumienia.Nic tylko tej babie tego samego życzyć a miała …. (no właśnie).
No i od razu widać kto walczy z klauzulą sumienia – znieczuleni *** w ludzkiej skórze, którym się po prostu “nie chce” – pomóc, zająć, ulżyć. Wracaj do zdrowia Rita. Przed tobą jeszcze parę lat, choć usiłowano Cię ich pozbawić.
Biedna dziewczyna z Ciebie.
Właściciele powinni odpowiedzieć za cierpienie zwierzęcia. Przez lata lekceważyli psa, jak on się czuł, widzieli przecież, że coś złego się dzieje z ich “pupilem” i nie reagowali. Oni nie powinni się opiekować żadnym zwierzęciem, nawet szczurem!!
Jak można było dopuścić do tego żeby guz urósł do takich rozmiarów, brak słów.
W latach siedemdziesiątych usuwałem z końskiego ogona guz wielkości wiadra. Rany pooperacyjne pięknie się zagoiły. Nie było odbudowy. Jednakże w odniesieniu do nowotworów nie jesteśmy i dzisiaj w stanie powiedzieć, że wszystko będzie w porządku.