Mieszkaniec Lwówka Śląskiego spełnia jedno ze swoich życiowych marzeń i już we wrześniu wystartuje w ultramaratonie we Włoskich Alpach na dystansie 330 kilometrów.
Pan Marek Szramowiat ma 44 lata i pochodzi z Lubomierza, ale od 16 lat mieszka w Lwówku Śląskim. Dziś życie dzieli pomiędzy pracę i obowiązki domowe – gdzie czekają na niego żona i córka oraz pasję, którą jest sport.
„Moja biegowa historia zaczęła się 10 lat temu od zakładu. Jadąc ze znajomymi autem zobaczyliśmy baner reklamujący bieg w Złotoryi. Od słowa do słowa i padł zakład, że przebiegnę ten bieg. Na przygotowania miałem dwa miesiące. Po pierwszym treningu na stadionie i pokonaniu dwóch okrążeń mało nie wyzionąłem ducha, ale zawziąłem się i stanąłem na starcie biegu.” – wspomina dziś Pan Marek, który przyznaje, iż bieg ten udało się szczęśliwie ukończyć.
To zmotywowało go do kolejnych wyzwań i stawiania poprzeczki coraz wyżej. Mieszkaniec Lwówka Śląskiego w kolejnym roku ponownie wystartował w biegu w Złotoryi, później zaczął profesjonalny, świadomy trening.
„Zmieniłem nawyki żywieniowe, przebiegłem pierwszy półmaraton a następnie maraton. Zdobyłem koronę maratonów polskich i po przebiegnięciu kilkudziesięciu biegów zameldowałem się na pierwszym biegu górskim w Karpaczu: 3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc.” – wspomina mężczyzna, który przyznaje, iż ten bieg był dla niego przełomowy.
„Po ukończeniu tego biegu zmieniło się wszystko, pokochałem ultramaratony przebiegłem ich już kilkanaście. Dystanse od 50 km przez 80 km, 110 km, 170 km, 240 km i najdłuższy 320 km w ubiegłym roku w Alpach Szwajcarskich. Po ukończeniu tego morderczego biegu, który trwał ponad 120 godzin obiecałem sobie, że już nigdy tak dużego dystansu nie pobiegnę. Ale po kilku dniach odpoczynku zmieniłem zdanie i postanowiłem spróbować swoich sił w TOR330 – Tor des Géants 2021 we Włoskich Alpach. Jest to ultramaraton na dystansie 330 km.” – mówi nam dzisiaj Pan Marek Szramowiat, który nie kryje, iż na około 900 biegaczy, z Polski udało się zakwalifikować tylko pięciu! Wśród nich jest właśnie mieszkaniec Lwówka Śląskiego!!!
Wśród tych ważniejszych biegów ukończonych, które ukończył mieszkaniec Lwówka Śląskiego są miedzy innymi:
- 3 x Śnieżka – 54km – ukończone trzykrotnie;
- Zimowy Ultramaraton Karkonoski 57 km – ukończony dwukrotnie;
- Sztafeta Górska 75 km;
- Ultrakotlina – 80 km;
- Ultrakotlina – 130 km;
- KBL – 110 km – ukończony dwukrotnie;
- Bieg siedmiu szczytów – 240 km;
- SwissPeak – 360 km.
Mężczyzna tłumaczy nam, iż regularnie trenuje, ma doskonałą opiekę medyczną oraz wsparcie rodziny. „W zależności od okresu przygotowawczego trenuje od 5 do 7 dni w tygodniu. Regularnie się badam, mam opiekę dietetyka i fizjoterapeutów a co najważniejsze pełne wsparcie rodziny, która również na zawodach podąża za mną na trasie. Jest tak zwanym „supportem”. – mówi sportowiec, który zapytany o to, co go skłoniło do udziału w tak morderczym biegu wyjaśnia:
„Zdecydowałem się na ten bieg, bo lubię nowe wyzwania a jego ukończenie w odpowiednim czasie daje przepustkę na start w następnym roku na dystansie 450 km. Ale najważniejsze dla mnie jest ukończenie w zdrowiu dystansu 330 km a wtedy zdecyduję czy 450 km to dobry pomysł”
TOR330
Jak czytamy na stronie organizatora TOR330 jest pierwszym i jedynym wyścigiem łączącym długi dystans z indywidualnym stylem biegaczy: organizacja nie narzuca żadnych obowiązkowych etapów, a zwycięzcą zostanie biegacz, który ukończy bieg w najkrótszym czasie, czyniąc własne decyzje, kiedy i jak długo zatrzymać się na odpoczynek i odświeżenie. Ultramaraton we Włoskich Alpach to pierwszy tego typu wyścig obejmujący cały region, biegnący spektakularnymi ścieżkami u podnóża najwyższych czterotysięczników w Alpach oraz przez Park Przyrody Gran Paradiso i Park Regionalny Mont Avic.
Mężczyzna przyznaje, iż do tego biegu przygotowuje się od roku. To kosztowało go dużo wysiłku i wyrzeczeń. Nawet wakacje były podporządkowane treningom. Ale po to są marzenia, by je realizować.
„W sobotę ostatni start kontrolny na dystansie 50 km i 8 września wyjazd do Włoch a tam 12-go ruszam na trasę TOR330 – Tor des Géants.” – mówi mieszkaniec Lwówka Śląskiego.
Mocno trzymamy kciuki za udany start i za dotarcie do mety w zdrowiu. Życzymy także znakomitego wyniku!
Na stronach Lwówecki.info będziemy informować Was o tym morderczym ultramaratonie i udziale w nim mieszkańca Lwówka Śląskiego.
Prawdziwy dzik każdą sztajchę rozwala bez patyczków! 😉
Powodzenia Marku. Co się człowiek w takich górach napatrzy to zostanie mu do końca życia! Już zazdroszę.
Powodzenia Panie Marku.
siema
Powodzenia Marku:)
Powodzenia !!
Powodzenia! Małe sprostowanie – choć tam nie ma kwalifikacji a jest losowanie więc na 900 biegaczy innym nie udało się w losowaniu poprostu. Do takich biegów gdzie jest coraz więcej osób losowanie robi się norma i niezależnie od wyników – trzeba mieć tylko szczęście i oczywiście przebiec pewne biegi. A tor 330 i następnie 450 km to chyba plan pana kolegi dzięki któremu ukończył pan ledwo Swissa.
kolego który tak wspierał Marka na Swiss może napiszesz prawdę dzięki komu tam pojechałeś i kto ci ogarnął stronę finansowa, po jak by Marek ledwo bieg to na pewno byś go zostawił a z tego co mi wiadomo to ty go ledwo skończyłeś wiec miej na tyle godności i nie pisz bzdetów i chociaż się podpisz z imienia i nazwiska pozdrawiam środkowym palcem 🙂
Pewnie, że mogę z imienia i nazwiska 🙂 pewnie to duże wsparcie finansowe choć myślę, że gdyby miał sam polecieć to by pobiegł tym bardziej że to wpisany w jego plan był bieg. Jeżeli umówili się że biegna razem to pewnie razem do końca. Tylko przekoloryzowane wszystko. A obserwując wszystko za każdym razem musiał czekać zarówno na 240 km jak i na 330 km więc z tą ledwością uważam, że na wyrost z pana strony 😉 pozdrawiam, ale nie środkowym palcem. Życzę mu powodzenia oczywiście, ale mam nadzieję, że i pokory w górach!!!
Szacun mistrzu,
Pomyślcie tylko co by było gdyby taki człowiek skierował swoją energię na coś pożytecznego.