Do sądu wpłynął wniosek o ukaranie mieszkanki Lwówka Śląskiego. Poszło o trzy wiaderka gruzu. Po dwóch latach pani Anna usłyszała wyrok uniewinniający.
O tym, jak sąsiedzi potrafią uprzykrzyć życie i jak nieprofesjonalnie do problemów życia codziennego podchodzi lwówecka straż miejska przekonała się jedna z mieszkanek Lwówka Śląskiego. Tym razem poszło o 3 wiaderka gruzu. Po dwóch latach biegania po sądach pani Anna usłyszała wyrok uniewinniający. Przeprosin za stracone nerwy od strażników miejskich nie usłyszała do dziś. Koszty sądowe pokryje społeczeństwo.
Proza życia
Pani Anna sprowadziła się do Lwówka Śląskiego i zamieszkała z mężem w mieszkaniu otrzymanym po zmarłej cioci. Stary, latami nie odnawiany lokal wymagał remontu. Małżeństwo własnymi siłami, krok po kroku inwestowało w mieszkanie, ale i budynek, bo chcieli żyć w godnych warunkach. Dziś ich mieszkanie to prawdziwa perełka, na każdym kroku widać ogrom włożonego w nie serca i ciężkiej pracy. Ale przez te ostatnie lata oprócz zwykłych problemów, jakie pojawiają się przy każdym remoncie musieli stawić czoła także uprzejmym sąsiadom i urzędniczej bezduszności, aczkolwiek sama kobieta podejście do sprawy strażników miejskich nazywa bardziej dosadnie.
Gdzie drwa się rąbie, …
Każdy, kto kiedykolwiek brał udział w remoncie mieszkania, czy domu dobrze wie, jak wiele pojawia się przy tym niewiadomych, czynników, których nie da się przewidzieć. Choćby czas potrzebny na skucie tynku z wydawałoby się niewielkiej ściany, czy ilość odpadów, jakie przy tym powstaną. I mimo, że sprawa ta ma wiele wątków pobocznych to skupimy się na jej sednie i powstałym podczas prac remontowych gruzie, za który nasza bohaterka trafiła przed oblicze Temidy.
To był wrzesień 2020 roku. Małżeństwo przy wsparciu syna postanowiło wyburzyć jedną ze ścianek na strychu. Przysypując do prac zawczasu pomyśleli o konieczności utylizacji odpadów. Mąż pani Anny wynajął do tego celu przyczepkę samochodową i cały gruz rodzina wynosiła wiaderkami z mieszkania i składowała na owej przyczepce. Jak się jednak okazało tego urobku było nieco więcej, niż na przyczepce się mieściło. Małżeństwo musiało oddać przyczepkę, więc postanowiło wywieźć gruz a to, co się na niej nie zmieściło czasowo złożyli przy kubłach na śmieci. Z reakcji kobiety wynika, iż było to około trzech wiaderek tynku ze ściany. Jak od samego początku przyznawali małżonkowie gruz ten złożyli czasowo, chcieli bowiem – przy kolejnym wolnym dniu syna – dokończyć roboty i wówczas znowu wynająć przyczepkę i wszystko razem wywieźć.
Błyskawiczna interwencja straży miejskiej
Jednak chwilę po tym, ja złożyli gruz na terenie należącym do Gminy do mieszkania zapukali strażnicy miejscy. Przyszli, gdyż otrzymali zgłoszenie o zaśmiecaniu terenu zielonego, co potwierdzili naocznie i nakazali niezwłoczne uprzątnięcie terenu. Funkcjonariusze straży miejskiej informację, o konieczności zabrania spod śmietników gruzu przekazali synowi pani Anny.
Teren w wyznaczonym przez nich terminie nie został jednak uprzątnięty. Przy kolejnej z wizyt stróże prawa chcieli wystawić kobiecie mandat. Wówczas mąż pani Anny zabrał ten gruz i złożył w innym miejscu. Strażnicy zdecydowali postawić jednak na swoim i gdy kobieta odmówiła przyjęcia mandatu sprawa trafiła do sądu.
Wniosek o ukaranie
Mieszkanka Lwówka Śląskiego została obwiniona o to, że w dniu 26 września 2020 roku w godzinach popołudniowych w Lwówku Śląskim, zanieczyściła gruzem teren publiczny należący do Gminy.
W sądzie rejonowym stawiły się wszystkie strony. Potwierdzono zaistniały stan faktyczny. Pani Anna nie przyznała się do popełnienia czynu zabronionego, ale przyznała, że złożyła gruz przy śmietnikach i wskazywała, że po pierwsze; było to tylko czasowo, na kilka dni do czasu kontynuacji prac, a po drugie w toku postępowania „obwiniona podniosła, że teren przy kubłach na śmieci jest zanieczyszczony przez innych sąsiadów” a strażnicy miejscy tego nie dostrzegali.
„Stopień społecznej szkodliwości czynu, o jakim mowa w art. 47 § 6 k.w., nie jest znaczny. Wprawdzie gruzem został zanieczyszczony teren gminy, lecz w obrębie nieruchomości zamieszkałej przez kilka rodzin, w miejscu niewidocznym dla bliżej nieokreślonej liczby osób. Nie chodzi równie o gruz w dużych ilościach. Sprawa determinowana jest długoletnim konfliktem sąsiedzkim, lecz skutkowała wniesieniem wniosku o ukaranie wobec lekceważenia przez obwinioną nakreślonych przez strażników miejskich terminów do przywrócenia stanu zgodnego z prawem.” – czytamy w uzasadnieniu wyroku sądu pierwszej instancji, który wymierzył kobiecie karę w kwocie 200 złotych.
Obwiniona składa apelację
Pani Anna nie zgodziła się z przyjętą przez sąd argumentacją i złożyła apelację. Po kolejnych miesiącach oczekiwania sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze. Ten podzielił stanowisko kobiety oraz argumentację zaprezentowaną przez jej adwokata.
Sędzia zauważył, iż trafny był wskazany przez obwinioną w apelacji zarzut obrazy przepisów prawa i błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia przez sąd pierwszej instancji.
„Analizując wyjaśnienia obwinionej w kontekście całokształtu materiału dowodowego Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, iż zasługują one – przy braku przekonujących dowodów przeciwnych – na uwzględnienie.” – czytamy w uzasadnieniu wyroku, w którym to Sąd wyjaśnił, iż obwiniona potwierdziła istnienie konfliktu sąsiedzkiego oraz potwierdziła ustalenia stanu faktycznego, w tym to, iż we wrześniu 2020 roku rozpoczęła prace remontowe strychu z mężem przy pomocy syna oraz że gruz pochodzący z rozbiórki ściany gromadzili obok kubłów na śmieci, lecz tymczasowo, gdyż zamierzała go wywieźć przyczepką. Z wyjaśnień wynika, iż obwiniona kobieta zaznaczała, że w trakcie prac remontowych przyczepka była pełna i nie chcieli wraz z mężem sypać do niej więcej drobnego gruzu, bowiem jadąc zaśmiecaliby ulicę.
„W zakresie istotnym dla merytorycznego rozpoznania sprawy nie było podstaw aby wyjaśniania obwinionej kwestionować, w szczególności jeśli zważyć na zeznania funkcjonariuszy Straży Miejskiej (…).” – zaznaczał w uzasadnieniu Sąd, który przyznał, iż strażnicy potwierdzili, że zalegający gruz stanowił jedno z wielu zanieczyszczeń na terenie należącym do gminy, a jego stan nie odbiegał od stanu pozostałych śmieci składowanych na tym terenie przez sąsiadów.
Sąd zwrócił także uwagę, iż nie sposób tych wszystkich wyjaśnień i dowodów uznać za mogące samodzielnie stanowić podstawę do ukarania obwinionej.
„Przede wszystkim przybyli na miejsce funkcjonariusze Straży Miejskiej nie informowali obwinionej o wyznaczony terminie do uprzątnięcia gruzu, lecz jej syna. Z dołączonych do akt sprawy fotografii wynika, że gruz pochodzących z remontu części strychu obwinionej składowany był w pobliżu koszy na śmieci, co nie wpływało w sposób rażący na estetykę tego miejsca. Także twierdzenia obwinionej (…), że z uwagi na trwający remont gromadzone odpady były regularnie opróżnianie, zaś pozostawienie niewielkiej ilości gruzu skutkowało brakiem wystarczającej przyczepy do jego wywozu, zasługują na uznanie ich za wiarygodne.” – zauważa Sąd, który dodaje, iż istotne jest również to, że zalegający gruz finalnie uprzątnięty w obecności funkcjonariuszy Straży Miejskiej przez męża obwinionej.
„Art. 145 k.w. wprowadza odpowiedzialność za czyn polegający na zaśmiecaniu miejsca dostępnego dla publiczności, w szczególności drogi, ulicy, placu, ogrodu, trawnika, lub zieleńca. Chodzi w tym przepisie o zachowanie umyślne, więc takie, kiedy sprawca chce popełnić czyn albo przewidując możliwość jego popełnienia na to się godzi. Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, iż w świetle poczynionych ustaleń i dokonanej oceny dowodów nie sposób przypisać winy obwinionej. Nie towarzyszył jej zamiar celowego zaśmiecania terenu publicznego należącego do Gminy i Miasta Lwówek Śląski.” – zauważa sędzia, który podkreśla, iż wykroczeniem jest czyn społecznie szkodliwy, a takiej szkodliwości się tu nie doszukuje.
Mieszkanka Lwówka Śląskiego została uniewinniona
Kobieta została uniewinniona, koszty postępowania pokrył Skarb Państwa (czyli podatnicy) a ponadto na jej rzecz zasądzono od Skarbu Państwa kwotę 840 złotych tytułem zwrotu poniesionych przez nią kosztów obrony w postępowaniu odwoławczym.
