Radny Rady Miejskiej Gminy Lwówek Śląski a zawodowo wychowawca w ośrodkach w Płakowicach i Jerzmanicach- Zdroju, miał bić i poniżać podopiecznych. Co na to prokuratura i sam wychowawca?
Przemoc w ośrodku wychowawczym
Radny Rady Miejskiej Gminy Lwówek Śląski a zawodowo wychowawca w Zespole Placówek Edukacyjno- Wychowawczych w Lwówku Śląskim- Płakowicach i w Okręgowym Ośrodku Wychowawczym w Jerzmanicach- Zdroju (dawniej Zakładzie Poprawczym), miał bić i poniżać podopiecznych. Wprawdzie w medialnych doniesieniach nie wymieniono jego nazwiska, ale wystarczyło zerknąć na dane dostępne w sieci, by wskazać, o kim mowa. Zarzuty zostały skierowane na podstawie listu, który jeden z wychowanków napisał kilka miesięcy temu. List ten wypłynął dopiero teraz, gdy o ośrodku w Jerzmanicach- Zdroju zrobiło się głośno.
Okręgowy Ośrodek Wychowawczy w Jerzmanicach- Zdroju
Okręgowy Ośrodek Wychowawczy w Jerzmanicach- Zdroju od lat pełni ważną rolę w resocjalizacji młodzieży, która wkracza na niebezpieczne ścieżki demoralizacji. Placówka powstała w wyniku przekształcenia zakładu poprawczego. Jest to nowy twór ministerstwa sprawiedliwości, który wypełnił lukę pomiędzy młodzieżowym ośrodkiem wychowawczym takim, jak mamy w Płakowicach a zakładem poprawczym. W placówce przebywa młodzież w wieku od 13 do 19 lat. Jest to młodzież wysoko zdemoralizowana nieletni, którzy weszli w poważne konflikty z prawem, nastolatkowie dotknięci uzależnieniem od środków i substancji psychoaktywnych, odbywający kary za różne czyny.
Nastolatek nie wytrzymał stresu
Ośrodek w Jerzmanicach- Zdroju znalazł się w centrum uwagi pod koniec listopada br., kiedy to jeden z przebywających w nim nastolatków próbował odebrać sobie życie. Po tym zdarzeniu do ośrodka weszła prokuratura, która w wyniku podjętych czynności zatrzymała podejrzanego, który miał się przyczynić do dramatycznego zajścia.
– „60- letni Jacek T. usłyszał zarzuty tego, że 21.11.2024 r., wykonując obowiązki wychowawcy, znęcał się fizycznie i psychicznie nad pozostającym od niego w stałym stosunku zależności oraz nieporadnym ze względu na wiek oraz stan psychiczny 13-letnim wychowankiem w ten sposób, że w czasie 4 odrębnych zdarzeń uderzył go otwartą ręką i pięścią oraz kopał po głowie i klatce piersiowej, szarpał za ubranie i ciągnął po podłodze, a nadto poniżył nakazując siedzieć na podłodze ogólnodostępnego korytarza, skutkiem czego pokrzywdzony targnął się na własne życie poprzez próbę powieszenia w pomieszczeniu z prysznicem”. – wyjaśniała tuż po zdarzeniu Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Wychowawca bił dzieci
Sprawą zainteresowało się także ministerstwo sprawiedliwości. W ośrodku gościli przedstawiciele resortu zapewniając, iż działania sprawdzające obejmą także pozostałych wychowawców i wychowanków. Podjęte czynności kontrolne szybko doprowadziły do zatrzymania drugiego wychowawcy, który miał się znęcać nad innym z wychowanków.
– „Zgodnie z ustaleniami, 58-letni wychowawca Mirosław W. kilkakrotnie uderzył pokrzywdzonego oraz szarpał go za ubranie, na skutek, czego nastolatek doznał obrażeń ciała skutkujących rozstrojem zdrowia na okres poniżej 7 dni. Zarzucany czyn kwalifikuje się, jako przestępstwo z art. 157 § 2 Kodeksu karnego, za co grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.” – wskazywała pani prokurator.
Zarzuty wobec kolejnego wychowawcy opisane w liście
Na chwilę obecną, na tych dwóch zatrzymaniach ustalenia prokuratury zakończyły się. Ale w ubiegłym tygodniu w mediach pojawiły się doniesienia o trzecim z wychowawców, który miał bić i poniżać nastolatków. Na łamach portalu Legnica Nasze Miasto ukazał się artykuł pod tytułem „Te opisy szokują. W ośrodku w Jerzmanicach-Zdroju przemocy miało być więcej”, w którym opublikowano fragmenty listu jednego z wychowanków, opisujące sytuację w ośrodku i akty przemocy.
