Pierwsi uchodźcy są już u nas. Rozmawialiśmy z panią Nadią.

0
2038
Pan Wiesław z Panią Nadią.

Rodzina z Ukrainy znalazła już bezpieczne schronienie. 3- latka, jej mama i babcia są już bezpieczne, jednak nadal przerażone zaistniałą sytuacją.

 

Pochodzą spod Iwano- Frankiwska na zachodzie Ukrainy. Po tym, jak w czwartkowy poranek usłyszeli w pobliżu wybuch bomby nie zastanawiały się długo i z jedną walizką uciekły z domu. – Wszystko zostawiły w mieszkaniu, bo ratujem życie – mówi nam seniorka, pani Nadia, która opowiada, iż od początku zmagały się z problemami z dostępem do informacji. Z tego, co się dowiedziały wynikało, że na granicy z Polską są potężne kolejki oczekujących na jej przekroczenie. Kobiety nie chciały czekać, bo nie wiedziały, co będzie za kilka godzin. Bały się. Wybrały, więc podróż przez Rumunię.

Początkowo autobusem, później parę godzin na piechotę i wreszcie ktoś z bliskich zabrał je busem i przez Rumunię, Węgry, Słowację trafiły do Polski. Trzy kobiety, które w domu zostawiły syna pani Nadii i jednocześnie ojca 3- latki, który zaciągnął się by bronić własnej ojczyzny początkowo dotarły do Sosnowca, a stamtąd do Nielestna w gminie Wleń. To tu mieszka kuzyn pani Nadii, pan Wiesław, który, mimo, iż jemu samemu się nie przelewa, to w zaistniałej sytuacji nie wahał się ani chwili i jak tylko kobiety zadzwoniły mówiąc, że uciekają z domu, to zaprosił je do siebie.

– Ja nie widzę innego wyjścia. Trzeba pomagać! – mówi Pan Wiesław Ostasz z Nielestna, który nie kryje, iż jeżeli będzie taka potrzeba to przyjmie do siebie kolejne osoby.

Tu oprócz ciepłego przyjęcia przez kuzyna kobiety spotkała także pomoc, jaką od pierwszych chwil ich pobytu niosą mieszkańcy Nielestna. 3- latka otrzymała sporo zabawek, ma już trochę ciuszków. Rodzina otrzymała także jedzenie. Pani Nadia ze łzami w oczach mówi nam, iż jest zawstydzona tą pomocą.

– Ludzie pomagają, coś kupują, coś nam dają. Ja to nie mogę wziąć, bo wiesz, … nie mogę. – mówi seniorka, która nie kryje przy tym emocji. Jak wspomina, nie chce się czuć ciężarem. Z drugiej strony kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że tak jej rodzinie, jak i innym rodzinom, które uciekły z Ukrainy będzie bardzo ciężko przetrwać bez pomocy Polaków.

W poniedziałkowy wieczór z pomocą dla rodziny ze wschodu przyszła także Pani Katarzyna Kotołowska (Radna Rady Miasta i Gminy we Wleniu). – Mała Jagoda, która ma lat 6, spakowała walizkę. Tam jest też list od niej dla pani wnuczki. – mówiła wręczając walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami dla 3- latki z Ukrainy.

To właśnie Pani Kotołowska koordynuje akcję pomocy w Nielestnie. Jak nas zapewnia, na chwilę obecną żywność i podstawowe artykuły pierwszej potrzeby rodzina ma zabezpieczone. – Nie oznacza to jednak, że nie będziemy monitorować i dalej pomagać. Jesteśmy przygotowani na to z radą sołecką. Już mamy odzew, są telefony osób, które chcą pomagać – mówi.

Pani Nadia w rozmowie nie kryje, że cały czas myśli o synu, który został by walczyć. Wcześniej, to on utrzymywał rodzinę. Był kierowcą ciężarówki. Gdy Rosja zaatakowała, chwycił za broń. Kobieta przyznaje, iż nie ma z nim ciągłego kontaktu i bardzo się martwi i chciałaby, żeby ten koszmar jak najszybciej się skończył. – Wiesz, ja myślę, co ta wojna długo nie może być, bo w całym świecie niepokój. – mówi pani Nadia, która chciałby jak najszybciej wracać do swojej ojczyzny, ale by w tym kraju nie było już wojny.

Synowa pani Nadii, to niespełna trzydziestolatka. Po skończonej szkole wyjeżdżała do pracy w Rosji. Kiedy zaszła w ciążę przerwała pracę i do teraz zajmuje się opieką nad córeczką. Młoda kobieta nie była w stanie z nami porozmawiać. Łzy same płynęły po policzkach, z zaciśniętego gardła nie mogła wydobyć głosu. Przejęta całą sytuacją jest także jej córeczka, która nie rozumie, co się stało, dlaczego nie może być w swoim domu.

Kobiety schronienie znalazły w domu Pana Wiesława. Ten w rozmowie z nami nie kryje, iż z racji tego, że sam mieszkał w domu, to ogrzewał tylko jeden pokój. Teraz ogrzewa cały dom. Mówi nam, iż martwi się, bo nie wie na jak długo wystarczy mu opału. Opał, to teraz dla niego największy problem.

Pani Kotołowska mówi nam, iż takich osób w potrzebie lada dzień będzie u nas znacznie więcej, dlatego zachęca mieszkańców do niesienia pomocy, do okazania im serca w tej trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się obywatele Ukrainy.

Wszystkie osoby, które chciałby pomóc mogą kontaktować się bezpośrednio z panią Kotołowską pod numerem tel.: 604 231 135.

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj