Dziś cały kraj żyje tragedią na Odrze, gdzie w wyniku zanieczyszczenia życie niemal zamarło. Ale do póki nie dojdzie do katastrofy do zanieczyszczeń nikt nie przywiązuje większej wagi. Rzeki umierają w ciszy.
Gdzie trafiają ścieki?
Tak system gospodarki odpadami, jak i system gospodarki wodno- ściekowej w naszym kraju są ułomne. Władze prawem wprowadzają rygory, ale nie zapewniają rozwiązań, które tym, co wytwarzają, posiadają odpady w przeróżnej postaci dałyby możliwość szybkiego i prostego, a przede wszystkim bezpiecznego się ich pozbycia. Tak jest z odpadami budowlanymi, czy „samochodowymi”, które zalegają w lasach, ale identyczna sytuacja dotyczy lakierów, ciężkich środków chemicznych, farb, czy olei, w tym tych silnikowych. Osoby, które chcą się ich pozbyć nie dostrzegają problemów. Te często lądują w kanalizacji.
Jednak z tymi „kanalizacjami” też bywa różnie. Wydawałoby się, że wszystkie prowadzą do oczyszczalni, ale to błędne rozumowanie, bo niekiedy rury kończą się w lokalnych strumieniach, czy rzekach. Tak zdarza się na wsiach, gdzie ze starego szamba podziemna rura prowadzi do pobliskiego rowu, czy potoku. O takich sytuacjach słyszymy też w miastach. A niejednokrotnie z mediów można było też dowiedzieć się o zakładach przemysłowych, które płynne odpady utylizowały w pobliskich ciekach wodnych. Nierzadko dochodzi też do awarii, załamania starych rur sieci kanalizacyjnej, z których zawartość przesącza się do ziemi, czy trafia do rzek.
Skali problemu jeszcze nikt nie zbadał, być może, dlatego, że jest tak olbrzymi. Być może, dlatego, że władza woli się z nim nie mierzyć. Jednak ten problem faktycznie istnieje! Katastrofa na Odrze jest dobitnym tego przykładem, ale nie można tu nie dostrzegać małych, lokalnych tragedii, o których często większość woli milczeć.
Zdrój, czy nie zdrój?
Uzdrowisko Świeradów- Zdrój. Dziesiątki tysięcy kuracjuszy przyjeżdża tu, by wypocząć, by się kurować, leczyć. Turyści nie tylko z Polski szukają tu wytchnienia. I większości z nich wydaje się, że uzdrowisko, to miejsce idealne, zadbane, czyste i zdrowe.
Jednak uzdrowisko Świeradów- Zdrój od lat boryka się z problemem ścieków. Mimo, iż mamy XXI wiek ścieki wraz z chemią i odchodami płynące główną ulicą miasta to dla świeradowian nic nadzwyczajnego. Takie sytuacje występują tu kilka razy w roku. Wystarczy większy deszcz. Burmistrz Marciniak problem chciał przypudrować poprzez skierowanie niemieszczących się w kanalizacji ścieków do wybudowanego przez miasto przelewu bocznego i nim pozbyć się ich w rzece Kwisie, jednak mimo pozytywnych decyzji Wód Polskich i wybudowania już za pieniądze mieszkańców takiego przelewu WIOŚ ewentualne zrzuty zablokował – przynajmniej na razie. Oczywiście takie zablokowanie zrzutów problemu też nie rozwiązuje, bo tak, czy inaczej po intensywnych opadach deszczu ścieki, które nie zmieszczą się w sieci wybiją z niej, popłyną ulicami miasta i w taki, czy inny sposób i tak z deszczówką trafiają do rzeki Kwisy. Pudrowanie problemu nie rozwiąże.
czytaj także: Ulicą płyną fekalia i ciężka chemia
Kontrole
Sam problem wydaje się być jednak bardziej złożony. Miasto nie posiada Straży Miejskiej, więc wszystkimi kontrolami zajmują się, czy raczej powinni zajmować urzędnicy. Mam tu na myśli problem odpadów, czy nielegalnych odpływów, etc. Dla przykładu w ostaniem czasie w gminie Gryfów Śląski tamtejsza straż miejska kontrolowała przydomowe kompostowniki, a lubomierska straż miejska nielegalne odpływy.
