Moja Pasja: Agnieszka Kolak

0
614
Agnieszka Kolak
Agnieszka Kolak

W ramach naszego krótkiego cyklu pn.: „Moja Pasja”, w każdy kolejny poniedziałek prezentujemy historie wyjątkowych osób, mieszkańców naszego regionu, naszych sąsiadów, znajomych, przyjaciół, którzy mają swoją małą pasję.

Joanna Troszczyńska – Giera: Dzisiaj o swojej pracy i zainteresowaniach opowie nam Pani Agnieszka Kolak.

Dzień dobry. Mieszka Pani w Mojeszu. Z zawodu Pani jest?

Agnieszka Kolak: Dzień dobry. Na początku chciałabym podziękować za zaproszenie do wywiadu, jest mi bardzo miło.

Z wykształcenia jestem magistrem pielęgniarstwa i pracuję w swoim zawodzie, ukończyłam Wyższą Szkołę Medyczną w Legnicy na kierunku pielęgniarstwo II stopnia.

JT-G: Pracuje Pani jako pielęgniarka w Centrum Medycznym MEDVITA w Lwówku Śląskim?

A.K.: Tak, pracuję w “Medvicie”, w tym roku minie 12 lat.

JT-G: Od dwóch lat poza rodziną, domem i pracą ma Pani jeszcze ciekawą pasję, jaką?

A.K.: Rodzina, dom i praca to całe moje życie, lecz trochę czasu uda mi się znaleźć dla siebie. Pasja, hobby??? Tak. W ostatnim czasie parę rzeczy zajmowało mi głowę, zaczęło się od amatorskiego urządzania swojego domu, małych dekoracji, przeróbek mebli … i zatrzymałam się na szyciu.

Czy szycie jest ciekawe? Dla mnie tak. Nowe wzory, nowe pomysły to wyzwania. Jak na razie szycie zagościło u mnie najdłużej, pewnie mam to w genach po mamie.

JT-G: Jak się zaczęło, skąd pomysł na takie zajęcie?

A.K.: Jak się zaczęło? Szukałam pomysłu na prezent dla mojej małej córeczki, spodobały mi się namioty dla dzieci i nawet chciałam taki zakupić, ale stwierdziłam, że więcej radości sprawi mi zrobienie takiego namiotu samodzielnie. I tu się zaczęło pod górkę, bo po pierwsze nie miałam maszyny do szycia, żadnych materiałów, a po drugie nie miałam pojęcia jak się do tego zabrać.

Z pomocą przyszła sąsiadka i maszyna zagościła u mnie w domu, potrzebne materiały zakupione i … do roboty. Poprzyglądałam się tym namiotom, poczytałam opisy i drogą dedukcji i wyobraźni odnalazłam sposób na nie.

Metodą prób i błędów powstało Tipi – mój pierwszy uszytek.

Oczywiście maszynę mam już dzisiaj swoją, pożyczona wróciła do właścicielki.

JT-G: Wiem, że oprócz bajkowych dekoracji, czy lalek, dla przyjaciół robi Pani także rzeczy praktyczne, jak np. poduszki, czy komplety pościelowe dla dzieci. Jakie jeszcze ciekawe rzeczy wyszły z pod Pani ręki ?

A.K.: Przez te ostatnie dwa lata parę rzeczy wyszło już spod mojej igły, tipi ( już nawet nie wiem ile ich uszyłam), laleczki, różnego rodzaju poduszki: chmurki, gwiazdki, ząbki, kotki, sówki, zajączki, literki. Tak praktyczne dla maluchów kocyki, kołderki, podusie, śpiworki. Bardzo popularne są też tulipany z materiału. Wyzwaniem był Leon – wąż spacerowy dla małych przedszkolaków.

JT-G: Skąd czerpie Pani pomysły? Czy są to własne inspiracje, czy poszukuje Pani np. w Internecie?

A.K.: Nie ukrywam, że zaglądam do Internetu, dziś już bez niego chyba nie da się żyć. Wiadomo, że znajduje się tam mnóstwo inspirujących rzeczy. Jeśli spodoba mi się coś, próbuję swoich sił, nie odwzorowując idealnie, zawsze staram się dodać coś od siebie, coś zmienić, zrobić po swojemu. Nie ograniczam się do Internetu, książki, czasopisma, tam też jest wiele ciekawych pozycji. Zdarza się że szukam pomocnej koleżeńskiej dłoni, pytam o radę.

JT-G: Zdarza się, że dzwonią do Pani znajomi z prośbą o zrobienie „czegoś ładnego na prezent już na przyszły tydzień”? Czy takie wyzwania dopingują, czy raczej irytują?

A.K.: Oj tak. Często się zdarza, że zadzwoni ktoś znajomy i pyta się czy dam radę uszyć coś co mu się podoba, co jest potrzebne. Zazwyczaj staram się wykonać zadanie, to jak przypływ energii, im bardziej skomplikowane tym bardziej je lubię, a jak się uda, ładnie wyjdzie wtedy „cieszy oko i duszę”.

W wyjątkowych sytuacjach odmawiam, zazwyczaj z powodu braku materiału „na już” i w przypadkach „najprostszych” – jak to mówią. Poprawki – tego nie lubię. Tylko przeszyć, wszyć zamek, skrócić nogawki – to nie dla mnie.

JT-G: Czy na realizację pasji ma Pani jakieś wyznaczone godziny w harmonogramie dnia tygodnia, czy jest to raczej przypadek kierowany natchnieniem?

A.K.: Tak ogranicza mnie czas. Rodzina, dom, praca są dla mnie na pierwszym miejscu. Czasami doba mogłaby być dłuższa, trochę się rozciągnąć.

Jednak zwykle przyjęte zamówienie staram się rozłożyć w czasie. Nie planuję, bo wtedy różnie bywa, czasem nie mam natchnienia, odkładam szycie i czytam książkę, gotuję, piekę, nie myślę o szyciu. Najczęściej jednak jest już wieczór, wszyscy w domu są już w łóżkach, wtedy słychać u mnie turkot maszyny. Staram się nie siedzieć też do późna w nocy, wiadomo co mnie czeka rano …, choć w przypływie ‘’szyciowego szału‘’ pewnie zastał by mnie ranek.

JT-G: Przez te kilka lat zrobiła Pani wiele ciekawych rzeczy, która z nich najbardziej utkwiła w pamięci i dlaczego?

A.K.: Och, najbardziej utkwiło mi w pamięci moje pierwsze Tipi, dla małej córeczki. Od niego wszystko się zaczęło i mimo, iż wymaga ono małych poprawek, bo o paru trikach szyciowych jeszcze wtedy nie wiedziałam, nie jest ono idealne, to tu jednak zwycięża.

JT-G: Nie myślała Pani o prowadzeniu bloga, na którym mogłaby Pani podzielić się swoimi pomysłami, czy radami, albo warsztatów w Lwówku Śl.?

A.K.: Nie mówię nie, wszystko przede mną, ale nie jestem krawcową, nie szkoliłam się w tym kierunku, jestem samoukiem. Wiele pojęć krawieckich, akcesoriów i wykrojów, widzę lub słyszę po raz pierwszy i nie mam pojęcia co oznaczają. Och, czasem nie dogaduję się z maszyną, muszę jej wtedy zrobić „zabiegi Spa”, i wszystko wraca do normy (hi hi).

Moje szycie nie przerodziło się w zawód, pozostaje moim hobby, pasją. Sprawia mi przyjemność i radość jak widzę uśmiech malucha obdarowanego moim uszytkiem. Cieszę się, że moje prace podobają się i znajomi wracają po więcej. Wolę coś uszyć i zrobić sama niż to kupić. Dużo czytam, próbuję, uczę się, uparcie brnę dalej. Dotychczasowe praca z maszyną dała mi powody do radości i satysfakcji, nie liczę złamanych igieł, sprutych ściegów, lubię jak jest uszyte ładnie, schludnie i poprawnie, staram się.

JT-G: Muszę przyznać, iż sama nie raz korzystałam z Pani zdolności. Komplet pościelowy, który podarowała Pani mojej córeczce robi furorę wśród znajomych – jest przepiękny i bardzo praktyczny.

Dziękuję za rozmowę i życzę jeszcze wielu tak wspaniałych pomysłów.