Okres Wszystkich Świętych wiąże się ze zwiększoną aktywnością grasujących na cmentarzach złodziei ludzi, dla których nie ma świętości i którzy za kilka złotych ryzykują wieloletnią odsiadkę.
Cmentarze od zawsze były miejscem szczególnym. To tutaj rodziny przynoszą kwiaty i zapalają znicze, pielęgnując pamięć o bliskich. Niestety, nie wszyscy podchodzą do takich miejsc z należytą godnością. Co jakiś czas dochodzą do nas kolejne informacje o kradzieżach i aktach wandalizmu na cmentarzach. Znikają znicze, wiązanki, a nawet rozkradane są elementy pomników. Dla wielu osób to nie tylko strata materialna, lecz przede wszystkim cios w poczucie świętości.
Najczęściej łupem złodziei padają metalowe elementy nagrobków – litery, krzyże, wazony czy zdobienia z mosiądzu. Choć często warte zaledwie kilka złotych, w skupie złomu stanowią szybki i łatwy zarobek. Nie brakuje też przypadków kradzieży kwiatów, stroików i zniczy.
Choć trudno całkowicie uchronić się przed takimi incydentami, istnieją sposoby, by utrudnić życie złodziejom. Mieszkańcy coraz częściej podpisują wiązanki flamastrem, nacinają plastikowe elementy dekoracji lub kropią stroiki woskiem, by nie nadawały się do ponownej sprzedaży. To proste metody, które mogą zniechęcić złodzieja szukającego łatwego łupu.
Tu warto podkreślić, iż kodeks karny w artykule 262 jasno wskazuje, że kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. W przypadku ograbienia grobu lub innego miejsca pochówku kara jest znacznie surowsza i wynosi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Choć przepisy są jednoznaczne, surowość kar nie zawsze działa odstraszająco. Cmentarze z natury położone są na uboczu, często bez oświetlenia, a brak monitoringu utrudnia ujęcie sprawców, którzy czują się bezkarni.
Redakcja Lwówecki.info wielokrotnie informowała o kradzieżach na cmentarzach w Lwówku Śląskim, Dłużcu, Uboczu, czy Popielówku. Z grobów znikały stroiki, mosiężne ozdoby, a nawet fragmenty ogrodzeń. Zdarzały się przypadki kradzieży tabliczek i liter z nazwiskami, które później znajdowano w skupach metali. Wczoraj otrzymaliśmy kolejny z sygnałów, tym razem z Mirska.
„Chciałbym podzielić się niemiłym doświadczeniem jakie spotkało mnie i moich dziadków, którzy są pochowani na cmentarzu w Mirsku. W czwartek rano postawiłem na pomniku ładne białe chryzantemy. Niestety w piątek nie było ich tam gdzie były dzień wcześniej. Jakaś marna hiena cmentarna musiała je sobie przywłaszczyć. Nie wiem po co? Postawić je na grobie swoich znajomych, czy sprzedać na murku? Żeby zmarłych okradać, to trzeba być pozbawionym nie tylko sumienia.” – napisał w liście do redakcji czytelnik.
Cmentarne kradzieże nie są jedynie wykroczeniem przeciwko prawu, dla wielu osób, to przede wszystkim profanacja pamięci o zmarłych. Każdy taki przypadek budzi oburzenie i pokazuje, jak łatwo niektórzy zatracają poczucie przyzwoitości.






















