W Pławnej w gminie Lubomierz, konie nie są tylko elementem sielskiego pejzażu. Tu od pokoleń stanowią sens codziennego życia, a nieustanna troska o nie przerodziła się w pasję, której siła dojrzewała przez dekady. Dziś to dziedzictwo kontynuuje Dorota Szorc – hodowczyni, dla której konie są czymś więcej niż codzienną pracą. Potwierdzają to kolejne tytuły.
– Jestem trzecim pokoleniem, które hoduje tę rasę koni. To są konie śląskie, związane z tutejszym regionem. Były to konie stworzone na potrzeby tutejszych rolników, jest to tak zwany typ konia pospieszno-roboczego. To był taki zawiązek powstania rasy. Natomiast w tej chwili te konie troszeczkę ewoluowały i cel jest ich zupełnie inny, w tej chwili są to konie zaprzęgowe nadal ale również konie używane są do celów rekreacyjnych i obecnie ten model konia jest dużo szlachetniejszy. One mają służyć bardziej jako koń użytkowy, taki bardziej elegancki, również jako koń do powożenia, jaki i jako konie wierzchowe.
Hodowlę zapoczątkował mój dziadek, który przyjechał tutaj z miejscowości Szorce pod Białymstokiem i zamieszkał w Radomicach koło Wlenia. Potem dziadkowie przeprowadzili się do Pławnej, gdzie dziadek wraz z moim tatą tę hodowlę rozwijali. A ja przejęłam po tacie tę hodowlę. – mówi Dorota Szorc.
Rodzinne dziedzictwo z czasem przerodziło się w profesjonalną hodowlę z prawdziwego zdarzenia. Dorota nie tylko wychowuje swoje konie, ale również prowadzi wraz z bratem sezonowy hotel dla koni, który każdego roku gromadzi na jej pastwiskach zwierzęta z całej Polski. Opieka nad nimi to ogromne wyzwanie.
Dariusz Szorc, brat pani Doroty wspomina, iż ma ona dar do koni.
– Te konie przyjeżdżają w maju, tylko po to na te nasze ładne górki i doliny, żeby wypracować sobie mięśnie, podobnie jak robią to ludzie na siłowni. I Dorota widząc te konie pierwszego dnia, a nieraz nie widząc na żywo, bo jej nie ma i wówczas ja nagrywam je z telefonu i puszczam jej zdjęcie, po upływie tych sześciu miesięcy, gdy przychodzi listopad i jest odbiór koni, to Dorota na podstawie tego zdjęcia bezbłędnie rozpoznaje, który koń jest czyj. Po ojcu odziedziczyła niesamowitą zdolność rozpoznawania koni, a przecież te konie zmieniają się w ciągu tych pół roku, bo nabierają masy, zmienia się też ich umaszczenie … – wspomina Dariusz Szorc.
Pani Dorota ma w hodowli trzydzieści swoich koni, jednak w sezonie wiosna- jesień, gdy dochodzą konie „hotelowe”, pod jej czujnym okiem dorasta około stu czterdziestu koni. To wymaga na olbrzymiego nakładu pracy, czasu i siły. Jak przyznaje kobieta, dla niej to jest pasja, która daje ogromną satysfakcję. Ukoronowaniem tej pracy są konkursy, w których konie pani Doroty zdobywają nagrody. W jej salonie puchary mają swoje zaszczytne miejsce. Wśród nich są te, które zdobywały konie prowadzone przez jej tatę, ale kolekcja powiększa się dzięki jej wkładowi.
– Te puchary, to zasługa wielu koni i wielu lat pracy. Część z tych pucharów jest mojego taty. Tata to był akurat wybitnym znawcą tej rasy i w sumie myślę, że te Ślązaki wiele mu zawdzięczają. – mówi hodowczyni.
Najświeższym dowodem na skuteczność jej metod i czułości, z jaką podchodzi do każdego konia, jest Igła – klacz, która niedawno triumfowała w prestiżowym konkursie w Książu. Jej sukces nie wziął się znikąd.
– Klacze, które obecnie tu posiadam, są w takim programie ochrony zasobów genetycznych. One są tak jakby dotowane za to że uczestniczą właśnie w tym programie i teraz taka klacz żeby w tym programie być, musi zdać próbę dzielności. I to był właśnie konkurs dla młodych klaczy. – tłumaczy pani Dorota.
Przygotowania do tej próby trwały dwa miesiące. Igła trenowała w Stajni Ogierów w Książu, gdzie uczyła się pracy w zaprzęgu, a następnie przeszła wymagającą próbę dzielności. Próba ta obejmuje próby ujeżdżeniowe, kłus na dystansie jednego kilometra oraz próby wytrzymałościowe (3 km kłusem i 500 m stępem).
Zwycięstwo Igły nie jest przypadkiem. Klacz ma bardzo ciekawy rodowód a właścicielka wiąże z nią duże nadzieje.
– Jest ona córką zasłużonego ogiera Hutor rasy śląskiej i klaczy Impreza. Ona się tutaj urodziła i wychowała. – wspomina pani Dorota, która przyznaje, że decyzja o pozostawieniu Igły w stadzie nie była oczywista.
– Z Igłą była taka sytuacja, że jak ona miała dwa lata, były dwie podobne klaczki i się zastanawiałam, którą sprzedać. I wtedy też przyjechała właśnie pani Dyrektor Okręgu Związku Hodowców Koni we Wrocławiu pani Beata Kapica i jej się zapytałam co sądzi o tych dwóch klaczach, którą według niej zostawić? I ona wyraźnie wskazała wtedy na tą Igłę i mówiła, że to będzie bardzo dobry koń. I tak też się stało. – relacjonuje hodowczyni.
W sukcesach tych czuć nie tylko indywidualny talent i zaangażowanie Doroty, ale i trwałą więź z tradycją, która trwa mimo upływu lat. Hodowla w Pławnej to coś więcej niż tylko praca – to żywa historia wpisana w krajobraz i mentalność regionu. I choć każde zwycięstwo przynosi radość, nie sposób nie wspominać tych, którzy kładli fundamenty pod dzisiejsze sukcesy.
– Zawsze po takich sukcesach wspominamy tatę, którego dziś już z nami nie ma. – podkreśla Dariusz Szorc.
Pasja Doroty, kontynuacja dorobku ojca i dziadka sprawia, że nazwisko Szorców jest dziś bardzo znane i cenione nie tylko w świecie koniarzy. Jest to znakomita promocja dla rodziny, ale też i dla regionu.
– Wiadomość dotycząca „Igły”, czyli wyjątkowej mieszkanki naszego powiatu konia, który wygrał w konkursie w Książu, zelektryzowała nas tutaj. To wyjątkowy, charakterny, waleczny koń. Jesteśmy dumni i gratulujemy właścicielom, czyli rodzeństwu Szorc. – mówi Małgorzata Szczepańska Starosta Lwówecki.
Warto dodać, iż konie z Pławnej regularnie biorą udział w różnych konkursach, w których stają na podium. Niebawem kolejne emocje. W sierpniu ogier Łasuch z hodowli pani Doroty, ma wystartować w Mistrzostwach Polski Młodych Koni w Powożeniu.
Trzymamy kciuki i życzymy dalszych sukcesów.
Igła jesteś gwiazdą wśród gwiazdeczek. Brawo życzę dalszych sukcesów.
Zrobić jakąś dużą konną imprezę w Powiecie
Piękna
Gratulacje dla całej rodziny Szorc.