Nie chwal zarządu przed końcem kadencji. Ledwie co wyraziłem uznanie dla zarządu (w tekście „Gniecenie kolanem opozycji”), że wakacje minęły nam z tylko jedną sesją nadzwyczajną, a już moja pochwała stała się nieaktualna. Tydzień przed zaplanowaną sesją zwyczajną zarząd niespodziewanie poderwał radnych na kolejną sesję nadzwyczajną. Zatem spotkaliśmy się 17 października 2025 roku na XVIII posiedzeniu rady.
Jak zwykle w tego typu sytuacjach nie było jasne, co stało się powodem dodatkowego posiedzenia, gdyż przedstawiono nam propozycję kilku zmian w budżecie, wyjaśniając, że trzeba wprowadzić środki, że wykonawca już czeka, że terminy biegną, że koniec roku się zbliża. Takimi jednak ogólnikami można uzasadnić każde nadzwyczajne posiedzenie. Pani starosta tłumaczyła, że nadchodzący tydzień jest „złotym tygodniem” (cokolwiek to znaczy) z punktu widzenia przygotowania garaży na magazyny obrony cywilnej, jak również zakupu koparko-ładowarki.
Do uchwały o zmianach w budżecie dołączono uzasadnienie, które odsyłało radnych do dwóch pism od pana wojewody. Kłopot w tym, że podano sygnatury dokumentów, ale samych dokumentów nam nie przesłano. Wystąpiłem do zarządu, aby przed wystąpieniem pani skarbnik przekazano radnym kopie tych pism — i tutaj zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Pani starosta wyraziła gotowość przekazania pism, ale pani skarbnik zaprotestowała, deklarując, że ona te pisma odczyta. I rzeczywiście odczytała ogólne pismo rozesłane do samorządów, nadmieniając, że do pisma załączono informację, które samorządy i w jakiej wysokości otrzymały środki.
Choć w tej radzie niewiele rzeczy mnie dziwi, to jednak byłem trochę zaskoczony, że urzędnik na prostą prośbę o wydanie dokumentu odpowiada kwestią: „to ja odczytam”. Ponowiłem więc swoją prośbę, słusznie spodziewając się, że najciekawsze treści kryją się w załączniku, którego nam nie odczytano. Po tej ponownej prośbie dostarczono nam pisma pana wojewody wraz z załącznikami. Z ich lektury wynikało, że można było dofinansować różne przedsięwzięcia — np. trzy różne samorządy sfinansują inwestycje związane z wodą pitną dla mieszkańców. Będzie to stacja uzdatniania wody, będzie to cysterna na wodę pitną.
Tak się złożyło, że w terminie odbywania się sesji gmina Mirsk przeżywała katastrofę związaną ze skażeniem wody w wodociągu. Wytknąłem zarządowi, że w swoich decyzjach wyklucza opozycję, co zwiększa ryzyko błędnych decyzji, a błędy narażają dobro wspólnoty. Można było pójść w ślady innych samorządów i zadbać o wodę. Pani starosta broniła decyzji o zakupie koparko-ładowarki, przypominając, że w trakcie niedawnej powodzi służby powiatu musiały pożyczać sprzęt od pana radnego Dariusza Szorca. Od którego z radnych pożyczymy teraz stację uzdatniania wody — tego nie wyjaśniono.
W drugiej części sesji poprosiłem o sprawozdanie z przebiegu działań w odniesieniu do katastrofy z wodą pitną w Mirsku. O sytuacji portal Lwówecki.info poinformował już 9 października 2025 r. Dzień później, 10 października, na Facebooku starostwa lwóweckiego pojawił się wpis pani starosty informującej, że powiat jest… liderem w pozyskiwaniu środków zewnętrznych. Gratulowano sobie nawzajem i pracownikom starostwa. Oczywiście ani słowa o tym, że największe kwoty przyznał rząd Prawa i Sprawiedliwości. Mam jeszcze SMS-y wymieniane z ówczesnym panem starostą i burmistrzami, gdy pomagałem załatwiać te pieniądze.
W tym samym dniu strona starostwa podała informację, że awaria została usunięta (?). W dniu 11.10 niedźwiedź śpi, w dniu 12.10 niedźwiedź śpi, w dniu 13.10 niedźwiedź śpi, w dniu 14.10 niedźwiedź chrapie. Dopiero 15 października na stronach starostwa pojawia się informacja, że zgodnie z wynikiem badania z 11.10 woda nie nadaje się do spożycia. Mało tego:
„Wody z kranu NIE WOLNO pić ani używać do przygotowywania posiłków, myć owoców, warzyw, naczyń ani prać, używać do kąpieli, mycia zębów czy przemywania ran. Wodę można wykorzystywać TYLKO do celów sanitarnych (np. WC).”