W mieście uzdrowiskowym urząd pracuje (zgodnie z zapisami na stronie magistratu) od poniedziałku do piątku w godzinach od 7:30 do góra 16:00. Jeszcze nie tak dawno temu burmistrz miasta sam przyznawał, iż nie był w stanie zapewnić w weekendy ciągłości pracy „kury znoszącej złote jajka”, jak można nazwać Czarci Młyn, który za czasów zarządzania nim przez urząd w weekendy był nieczynny, a co dopiero po godzinach pracy prowadzić skuteczne kontrole niezgodnego z prawem parkowania, gospodarki odpadami – segregacji śmieci, czy tej wodno- ściekowej.
Fioletowa woda w rzece Kwisa
Wracając jednak do sedna. Piątkowe popołudnie 12 sierpnia. Jeden z mieszkańców spacerując ulicą Ratowników Górskich w Świeradowie- Zdroju dostrzega coś dziwnego. Z jednej z rur wychodzących wprost do koryta rzeki Kwisy wypływa dziwna substancja.
Jak podkreśla mężczyzna w piątek nie było opadów deszczu, więc wychodząca z kamiennego muru oporowego wprost do rzeki rura raczej deszczówki nie odprowadzała. Oczywistym w tej sytuacji wydaje się, iż ciecz tą ktoś celowo wylał zanim trafiła ona do rzeki. Skąd? To tajemnica poliszynela.
Mężczyzna tłumaczy, iż ciecz, która wypływała z rury była fioletowa, mąciła wodę i zabarwiała ją na taki biały, mączkowaty kolor. W jego ocenie nie był to sok porzeczkowy, który spłynął z pobliskiego ogródka. Co więc to było? Jak często taki „sok” spływa do Kwisy? To też tajemnica, na którą raczej żaden urząd odpowiedzi nie udzieli.
Kolejne zanieczyszczanie
Mijają niespełna dwa dni. Niedzielne przedpołudnie 14 sierpnia, jeszcze przed opadami deszczu. Potok Santa Maria w pobliżu świeradowskiego urzędu. Turyści i mieszkańcy spacerujący ulicą 11 Listopada dostrzegają, iż z rury wychodzącej wprost do potoku wypływa śmierdząca, mętna ciecz. Stróżka jest nieduża, jednak pod wieczór z rury dalej wypływa coś, co z pewnością nie jest deszczówką. Ciecz w potoku się rozrzedza i już niewidoczna spływa do Kwisy.
Dwa dni i dwie sytuacje, które pokazują, jak dbamy o środowisko. Służby, instytucje, osoby, które winny się takimi ustaleniami zajmować raczej się nie przepracowują i trudno się spodziewać, żeby szybko coś w tych sprawach zrobiły. W górnej Kwisie nie dostrzeżono jeszcze tysięcy śniętych ryb, jak ma to miejsce na Odrze, a sinice i zielona woda na jeziorze złotnickim to jak słyszymy efekt nadmiernego nasłonecznienia i dla Państwa Polskiego to też nie jest jakiś wielki problem. Na jesień już tego nie będzie widać, więc nie ma o co kruszyć kopi.
Problem ciągnie się od lat
Warto tu przypomnieć, iż problem zanieczyszczenia Kwisy w uzdrowisku trwa od lat. W 2013 roku Dziennikarze „Superwizjera” i „Uwagi!” TVN ustalili, iż ogromne ilości ścieków codziennie zanieczyszczają rzekę Kwisę. Z ich ustaleń wynikało, że ścieki pochodzą z pensjonatów, hoteli a nawet budynków należących do Urzędu Miasta.
„To nie jest jeden hotel i to nie jest parę litrów. To jest planowa gospodarka ściekowa w postaci wylewania ścieków do rzeki. Jak będziemy taką ilość ścieków spuszczali do rzek, to tak naprawdę będą to martwe rzeki” – mówił w reportażu jeden z ekologów, który naświetlił problem.
Rok później dziennikarze wracają do uzdrowiska i sprawdzają, czy coś się zmieniło. Jak się okazuje wszystkie ich zastrzeżenia były słuszne, potwierdziły się zarzuty wobec tych prowadzących działalność hotelarską z nielegalnym odprowadzaniem ścieków, co potwierdziła przeprowadzona po reportażu kontrola WIOŚ.
Dziennikarze zadali wówczas także jedno z fundamentalnych pytań, a ich informator zasugerował odpowiedź:
„Dlaczego w Świeradowie przez tak długi czas nie potrafiono rozwiązać problemu nielegalnego odprowadzania ścieków do rzeki? Nasz informator nie wyklucza, że działo się tak dlatego, że odpowiedzialny za kontrolę urzędnik wieczorami występuje w różnych hotelach.” – czytamy na stronach „Uwaga!” TVN w reportażu „Kto kontroluje wywóz ścieków w Świeradowie Zdroju?”.
Świeradów dziś
Mija 9 lat … Z jednej rury płynie fioletowa ciecz, z drugiej śmierdząca mleczna substancja.
czytaj także: Zielona woda na jeziorze. Może zagrażać zdrowiu i życiu. WIDEO
Czy ktoś sprawdził ile jest takich rur, które kończą się w rzekach, a zaczynają Bóg wie gdzie? I co nimi jest spuszczane? I nie ważne, czy to Świeradów- Zdrój, Lwówek Śląski, czy Legnica. Przecież niepożądane substancje, nieczystości nie znikają. Rozpuszczalnik, rtęć, czy środek do przetykania rur po zetknięciu z wodą w rzece nie staje się zdatny do picia i nie zniknie ze środowiska jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Sami niszczymy nasze rzeki ,co będzie za parę lat natura nas podliczy i wyda stosowne świadectwo naszej gospodarce
Problem może również wynikać z tego, że czasem (a znam takie sytuacje z przeszłości) podłączają na dziko kanalizę do burzówki. Potem mamy takie kwiatki jak ten tu.
Niech już rypnie jakaś kometa i nas przerzedzi.
Przestańcie myśleć tylko jak kabonę napchać i tylko patrzeć na czubek własnego nosa uderzcie się w pierś w i do dzieła ku zmianom
Jest początek października 2015 rok. W nocy stało się na pewnej części naszego kraju coś co nigdy nie miało miejsca-ANOMALIA. Spadł śnieg na drzewa które jeszcze miały liście i to prawie jeszcze zielonkawe. Drzewa z natury rzeczy na swoich koronach nie wytrzymywały takiego ciężaru śniegu i zaczęły łamać się konary,które w wielu miejscach zaczęły spadać na linie przesyłowe prądu. Ponad milion mieszkańców tych terenów na kilka dni było bez prądu. Wtedy to kandydatka na przyszłego premiera z ramienia PiS pani Szydłowa wystąpiła w TVN24 i powiedziała coś niebywałego jakoś tak- szanowni państwo to ogromna destrukcja państwa przez obecnie rządzących,którzy tego nie przewidzieli.My do takich sytuacji jeżeli wygramy i będziemy rządzili nie dopuścimy.Trzeba takie sytuacje przewidywać i dlatego jak wygramy powołamy specjalne zespoły,które będą takie rzeczy monitorowały aby do takich tragedii nie dochodziło, będziemy zapobiegać takim przyczynom a i skutkom. To ta sama pani co za kilka wtedy dni stanęła w Nowej Soli nad obecnie martwą Odrą przy budynku po starej fabryce od dawna przeznaczonemu do rozbiórki i krzyknęła do kamery POLSKA W RUINIE. No i jak widać,patrząc z Nowej Soli na obecnie martwą Odrę “powołali takie zespoły i zapobiegli” już nie jednodniowej anomalii ale katastrofie ekologicznej. Zaczęli działać dwa tygodnie po pierwszych sygnałach nadciągającej katastrofy. Wczoraj ich wojewoda dolnośląski powiedział,że Odra wraca już do normalności. Do jakiej normalności do jasnej *******,przecież całe żyjące dno co karmiło te ryby umarło i to na wiele lat zanim odbuduje się.To naplucie przez wojewodę w twarz wszystkim ekspertom z tej dziedziny.To tak samo jakby kupić akwarium,nasypać tam piasek ,wsadzić roślinkę, wpuścić ryby i je nie karmić. Śmiać się czy płakać na widok ich decydentów z ich niebywałej mądrości. Chyba wojewoda jeszcze nie wytrzeźwiał po urlopie. Dlaczego nikt z opozycji nie stanie w tej Nowej Soli nad Odrą jak wtedy Szydłowa nie krzyknie decydentom obecnym – tak ODRA W RUINIE pani Szydłowa.