“Rejestr ciąż” podpisany. Dane o ciąży trafią do systemu

1
604

Ta decyzja budzi spore kontrowersje. Jej przeciwnicy mówią, że ma to być bat na kobiety, które chcą ukryć a później przerwać niechcianą ciążę. Resort zdrowia zaprzecza.

 

Na początku czerwca br. minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał rozporządzenie, na mocy którego w Systemie Informacji Medycznej znajdą się również informacje na temat ciąży.

Jak przekazał resort zdrowia, celem rozporządzenia jest doprecyzowanie, jakie dane i w jaki sposób będą przekazywane do systemu. Zmiany te mają pozwolić na zwiększenie przejrzystości danych pacjentów i pacjentek, jakie będą dostępne w Systemie Informacji Medycznej, a to z kolei ma usprawnić pracę medyków i ułatwić obieg dokumentacji. Wśród danych jakie mają trafić do systemu znajdą się m.in. te pozwalające na identyfikację podmiotu medycznego, dane nt. wyrobów medycznych, a także informacje o rozpoczęciu i zakończeniu hospitalizacji, informacje o alergiach, grupie krwi, implantach, a także kod ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej oraz o – ciąży.

Pomysł już na etapie prac nad nim w ubiegłym roku wzbudził wiele kontrowersji. Część kobiet zaczęła obawiać się ingerencji państwa w swoją prywatność. Natomiast organizacje broniących praw kobiet, czy politycy wskazywali, że rozszerzenia raportowania o ciążę, nazwane w przestrzeni publicznej „rejestrem ciąż” może prowadzić do zastraszenia Polek, które chciałyby przerwać ciążę, co może skutkować nieodwracalnymi decyzjami szkodliwymi dla ich zdrowia.

Obecnie dostęp do aborcji w Polsce w ramach polskiej ochrony zdrowia jest praktycznie niemożliwy. Przypomnieć tu warto Art. 152. Kodeksu karnego, którego paragraf pierwszy mówi, iż kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 a kolejny wskazuje, iż tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.

Kobiety, które z różnych powodów nie chcą ciąży często decydują się na aborcję farmakologiczną (zwana inaczej domową). Zgodnie z wytycznymi WHO, w bezpieczny sposób, aborcję za pomocą leków kobieta może wykonać do 12. tygodnia ciąży. W sieci znaleźć można kilka organizacji i grup, które doradzają kobietom w tych sprawach. Innym stosowanym rozwiązaniem jest wyjazd za granicę, np. do Niemiec, czy Holandii czy Austrii, gdzie przepisy aborcyjne są bardziej liberalne.

Po podpisaniu rozporządzenia pojawiały się głosy, że „Rejestr ciąż” może być wykorzystywany jako narzędzie represji, bo przecież zmiana raportowania pozwoli na weryfikację, która kobieta zgłosiła się do lekarza będąc na początku ciąży, ale już w niej nie jest.

– Mimo iż Ministerstwo jako uzasadnienie podaje chęć ułatwienia pracy lekarzy, to w dzisiejszej Polsce każda zmiana dotycząca zdrowia reprodukcyjnego, zwłaszcza związana z gromadzeniem wrażliwych danych, spotyka się z podejrzeniami o złe intencje. I nie ma się czemu dziwić. Kobiety w Polsce jako normę znają niestety moralizowanie i wtrącanie się lekarzy w życie prywatne pacjentek, o całkowitym ignorowaniu ich obaw i potrzeb nie wspominając – komentuje Krystyna Kacpura, Prezeska Zarządu Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA.

„Jak pokazuje polska codzienność, środowisko medyczne, prokuratura czy urzędnicy mają tendencję do utrudniania życia Polkom i stawiania przed nimi kolejnych barier. „Rejestr ciąż” może być ku temu kolejną pokusą. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której lekarz podczas wizyty, widząc pacjentkę, która nie jest już w ciąży, a według cyfrowego rejestru była np. 3 tygodnie temu, zacznie zadawać pytania „co stało się z ciążą?”. Jedno jest jednak pewne – bez względu na odpowiedź, lekarz ani ktokolwiek inny nie może wyciągnąć wobec takiej kobiety żadnych konsekwencji prawnych.” – piszą w swoim stanowisku działaczki Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, które apelują o by zachować spokój i nie rezygnować z czujności.

– W świetle prawa osoby w Polsce wciąż na szczęście nie są karane za własne aborcje. Gdyby powiedziały ginekologowi w trakcie wizyty, że przerwały niedawno ciążę (nieważne jaką metodą i gdzie), lekarz nie mógłby nic z tą informacją zrobić. Nawet gdyby zadzwonił na policję, byłby to stracony czas, bo postępowanie przeciwko kobiecie po aborcji nie mogłoby się z tego powodu w ogóle toczyć. To jednak do kobiety należy decyzja, czy chce mówić o aborcji, czy raczej powiedzieć, że doszło do naturalnego poronienia, np. w domu na toalecie – mówi Kamila Ferenc, prawniczka i dyrektorka ds. programowych FEDERY.

1 KOMENTARZ

  1. Zaczniesz się z jakąś nową dziewczyną spotykać to poprosisz i zaświadczenie z rejestru ciąż jak z krajowego rejestru karnego aby nie zrobiła w dziecko. Tak samo do pracy proszę zaświadczenie z Krajowego Rejestru Ciąż … 🙂

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj