Doktor Maria Borgus – wspomnienie

2
2625

Maria Borgus była znakomitym lekarzem. W stosunku do pacjentów była bardzo zasadnicza, ale jednocześnie bardzo ciepła życzliwa. Była takim człowiekiem, na którym można było polegać od samego początku do końca.

 

 

Maria Borgus urodziła się 26 lipca 1945 roku w Dąbrowie Górniczej. Była lekarzem neurologiem, pracowała m.in. jako lekarz Przewodniczący Składu Orzekającego w Powiatowym Zespole ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Lwówku Śląskim, Ośrodku Rehabilitacyjno- Opiekuńczym Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety we Wleniu, Szpitalu Rehabilitacyjnym PJ-Med w Popielówku oraz ośrodku zdrowia w Lwówku Śląskim.

– Swoją współpracę z Zespołem Pani doktor rozpoczęła w 2003 roku. W ciągu 20 lat współpracy zawsze mogliśmy liczyć na Jej profesjonalizm, zaangażowanie i wsparcie. Chcemy wyrazić naszą ogromną wdzięczność za cały wkład pracy włożony w działalność Zespołu. Oddanie pacjentom, empatia i życzliwość stanowiły dla nas zawsze wzór do naśladowania. Dziękujemy Pani doktor za wszystko i zawsze będziemy o Pani pamiętać. – wspomina Beata Wasilewska Przewodnicząca Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności w Lwówku Śląskim.

Śp. Maria Borgus dwadzieścia lat swojego życia spędziła pracując w Ośrodku Rehabilitacyjno-Opiekuńczym Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety we Wleniu. Zajmowała się przyjęciami pacjentów, ich prowadzeniem, czy korekcją leczenia w trakcie pobytu.

Siostra Katarzyna Pietrzak Dyrektor ORiO we Wleniu tłumaczy, iż leczenie rehabilitacyjne wymaga współpracy wielu specjalistów. Pani doktor konsultowała i prowadziła pacjentów poudarowych, powylewowych, z niedowładami, czy parestezjami. Ale zajmowała się też wszystkimi pacjentami, którzy borykają się z chorobami neurologicznymi typu stwardnienie rozsiane, polineuropatia, czy choroba Parkinsona.

Wszyscy bardzo lubiliśmy Panią doktor. Była takim człowiekiem, na którym można było polegać od samego początku do końca. Przede wszystkim lekarz z wieloletnim doświadczeniem. Ona wiedziała jak do danego pacjenta trzeba było podejść. Od stóp do głowy musiała pacjenta obejrzeć i te przyjęcia niejednokrotnie bardzo długo trwały. Ale pacjent był szczęśliwy, zadowolony, mówił; pierwszy raz w życiu siostro jakiś lekarz mnie obejrzał całego.

Pani doktor była takim człowiekiem bardzo zasadniczym, bardzo takim można było powiedzieć na pierwszy rzut oka niegroźnym, ale takim, że człowiek musiał się tak najpierw przygotować do tego jak tam podejść do Pani doktor. Jak Pani doktor szła korytarzem to od razu człowiek wiedział, że to jest Pani doktor. Trzeba było się lekko wyprostować, bo zawsze miała taki poważny wyraz twarzy. Nie lubiła jak idąc korytarzem ktoś przy okazji o coś ją zapytał. Mówiła wtedy; sprawy zdrowia to są tak ważne sprawy, że przychodzimy do gabinetu, siadamy naprzeciwko siebie i wtedy rozmawiamy, a nie przy okazji. Ale tak między Bogiem a prawdą Pani doktor była tak ciepłym człowiekiem, taką ciepłą, otwartą kobietą, … dzieliła się z nami wszystkim. Jak żaden z lekarzy nie chciał, czy nie mógł wziąć dyżuru w dni świąteczne, w Wigilię, w Wielkanoc, to Ona go zastępowała. – wspomina siostra Katarzyna.

– Wszyscy ocenialiśmy panią doktor, jako taką osobę poważną, zamyśloną a ona między nami – mamy taki zwyczaj w Boże Narodzenie, czy w Wielkanoc, że wszyscy siedzimy przy jednym stole i po prostu długo siedzimy i rozmawiamy i pamiętam jak wtedy pani doktor odkrywała siebie przed nami wszystkimi. Mówiła o swojej relacji z mężem, z córkami, o swoich czasach jeszcze studenckich, jak się borykali z takimi prostymi sprawami związanymi z mieszkaniem, z pierwszymi zakupami telewizora… Okazywało się, że pani doktor była takim ciepłym i otwartym człowiekiem. Od strony duchowej to był człowiek takiego bardzo wielkiego formatu. Dla niej zawsze sprawy wiary, sprawy światopoglądu były bardzo ważne. Lubiła przychodzić tutaj do nas, do sióstr, rozmawiałyśmy niejednokrotnie, wielokrotnie o coś nas pytała. Ja się nigdy nie czułam, że tak powiem na tyle, by cokolwiek powiedzieć, pouczyć, bo pani doktor dla mnie była autorytetem a ona przychodziła do mnie o coś zapytać, jeżeli chodzi o jakieś takie sprawy duchowe, teologiczne, religijne, ale takim była człowiekiem.

Taką jeszcze miała fajną śmiałość względem każdego, zawsze jak były jakieś takie sytuacje na przykład jakieś święta, uroczystości to personel zawsze wysuwał panią doktor na czoło i to pani doktor zawsze zabierała w imieniu całej grupy personelu głos. I to w każdym zakresie, czy świąt religijnych czy państwowych, czy jakichś takich okolicznościowych, zawsze wiedziała jak te życzenia ułożyć wiedziała, co komu powiedzieć, czego komu życzyć. To była taka osoba, która się umiała zawsze zachować odpowiednio do okoliczności, w danym miejscu i w danej sytuacji.

Jak się pani doktor dowiedziała, że to jest sprawa związana z chorobą nowotworową, była bardzo dzielna. Nie poddawała się do ostatniego momentu i walczyła o siebie. Tam była cała rodzina zaangażowana, nawet do tego stopnia, że córki miały jakieś tam inne swoje plany, jeżeli chodzi o miejsce pobytu, niekoniecznie Sosnowiec, ale ze względu na to, że mama jest chora no to wiadomo, że te plany trzeba było pozmieniać tak, żeby było dobrze. Jeździła na chemię z zięciem. Miała z nim bardzo dobry kontakt. Przez telefon mi opowiadała bardzo dobrze o tym człowieku. Ja nigdy tego pana nie widziałem, nigdy z nim nie rozmawiałam, ale tyle fajnych, dobrych rzeczy, które słyszałam, to myślę, że to jest nietuzinkowa osoba. Opowiadała mi często już właśnie w tej chorobie jak to wnuki ją tam motywują do tego żeby się czymś, na co dzień zajmowała, więc jakieś przekładanie książek układanie z tej półki na tą półkę …

Za każdym razem, gdy rozmawiałyśmy już przez telefon pytała, a co u Was słychać, a czy wszyscy chodzą do pracy, a proszę siostro pozdrów wszystkich … – wspomina siostra Katarzyna Pietrzak Dyrektor ORiO we Wleniu.

Doktor Maria Borgus zmarła po ciężkiej chorobie w dniu 6 grudnia 2023 roku.

2 KOMENTARZE

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj