Moja Pasja: Bożena Oboza

0
868
Bożena Oboza
Bożena Oboza

W ramach naszego krótkiego cyklu pn.: „Moja Pasja”, w każdy kolejny poniedziałek prezentujemy historie wyjątkowych osób, mieszkańców naszego regionu, naszych sąsiadów, znajomych, przyjaciół, którzy mają swoją małą pasję.

Joanna Troszczyńcka – Giera: Wprawdzie za oknami mamy jeszcze mróz, ale z każdym dniem, jesteśmy coraz bliżej wiosny i najpiękniejszych świąt – Świąt Wielkanocnych. Właśnie w związku ze zbliżającymi się świętami, dzisiaj o swojej pasji i zainteresowaniach opowie nam Pani Bożena Oboza.

Pracuje Pani, jako nauczycielka w Szkole Podstawowej w Bolesławcu, ale oprócz pracy, domu i rodziny ma Pani kruchą pasję, proszę powiedzieć, jaką?

Bożena Oboza: Dzień dobry. Na początku dziękuję za zaproszenie.

Tak, obecnie pracuję w Bolesławcu, jednak moje hobby wiąże się bezpośrednio ze Zbylutowem, ponieważ tu mieszkam i rozwijam swoją pasję. W miejscu, w którym dawniej powstawały wszelkiego rodzaju ceramiczne bibeloty dzisiaj tworzę swoje pisanki. Pisanki ażurowe, o których mowa tworzone są z naturalnych wydmuszek jaj ptasich, przeważnie są to skorupki gęsie.

Jestem samoukiem, więc moje jajka na początku musiały wiele znieść zanim opanowałam sprzęt i technikę. Jednak, kiedy z czasem wydmuszki zaczęły przypominać coś na kształt pisanki wiedziałam, że to jest to, czym chciałabym się zająć w najbliższej przyszłości.

JT-G: Pamięta Pani, kiedy i jak to się zaczęło?

B.O.: Z tematem pisanek ażurowych spotkałam się ponad 6 lat temu za sprawą mojego brata, który pokazał mi znalezione w Internecie zdjęcia rzeźbionych wydmuszek. Zauroczona tymi małymi cudami sama postanowiłam spróbować. Wówczas była to czysta abstrakcja, która obecnie jest na wyciągnięcie ręki. Wciąż się uczę, próbuję nowych technik i z każdym nowym projektem mam większy apetyt na stworzenie czegoś jeszcze lepszego.

JT-G: Wszyscy dobrze wiemy jak wykonuje się tradycyjne pisanki, a na czym polega robienie pisanek ażurowych? Jak i przy pomocy, jakich narzędzi tworzy Pani małe dzieła sztuki?

B.O.: Pisanki ażurowe powstają w wyniku wiercenia i szlifowania za pomocą frezów z nasypem diamentowym w naturalnych skorupkach jaj. Wydmuszki nie są wcześniej utwardzane, jest to materiał bardzo kruchy i podatny na uszkodzenia. Cały proces tworzenia zaczyna się od naniesienia wzoru na jajko, kolejnym etapem jest już sama obróbka mechaniczna przy użyciu mini szlifierki.

Cały proces tworzenia jest bardzo przyjemny, nie licząc kurzu, hałasu oraz specyficznego zapachu, jaki wydobywa się podczas wiercenia.

JT-G: Ile czasu zajmuje wykonanie jednej takiej pisanki?

B.O.: „Szczęśliwi czasu nie liczą”. Cóż, dla mnie czas stanowi największą przeszkodę w pracy, gdyż za szybko upływa. Nad jajkiem spędzam wiele godzin, oczywiście z przerwami, ponieważ jest to bardzo wyczerpujące zajęcie. Pomijając malowanie motywu na wydmuszce sama obróbka mechaniczna zajmuje od 5- 7 godzin, w zależności od stopnia trudności naniesionego wzoru.

JT-G: Skorupki jajek są materiałem bardzo delikatnym i kruchym, praca z takim materiałem oprócz wyjątkowego talentu wymaga jeszcze nie lada cierpliwości, czy pękające podczas pracy skorupki nie irytują Pani, czy nie zniechęcają do dalszej pracy?

