Czy wychowawca z Lwówka Śląskiego bił i poniżał dzieci?

11
1049

Radny Rady Miejskiej Gminy Lwówek Śląski a zawodowo wychowawca w ośrodkach w Płakowicach i Jerzmanicach- Zdroju, miał bić i poniżać podopiecznych. Co na to prokuratura i sam wychowawca?

 

 

Przemoc w ośrodku wychowawczym

Radny Rady Miejskiej Gminy Lwówek Śląski a zawodowo wychowawca w Zespole Placówek Edukacyjno- Wychowawczych w Lwówku Śląskim- Płakowicach i w Okręgowym Ośrodku Wychowawczym w Jerzmanicach- Zdroju (dawniej Zakładzie Poprawczym), miał bić i poniżać podopiecznych. Wprawdzie w medialnych doniesieniach nie wymieniono jego nazwiska, ale wystarczyło zerknąć na dane dostępne w sieci, by wskazać, o kim mowa. Zarzuty zostały skierowane na podstawie listu, który jeden z wychowanków napisał kilka miesięcy temu. List ten wypłynął dopiero teraz, gdy o ośrodku w Jerzmanicach- Zdroju zrobiło się głośno.

Okręgowy Ośrodek Wychowawczy w Jerzmanicach- Zdroju

Okręgowy Ośrodek Wychowawczy w Jerzmanicach- Zdroju od lat pełni ważną rolę w resocjalizacji młodzieży, która wkracza na niebezpieczne ścieżki demoralizacji. Placówka powstała w wyniku przekształcenia zakładu poprawczego. Jest to nowy twór ministerstwa sprawiedliwości, który wypełnił lukę pomiędzy młodzieżowym ośrodkiem wychowawczym takim, jak mamy w Płakowicach a zakładem poprawczym. W placówce przebywa młodzież w wieku od 13 do 19 lat. Jest to młodzież wysoko zdemoralizowana nieletni, którzy weszli w poważne konflikty z prawem, nastolatkowie dotknięci uzależnieniem od środków i substancji psychoaktywnych, odbywający kary za różne czyny.

Nastolatek nie wytrzymał stresu

Ośrodek w Jerzmanicach- Zdroju znalazł się w centrum uwagi pod koniec listopada br., kiedy to jeden z przebywających w nim nastolatków próbował odebrać sobie życie. Po tym zdarzeniu do ośrodka weszła prokuratura, która w wyniku podjętych czynności zatrzymała podejrzanego, który miał się przyczynić do dramatycznego zajścia.

– „60- letni Jacek T. usłyszał zarzuty tego, że 21.11.2024 r., wykonując obowiązki wychowawcy, znęcał się fizycznie i psychicznie nad pozostającym od niego w stałym stosunku zależności oraz nieporadnym ze względu na wiek oraz stan psychiczny 13-letnim wychowankiem w ten sposób, że w czasie 4 odrębnych zdarzeń uderzył go otwartą ręką i pięścią oraz kopał po głowie i klatce piersiowej, szarpał za ubranie i ciągnął po podłodze, a nadto poniżył nakazując siedzieć na podłodze ogólnodostępnego korytarza, skutkiem czego pokrzywdzony targnął się na własne życie poprzez próbę powieszenia w pomieszczeniu z prysznicem”. – wyjaśniała tuż po zdarzeniu Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Wychowawca bił dzieci

Sprawą zainteresowało się także ministerstwo sprawiedliwości. W ośrodku gościli przedstawiciele resortu zapewniając, iż działania sprawdzające obejmą także pozostałych wychowawców i wychowanków. Podjęte czynności kontrolne szybko doprowadziły do zatrzymania drugiego wychowawcy, który miał się znęcać nad innym z wychowanków.

– „Zgodnie z ustaleniami, 58-letni wychowawca Mirosław W. kilkakrotnie uderzył pokrzywdzonego oraz szarpał go za ubranie, na skutek, czego nastolatek doznał obrażeń ciała skutkujących rozstrojem zdrowia na okres poniżej 7 dni. Zarzucany czyn kwalifikuje się, jako przestępstwo z art. 157 § 2 Kodeksu karnego, za co grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.” – wskazywała pani prokurator.

