Kierowcy często mają zaledwie sekundę na to by dostrzec i rozpoznać znaki drogowe. Jak to zrobić, kiedy te coraz częściej pochowane są za krzakami?
Większość kierowców przyglądając się temu zdjęciu bez trudu wskaże, co to za znaki. Jednak podczas jazdy samochodem, kiedy trzeba być skupionym na drodze, na tym, by nie wjechać w dziurę, na przechodniach, którzy zbliżają się do przejść dla pieszych, na innych uczestnikach ruchu drogowego, etc., dostrzeżenie i rozpoznanie pochowanych za krzakami znaków drogowych wcale do tak prostych nie należy.
W teorii takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, bo zarządcy dróg winni na bieżąco monitorować sytuację i usuwać wszelkie nieprawidłowości. Rzeczywistość nie prezentuje się w tak różowych barwach.
Zarządczy dróg, lokalne służby, straż miejska najwyraźniej problemu nie widzą, bo ten znak z ulicy Szkolnej w Lwówku Śląskim to tylko jednej z przykładów, a tych w regionie znaleźć można zdecydowanie więcej.
Wprawdzie można wychodzić z założenia, że za dwa miesiące większość z tych liści spadnie i problemu już nie będzie, jednak do tego czasu konsekwencje nieprzestrzegania przepisów spoczywać będą na kierowcach. I jak można kwestionować zasadność mandatu w przypadku niewidocznego znaku drogowego, tak konsekwencji wypadku, kolizji i spowodowania u kogoś uszczerbku na zdrowiu z pamięci wymazać już tak łatwo się nie da. Stąd też nasz apel do lokalnych władz o to by wyszły zza biurka i rozejrzały się wokół.
Rozpoznaję. To znak, że jakiś urzędnik nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, mimo że kasę bierze.