Chciała pomóc śmiertelnie chorej kobiecie. Straciła 56.000 zł

2
563

Mieszkanka powiatu lwóweckiego przez ponad rok utrzymywała kontakt z osobą, która twierdziła, że jest śmiertelnie chora i chce przekazać jej spadek na cele dobroczynne.

 

Wszystko zaczęło się od przypadkowej znajomości na portalu społecznościowym. Kobieta nawiązała kontakt z osobą podającą się za ciężko chorą na raka. Oszustka przekonywała, że posiada znaczny majątek, który chce przeznaczyć na cele charytatywne, a nasza rodaczka miałaby jej w tym pomóc. Perspektywa przekazania 380 tysięcy euro wzbudziła zaufanie i sympatię.

Kolejne etapy oszustwa polegały na stopniowym wciąganiu ofiary w rzekome procedury prawne związane z przekazaniem spadku.

– Aby pomóc w przekazaniu spadku, ofiara musiała ponosić kolejne koszty – opłaty prawne, koszty administracyjne i honoraria dla rzekomych adwokatów. Przez wiele miesięcy kobieta przelewała coraz większe sumy, wierząc, że sprawa jest w toku. Dopiero po stracie 56 tysięcy złotych zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa i zgłosiła sprawę na policję. – wyjaśnia młodszy aspirant Olga Łukaszewicz z Komendy Powiatowej Policji w Lwówku Śląskim.

Oszuści często wykorzystują historie pełne emocji, by wzbudzić współczucie i zdobyć zaufanie ofiar. Warto pamiętać, że żadna legalna instytucja nie wymaga wcześniejszego uiszczania opłat za przekazanie spadku. Jeśli ktoś prosi o pieniądze w podobnych okolicznościach, warto zachować zdrowy rozsądek i skonsultować się z bliskimi lub zgłosić podejrzaną sytuację odpowiednim służbom.

– Pamiętajmy – oszuści wciąż modyfikują swoje metody, ale ich celem zawsze jest to samo: wyłudzenie pieniędzy od naiwnych i ufnych osób. – wskazuje policjantka.

2 KOMENTARZE

  1. Tym razem , to chyba nie dobroc serca , ale chciwosc doprowadzila do zguby.
    ” 380 tys euro wzbudzilo zaufanie i sympatie” jak pisze autor.

  2. Mieszkanka powiatu lwóweckiego najwyraźniej uznała, że dobroczynność to sport ekstremalny, w którym najpierw trzeba wydać własne 56 tysięcy złotych, by móc marzyć o 380 tysiącach euro od tajemniczej “chorej na raka”. Chciwość w jej przypadku zadziałała jak magnes na oszustkę – zamiast spadku przyciągnęła tylko kolejne przelewy i bolesną lekcję, że w życiu nie ma darmowych obiadów, a tym bardziej darmowych milionów. Może zamiast wietrzyć w tym szansę na fortunę, powinna była najpierw powąchać, czy ta cała historia przypadkiem nie śmierdzi?

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj