W ramach naszego krótkiego cyklu pn.: „Moja Pasja”, w każdy kolejny poniedziałek prezentujemy historie wyjątkowych osób, mieszkańców naszego regionu, naszych sąsiadów, znajomych, przyjaciół, którzy mają swoją małą pasję.
Joanna Troszczyńcka – Giera: Dzisiaj o swojej pasji i zainteresowaniach opowie nam Pani Alina Woźniak.
Jest Pani mieszkanką Lwówka Śląskiego i pracowała Pani tu, jako laborant analityki medycznej?
Alina Woźniak: Mieszkam w Lwówku Śląskim długo, choć nie urodziłam się tutaj. Moim rodzinnym miastem jest Dębno, aktualnie leżące w woj. Zachodniopomorskiem. Praca była dla mnie zawsze ważna, dzięki niej zarabiałam, ale pasja, jaką jest pisanie, pozwala mi się oderwać od codziennych obowiązków.
JT-G: W chwilach wolnych pisze Pani bajki, wierszyki dla dzieci. Skąd taki pomysł? Jak to się zaczęło?
A.W.: W czasie, kiedy moje córki /mam ich trzy/ były małe, na rynku wydawniczym nie było tylu tytułów, co dziś, więc repertuar książek szybko się wyczerpał, trzeba było bajeczki wymyślać. I tak się zaczęło.
W momencie, kiedy córki się usamodzielniły i „wyfrunęły z gniazda”, miałam więcej czasu i chciałam go jakoś zagospodarować
JT-G: Dzisiaj ma Pani już na koncie kilka wydanych książeczek. O czym one opowiadają?
A.W.: Aktualnie wydałam dwie książeczki dla dzieci. Każda z nich zawiera 25 bajeczek pisanych wierszem, dzięki czemu dzieci łatwiej zapamiętują, uczą się powtarzać, przez co utrwalają sobie nie tylko treści bajeczek, ale i zawartą w nich wiedzę.
Każda z bajek uczy, bawi i odważę się powiedzieć, wychowuje. Przykładem jest bajeczka pt.: „RZECZKA”, która zanieczyszczana płacze i prosi, by nie wyrzucać śmieci do wody. Kolejna bajeczka to „KROPELKI ROSY”, która uczy kolorów tęczy, „DOBRA ZUPA” uczy nazw ziół dodawanych do potraw, a w kolejnych pt.: „MAMY KOTA” oraz „CO ROBI PIES” uczymy się, że posiadając zwierzątko w domu, mamy wiele obowiązków.
JT-G: Czy może Pani przytoczyć naszym czytelnikom któryś z wierszyków?
A.W.:
KROPELKI ROSY
Trzy kropelki rosy mieszkały pod listkiem.
Każda z nich tak inna była, lubiły się wszystkie.
Rano skoro słonko wstało, rosa wysychała,
Lecz nie nasze trzy kropelki, każda z nich została.
Kolorowe swe sukienki wszystkie trzy ubrały.
Niby mały skrawek tęczy, pięknie wyglądały.
Obracały się w kółeczko, barwy ślicznie się mieniły!
Jaki kolor tęcza miała? Głośno wymieniły.
I czerwony, i indygo, żółty, i zielony,
Niebieski, i fioletowy, i pomarańczowy.
RZECZKA
Obok domu rzeczka płynie
Nie potok, nie strumyk nie rzeka
Płynie, płynie płacze i narzeka
Jestem taka mała, płytka taka, zarośnięta chwastami, zarzucona patykami
Śmieciami i odpadami
Rzucają do mnie wieczorem i z rana
Jestem taka niekochana. Ludzie o mnie nie dbają, ścieki do mnie wpuszczają.
Maja mnie za nic. Nie wiedzą, że jestem dla nich?
I przyjdzie czas taki, że się wzburzę
Zamienię się w strumyk, potok lub rzekę …
A ta rzeka wzbiera i wzbiera
Złości się i przelewa
I o zemstę woła i niesie wody kilometry
Wypluwa ścieki i kamienie i słychać drżenie..
I kołysze się woda … a szkoda
A była taka chwila, gdy rzeczka była mała
Płynęła cichutko i szemrała
Piosenkę śpiewała o rybach i kamykach
O bardzo czystych rzekach i strumykach
PANI SOWA
Obrażona pani Sowa siedziała na drzewie
Czemu tak się obraziła? Sama tego nie wie
Wczoraj była na przyjęciu u pana Borsuka
A pan Borsuk z niej żartował i znów ją oszukał
Poczęstował ja ciasteczkiem w środku śliwka była
Dlatego się pani Sowa wtedy obraziła
W całym lesie wszyscy wiedza-Sowa śliwek nie je
Bo na śliwki pani Sowa wciąż ma uczulenie
Lecz pan Borsuk potem przyszedł i Sowę przeprosił
Pani Sowa jak to sowa- dumą się unosi
Teraz siedzi na tym drzewie przypomina sobie
Że z pamięcią u Borsuka z dnia na dzień jest gorzej
Nie powinna się obrażać wtedy pani Sowa
Bo pan Borsuk szczerym sercem wtedy ją częstował
PAN ZAJĄC
Pan Zając chciał zmienić futerko na zimę, to mu się znudziło, chciałby mieć już inne
Może być czerwone w zielone kropeczki, albo żółte cienkie w wąziutkie paseczki
Pani Zającowa ręce załamuje, a któż ci futerko to śmieszne uszyje?
Kto widział by futro było nakrapiane, czy ty jesteś jajo perliczce zabrane?
Obraził się zając, poruszył wąsami – a jeśli bym kupił buty z obcasami?
Żona nosem kręci, mruczy i narzeka, muszę twe kaprysy cierpliwie przeczekać
Siedzi zając, myśli, za miedzę spogląda, a czy w kapeluszu ładnie bym wyglądał?
Ależ mój zającu, futro ciebie zdobi, biegnij szybko w pole – dobrze ci to zrobi
PAN ŚLIMAK
Pan ślimak zgubił domek, którędy do niego droga?
Jeśli go dzisiaj nie znajdę jak do mnie przyjdzie stonoga?
Stonogę pan Ślimak zaprosił, bo mu się podobała
Myślał, że jak ja ugości to będzie go odwiedzała
Odwiedzała go Żaba, Biedronka także była
Ale ze wszystkich sąsiadek, Stonoga go zachwyciła
Szukajcie ślimaka domku, kolega kolegę prosi
Pani Stonoga przyjść miała, może na ślub się zanosi
I tak aż do wieczora, już słoneczko usnęło
A gdy wstało raniutko, od nowa się zaczęło
Szukajcie domku Ślimaka, pan Ślimak domek zgubił
Przyjść miała pani stonoga, pan Ślimak bardzo ją lubi
JT-G: Książki dla dzieci to oprócz treści także ilustracje. Kto ilustruje Pani książki?
A.W.: Ilustracje do bajeczek wykonała moja średnia córka – Dominika. Pięknie rysuje i podjęła się mamie pomóc. Pierwsza książeczka pt.: „BAJECZKI ZNAD RZECZKI” jest jednocześnie kolorowanką dla dzieci, wystarczy kilka kredek i dzieci same pięknie pokolorują ilustracje.
Mogłabym tak długo opowiadać, ale najlepiej, jeśli rodzice poczytają dzieciom lub same dzieci wezmą książeczki do ręki.
JT-G: Czy jest to, więc pasja rodzinna?
A.W.: Odpowiadając na pytanie, czy pisanie to pasja rodzinna, muszę odpowiedzieć, że nie do końca. Dwie starsze córki pracują naukowo i piszą teksty naukowe, najmłodsza pisze raczej prozę, tworzy scenariusze i opowiadania. Tak, więc każda z nas pisze, ale robi to inaczej.
JT-G: Czy i gdzie można kupić książeczki?
A.W.: Książki można kupić w dobrej księgarni, również na stronie internetowej wydawnictw: Warszawska Firma Wydawnicza lub Wydawnictwo „A Propos” oraz w księgarni internetowej.
JT-G: Wiem, że współpracuje Pani z przedszkolem w Lwówku Śląskim, gdzie spotykała się Pani z najmłodszymi? Czy poza Lwówkiem Śląskim spotykała się Pani z dziećmi, z ich rodzicami, czy to na spotkaniach autorskich, czy w szkołach, przedszkolach?
A.W.: Jeżeli chodzi o spotkania z czytelnikami, to byłam zaproszona do dziecięcej biblioteki w Lwówku Śl., gdzie spotkałam się z małymi czytelnikami. Był to cykl spotkań „Moja Mała Ojczyzna Lwówek Śląski” i razem czytaliśmy bajki. Kolejne spotkanie w Lwóweckim Domu Kultury, w przedszkolu w Zgorzelcu, następne dwa spotkania w przedszkolu przy ul. Partyzantów.
To było wspaniałe doświadczenie, panie, które przygotowały dzieci do spotkania, poświęciły dużo pracy, dzieci, przebrane za bohaterów bajek, przedstawiły scenki rodzajowe, deklamowały bajki, wszystkim towarzyszyły uśmiechy i zabawa. Dzieci miały piękne stroje i nauczyły się na pamięć bardzo długiego tekstu, co nie jest łatwe.
Kolejne spotkanie z czytelnikami było w trakcie Lata Agatowego.
JT-G: Pani Alino, proszę opowiedzieć o swoich planach na przyszłość. Jakieś nowe pomysły, kolejne perełki… ?
A.W.: Mogę się pochwalić, że jestem w połowie kolejnej książki. Trochę mi się przedłuża jej zakończenie, ale w międzyczasie podjęłam się nauki języka angielskiego i właśnie zdałam egzamin, mam certyfikat, z czego jestem naprawdę dumna. W planach mam także następny poziom certyfikatu z języka angielskiego.
JT-G: Czego mogę Pani życzyć?
A.W.: Co do życzeń, to życzyłabym sobie zdrowia i tylko dobrych ludzi w swoim otoczeniu. Na końcu dodam, że gdyby nie moje trzy córki bajeczki by nie powstały.
JT-G: Pani Alino, dziękuję za rozmowę. Życzę Pani dużo zdrowia i kolejnych pomysłów na bajki, wierszyki dla dzieci.