– „Po ostatnich artykułach dotyczących wydarzeń w ośrodku zgłosiła się do naszej redakcji pani Marta (imię zmienione ze względu na ochronę danych kobiety) i udostępniła nam list od syna, który został napisany na początku 2024 r. Skarżył się w nim na złe traktowanie ze strony wychowawców i niektórych podopiecznych ośrodka. Jego skargi nie odniosły skutku i chłopiec w lipcu nie wrócił z przepustki. Nie wiadomo, gdzie przebywa i co się z nim dzieje.” – pisze portal Legnica Nasze Miasto, według którego doniesień wychowawca, który jest także wychowawcą w Płakowicach i radnym Rady Miejskiej w Lwówku Śląskim miał dopuścić się wielokrotnych aktów przemocy, w tym pobić i poniżania podopiecznego.
O co nastolatek oskarżył wychowawcę?
W jednym z przypadków opisanych przez wychowanka ośrodka ów mężczyzna miał m.in. uderzyć 13-letniego chłopca głową o ścianę oraz wielokrotnie go spoliczkować.
– „Na śniadaniu na stołówce, na której znajdują się dwie kamery, wychowanek sprowokował mnie wyzwiskami. Wstał z ławki i stanął ze mną twarzą w twarz, odepchnąłem go, bo wystraszyłem się (…), wychowawca podbiegł, rzucił mną, złapał za uszy stojąc naprzeciwko mnie, docisnął mnie do ściany, uderzył dwa razy tyłem mojej głowy o ścianę i dostałem z otwartej ręki z prawej i lewej strony tzw. liście i uprzedził, że jeśli sytuacja się powtórzy, wyskoczę z rękami do innego wychowanka, to cytując: „Wp***ę ci tak, że jak twoja matka na odwiedziny przyjedzie, to cię nie pozna”” – pisze, cytując otrzymany list, legnicki portal.
Wychowawca „publicznie skazany”
Wprawdzie w artykule nie pada nazwisko wychowawcy, ale dla internautów nie jest sztuką sprawdzić dostępne w sieci informacje i domyślić się o kogo chodzi. W kierunku podejrzewanego mieszkańca gminy Lwówek Śląski wylała się fala hejtu.
Wiarygodność dziennikarska
Obowiązkiem dziennikarza jest być obiektywnym w tym, co robi i przedstawiać wszystkie strony konfliktu, co wynika zarówno z zasad etyki zawodowej, jak i regulacji prawa prasowego. Dziennikarz ma obowiązek dążyć do rzetelności i obiektywności, co oznacza prezentowanie informacji w sposób pełny i wolny od osobistych uprzedzeń. Ustawa Prawo prasowe nakłada na dziennikarza wymóg zachowania szczególnej staranności i rzetelności w procesie pozyskiwania, weryfikacji i publikacji materiałów prasowych. Tylko obiektywne i wielostronne przedstawianie faktów wzmacnia wiarygodność dziennikarza i służy interesowi publicznemu, dając odbiorcom możliwość samodzielnego wyrobienia opinii na dany temat.
Co w sprawie mówi prokuratura?
Redakcja Lwówecki.info o rewelacje zawarte w artykule legnickiego portalu zapytała prokuraturę. Bo jak już wspomnieliśmy, ta tuż po próbie samobójczej nastolatka weszła do ośrodka w Jerzmanicach- Zdroju i podjęła czynności wyjaśniające. Śledczym szybko udało się namierzyć podejrzanego Jacka T., a chwilę później także drugiego z wychowawców – Mirosława W. Obaj już usłyszeli zarzuty. Jednak, jak zapewnia nas Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy, prokuratura nie prowadzi żadnego postępowania wobec mieszkańca gminy Lwówek Śląski. Pani prokurator wskazuje, że w toku prowadzonych czynności wyjaśniających w ośrodku w Jerzmanicach- Zdroju dotyczących wychowawców podejrzewanych o bicie, bądź szykanowanie nastolatków, nie pojawia się nazwisko mężczyzny, który jest wychowawcą w dwóch ośrodkach a jednocześnie lwóweckim radnym. Z otrzymanych z prokuratury okręgowej w Legnicy odwiedzi jasno wynika, że ta nie dotarła do żadnych informacji i materiałów wskazujących na stosowanie przez tego pana przemocy w stosunku do wychowanków. A co za tym idzie, nie postawiono mu też żadnych zarzutów.
