Blisko pół tysiąca kilometrów w nogach, Głównym Szlakiem Sudeckim

10
2143
zdjęcia: Fb. Robert Grzelczak

Pokonał cały Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza spełniając swoje marzenie a przy tym promując Gminę Gryfów Śląski. Dziś gryfowianin jest już w domu.

 

 

Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza to jeden z popularnych szlaków turystycznych w Sudetach. Nazwany został na cześć Mieczysława Orłowicza, doktora prawa a z zamiłowania krajoznawcy i popularyzatora turystyki. Szlak ten jest jednym z najdłuższych i najbardziej malowniczych szlaków w Sudetach. Rozpoczyna się w Świeradowie- Zdroju a kończy po 440 kilometrach w Prudniku.

Jego przejście za jednym razem to prawdziwe wyzwanie, bo trasa nie należy do łatwych. Ale jak każdy szlak, tak i ten przyciąga śmiałków, którzy starają się go pokonać. Wśród nich znalazł się mieszkaniec gminy Gryfów Śląski Pan Robert Grzelczak.

– Pomysł narodził się w styczniu tego roku. Z faktu, że dużo chodzę po naszych okolicach, Pogórzu i Górach Izerskich postanowiłem w końcu zrealizować mój pomysł, który siedział mi w głowie od wielu, wielu lat, odkąd zacząłem po sudeckich szlakach chodzić. Realizowałem krótsze lub dłuższe odcinki Szlaku Sudeckiego im. Mieczysława Orłowicza aż dopadła mnie chęć przejścia całości za jednym zamachem. – wspomina dziś Robert Grzelczak, który podjął wyzwanie.

 

 

Na szlak wyruszył nieco ponad dwa tygodnie temu, by w piątek, 12 maja 2023 roku, po 15 dniach w drodze i przemierzeniu ponad 460 km, dotrzeć do Prudnika.

– Na pewno było to wyzwanie, które całościowo trzeba było ogarnąć. Mentalnie, fizycznie, logistycznie etc. Każdy, kto chciałby przemierzyć ten szlak w całości musi wygospodarować sobie, co najmniej 14 dni wolnego. – zaznacza mieszkaniec Gryfowa Śląskiego, który na realizację marzenia poświęcił zaległy urlop i wykorzystał długi majowy weekend.

– Przejście to niezapomniane przeżycie na całe lata. Nietuzinkowe i niepowtarzalne, nieporównywalne z niczym innym. Opowiadanie o tym i wyobrażenie tego, co się przeżywało w trakcie, to czubek góry lodowej. – mówi Pan Robert, który nie kryje, iż w ciągu tych 15 dni nie było łatwo, ale napotkani po drodze ludzie dodawali mu otuchy, wsparcia i motywacji do pokonania kolejnych kilometrów.

Wędrówka po tym szlaku wymaga odpowiedniego przygotowania fizycznego i wyposażenia. Średnio dziennie trzeba pokonać około 30 kilometrów. Gryfowianin przyznaje, iż w jego przypadku niekiedy było to 25 km, ale dnia następnego było to już 40 a nawet 50 km, co niestety dało się odczuć.

– Nogi wieczorami zajechane na maxa. Szybka regeneracja na dzień następny i dalej w drogę. W plecaku musi znaleźć się wszystko, co niezbędne, ale też nie może on zbytnio obciążać pleców i nóg. Jakieś 12 kg przez całą drogę w górę i w dół. Po polu i po asfalcie, w słońcu, mgle i deszczu. Dziesiątki km przemierzane przez las i żywego ducha. Spanie nocą w środku lasu, cicho, głucho, samemu bez możliwości kontaktu z cywilizacją. Dlatego pisze, że coś takiego, to życiowe doświadczenie nieporównywalne z niczym innym. – zaznacza Robert Grzelczak, który od połowy trasę przemierzał z kompanem – Piotrem Cabak z Ostrowa Wielkopolskiego.

Po dotarciu do Prudnika na mężczyzn czekały imienne certyfikaty, potwierdzające ukończenie wędrówki. Takie certyfikaty stanowiące wyraz uznania dla wędrowców, ale będące jednocześnie promocją Prudnika do tej pory otrzymało niespełna pół tysiąca osób. Pan Robert jest pierwszym mieszkańcem powiatu lwóweckiego, który przemierzył Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza za jednym razem w czasie do 18 dni i który znalazł się na tej zaszczytnej liście, co zostało także opisane w Tygodniu Prudnickim.

Gryfowianin spełnił swoje marzenie, ale jak widać na zdjęciach z wędrówki publikowanych na profilu Pana Roberta w mediach społecznościowych, na jego plecaku cały czas wisiał proporzec jego rodzinnego Gryfowa Śląskiego, co też stanowiło świetną promocję dla gminy.

Jak widać marzenia są po to, by je spełniać. Wystarczy tylko chcieć. Panu Robertowi gratulujemy pomysłu i wytrwałości oraz życzymy spełniania kolejnych marzeń.

10 KOMENTARZE

  1. Brawo ! To jest odwaga, samozaparcie,silna wola i dążenie do wytyczonego celu ! Do pozazdroszczenia taka osobowość. No i promocja naszego miasta,super !

  2. Dodam tak jak użytkownik sa kilka postów wyżej, że nie jest to pierwszy mieszkaniec powiatu lwóweckiego, który zaliczył GSS. Paweł Dobrzański (razem z psem) też ukończył ten szlak tyle, że z Prudnika do Świeradowa-Zdroju.

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj