Niestety, nadal jednym z tych wykorzystywanych sposobów jest wyrzucenie śmieci do przydrożnego rowu. Nie brakuje także przypadków ich podpaleń.
Przepisy prawa jasno określają, co należy zrobić z odpadami budowlanymi – należy umieścić je w specjalnym kontenerze lub worku i zlecić ich odbiór oraz utylizację specjalnej firmie, która przetransportuje gruz, elementy plastikowe, styropian, resztki paneli, czy wykładzin we właściwe miejsce i podda procesowi recyklingu. Niektóre z odpadów można samemu dostarczyć do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów w swojej gminie, inne muszą trafić do specjalnie wyselekcjonowanych zakładów zajmujących ich zbiórką i recyklingiem. Szkopuł w tym, że takich firm w naszym regionie jest jak na lekarstwo. I to jest właśnie jeden z najczęściej pojawiających się argumentów tych, którzy te odpady po prostu wyrzucają gdzie popadnie. Drugi to niedogodne godziny otwarcia PSZOK-ów. W efekcie śmieci walają się po parkingach, lasach, polach, w przydrożnych rowach, …
Oczywiście nie ma żadnego uzasadnienia, ani nie powinno być żadnej tolerancji dla osób zaśmiecających środowisko, ale z drugiej strony coś w tym jest, iż prawo stawia wymogi, a życie idzie swoim torem. Biorąc pod uwagę ilość firm budowlanych i prowadzonych budów, czy remontów w każdej gminie powstające odpady można liczyć w tonach. Większość z nich trafia do legalnych punktów odbioru, niestety, nadal nie brakuje osób, firm, które stawiają na „szybkie pozbycie się śmieci”.
Tak powstają dzikie wysypiska, które dziś można spotkać w każdej niemal gminie w naszym kraju. Równie łatwo na takie natrafić w Warszawie, jak i w powiecie lwóweckim. Ich posprzątanie generuje olbrzymie sumy, a często z uwagi na trudny teren generuje jeszcze problemy z ich pozbieraniem.
Niestety, nie brakuje i takich zdarzeń, gdzie odpady są wyrzucane i podpalane. Do kolejnego takiego przykrego zdarzenia doszło w poniedziałkowy wieczór w Kłopotnicy koło Mirska.
Informacja o pożarze dzikiego wysypiska śmieci do Powiatowego Stanowisko Kierowania PSP w Lwówku Śląskim wpłynęła tuż przed godziną 21. Na miejsce natychmiast zadysponowano strażaków z OSP Proszowa i OSP KSRG Rębiszów a także patrol policji.
– Po dojeździe na miejsce zdarzenia zastaliśmy dopalające się śmieci budowlane tj. folie, rury itp. – wspominają druhowie z OSP Proszowa.
Problem dzikich wysypisk śmieci jest ogólnopolski, trwa od wielu lat i jak na razie nie widać, by rządzący mieli pomysł na jego rozwiązanie. Samo zaostrzanie kar tu niewiele pomaga, bo schwytanie takiego śmieciarza jest niezwykle trudne.