B.O.: Kiedy zaczynałam zabawę z wydmuszkami bywało różnie, jedne pękały jeszcze zanim powstał wzór inne już po obróbce. Każda nieudana praca, każda porażka motywowała mnie bardziej do tego, aby podejść do tematu jeszcze raz. Nadal zdarza się, że jajko pęka w najmniej oczekiwanej chwili. Być może właśnie ze względu na ich kruchość tak je uwielbiam i wciąż dążę do doskonałości. Pracując na tak wyjątkowym i delikatnym materiale nauczyłam się przede wszystkim cierpliwości i pokory, natomiast zabawa przerodziła się w pasje.

JT-G: Co daje pani ta pasja? Odprężenie, chwilę relaksu, czy raczej pozwala się niezwykle skupić?

B.O.: Jak już wcześniej wspomniałam moje pisanki powstają w pyle i hałasie, więc pewnie ciężko sobie wyobrazić, jak można relaksować się w takich warunkach. A jednak, pomijając wszystkie trudne aspekty tej pracy mogę stwierdzić, że jest to mój cudowny sposób na spędzenie wolnej chwili. Kiedy zasiadam z jajkiem w ręku wszystkie problemy znikają. Wszelkie złe emocje, nerwy i stres w tym momencie zostawiam za „drzwiami”. Z mini szlifierką w dłoni świat staje się zdecydowanie prostszy i piękniejszy.

JT-G: Pisanki to taka „pasja sezonowa”, czy całoroczne zajęcie?

B.O.: Widząc pisankę pewnie większości osobom jawi się przed oczami obraz świąt. Ja, jednak po tylu latach wiercenia i szlifowania w skorupkach, wydmuszki postrzegam jako materiał do pracy. Oczywiście jest to całoroczne zajęcie, ponieważ nie osiągnie się zamierzonego efektu bez zaangażowania i ćwiczeń. Poza tym w pewnym momencie stało się to sposobem na wyrażenie siebie.

JT-G: Skąd czerpie Pani pomysły i inspiracje, skąd pomysły na wzory?

B.O.: Moja głowa jest pełna pomysłów, które jednak rzadko przelewam na papier. Wzory powstają od razu na jajku. Taka metoda jest dla mnie bardziej przejrzysta, ponieważ nie każdy motyw jestem w stanie nanieść na wydmuszkę. W moich pracach przeważają motywy roślinne oraz rozety. Tak, więc muszę przyznać, że inspiracją dla mnie jest całe piękno otaczającego nas świata.

JT-G: Prowadzi Pani specjalny profil na Facebooku, gdzie można podziwiać Pani prace, a gdzie na żywo można podziwiać te małe dzieła? Czy uczestniczy Pani w jakiś wystawach?

B.O.: Głównie Internet jest takim miejscem, gdzie prezentuję swoje pisanki. Moje prace można znaleźć pod nazwą: „Pisanki ażurowe Inka”. Brałam do tej pory udział tylko w jednej wystawie, która miała miejsce w mojej rodzinnej miejscowości.

JT-G: Czy próbowała Pani „zarazić” swoją pasją np. rodzinę, uczniów, czy znajomych? Z jakim skutkiem?

B.O.: W miarę możliwości staram się przybliżać temat pisanek wszystkim zainteresowanym. W zeszłym roku dzieci ze Szkoły Podstawowej w Zbylutowie oraz Szkoły Podstawowej nr 3 we Lwówku Śląskim miały okazję same spróbować swoich sił w tej dziedzinie. W tym roku takie zajęcia planuję zorganizować w Szkole Podstawowej nr 3 w Bolesławcu. Na efekty z pewnością jeszcze trzeba będzie poczekać, jednak warto, ponieważ ja zauroczyłam się dawno temu zdjęciem i liczę na to, że może moja praca też stanie się dla kogoś inspiracją do działania.

JT-G: Dziękuję za rozmowę i podzielenie się z nami fantastyczną pasją i przepięknymi zdjęciami. Z pewnością każdy chciałby na wielkanocnym stole oprócz baranka, czy zajączka i tradycyjnych kolorowych pisanek umieścić takie dzieła sztuki.
Życzę dalszych wspaniałych pomysłów.