Wysłuchaliśmy wyjaśnień, dlaczego rzeczy miały się tak, jak się miały. Było trochę przesuwania odpowiedzialności na pracowników gminy Mirsk i zapewnienia, że w mediach społecznościowych był duży odzew. Zwróciłem uwagę, że w razie zagrożenia wojennego należy liczyć się z prostym wyłączeniem internetu — i muszą istnieć alternatywne sposoby przekazywania informacji. Przykładem są inne samorządy, które w takich sytuacjach uruchamiały komunikaty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, czyli SMS-y do mieszkańców danego terenu. Tego nie zrobiono.
Pozostaje więc cieszyć się, że słowo „bezpieczeństwo” odmieniane jest w naszym powiecie przez wszystkie przypadki. Odbywają się szeroko relacjonowane spotkania pod hasłem „Bezpieczny Dolny Śląsk”, nagrywa się relacje z otwarcia wirtualnej strzelnicy (akurat w szkole, w której jeszcze nie ma klas mundurowych), pozyskuje się środki na koparko-ładowarkę dla celów obrony cywilnej, lokalizuje się magazyny na czas zagrożenia. Tylko gdy przychodzi co do czego, przypomina się opowieść wojaka Szwejka o nocnikach.
24 października 2025 roku odbyła się zwyczajna, XIX sesja Rady Powiatu Lwóweckiego. Sprawozdanie z prac zarządu przyniosło kilka soczystych informacji, które w spokojniejszych czasach zwróciłyby uwagę i długo by o nich dyskutowano — jak na przykład wiadomość, że złożono ofertę na sporządzenie dokumentacji adaptacji piwnicy za kwotę 300 tys. złotych (na szczęście zarząd jej nie przyjął), albo że wykonawca robót wokół liceum w Lwówku… zniknął! Jednak w czasach narastającego chaosu pod rządami obecnej koalicji już mało co może nas zdziwić.
Tematem przewodnim sesji była analiza zdawalności matur w szkołach powiatowych w roku szkolnym 2024/2025 oraz wyzwania i zagrożenia dla cyberbezpieczeństwa młodzieży w szkołach powiatowych.
W odniesieniu do pierwszego tematu pozwolę sobie tylko westchnąć i wyrazić wątpliwość, czy wysiłek wielu wspaniałych pedagogów nie jest marnowany przez przyjmowanie lewicowych projektów wychowawczych o charakterze ideologicznym. Pisałem już o tym — szkoda się powtarzać.
Wprowadzając dyskusję o zagrożeniach, Pani starosta wspomniała o dwóch determinantach, które niekorzystnie wpływają na oświatę: demografii i sztucznej inteligencji. Powołując się na autorytet Wojciecha Zaremby, przestrzegała przed nieznanym, jakie niesie ze sobą gwałtowny rozwój tej technologii. Słuchałem tego z rozbawieniem, gdyż jeszcze w maju 2025 roku po wizytacji jednej z placówek oświatowych napisałem, jakie kwestie pominięto w sprawozdaniu z pracy szkoły. Przypomnę ten fragment:
„Nie usłyszeliśmy, jak nauczyciele radzą sobie z inwazją sztucznej inteligencji, piszącej wypracowania i rozwiązującej zadania. Nie usłyszeliśmy o zagrożeniach ze strony sieci społecznościowych, do których coraz bardziej przesuwa się życie młodych ludzi, a akurat w powiecie lwóweckim jest dziecko, które pobiło rekord obecności w social mediach — średnio 10 godzin dziennie. Średnio.”
Ale rozumiem, że głos radnego, zwłaszcza z opozycji, nie ma żadnego znaczenia dla samodzierżawnej koalicji i dopiero gdy przeczyta się o problemie w gazetach, temat dociera. Jak pisał Adam Mickiewicz:
„Że nie wierzono rzeczom najdawniejszym w świecie,
Jeśli ich nie czytano w francuskiej gazecie.”
Wśród oczywistych spraw, o których mówiono, moją uwagę zwróciła informacja, że coraz więcej szkół decyduje się na zapisy w statutach zabraniające młodzieży używania smartfonów w czasie lekcji. Dobre i to, chociaż socjologowie zwracają uwagę, że jeszcze bardziej niebezpieczne dla młodych umysłów jest używanie smartfonów w czasie przerw, gdyż młodzi ludzie zamiast wchodzić w relacje z żywymi kolegami, toną w świecie społecznościowych awatarów.
Przy okazji tej informacji podano, że najmniej takich odpowiedzialnych szkół — tylko 37% — jest w województwie zachodniopomorskim, bastionie Platformy Obywatelskiej. Jakoś mnie to nie dziwi.
Pani starosta pozwoliła sobie na odważną uwagę, że matury wypadły fatalnie, ale nie zgadza się z tezą jednego z dyrektorów, iż byłoby lepiej, gdyby wycofano matematykę. Korzystam z rzadkiej sposobności, aby w pełni zgodzić się z panią starostą. Świadomość, że 2 + 2 jest zawsze 4, pomaga uniknąć powszechnego dziś błędu myślenia, że rzeczywistość zależy od tego, co sobie wymyślę. Matematyka jest bardzo nietolerancyjna.
Pośród wielu podawanych faktów i liczb powróciła sprawa wirtualnej strzelnicy w gryfowskim zespole szkół. Kosztowała 109 tys. zł, z czego powiat dołożył 22 tys. Pani starosta podnosi zalety tej lokalizacji, gdyż Gryfów jest w centrum geograficznym powiatu. Są argumenty za i przeciw, ale nie ulega wątpliwości, że decyzję podjęli lokalni politycy, aby przysporzyć sobie lokalnej popularności. To ich prawo, ale ciekawe, czy zdają sobie sprawę, że obecna władza za podobne decyzje ściga prokuratorsko przedstawicieli poprzedniej władzy.
Bo jeśli czytam, że pan Zbigniew Ziobro działał wprawdzie zgodnie z prawem, ale jego korzyścią był zysk polityczny, albo że Krajowa Administracja Skarbowa dopatrzyła się nieprawidłowości na kwotę 117 mld zł, a wiążą się one — cytuję — z „nieuzasadnionym tworzeniem nowych instytucji publicznych, niegospodarnością i brakiem poszanowania zasady celowości wydatków”, to zastanawiam się, czy samorządowcom nie powinna teraz cierpnąć skóra.
Dalszą część sesji zdominowała ponownie kwestia funkcjonowania powiatowej inspekcji nadzoru budowlanego. Pani starosta przerzucała się argumentami (zaocznie) z wojewódzkim inspektorem nadzoru budowlanego w kwestii, kto powinien co zrobić. Obie strony zapewniały o swojej dobrej woli w rozwiązaniu sprawy — jak te zwierzątka z fraszki biskupa Ignacego Krasickiego, zapewniające zajączka, że są jego przyjaciółmi. Wiemy, jak to się skończyło. A inwestorzy kolejne miesiące nie uzyskują pomocy.
Przebieg emocji na sesji obrazują coraz bardziej barwne metafory: pani starosta mówiła o „szachach 3D”, w które gra z inspektorem wojewódzkim; pan radca o „cięciu nożem” atmosfery między inspektorem a inwestorami; a pani starosta ma być „zapalnikiem” w kwestii odwołania urzędnika. Należy się cieszyć, że pani radna K. Piotrowicz dołączyła do osób krytycznie nastawionych do funkcjonowania inspektora, ale i tak wszystkim pozostanie w pamięci wystąpienie inwestora czekającego na pozytywną decyzję w sprawie wybudowanych we Lwówku mieszkań:
„Mam takie pytanie do pani starosty: czy pani uzupełni wniosek do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego o odwołanie powiatowego inspektora nadzoru, bo problem polega na tym, że to wszystko to są tylko pozorowane działania, które mają na celu wyciszenie problemu, grę na czas, mydlenie oczu mieszkańcom (…) Pan Wojewódzki Inspektor prosi panią starostę o dopełnienie wniosku (…) nie ma tam ani jednego słowa na temat, że pani chciałaby odwołać panią inspektor. Z informacji, które pani zamieszcza w tych pismach, wnioskuję, że albo pani traktuje mieszkańców jako osoby mało inteligentne, które dadzą się nabrać na te populistyczne stwierdzenia (…) Czy pani, jako starosta, jako zwierzchnik służb powiatowych, ocenia postępowanie pani inspektor jako prawidłowe i nie dostrzega pani patologii, jakie niesie ten urząd ze sobą? (…) Nikt od pani nie oczekuje, że będzie pani w sposób merytoryczny rozwiewać nasze problemy. Budynek, który wybudowaliśmy, został wybudowany zgodnie z pozwoleniem uzyskanym w tutejszym wydziale architektury. Dostaliśmy decyzję Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który uchyla w całości decyzję inspektora powiatowego i orzeka o konieczności wykonania projektu zamiennego dotyczącego tylko jednej zmiany. Wszystkie pozostałe uwagi pani inspektor zostały uchylone — kilkadziesiąt uwag, czyli rok naszej szarpaniny z panią inspektor, został uchylony, co po raz kolejny potwierdza wadliwe postępowanie powiatowego inspektora. Pani starosta ciągle pozoruje działania, które mają — jak podkreślam — wyciszyć nas i mieszkańców.”
Trzeba zacytować Cycerona: Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra?
„Jak długo, Katylino, będziesz nadużywać naszej cierpliwości?”
-/artykuł sponsorowany – autor: Rafał Ślusarz Radny Rady Powiatu Lwóweckiego/-






















Ściana tekstu składająca się z bzdur – niech lepiej wytłumaczy kiedy jego partyjni koledzy zwrócą nam ukradzione pieniądze i jakim prawem jego formacja zlecała inwigilację polityczną porównywalną z bolszewicka.
Pisowcy na śmietnik historii!
Masz dowody jacy koledzy coś ukradi? To je przedstaw, kto i za co , myśl chłopie to co piszesz.
Jak ta strzelnice skosztuje tylko 22 tys powiat to niech zrobią takie w Rakowicach i Lubomierzu nawet ludzie i firmy by się pewnie dołożyły
Wiesia się spytajcie gdzie ta robiona strzelnica w Lubomierzu , fundusze były przyznane, zaczeli robić i nikt nic niewie, jak zwykle dobre rozdanie.
Ilez to czasu trzeba miec na dyżurach i jak bardzo trzeba się nudzić. Czytam czasami, ale nic nie wnosi, taka próba przykrycia nieróbstwa średnio zgrabnym słowotokiem
znowu wypociny do rycia beretki….
Brawo Panie Rafale! Odro ine wiemy co sie faktycznie dzieje w tym powiaciku!
Spieprzaj dziadu – najlepiej na Węgry, tam niedługo pewnie i internetu nie będzie więc nie będziecie zagrożeni sztuczną inteligencją. Żywej też brak waszym wyborcom i dlatego jeszcze część złodziei się przy korycie część z was utrzymuje.
Ale masz jadu w sobie, co za człowiek.
Kiedy w końcu przestaną brudy zamiatac pod dywan…
Dlaczego na sesjach nie są poruszane ważne sprawy dla mieszkańców ? Brak połączeń komunikacyjnych pomiędzy powiatami, wysokie bezrobocie itd.
wykluczenie komunikacyjne jest w zakresie gminy nie powiatu, ale jeśli byś wnikliwie obserwował to wiedziałbyś że mimo to powiat stara się pomóc w rozwiązaniu tego problemu, jeśli zaś chodzi o bezrobocie to zapytania należy kierować do urzędu pracy wszak po to go mamy aby temu zaradzał
Ale urząd pracy podlega pod starostwo. Skoro dyrektor pup nie stara się nic robić w tym kierunku to może czas na zmianę. Jeśli chodzi o wykluczenie komunikacyjne to działania powinny być postawione na pierwszym planie i starać się jak najszybciej ten problem rozwiązać. Jak na razie to są tylko plany a brak konkretnych kroków, podpisanych umów. To są sprawy priorytetowe. Nie tylko gmina ale tez i powiat ma na tym polu coś do powiedzenia.
zgadzam się
Marcjan – jaki ty słodki, tolerancyjny.
Kto wyczyścił konta w kwocie 120 miliardów z prywatnych funduszy emerytalnych?
Słodki ,bo należy do KO-Komuna Obywatelska ,oni tak mają ,dużo jadu.
Każdy radykalizm jest zły a katoradykalizm nasycony patonacjonalizmem jest wręcz obrzydliwy. Nie ma na to miejsca w polityce.
Idź pan na emeryturę i się nie naprzykrzaj swoim widokiem.
Czas na młodych z otwartymi umysłami
Tuskowi to powiedz i Żurkowi.