Cmentarz ewangelicki w Janicach – Historia zapomnienia

4
801
Janice cmentarz ewangelicki Lubomierz Grudza
Janice cmentarz ewangelicki. fot. Robert Kotecki

Kontynuując nasze wędrówki po zapomnianych poniemieckich cmentarzach w regionie, tym razem trafiliśmy do Janic, małej wioski na Przedgórzu Rębiszowskim.

 

 

Pierwsza wzmianka o Janicach pochodzi z roku 1348. Wieś Jonasdorf ( Jansdorf, Johnsdorf) należała do rodziny von Spiller z Pasiecznika, później część wsi przeszła do majątku w Maciejowcu. Po raz pierwszy wieś została zniszczona podczas wojen husyckich. Potem jeszcze kilka razy spadały na nią nieszczęścia wojny trzydziestoletniej, wojen śląskich i w końcu napoleońskich. Być może dlatego wieś nigdy się nie rozrosła.

W roku 1786 Janice liczyły 378 mieszkańców, w roku 1840 było ich 317, w 1885 roku 314, a w 1938 liczba ta spadła do 265. Niegdyś cennym zabytkiem w Janicach był kościół parafialny, zbudowany na początku XVI wieku, kiedy mieszkańcy cieszyli się już względnym dobrobytem. Kamienno-drewniany, z dachem pokrytym łupkiem, posiadał piękne polichromie z 1605 roku i drewnianą późnorenesansową ambonę. Niestety kościół spłonął w 1904 roku a ruiny ostatecznie rozebrano już w czasach powojennych.

Na północnym skraju wsi zachowały się pozostałości cmentarza ewangelickiego. Założony został w pierwszej połowie XIX wieku. Zasadzono tu dwie prostopadłe aleje lipowe układające się w kształt krzyża. Rosną tu lipy drobnolistne i holenderskie. Ich wiek można szacować na około 150 lat. Nagrobków nie zostało wiele, zwraca jednak uwagę ciekawa budowla sakralna. To wieża z dzwonnicą, która przez wiele lat pełniła też funkcję kaplicy cmentarnej. Około 10. metrowa wieża, pierwotnie miała dwie kondygnacje. Wewnątrz znajdowały się drewniane schody prowadzące na wyższy poziom.

 

 

Człowiek może zapomnieć, lecz ziemia nie zapomina nigdy.

Dziś już bardzo niewiele wiadomo o osobach tu pochowanych. Może poza tym, że nie dane im było zaznać wiecznego spoczynku. Jest jedna płyta stojąca jakby na przekór zapomnieniu. To nagrobek Anny Vogel (26.08.1879 – 30.10.1927) i Ericha Vogel (21.07.1872 – ??.??).

Losy poniemieckich cmentarzy po 1945 roku były zwykle bardzo podobne. Dziś w historiografii zaliczane są do tzw. „trudnego dziedzictwa. Proces ich niszczenia i usuwania z krajobrazu kulturowego Dolnego Śląska związany był przede wszystkim z bezpośrednimi wydarzeniami i następstwami związanym z II wojną światową. Planowe niszczenie dziedzictwa kulturowego niemieckich mieszkańców regionu (w tym cmentarzy) związane było również z procesem „repolonizacji” Dolnego Śląska.

I choć można było zakładać, że to miejsce kompletnie zapomniane przez ludzi, to jednak stało tu kilka zniczy. Prawdopodobnie pamiątka po jakiejś spontanicznej akcji. Więc choć to cmentarz, którego prawie nikt już nie odwiedza – to nadal są tam Zmarli. Bo cmentarz, na który nikt nie przychodzi, nadal jest cmentarzem. To nasza pamięć, szacunek dla osoby ludzkiej, dla jej godności, o tym decyduje. Nigdzie nie jest napisane by godność umierała wraz z ludźmi.

 

 

Cmentarz ewangelicki w Janicach – Historia zapomnienia

Jak dojechać?

Janice leżą pomiędzy Pasiecznikiem i Grudzą. Jadąc od strony Jeleniej Góry drogą krajową nr 30, trzeba w Pasieczniku skręcić w lewo, za drogowskazem wskazującym zjazd na Janice. My jednak przyjechaliśmy ze Szklarskiej Poręby, przez Starą Kamienicę gdzie kierowaliśmy się kolejno na Nową Kamienicę i Grudzę. W samych Janicach auto najlepiej zostawić na parkingu przy świetlicy wiejskiej. Potem odnaleźć starą remizę straży pożarnej. Droga która obok niej przebiega prowadzi obok ruin sołtysiego dworu prosto na cmentarz.

-/autor: Robert Kotecki – KarkonoszeGO/-

4 KOMENTARZE

  1. W Lubomierzu też był i (jest) cmentarz ewangelicki, tylko że dawne władze były tak inteligentne że zaczeli robić korty tenisowe rozgrzebali i nawet nie dokończyli, a teraźniejsza władza też nic niedba choćby o mury ,które od strony ogrodów klasztornych są rozwalane i nikt tego nie widzi.

Skomentuj Lwówczanin Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here