8 ton martwych kurcząt miało zostać zakopanych w ziemi w pobliżu Lwówka Śląskiego. WIOŚ informację ma od lipca! Jednak w sprawie niewiele się działo.
Trudno nam jednoznacznie wskazać, co w tej sprawie jest bardziej bulwersujące; fakt, że jeden z lokalnych przedsiębiorców mógł zlecieć pracownikom zakopanie na polu w pobliżu Lwówka Śląskiego kilku ton martwych kurcząt, to, że pracownicy o sprawie poinformowali służby dopiero, gdy weszli z pracodawcą w poważny konflikt, czy to, że instytucje, które mają stać na straży bezpieczeństwa mieszkańców mają wiedzę od miesięcy i do dziś niewiele w sprawie zrobili poza wymianą pism? Pierwsze spotkanie odbyło się dopiero wczoraj i to podczas niego wytyczono kierunki działania.
W lipcu 2022 roku do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu wpłynęła anonimowa informacja, o tym, iż w pobliżu Lwówka Śląskiego zakopano w ziemi 8 ton martwych kurcząt. Te miały pochodzić z jednej z okolicznych ferm drobiu. Wówczas inspektorzy WIOŚ-u zaczęli przyglądać się sprawie. Zgłosił się do nich również jeden ze świadków – uczestnik całego procederu, który szczegółowo o nim opowiedział i wskazał miejsce zakopania padłych kurcząt. Pracownicy WIOŚ-u udali się na wskazane miejsce i rozkopując ziemię łopatą potwierdzili, iż pod cienką jej warstwą znajdują się szczątki ptactwa domowego.
Informacja o potencjalnym niebezpieczeństwie do Sanepidu w Lwówku Śląskim oraz do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Lwówku Śląskim dotarła 10 października 2022 roku. Miało odbyć się spotkanie instytucji kompetentnych do zadziałania, jednak to przekładano. Dopiero po tym, jak na początku grudnia br. informacja wpłynęła do władz Powiatu Lwóweckiego natychmiast zapadła decyzja o zwołania posiedzenia Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
– W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy pismo z WIOŚ-u i od razu zwołaliśmy posiedzenie. – wyjaśniał nam wczoraj rano Łukasz Strzelecki Kierownik PCZK w Lwówku Śląskim.
Spotkanie takie odbyło się w poniedziałek 12 grudnia 2022 roku w Starostwie Powiatowym w Lwówku Śląskim. W tym uczestniczyli:
Daniel Koko Starosta Lwówecki, Łukasz Strzelecki Kierownik Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, Paweł Pilszak Naczelnik Wydziału Zwalczania Przestępczości Środowiskowej WIOŚ we Wrocławiu, Daniel Morawski z WIOŚ we Wrocławiu, Dorota Pruczkowska- Bartoch Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Lwówku Śląskim, Patrycja Rybczak Powiatowy Lekarz Weterynarii w Lwówku Śląskim, Jolanta Tkaczyk Kierownik oddziału w Lwówku Śląskim Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Dominika Słowińska Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Lwówku Śląskim, st. bryg. Mariusz Mróz Komendant Powiatowy PSP w Lwówku Śląskim, mł. insp. Jarosław Baran Komendant Powiatowy Policji w Lwówku Śląskim, kom. Wojciech Pawluk Naczelnik Wydziału Kryminalnego Policji w Lwówku Śląskim, Edyta Wilczacka Dyrektor PGW Wody Polskie Zarząd Zlewni w Lwówku Śląskim, Marian Słowik PGW Wody Polskie Zarząd Zlewni w Lwówku Śląskim, Lesław Krokosz wiceburmistrza Lwówka Śląskiego oraz Jolanta Kuklińska ze Straży Miejskiej w Lwówku Śląskim.
Spotkanie miało na celu skoordynowanie działań Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu ze służbami oraz jednostkami administracji publicznej w sprawie zakopania około 8 ton padłych zwierząt, które prawdopodobnie pochodziły w farmy drobiu w regionie. Przybyłych na nie powitał Starosta Lwówecki i zwrócił się z prośbą do przedstawicieli WIOŚ-u o przedstawienie posiadanych informacji.
– Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska we Wrocławiu powziął w lipcu br. można powiedzieć anonimową informację, że na terenie Lwówka Śląskiego (…), na działce nieużytków rolnych około trzy lata temu zostało zakopanych tak w przybliżeniu 8 ton padłych zwierząt, dokładnie kurczaków, pochodzących z fermy drobiu. – wyjaśniał Paweł Pilszak z WIOŚ we Wrocławiu, który dodawał, iż inspektorzy podjęli wówczas czynności i w dniu 28 lipca br. pierwszy raz oraz 21 września br. po raz drugi ruszyli w teren.
Czynności te polegały na wizycie na wskazanej przez informatora działce. Za pierwszym razem inspektorzy skontrolowali jak się okazało niewłaściwą działkę, ale już za drugim razem wraz z informatorami (tu w liczbie mnogiej) odwiedzili tę właściwą działkę. Jak ustalono sama działka należy do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa i jest dzierżawiona przez jednego z rolników, lokalnych przedsiębiorców.
– Informator dokładnie wskazał miejsce i po wstępnych oględzinach można przypuszczać, że rzeczywiście doszło do tego procederu, bo rozkopana wierzchnia warstwa gleby już pokazała nam, że są tam jakieś szczątki właśnie zwierząt. – dodawał Naczelnik Wydziału Zwalczania Przestępczości Środowiskowej, który przyznał, iż informatorzy dokładnie opisali cały proces utylizacji padłych zwierząt wskazując, że na głębokości zaledwie 2-3 metrów zakopane zostały padłe kurczęta, które zostały przysypane wapnem, a następnie ziemią.
– My 10 października otrzymaliśmy takie zawiadomienie, wystąpienie z Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego o tym, że ma być odkrywka na terenie Lwówka. – mówiła nam tuż przed spotkaniem w Starostwie Dorota Pruczkowska- Bartoch Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Lwówku Śląskim, która dodawała, iż w październiku miało odbyć się takie robocze spotkanie, ale to zostało przesunięte i do tej pory nikt z Sanepidem się w tej sprawie nie kontaktował.
Sama Inspekcja Sanitarna też nie podejmowała żadnych działań, podobnie jak i weterynaria.
– Myśmy dostali 10 października od Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii we Wrocławiu informację o możliwości wystąpienia takiej sytuacji. Ustalono, że wiodącą instytucją jest WIOŚ i my podporządkujemy się pod te działania, które mają być na miejscu wykonywane. – wspominała Patrycja Rybczak Powiatowy Lekarz Weterynarii w Lwówku Śląskim, która również przyznawała, że w październiku miało odbyć się spotkanie, ale to zostało przesunięte.
Lekarz weterynarii wskazała jedną z ferm kurzych w regionie, z której mogłyby pochodzić padłe zwierzęta. – Z analizy naszych danych, które przeprowadziliśmy za rok 2019 i 2020 wynikają rzeczy następujące. W tym czasie nie były zgłaszane żadne choroby zakaźne i nie były stwierdzone żadne choroby zakaźne na tej fermie. Jednorazowa sytuacja miała miejsce natomiast w 2019 roku. Zgłoszono zwiększone upadki zwierząt, gdzie chorobę zakaźną wykluczono. Te upadki były spowodowane aurą, czyli wysoką temperaturą. – mówiła Patrycja Rybczak, która tłumaczyła, iż podczas procesu technologicznego produkcji mięsa drobiowego z bojlerów zwierzęta w wieku 6 tygodni powinny zostać przekazane do uboju, jeżeli tak się nie stanie, to są one bardzo wrażliwe m.in. na wysoką temperaturę.
Lekarz weterynarii wyjaśniała zebranym, iż za odpad – także padłe zwierzęta – odpowiada producent. Podkreślała, iż hodowca padłe zwierzęta jest zobowiązany oddać do firmy zajmującej się utylizacją, dodając, iż ten przedsiębiorca, którego ma na myśli posiada stosowną umowę z zakładem utylizacji.
Przedstawiciele WIOŚ-u przyznawali, iż informatorzy opisując cały proceder, w którym uczestniczyli wyjaśnili, że kurczęta padły właśnie z powodu upałów. Przedsiębiorca nakazał oddać je do zakładu utylizacji, ale jak otrzymał rachunek za pierwszą partię, to miał polecić zakopanie reszty padłych zwierząt na polu koło Lwówka Śląskiego.
Powiatowy lekarz weterynarii wyjaśniała, iż jedną z metod utylizacji, czy zagospodarowania tego odpadu, nawet w przypadku chorób zakaźnych, może być zakopanie padłych zwierząt w ziemi i przysypanie wapnem a następnie ziemią. Tyle tylko, iż takie działanie może się odbyć tylko po otrzymaniu zgody i pod nadzorem Powiatowego Lekarza Weterynarii, a tu takiej zgody ani nadzoru nie było.
Podczas posiedzenia pojawiały się wątpliwości, co do ilości zakopanych zwierząt. Na chwilę obecną nikt nie ma pewności ile faktycznie tych padłych kurcząt tam zakopano, czy będzie to – jak wskazali informatorzy – około 8 ton, czy może dużo więcej, ale może też być zaledwie kilkanaście sztuk.
Uczestnicy spotkania w Starostwie przyznawali, że mają duże wątpliwości, co do konieczności wykopywania tego, co pozostało dziś z tych kurcząt. Jak wskazywano może to mieć sens jedynie wówczas, kiedy odpad ten będzie miał oddziaływanie na środowisko, np. na wody. Tyle tylko, iż czy ma takie oddziaływanie nikt nie był w stanie wskazać, bo żadnych badań jeszcze nie przeprowadzono.
Ważnym w sprawie jest, że każdy producent, hodowca, każda ferma ma obowiązek prowadzenia dokumentacji. Z tej dokumentacji powinno wyjść, czy i ile zwierząt padło oraz ile zostało przekazanych do zakładu utylizacji. Teraz ta dokumentacja ma zostać skontrolowana.
– Wchodzi w grę kwestia weryfikacji dokumentów. Czy na tą ilość, która nam się ma zbilansować, ilość wstawionych do ilości ubitych i ilości zutylizowanych czy nam się po prostu to zgodzi. – wskazywała Patrycja Rybczak, która podkreślała, iż weterynaria jest w stanie to sprawdzić. – Puntem wyjścia powinna być analiza dokumentacji [red.: w podejrzewanej fermie], czy jest w ogóle takie uzasadnione podejrzenie, że taka sytuacja mogła mieć miejsce. Jeżeli mogła mieć miejsce, to myślę, że należałoby się spotkać i pomyśleć, co dalej. – dodawała lekarz weterynarii.
Trudno się nie zgodzić z takim postawieniem sprawy, ale równie trudno pojąć nam, dlaczego tak prostych czynności nie wykonano kilka miesięcy temu? Urzędnicy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia i zapewniają, że do żadnej opieszałości tu nie doszło.
– Prowadziliśmy rozmowy na szczeblu wojewódzkiego lekarza weterynarii, sami prowadziliśmy czynności w terenie w miesiącu lipcu i miesiącu wrześniu. Wystąpiliśmy z pismem do wojewódzkiego lekarza weterynarii i do stacji sanitarno- epidemiologicznej na przełomie września, października. – wyjaśniał w rozmowie z Lwówecki.info naczelnik WIOŚ we Wrocławiu. – Czynności, które miałby doprowadzić ewentualnie do odkrywek tego miejsca to też uniemożliwiała nam aura, bo jak wiadomo, do późnej jesieni były upały, było gorąco i tutaj w porozumieniu z wojewódzkim lekarzem weterynarii doszliśmy do wniosku, że ewentualne odkrywki można przeprowadzić w miesiącach, kiedy będzie trochę chłodniej. – dodawał Paweł Pilszak, który na pytanie czy jest to bomba ekologiczna odpowiadał, iż na tym etapie trudno powiedzieć.
Komendant Powiatowy Policji w Lwówku Śląskim po zapoznaniu się ze sprawą wskazał, iż Policja chce się włączyć w te działania służb i chce być na bieżąco informowana. mł. insp. Jarosław Baran zapewnił także, iż policjanci będą w tej sprawie prowadzić postępowanie sprawdzające, czy nie doszło do naruszenia przepisów karnych.
Do sprawy wrócimy …
SZOK! Jak te świstaki
Miałem sąsiada co miał koguta to było koszmarne. Piał przez całą dobę.
Jakiś czas temu była afera, że rolnika z okolic, posiadającego też ptactwo, okradali z nawozów inni rolnicy. Może to teraz z zemsty ci rolnicy donieśli na tamtego wiedząc co robi? Ile jest w okolicy ferm? Skontrolować wszystkie i ukarać, żeby tylko łba nie ukręcono sprawie!! W swoje GNIAZDO robić…no brawo!!!! Dowalić karę, żeby zbankrutował, cwaniak jeden!!!!
Profesjonalizm czy nieudolność urzędników – oto jest pytanie. Co bardziej pasuje do tej sytuacji?