Bezdomny koczuje na przystanku. Bez szans na pomoc?

7
3992
zdjęcie poglądowe (pixabay)

W ostatnich dniach wiele osób poruszyła historia pana Krzysztofa. Mężczyzny, który „zamieszkuje” na miejskim przystanku autobusowym, na ulicy Sudeckiej w Czerniawie.

 

Ludzie widząc mężczyznę koczującego na ulicy, przy niskich temperaturach, obawiają się o jego zdrowie i życie. Jak wiemy codziennie zatrzymuje się przy nim ktoś, kto wyciąga do niego pomocną dłoń. Wśród osób, które martwią się losem bezdomnego jest m.in. pani Nikola, która jego historię opisała w mediach społecznościowych.

„Pan Krzysztof nie spożywa alkoholu, nie przebywa z innymi ludźmi, jest samiuteńki na przystanku, dzień i noc. Pomagamy mu w miarę możliwości, dowozimy mu ciepłą herbatę i posiłki, ale to nie wystarcza aby PRZEŻYŁ zimę. Bywają noce z niskimi temperaturami, więc nie wiadomo jak długo fizycznie Pan Krzysztof wytrzyma. Dodatkowo pomimo, że jego dorobek to kilka toreb i śpiwór, to został z tego okradziony i nie miał nawet przykrycia podczas mroźnych, ostatnich nocy.” – czytamy w internetowym wpisie kobiety, która w sprawie pomocy dla bezdomnego mężczyzny interweniowała także w urzędach. Jak pisze sprawę zgłaszała do magistratu w Świeradowie- Zdroju, zgłaszała policji i do opieki społecznej.

Redakcja Lwówecki.info w sprawie koczującego na przystanku bezdomnego mężczyzny rozmawiała dziś z urzędnikami Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świeradowie- Zdroju. Tam usłyszeliśmy, iż sprawę pana Krzysztofa znają doskonale. Przyznają, iż codziennie jeżdżą do niego z by mu pomóc. Z ofertami pomocy do mężczyzny jeździli także urzędnicy z magistratu. Jednak mężczyzna za każdym razem odmawia pomocy.

– On jest wolnym człowiekiem i ma prawo wyboru i taki jest jego wybór – usłyszeliśmy w MOPS-ie, gdzie zapewniono nas, iż w urzędzie mają stos oświadczeń woli mężczyzny, w których ten za każdym razem odmawia pomocy.

– Jeżeli on nie wyrazie zgody na jakąkolwiek pomoc to mamy związane ręce – przyznają urzędnicy, którzy wspominają, iż zgodnie z ustawą o pomocy społecznej gdyby on wyraził taką wolę są mu w stanie zaproponować mu schronienie, umieszczenie go w schronisku dla bezdomnych, gdzie będzie miał całodzienne wyżywienie, gdzie będzie miał ciepło i godne do życia warunki. Jednak musi on wyrazić na to zgodę, a on stale odmawia – do czego, przynajmniej do póki nie będzie ubezwłasnowolniony ma prawo.

„Pan Krzysztof nie chce się zgodzić ponieważ jak mówi nie jest pijakiem i do pijaków nie pójdzie”. – pisze internautka.

Z takimi tłumaczeniami zupełnie nie zgadza się kierownik Schroniska dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Leśnej. Jak nam mówi pierwszą rzeczą przed przyjęciem nowego podopiecznego jest badanie trzeźwości. Tak samo powrót do ośrodka po chociażby wyjściu do miasta wiąże się z badaniem trzeźwości. I nie ma mowy o tym, by ktoś pod wpływem został do schroniska wpuszczony, tak samo jak nie ma mowy o tym, by w schronisku ktoś spożywał alkohol.

Pani Nikola, która niejednokrotnie rozmawiała się z bezdomnym mężczyzną oferując mu drobną pomoc, jedzenie, okrycie … dostrzegła, iż ten wymaga opieki lekarskiej. Jej zdaniem ma on z pewnością problemy z pamięcią. „Ten człowiek potrzebuje pomocy, on nie decyduje świadomie mówiąc, że nie chce pomocy” – pisze internautka, która zwracając się do wszystkich z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu bezdomnego mężczyzny i pyta: „Czy te wszystkie przepisy są ponad człowiekiem? Nie potrafimy sobie po ludzku pomóc?”.

Jednym z rozwiązań mogłaby być noclegownia, czy tzw. „ogrzewalnia”, miejsce, jakie spotykamy w większych miastach, jednak jak dowiadujemy się od kierownika Schroniska w Leśnej takich przybytków nie ma na terenie powiatu lubańskiego. Powód? Z pewnością koszty jego utrzymania, ale przy rosnącej liczbie bezdomnych jednym z możliwych rozwiązań mogłoby być utworzenie i prowadzenie takiego punktu przez kilka gmin we współpracy. Niestety, na razie bezdomni muszą radzić sobie chroniąc się w pustostanach, lasach, czy tak jak w przypadku pana Krzysztofa na miejskim przystanku autobusowym.

Jak dowiedzieliśmy się MOPS w Świeradowie- Zdroju takich osób jak pan Krzysztof w rejonie ich działania jest co najmniej kilka, tyle, iż nie koczują na widoku. Są wśród nich mężczyźni, ale jest także kobieta. I wszyscy oni stale odmawiają umieszczenia w schronisku dla bezdomnych. A to też na dzień dzisiejszy pęka w szwach. Jak przyznaje jego kierownik na 60 miejsc ma na obecnie 81 podopiecznych.

Czy uda się pomóc panu Krzysztofowi? Czy jest sposób by pomóc bezdomnym?

7 KOMENTARZE

  1. ”Ma ręce i nogi”a nawet głowe , ale niestety chorą i dlatego potrzebuje pomocy……skąd te wszystkie służby wiedzą, że ten człowiek jest zdrowy psychicznie…….bo mówi że nie chce pomocy i to wystarcza……gdzie ludzka empatia i człowieczeństwo?Współczuć tylko takich włodarzy miejscowości gdzie są RADNI ,którzy przed wyborami latają za podpisami ,a teraz są BEZRADNI. ZENADA

    • Mi się zbiera ? Nie ośmieszaj się . Przyjechał byś do Świeradowa a dokładniej osiedle Czerniawa Zdrój ulica Sudecka i zainteresował byś się tym Panem a nie pisał że ma ręce i nogi i niech pójdzie do pracy…

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj