Ten graficiarz pragnie sławy i ponownie zwraca się z prośbą o przykładne ukaranie. Czy dosięgnie go ręka sprawiedliwości? I jak powinien zostać ukarany?
Sztuka graffiti przeszła długą drogę – od starożytnych rzymskich inskrypcji, przez murale protestacyjne z lat 60. i 70. w USA, aż po uliczne dzieła sztuki współczesnej, tworzone przez takich artystów jak wspomniani Basquiat czy Haring. Graffiti jako sztuka wyrosło z potrzeby buntu i społecznego. W historii nie brak przykładów artystów, którzy walczyli ze stereotypami i używali sprayu jako narzędzia społecznej zmiany. Jednym z takich może być Pomarańczowa Alternatywa, która działała w Polsce w latach `80. XX wieku, kiedy to murale i grafiki uliczne były częścią ruchu antykomunistycznego. Przekazywane w ten sposób hasła oraz symbole dawały ludziom poczucie jedności, a także przynosiły odwagę do stawienia czoła opresyjnemu systemowi.
Niestety, to z czym dziś mamy do czynienia na ulicach Lwówka Śląskiego w żaden sposób nie jest sztuką i nie zawiera żadnego przekazu, poza mową nienawiści. Pojawiające się na elewacjach budynków, jezdniach, czy chodnikach wulgaryzmy trudno bowiem uznać za przejaw sztuki. To raczej nieudolne bazgroły, które w najlepszym przypadku wywołują zażenowanie.
Zgodnie z artykułem 288 Kodeksu Karnego, niszczenie lub uszkadzanie mienia wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Bazgrający na elewacjach graficiarz może usłyszeć zarzut uszkodzenia mienia, co oznacza nie tylko grzywnę, ale i potencjalnie karę pozbawienia wolności do pięciu lat. A przecież to dopiero początek. W sytuacji, gdy wulgaryzmy są szczególnie obraźliwe w grę wchodzą przepisy dotyczące zniesławienia lub publicznego nawoływania do nienawiści.
Lwówecki graficiarz raczej nic sobie nie robi z kar, jakie mu grożą i nadal sprawdza cierpliwość wymiaru sprawiedliwości. Po tym, jak zamalowany został napis, jaki nabazgrał na elewacji ośrodka kultury w Lwówku Śląskim, pseudo artysta wybrał się do parku miejskiego, by tam szerzyć swoją nienawiść. Wymalowane czerwoną farbą wyznanie JEB** WRÓB** to wszystko, na co go stać.
Jak wiemy zatrzymanie graficiarza to teraz tylko kwestia czasu. Bardziej zasadnym wydaje się tu pytanie, czy sąd zdecyduje się na jego przykładne ukaranie, czy skończy się na pogrożeniu palcem?
Znajdźcie najpierw Wróbla – on wam wskaże wroga i tak po nitce do kłębka ; )