Milutki tylko z pozoru. Tak naprawdę to wielki szkodnik ekosystemów, a do tego prawdziwy twardziel: potrafi przetrwać mrozy, wejdzie wszędzie i zjada niemal wszystko. Ten inwazyjny gatunek poczuł się u nas, jak u siebie w domu. Rozmnaża się, zasiedla kolejne terytoria i z każdym rokiem staje się coraz większym problemem. Stanowi poważne zagrożenie dla rzadkich i ginących gatunków zwierząt oraz roślin.
Szopy pracze są niezwykle urocze i sympatyczne, ale niewielu zdaje sobie sprawę z zagrożeń, jakie mogą stwarzać. Te małe ssaki, cieszą się popularnością ze względu na swoje charakterystyczne wygląd i zachowanie. Jednakże, kiedy nie są odpowiednio kontrolowane, mogą stwarzać poważne zagrożenie dla ludzi i środowiska.
Zniszczenia w domach i budynkach: Szopy pracze są niesamowicie zręczne i zwinne. Potrafią wdrapywać się na dachy, wchodzić na strychy i poddasza, powodując znaczne zniszczenia. Uszkodzone izolacje, podgryzione przewody elektryczne i uszkodzone dachy to tylko niektóre z problemów, jakie mogą wywołać te zwierzęta. Ich obecność w budynkach może prowadzić do niebezpieczeństwa pożaru i uszkodzeń strukturalnych.
Rośliny i ogrody: Szopy pracze są wszystkożerne i często dokonują dewastacji w ogrodach. Zjadają owoce, warzywa, korzenie roślin i kory drzew, powodując znaczne straty w uprawach. Wielu ogrodników musi zmagać się z tymi zwierzętami, które żerują na ich plonach, czy ogródkach działkowych niszcząc wszystko wokół.
Rozprzestrzenianie chorób: Szopy pracze mogą przenosić różne choroby, w tym wściekliznę, leptospirozę i choroby związane z pasożytami, takimi jak kleszcze. Kontakt z ich kałem, moczem lub śliną może stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzkiego. W przypadku ugryzienia lub zadrapania przez szopę pracza, istnieje ryzyko infekcji i innych powikłań zdrowotnych.
Konflikty z innymi zwierzętami: Szopy pracze mogą również stanowić zagrożenie dla innych zwierząt. Ze względu na swoje terytorialne zachowanie i potrzebę poszukiwania pożywienia, mogą walczyć o zasoby z innymi gatunkami. To może prowadzić do konkurencji o pokarm z dzikimi ptakami, innymi gryzoniami i ssakami, co ma negatywny wpływ na równowagę ekosystemu.
W związku z tym, należałoby podjąć odpowiednie środki zaradcze w celu zarządzania populacją. Chociażby odławiania rodzin, ich izolacji żeby nie powstawały kolejne kolonie. Niestety, jak pokazało życie na razie w naszym kraju nie ma sprawnie działającego systemu. Brak rozwiązań systemowych, brak instytucji, czy organizacji, które zadbają o szopy, a jednocześnie ograniczą ich rozmnażanie, populację.
Jeszcze kilka lat temu w naszym regionie nikt nie widział szopów praczy, dziś te zwierzęta można spotkać w każdej gminie i niemal w każdym sołectwie. Przedwczoraj chowającego się szopa Pan Mateusz uwiecznił w Gryfowie Śląskim.
Do wilków chcą strzelać z niewiadomych przyczyn … Bo to pokaźną nagroda dla łowcy .
A tego skurwiela nikt ruszać nie chcę …
Witam, do szopów też strzelamy” ale one rozmnażają się tak szybko, że z 1 NIE pozyskanego jest 10 w następnym roku. Najgorsze jest to, że szopy upodobały sobie ludzi za najłatwiejszy dostęp do pokarmu i możliwości rozmnażania się, a w tereny miejskie Myśliwi nie mogą interweniować.
W Pilchowicach pełno tych Szopy pracze przy starej świetlicy. Tragedia niszczą wszystko
Najlepiej pozbyć się wszystkich zwierząt począwszy od wilków i dzików przez szopy może jeszcze jelenie i wiewiórki które są coraz bliżej domostw połapcie i wyizolujcie.
W Olesznej to jest ich plaga, jak mówiłam 4 lata temu, że je widziałam to nikt mi nie wierzył
Barwo! Komentarz godny braw! Ma Pani Mirszczanka pijecie na którekolwiek z wymienionych gatunków zwierząt?