Wystarczył pierwszy większy przymrozek, by nad stolicę powiatu lwóweckiego wrócił dobrze znany smog. Czujniki świecą się na czerwono. Sytuacja zagraża zdrowiu.
Mimo, że w kalendarzu dopiero listopad, to zima już puka do drzwi, a wraz z nią dobrze znany mieszkańcom smog. Nad miastem unosi się ciężkie powietrze, które wypełnia ulice specyficzną, drażniącą mgłą. Nie potrzeba żadnych czujników, by to poczuć. Wystarczy wyjść z domu, bądź otworzyć okno.
W tej codziennej, dusznej scenerii pobrzmiewają echa rankingów, które w ostatnich latach przypomniały mieszkańcom, że problem nie jest jedynie chwilowym zjawiskiem. Lwówek Śląski niejednokrotnie pojawiał się na listach miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem, a kolejne sezony grzewcze tylko potwierdzają, że sytuacja nie zmienia. Dzisiejsza jakość powietrza wpisuje się w tę niechlubną tradycję.
Wraz z nadejściem ochłodzenia powraca również temat zdrowotnych konsekwencji, bo to właśnie teraz najbardziej wyczuwalne stają się skutki oddychania powietrzem przesyconym pyłami. Osoby starsze, dzieci, ludzie z chorobami układu oddechowego, wszyscy oni jako pierwsi odczuwają skutki tego, co dziś unosi się nad miastem. Warto podkreślić, iż zanieczyszczenie powietrza powoduje 7 milionów przedwczesnych zgonów rocznie, co czyni je czwartą najczęstszą przyczyną zgonów na świecie (według Światowej Organizacji Zdrowia).
Sytuacja wymaga konsekwentnych działań i systemowych rozwiązań. Zgodnie z uchwałą antysmogową od 1 lipca 2024 r. obowiązuje zakaz użytkowania instalacji pozaklasowych, nie spełniających wymagań w zakresie minimalnych standardów emisyjnych pyłu wg normy PN-EN 303-5:2012 czyli tzw. „kopciuchów” (również: kotłów, piecokuchni, pieców kaflowych, pieców typu „koza”, kominków) – koniec możliwości użytkowania pieców poniżej 3 klasy. Natomiast od 1 lipca 2028 r. wejdzie w życie zakaz użytkowania instalacji nie spełniających wymagań emisyjności pyłu minimum dla klasy 5-koniec możliwości użytkowania pieców klasy 3 i 4. Jednak w Lwówku Śląskim wdrażanie zmian idzie żółwim tempem i bez większego rozmachu. Efekt widać i czuć.
W niedzielny wieczór, 23 listopada 2025 roku czujnik zainstalowany w rynku – przy Placu Wolności – wyraźnie wskazuje przekroczenie norm. I nie chodzi o jakieś niewielkie przekroczenie, bo PM10 sięga blisko trzystu procent, a PM2,5 dochodzi do niemal siedmiuset procent. Lepiej sytuacja wygląda w Płakowicach, aczkolwiek i tam nie jest różowo. Natomiast po zmianie lokalizacji czujnika na zachodzie miasta, który teraz – biorąc pod uwagę zachodni wiatr – jest przed kominem kotłowni przy Olimpie, pokazuje on znakomite wartości, aczkolwiek nie mamy przekonania, czy na takich pomiarach powinno nam zależeć.
Poniżej dane z trzech czujników tuż sprzed godziny 20.

