Zarzuty wobec kolejnego wychowawcy opisane w liście

Na chwilę obecną, na tych dwóch zatrzymaniach ustalenia prokuratury zakończyły się. Ale w ubiegłym tygodniu w mediach pojawiły się doniesienia o trzecim z wychowawców, który miał bić i poniżać nastolatków. Na łamach portalu Legnica Nasze Miasto ukazał się artykuł pod tytułem „Te opisy szokują. W ośrodku w Jerzmanicach-Zdroju przemocy miało być więcej”, w którym opublikowano fragmenty listu jednego z wychowanków, opisujące sytuację w ośrodku i akty przemocy.

– „Po ostatnich artykułach dotyczących wydarzeń w ośrodku zgłosiła się do naszej redakcji pani Marta (imię zmienione ze względu na ochronę danych kobiety) i udostępniła nam list od syna, który został napisany na początku 2024 r. Skarżył się w nim na złe traktowanie ze strony wychowawców i niektórych podopiecznych ośrodka. Jego skargi nie odniosły skutku i chłopiec w lipcu nie wrócił z przepustki. Nie wiadomo, gdzie przebywa i co się z nim dzieje.” – pisze portal Legnica Nasze Miasto, według którego doniesień wychowawca, który jest także wychowawcą w Płakowicach i radnym Rady Miejskiej w Lwówku Śląskim miał dopuścić się wielokrotnych aktów przemocy, w tym pobić i poniżania podopiecznego.

O co nastolatek oskarżył wychowawcę?

W jednym z przypadków opisanych przez wychowanka ośrodka ów mężczyzna miał m.in. uderzyć 13-letniego chłopca głową o ścianę oraz wielokrotnie go spoliczkować.

– „Na śniadaniu na stołówce, na której znajdują się dwie kamery, wychowanek sprowokował mnie wyzwiskami. Wstał z ławki i stanął ze mną twarzą w twarz, odepchnąłem go, bo wystraszyłem się (…), wychowawca podbiegł, rzucił mną, złapał za uszy stojąc naprzeciwko mnie, docisnął mnie do ściany, uderzył dwa razy tyłem mojej głowy o ścianę i dostałem z otwartej ręki z prawej i lewej strony tzw. liście i uprzedził, że jeśli sytuacja się powtórzy, wyskoczę z rękami do innego wychowanka, to cytując: „Wp***ę ci tak, że jak twoja matka na odwiedziny przyjedzie, to cię nie pozna”” – pisze, cytując otrzymany list, legnicki portal.

Wychowawca „publicznie skazany”

Wprawdzie w artykule nie pada nazwisko wychowawcy, ale dla internautów nie jest sztuką sprawdzić dostępne w sieci informacje i domyślić się o kogo chodzi. W kierunku podejrzewanego mieszkańca gminy Lwówek Śląski wylała się fala hejtu.

Wiarygodność dziennikarska

Obowiązkiem dziennikarza jest być obiektywnym w tym, co robi i przedstawiać wszystkie strony konfliktu, co wynika zarówno z zasad etyki zawodowej, jak i regulacji prawa prasowego. Dziennikarz ma obowiązek dążyć do rzetelności i obiektywności, co oznacza prezentowanie informacji w sposób pełny i wolny od osobistych uprzedzeń. Ustawa Prawo prasowe nakłada na dziennikarza wymóg zachowania szczególnej staranności i rzetelności w procesie pozyskiwania, weryfikacji i publikacji materiałów prasowych. Tylko obiektywne i wielostronne przedstawianie faktów wzmacnia wiarygodność dziennikarza i służy interesowi publicznemu, dając odbiorcom możliwość samodzielnego wyrobienia opinii na dany temat.

Co w sprawie mówi prokuratura?

Redakcja Lwówecki.info o rewelacje zawarte w artykule legnickiego portalu zapytała prokuraturę. Bo jak już wspomnieliśmy, ta tuż po próbie samobójczej nastolatka weszła do ośrodka w Jerzmanicach- Zdroju i podjęła czynności wyjaśniające. Śledczym szybko udało się namierzyć podejrzanego Jacka T., a chwilę później także drugiego z wychowawców – Mirosława W. Obaj już usłyszeli zarzuty. Jednak, jak zapewnia nas Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy, prokuratura nie prowadzi żadnego postępowania wobec mieszkańca gminy Lwówek Śląski. Pani prokurator wskazuje, że w toku prowadzonych czynności wyjaśniających w ośrodku w Jerzmanicach- Zdroju dotyczących wychowawców podejrzewanych o bicie, bądź szykanowanie nastolatków, nie pojawia się nazwisko mężczyzny, który jest wychowawcą w dwóch ośrodkach a jednocześnie lwóweckim radnym. Z otrzymanych z prokuratury okręgowej w Legnicy odwiedzi jasno wynika, że ta nie dotarła do żadnych informacji i materiałów wskazujących na stosowanie przez tego pana przemocy w stosunku do wychowanków. A co za tym idzie, nie postawiono mu też żadnych zarzutów.

Prokuratura o tajemniczym liście

Prokuratura przyznaje, iż o liście od wychowanka, który w lipcu nie wrócił z przepustki, dowiedziała się z artykułu na legnickim portalu. Rzeczniczka prokuratury wyjaśnia przy tym, iż po zapoznaniu się z treścią publikacji, „zwrócono się o dane umożliwiające zidentyfikowanie wychowawcy i wychowanka”.

Wychowawca wyjaśnia

Redakcja Lwówecki.info spotkała się także z mieszkańcem gminy Lwówek Śląski, który w rozmowie przyznaje, iż jest radnym, a zawodowo wychowawcą w ośrodkach w Płakowicach i Jerzmanicach- Zdroju. Zaprzecza on, aby miał cokolwiek wspólnego z opisywanymi w mediach na jego temat wydarzeniami i wydaje oświadczenie, którego pełną treść publikujemy:

Oświadczenie

W ostatnich dniach rozpoczęła się nagonka medialna na moją osobę, co godzi bezpośrednio we mnie, ale przede wszystkim w moją rodzinę.

Informuję, że jako wieloletni pracownik Zakładu Poprawczego w Jerzmanicach Zdroju (przekształconego w Okręgowy Ośrodek Wychowawczy) oraz Radny kategorycznie kwestionuję i sprzeciwiam się ukazanym w przestrzeni publicznej zarzutom dotyczącym mojej osoby i mojej pracy.

W związku z powyższym od autorów publikacji naruszających moje dobra osobiste zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne.

Praca w Zakładach Karnych, Zakładach Poprawczych oraz Okręgowych Ośrodkach Wychowawczych wiąże się z przebywaniem z osobami zdemoralizowanymi społecznie.Jest to praca w trudnych i specyficznych warunkach.

Informuję, że podczas wydarzeń, które były opisywane w mediach krajowych w ostatnich tygodniach przebywałem na urlopie chorobowym związanym z zaplanowanym wcześniej zabiegiem. Nie byłem obecny w pracy podczas tych wydarzeń. Media nie kontaktowały się ze mną przed publikacją materiału stawiającego mnie w pryzmacie opisanych incydentów.
Nie jestem poinformowany o żadnych czynnościach przeciwko mojej osobie, nie mam postawionych żadnych zarzutów, a tym bardziej wyroku. W pełni oddam się jako pracownik do dyspozycji służb oraz moich przełożonych, jeśli w przyszłości moja pomoc będzie potrzebna.

Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość wobec mojej rodziny, która w całej tej sytuacji cierpi
z powodu, że jestem osobą publiczną.

Z poważaniem: Grzegorz Ślusarczyk

Do sprawy wrócimy.

11 KOMENTARZE

  1. Panie Grzegorzu wiemy do czego jest pan zdolny. Wierzę w słowa wszystkich poszkodowanych. Na dzieciach niech pan się swoich znęca a nie obcych,albo mieszkania kupuje od żuli za grosze. Wstyd co za radny.

  2. To wszystko wywraca się do góry nogami. Wychowankowie już srają na głowę wychowawcą, znają swoje prawa, jednak o obowiązkach słyszeć nie chcą! W takich placówkach mało kto chce pracować,a będzie tylko gorzej po takich nagonkach “niewinnych, bezbronnych” dzieci. Do poprawczaka też trafiały niewinne dzieci? Niedługo będziecie się bali wyjść z domu, nie przez tych złych imigrantów, tylko przez takich właśnie wychowanków, celowo nie napisałem….. ludzi.

  3. Nawet jego najbliżsi koledzy uważają, że to kawał mendy, ale nie wolno go oskarżać, dopóki nie udowodniono mu winy. Nawiasem mówiąc, ciekawe jaką będzie miał minę, gdy będą nagrania z kamer…..,chyba nietęgą.

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj