Bez nich woda z pewnością wdarłaby się do miasta zalewając domy, lokalne firmy i instytucje. Straty liczone byłyby wówczas w setkach milionów złotych a odbudowa zniszczeń trwałaby latami.
Region Jeleniogórski, w tym powiat lwówecki należą do najbardziej zagrożonych powodziami obszarów Polski. Na terenie gminy i miasta Lwówek Śląski największym zagrożenie stanowi rzeka Bóbr oraz jej liczne dopływy, o czym mieszkańcy przekonywali się tu niejednokrotnie. Do czasu, aż ktoś postanowił zbudować tarczę chroniącą miasto przed żywiołem.
Po pięciu latach prowadzonych prac i wcześniej kolejnych kilku przygotowań, dekadę temu oddano do użytku jedną z ważniejszych inwestycji na terenie Lwówka Śląskiego, dzięki której podczas wrześniowej powodzi w 2024 roku znaczna część mieszkańców miasta mogła spać spokojnie.
Inwestycje zabezpieczające Lwówek Śląski przed zalaniem zrealizowano kosztem 44,3 mln zł w ramach Programu dla Odry 2006. Wybudowano 12 wałów o łącznej długości ponad 5 km. Uregulowano koryta rzek, a na Bobrze powstał kanał Ulgi, nad którym zbudowano most. Ta inwestycja w znaczący sposób przyczyniła się do zminimalizowania tegorocznych strat powodziowych w stolicy powiatu lwóweckiego.
Jak wskazano w Programie Ochrony Środowiska dla Gminy i Miasta Lwówek Śląski na lata 2024-2027 wraz z perspektywą do 2031 roku, system zabezpieczenia przeciwpowodziowego gminy i miasta prezentuje typ biernej ochrony przeciwpowodziowej i składa się przede wszystkim z wałów przeciwpowodziowych rzeki Bóbr oraz wałów cofkowych potoków Srebrna i Płóczka. System ten tworzy:
- 12 wałów przeciwpowodziowych o łącznej długości 5,032 km wraz z budowlami związanymi z nimi funkcjonalnie (przepusty, bramy przeciwpowodziowe, zapory tymczasowe, przejazdy),
- kanał ulgi – prawobrzeżne obejście mostu kamiennego na Bobrze,
- obiekty grawitacyjnego odwodnienia zawala tj. rowy i ścieki odwadniające, studnie ujęciowe i przepusty wałowe koryta rzeki Bóbr oraz potoków Srebrna i Płóczka,
- międzywale i polder rolniczy na terenie dawnych Płakowic.
I to te budowle i umocnienia obroniły Lwówek Śląski nie pozwalając wielkiej wodzie wedrzeć się do miasta. Wyjątek stanowi tutaj jedynie przerwanie wału (nr 1) na wysokości ulicy Granicznej, u podnóża Wzgórza Kombatantów.
Niestety, żywioł przechodząc przez miasto pozostawił po sobie obraz zniszczeń. Wezbrane wody rzeki Bóbr naniosły tony mułu do kanału Ulgi, zalane zostały pola i ogrody działkowe będące w centrum terenów zalewowych, podmyty został, nowo wybudowany most na kanale Ulgi, w ciągu drogi wojewódzkiej 364, podmyty został również fragment drogi wojewódzkiej 297 położonej pomiędzy wałami (nr 11 – nr 12) na odcinku Lwówek Śląski – Brunów.
Mimo, iż od przejścia przez miasto wielkiej fali powodziowej minęło już ponad trzy tygodnie, to nadal trwają porządki i naprawy uszkodzeń. Z kanału Ulgi wywożone są tony naniesionego przez wodę mułu, nieustające porządki trwają na terenie ogrodów działkowych, uwijają się także robotnicy przy naprawie uszkodzonego fragmentu drogi Lwówek Śląski – Bolesławiec.
Miasto z powodzi wyszło niemal „suchą stopą”, aczkolwiek tak wielka woda, pokazuje, iż nie jest to powód do zachwytów, a ostrzeżenie o konieczności podejmowania dalszych działań, bo kolejna fala powodziowa może być jeszcze większa.
Lwowek uratowali bohaterowie ze starostwa, a nie wały, dzięki nim żyje 30 tys ludzi
Śmieszny jesteś koleś
Może po medalu się należy??
Totalna bzdura !!!!! Poldery, których granica są nasypy kolejowe chronią LwówekŚl.
A co z mieszkańcami Lwówka z okolic Płakowic, którzy zostali zalani???
A co nie ma z nimi kontaktu?
A ktoś zmuszał do kupowania domów na terenach zalewowych?
Wały i bramy zabezpieczające przed powodzią zdały egzamin, może z 1 minusem, ale gdyby nie one byśmy byli jak Stronie Śląskie. A brawa należą sie dla OSP bo robili i robili i grzechem jest im ująć zasług. A pseudo bohaterów jest dużo co nawet worka z piaskiem w ręce nie trzymali a przed obiekty mordkę wystawiają. Ludzie wiedzą kto i gdzie i jak.
Gdyby nie Żwirownie to Lwówek by pływał, one najwięcej wody przyjely
A co mieli powiedzieć ludzie z Pilchowic i Nielestna.
Mieszkańcy Płakowic stanęli na wysokości zadania i sami się zorganizowali (siła robocza, piasek, worki, transport) i nie dopuścili do zalania Płakowic. Władze miasta nie chciały współpracować z nami.