Prokuratura o tajemniczym liście
Prokuratura przyznaje, iż o liście od wychowanka, który w lipcu nie wrócił z przepustki, dowiedziała się z artykułu na legnickim portalu. Rzeczniczka prokuratury wyjaśnia przy tym, iż po zapoznaniu się z treścią publikacji, „zwrócono się o dane umożliwiające zidentyfikowanie wychowawcy i wychowanka”.
Wychowawca wyjaśnia
Redakcja Lwówecki.info spotkała się także z mieszkańcem gminy Lwówek Śląski, który w rozmowie przyznaje, iż jest radnym, a zawodowo wychowawcą w ośrodkach w Płakowicach i Jerzmanicach- Zdroju. Zaprzecza on, aby miał cokolwiek wspólnego z opisywanymi w mediach na jego temat wydarzeniami i wydaje oświadczenie, którego pełną treść publikujemy:
Oświadczenie
“W ostatnich dniach rozpoczęła się nagonka medialna na moją osobę, co godzi bezpośrednio we mnie, ale przede wszystkim w moją rodzinę.
Informuję, że jako wieloletni pracownik Zakładu Poprawczego w Jerzmanicach Zdroju (przekształconego w Okręgowy Ośrodek Wychowawczy) oraz Radny kategorycznie kwestionuję i sprzeciwiam się ukazanym w przestrzeni publicznej zarzutom dotyczącym mojej osoby i mojej pracy.
W związku z powyższym od autorów publikacji naruszających moje dobra osobiste zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne.
Praca w Zakładach Karnych, Zakładach Poprawczych oraz Okręgowych Ośrodkach Wychowawczych wiąże się z przebywaniem z osobami zdemoralizowanymi społecznie.Jest to praca w trudnych i specyficznych warunkach.
Informuję, że podczas wydarzeń, które były opisywane w mediach krajowych w ostatnich tygodniach przebywałem na urlopie chorobowym związanym z zaplanowanym wcześniej zabiegiem. Nie byłem obecny w pracy podczas tych wydarzeń. Media nie kontaktowały się ze mną przed publikacją materiału stawiającego mnie w pryzmacie opisanych incydentów.
Nie jestem poinformowany o żadnych czynnościach przeciwko mojej osobie, nie mam postawionych żadnych zarzutów, a tym bardziej wyroku. W pełni oddam się jako pracownik do dyspozycji służb oraz moich przełożonych, jeśli w przyszłości moja pomoc będzie potrzebna.
Proszę o cierpliwość i wyrozumiałość wobec mojej rodziny, która w całej tej sytuacji cierpi
z powodu, że jestem osobą publiczną.
Z poważaniem: Grzegorz Ślusarczyk“
Do sprawy wrócimy.
Panie Grzegorzu wiemy do czego jest pan zdolny. Wierzę w słowa wszystkich poszkodowanych. Na dzieciach niech pan się swoich znęca a nie obcych,albo mieszkania kupuje od żuli za grosze. Wstyd co za radny.
Wiecznie najeb…y co weekend alkohol się przelewa. Przecież ten radny jest jak troll.
Inwigilujesz go czy jak , skąd takie info mieszkam obok i jakoś tego nie widzę . A co do trolli to radzę spojrzeć w tremo , jeżeli wiesz co to jest.
A jak autor listu sie odnajdzie fizycznie i potwierdzi te swoje listowne zarzuty to co będzie …
Płakowice to zawsze rządziły się swoimi prawami i nie jedna sprawa zamieciona pod dywan o których było by naprawdę głośno gdyby się rypło
To wszystko wywraca się do góry nogami. Wychowankowie już srają na głowę wychowawcą, znają swoje prawa, jednak o obowiązkach słyszeć nie chcą! W takich placówkach mało kto chce pracować,a będzie tylko gorzej po takich nagonkach “niewinnych, bezbronnych” dzieci. Do poprawczaka też trafiały niewinne dzieci? Niedługo będziecie się bali wyjść z domu, nie przez tych złych imigrantów, tylko przez takich właśnie wychowanków, celowo nie napisałem….. ludzi.
Też ta uważam i potwierdzam z całym przekonaniem.
Zgadzam się, za prace na takim stanowisku powinno się szczególnie okazywać szacunek, a nie – popierać samowolę wychowanków.
TRZYMAJ SIĘ GRZEŚ , DASZ RADĘ
Panie Grzegorzu ,pora zejść z anteny !
Nawet jego najbliżsi koledzy uważają, że to kawał mendy, ale nie wolno go oskarżać, dopóki nie udowodniono mu winy. Nawiasem mówiąc, ciekawe jaką będzie miał minę, gdy będą nagrania z kamer…..,chyba nietęgą.