Moja Pasja: Krzysztof Jodko- Narkiewicz

0
717
Krzysztof Jodko- Narkiewicz /fot.: Andrzej Jaśkiewicz wleninfo.pl/

W ramach naszego krótkiego cyklu pn.: „Moja Pasja”, w każdy kolejny poniedziałek prezentujemy historie wyjątkowych osób, mieszkańców naszego regionu, naszych sąsiadów, znajomych, przyjaciół, którzy mają swoją małą pasję.

 

Joanna Troszczyńska – Giera: Dzisiaj mamy przyjemność poznać kolejną wyjątkową osobę i jej niesamowite pasje. Jest to Pan Krzysztof Jodko- Narkiewicz.

Panie Krzysztofie, jest Pan mieszkańcem Wlenia, który po kilku latach spędzonych we Wrocławiu wrócił do rodzinnego miasteczka, czym się teraz Pan zajmuje, gdzie Pan pracuje i dlaczego zrezygnował Pan z Wrocławia?

Krzysztof Jodko- Narkiewicz: Wrocław to piękne, ale strasznie duszne miasto. Za dużo dźwięków, za dużo ludzi oraz za dużo obcości. Zdecydowanie bardziej wolę mniejsze miasteczka, gdzie każdy się zna i na każdym kroku czuć swojską atmosferę. Po powrocie z Wrocławia udało mi się pozytywnie przejść rekrutację na managera Pałacu Książęcego we Wleniu i teraz w pewnym stopniu zarządzam pałacem. Jest to duży skok w stosunku do mojej wcześniejszej pracy w KFC. Poza pracą zajmuję się amatorsko fotografią oraz organizowaniem wydarzeń fotograficznych.

JT-G: No właśnie. Poza pracą ma Pan także swoje pasje – zacznijmy od fotografii. Pamięta Pan początki, swój pierwszy aparat i pierwsze klatki? Kiedy i od czego zaczęła się Pana przygoda z fotografią?

KJ-N: Oczywiście, że pamiętam. Była to mała małpka Canona 1.3 pixela, którą dostałem od wujka, gdy miałem jakieś 13 lat. Zacząłem wtedy pstrykać zdjęcia kwiatkom, ludziom, zostałem „oficjalnym fotografem” wszelkich szkolnych wydarzeń. W liceum zrezygnowałem z wielu rzeczy dla nauki, między innymi z fotografii, i wróciłem do niej dopiero 2011 roku, gdy kupiłem sobie pierwszą tanią lustrzankę Olympus E-420.

JT-G: Według Pana dobre zdjęcie to kwestia, jakości sprzętu, talentu fotografa, relacji pomiędzy fotografem a osobami fotografowanymi, doświadczenia …? Jak zrobić dobre zdjęcie, jak uchwycić „to coś”, co później przykuwa spojrzenia?

KJ-N: Szczerze mówiąc… Nie wiem. Nie wydaje mi się, żebym do tej pory zrobił, choć jedno zdjęcie, które można nazwać „sztuką”. Zdarza mi się robić dobre zdjęcia, jak np. ciekawe portrety, jednak czegoś im dalej brakuje. Może uda mi się to, gdy zacznę realizować swoje własne projekty. Kto wie? Niemniej na pewno nie jest to kwestia sprzętu, który oczywiście pomaga, lub umożliwia niektóre rzeczy, ale nie jest najważniejszy.

JT-G: Zdjęcia portretowe, krajobrazy, przyroda, makro fotografia, … co Pana najbardziej kręci, co najchętniej Pan fotografuje?

KJ-N: Moim konikiem jest człowiek, a patrząc po moim dotychczasowym portfolio będą to, ze względu na ilość, zdecydowanie zdjęcia portretowe oraz cosplayowe, czyli ludzi, którzy przebierają się za postacie z bajek, filmów, książek, etc. Brakuje mi za to jeszcze doświadczenia w aktach oraz detalach.

JT-G: Ma Pan już za sobą setki godzin spędzone z aparatem w ręce. Czy podczas tej pracy zdarzyły się Panu jakieś niespodzianki? Sytuacje ciekawe, komiczne, lub tragiczne?

KJ-N: Na szczęście los oszczędził mi sytuacji tragicznych, a fotograf robiący zdjęcia bardzo często wygląda komicznie – to turla się po ziemi, to próbuje stanąć na płocie, albo wręcz katalogowo wygina się, żeby zaprezentować pozycję pod zdjęcie. Jednak najlepiej pamiętam spotkanie z dzikiem i młodymi dziczkami podczas jednej z sesji w lesie. Na szczęście obyło się bez incydentów, choć przyznam, do tej pory odczuwam strach na to, co mogłoby się zdarzyć, gdybyśmy je w jakiś sposób wystraszyli.

JT-G: Najbliższe Pana sercu zdjęcie to?

KJ-N: Analogowe zdjęcie kuzynki, które zrobiłem na wakacjach w Grecji prawie 20 lat temu. Po raz pierwszy udało mi się wtedy w pełni oddać emocje drugiej osoby na zdjęciu i właśnie wtedy pokochałem fotografię portretową.

JT-G: Czy to poprzez fotografię zainteresował się Pan cosplayem?

KJ-N: Nie, cosplayem interesowałem się od dawna, jako że jest to nieodłączna już część kultury japońskiej, którą interesuję się od czasu, gdy obejrzałem w TV pierwszy odcinek Sailor Moon, jednak to właśnie przez fotografię, po raz pierwszy udałem się na konwent anime&mangi we Wrocławiu, gdzie zrobiłem swoje pierwsze cosplayowe zdjęcie.

JT-G: Dziś nie tylko fotografuje Pan bajkowe postacie, ale od kilku lat jest Pan również organizatorem największych w regionie wydarzeń: PixelManii czy FotoConu. Ich przygotowanie i obsługa to z pewnością ogrom pracy? Proszę powiedzieć, z czym są największe trudności i jak udaje się Panu przyciągnąć do nas tak wiele osób, znanych fotografów z niemal całego świata?

KJ-N: Odpowiedź jest prosta – w czasie, gdy organizowałem pierwszy FotoCon w 2015 roku, na całym świecie nie było podobnego wydarzenia, a jeżeli coś jest unikalne – przyciąga uwagę. To, dlatego już dwa lata później na imprezę udało nam się zaprosić niemal 400 osób z około 25 krajów, a w tym roku będzie to ponad 300 osób z 31 krajów.

Największym problemem są zaś jak zwykle – pieniądze. Mimo, że możemy zagwarantować głównemu sponsorowi reklamę na poziomie kilkudziesięciu milionów wyświetleń w social mediach – jest to na tyle nowatorska metoda, że wciąż wzbudza wątpliwości potencjalnych sponsorów, przyzwyczajonych do bardziej tradycyjnych metod reklamy.

Klaudia Cieplińska – Profesjonalna Fotografia

JT-G: Gdzie i kiedy będziemy mogli przyjrzeć się bajkowym postaciom?

KJ-N: Po 4 latach organizowania wydarzenia we Wleniu, w tym roku w pierwszy weekend sierpnia (dniach 2-4.08.2019 r.) ugości nas Lubomierz, gdzie przyjęto nasze wydarzenie niezwykle serdecznie. W sobotę, 3 sierpnia, około godziny 10-11 planujemy grupowe zdjęcie na rynku Lubomierza i będzie to najlepszy możliwy czas, by nie tylko przyjrzeć się, ale i porozmawiać lub zrobić zdjęcie tym „bajkowym postaciom”.

Velvet, Odin Sphere Photographer A.Z.Production Cosplay Photography

JT-G: Jak wiemy mocno wspierają Pana władze Lubomierza – Burmistrz i radni – niemniej do dopięcia wszystkiego na przysłowiowy ostatni guzik potrzebni są również sponsorzy?

KJ-N: Jestem bardzo wdzięczny za zaangażowanie burmistrza i radnych Lubomierza, jak również za ich pomoc i wsparcie podczas organizacji tej edycji PixelManii, niemniej to fakt – potrzebujemy pieniędzy – lub wsparcia produktowego (np. statywy oświetleniowe) i wierzę, że możemy odwdzięczyć się promocją lub innymi ciekawymi opcjami.

Jednak jest jeszcze inna opcja wsparcia, dostępna również dla przeciętnego człowieka – otóż założyłem niedawno „zrzutkę” na wydarzenie pod adresem: http://zrzutka.pl/z/pixelmaniaevent , gdzie można przekazać dowolną darowiznę na PixelManię, bądź wybrać „nagrodę” i tak np. za 200 zł można otrzymać kalendarz naścienny na rok 2020, lub foto-książkę ze zdjęciami z wydarzenia.

Photographer Aleksander Photography

JT-G: Za swoją działalność społeczną w tym roku otrzymał Pan nagrodę, tytuł. Proszę powiedzieć, co to był za plebiscyt?

KJ-N: Ktoś mnie nominował (do tej pory nie wiem, kto, mimo że bardzo chciałbym podziękować tej osobie osobiście) w plebiscycie „Gazety Wrocławskiej” do tytułu Osobowość Roku 2018 w kategorii „Działalność społeczna i charytatywna” i… dzięki głosom czytelników udało mi się wygrać klasyfikację w powiecie lwóweckim. To dla mnie bardzo ważne wyróżnienie, tym bardziej niezwykłe, że niespodziewane.

Ze swojej strony chciałbym wykorzystać ten wywiad do podziękowań: Dziękuję wszystkim, którzy we mnie wierzą i doceniają to, co robię.

JT-G: Panie Krzysztofie, życzę Panu, aby to sierpniowe wydarzenie przeszło do historii jako kolejny wielki sukces, bo jest to niesamowita międzynarodowa promocja dla całego naszego regionu. Zachęcam wszystkich czytelników Lwówecki.info do wsparcia PixelManii2019. Właścicieli firm, którzy zastanawiają się nad sponsorowaniem wydarzenia zachęcam do kontaktu telefonicznego  730-431-779 z organizatorem.

Liczę, że wszyscy spotkamy się w Lubomierzu – tym razem miejscu magicznym, pełnym bajkowych postaci. Dziękuję za rozmowę i za to, co Pan robi.