Do tego wszystkiego pod uwagę należy wziąć zmarnowany czas pracy strażników miejskich, którzy zamiast patrolować miasto musieli biegać i tłumaczyć się po sądach. A przecież wcale nie musiało to się tak skończyć. W naszej ocenie wystarczyłaby nieco więcej wyrozumiałości i profesjonalizmu w komunikacji z mieszkańcami i w ogóle nie byłoby sprawy.
Zaplecze naszego Sadu, to tez teren Gminy a w rogu przy garazach gosciu nazwozil roznych plyt nasaczonych chemikaliami i nimi pali i straznicy nie widza?
BRAWO DLA PANI ANI ZE SIE NIE PODALA I JAK WYSZLA GMINA I POCO POTRZEBNA TA STRAZ MIEJSKA ZACO IM PLACA PODATNICY ZENADA
za koszta sadowe powini ponesc straznicy miejscy lub ich przelozona to by sie dwa razy zastanowili co robia to by przyszedl rozum do glowy a tak gmina zadnych konsekwecji nie poniosla
tak wlasnie gmina pomaga mieszkanca naszego miasta naczele ze straza miejska dziekuje za taka pomoc jakas paranoja
Teraz ci funkcjonariusze Straży Miejskiej powinni zapłacić za koszty sądowe a nie gmina jako zwierzchnik.
Była propozycja likwidacji Straży Miejskiej to nagle zaczęli robić wspaniałe rzeczy a teraz już cisza.
Brawo władze miasta. Jak zwykle wizerunkowa klapa. Może czas już odejść?
Ta 3 wiaderka gruzy, ktoś stary tapczan a kto inny coś innego i tak powstaje właśnie bałagan i syf w miejscach publicznych. A sąd uniewinnia. To jest właśnie straszne, że bałaganiarz jest uznany za niewinnego mimo że to zrobił.
czy w tym lwowku sie cos zmieni najwyzszy czas urzedzie gminy wybory juz blisko wykazcie sie wyborcy nato czekaja
do pani asi jezeli jestes z urzedu to sie nie wypowiadaj znalazla sie obraczyni strazy miejskiej
Jestem mieszkanką Lwówka i wkurzają mnie śmieci wyrzucane gdzie popadnie. Spotka się kilku żulików wypiją piwko i puszki pach na trawnik. Czyli uważasz takie osoby powinne być bezkarne. Przecież czytasz sam nie raz na tym portalu jaki Lwówek jest brudny. To właśnie przez takie osoby. A one chwalą się ze zaśmiecił teren ale unikly kary. Naprawdę uważasz że każdy niech śmieci gdzie chce. A no tak zwalisz to na władze. Niestety śmiecimy my mieszkańcy i dziwi mnie tolerancja społeczna na takie zachowanie.
Kobieto ty potrafisz czytać artykuł ze zrozumieniem ???bo odnoszę wrażenie że nie. Przeczytaj jeszcze raz wolno na głos literka po literce wyraz po wyrazie zdanie po zdaniu a później wypowiesz się na temat zaśmiecania miasta
CO SIE DZIEJE W TYM URZEDZIE POD ZARZADZANIEM SOLTYSOEEJ TO JAKAS MASAKRA
do pani asi ja tez jestem mieszkancem miasta i widze jak zule siedza pija ispia w kolo nich syf straz miejska jezdzi itego niewidzi lub niechce widziec najlepiej obywatela ktory placi podatki i chce sobie mieszkanie wyrematowac to naj lepiej ukarac bo jest z czego bo ma dochody
O właśnie cieszę się że również kogoś wkurza syf. Idę z pracy ok 18 i czysto a rano… masakra. Pozdrawiam mocno Pana bardzo mocno bo bolą Pana takie same rzeczy. I szkoda ze ktoś kto niszczy ten wizerunek jest uniewinionny. Żadnej różnicy. Widzi to Pan, widzi różnicę. Ja nie, każdy człowiek czy podatnik czy nie, takie same prawo. To skoro ja płacę podatki to mogę śmieci do lasu wozić?
A mam pytanie czysto badawcze: tak dla mnie
Ile razy zadzwonił Pan do straży czy na policję w sprawie żuli, czy innych zaśmiecających nasz teren, park itd?
Bo widoki ma Pan dobre. Zgłoś to. Niech się wezną do roboty. Trzeba śmieciarzy karać. Tu się Pan że mną na pewno zgodzi.
To straż miejska nie widzi co się dzieje?
Doskonale wiedzą tylko pijaków nie ruszają bo nawet komornik nic pijakom nie zrobi bo wszystko przepili !
Nasz sąsiad również robił remont , drwalo to dość długo , na koniec wszystko posprzątał i dziś , nam pomaga przy utrzymaniu terenu przy naszym bloku.
Nie raz wystarczy powiedzieć sąsiadowi w twarz co nie pasuje ! Zamiast dzwonić na staż miejską!
Straż miejska mogła by wykazać się zrozumieniem nie złośliwością!
Zapraszam straz miejska na ul. Jana Pawła II na baraki… Tam to jest dramat co sie dzieje. A straz miejska oko przymyka. Zalosne to jest