Spostrzegawczość i prawidłowa ocena sytuacji nauczycieli i innych uczniów pozwoliła w czas zareagować. 17- letni uczeń trafił do szpitala na obserwację.
Coraz częściej słyszymy o młodych ludziach, którzy nie radzą sobie z emocjami, stresem i presją codzienności. Za fasadą uśmiechu, szkolnych sukcesów lub wycofania, może kryć się dramat. Taki przypadek miał miejsce w ubiegłym tygodniu w jednej ze szkół średnich na terenie powiatu lwóweckiego. Tym razem dzięki szybkiej reakcji nauczycieli i kolegów, 17-letni uczeń w porę trafił pod opiekę specjalistów. Do szkoły wezwano zespół ratownictwa medycznego i policję. Chłopak został przewieziony do szpitala na obserwację. Udało się zapobiec tragedii, ale to tylko jeden z wielu sygnałów, że skala problemu jest poważna.
Według raportów Światowej Organizacji Zdrowia, samobójstwa są jedną z trzech głównych przyczyn zgonów wśród osób w wieku od 7 do 19 lat – obok wypadków i nowotworów. Nastolatki często doświadczają trudnych emocji, z którymi nie potrafią sobie poradzić. Myśli samobójcze mogą pojawiać się u młodych ludzi jako wyraz bezsilności, frustracji, niezrozumienia czy samotności. To jeszcze nie zamiar, ale już sygnał, że coś jest nie tak. Problem zaczyna się wtedy, gdy fantazje o śmierci zaczynają przybierać konkretny kształt – plan, przygotowanie, wybór sposobu. Wtedy nie ma już miejsca na wątpliwości – potrzebna jest natychmiastowa reakcja.
Eksperci podkreślają, że nie ma jednego powodu, który popycha młodego człowieka do próby samobójczej. Często jest to szereg czynników: napięcia rodzinne, zawód miłosny, przemoc rówieśnicza, trudności w szkole, izolacja. Z perspektywy dorosłego te problemy mogą wydawać się błahe, ale dla nastolatka są często nie do uniesienia. Kluczowe jest, aby nie oceniać, nie porównywać i nie bagatelizować przeżyć dziecka. Pomoc zaczyna się od empatii – nie od szukania rozwiązań, ale od uznania, że młody człowiek ma prawo czuć to, co czuje.
Zachowania autodestrukcyjne i sygnały ostrzegawcze często są subtelne, ale nie powinny być ignorowane. Zainteresowanie tematyką śmierci, rezygnacja z hobby, zmiany nastroju, izolacja, rozdawanie osobistych przedmiotów, wypowiedzi o beznadziei czy nieobecności – to wszystko może być próbą zakomunikowania wewnętrznego cierpienia. Niektóre dzieci się samookaleczają – to nie zawsze oznacza chęć odebrania sobie życia, ale może być sposobem na rozładowanie napięcia. Niezależnie od przyczyny, to zawsze wołanie o pomoc.
Warto pamiętać, że aż 80% osób, które podejmują próbę samobójczą, wcześniej w mniej lub bardziej wyraźny sposób sygnalizuje swoje zamiary. Dlatego tak ważna jest uważność dorosłych – nauczycieli, rodziców, rówieśników. Otwarta rozmowa może mieć moc przerywania spirali myśli samobójczych. Dla młodego człowieka kluczowe jest poczucie, że nie jest sam, że ktoś go słucha i że jego emocje mają znaczenie. W trudnych sytuacjach nieocenione jest wsparcie psychologiczne i psychiatryczne – zarówno w szkole, jak i poza nią.
Przypadek ze szkoły w powiecie lwóweckim to przykład, jak wiele zależy od szybkiej reakcji otoczenia. Dzięki niej być może uratowano życie. Ale to również przypomnienie, że potrzebujemy systemowego wsparcia – lepszej opieki psychologicznej w szkołach, edukacji emocjonalnej, otwartości na rozmowę. Każdego dnia wokół nas są dzieci i młodzież, które mogą być w kryzysie. Czasem wystarczy jedno spojrzenie, jedno pytanie, jedno „jestem tu” – by zatrzymać najgorszy scenariusz.
Jeśli chodzi w tej sytuacji o dziecko z sp 1 to.najwyzsza pora. Terroryzował inne dzieci, nauczycieli przy braku reakcji rodziców.
Szkoda dziecka bo ewidentnie nie radzi dobie z emocjami. Oby znalazł pomoc. Dziecko nie jest temu winne.
17 lat to nie Szkoła Podstawowa lecz średnia