Burmistrz Kobiałka podpisał się pod planowanym wydatkowaniem pieniędzy mieszkańców na zakup herbicydu opartego na bazie Glifosatu. Środek ten zostanie użyty w przestrzeni publicznej.
Glifosat, stosowany od lat 70. XX wieku jako aktywny składnik preparatów typu Roundup, jest przedmiotem licznych kontrowersji z uwagi na potencjalne zagrożenia dla zdrowia i środowiska. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) w 2015 roku zaklasyfikowała glifosat jako „prawdopodobnie rakotwórczy dla ludzi” (grupa 2A). Do przewlekłych schorzeń związanych z glifosatem należy chłoniak nieziarniczy. To rodzaj nowotworu, który rozwija się w układzie limfatycznym, będącym częścią układu odpornościowego. Powoduje on nieprawidłowy wzrost białych krwinek i tworzenie guzów w całym organizmie.
W odpowiedzi na ryzyko i presję społeczną niektóre państwa częściowo zakazały lub zaproponowały wprowadzenie zakazu stosowania herbicydów zawierających glifosat. Na przykład w Niemczech i Belgii zakazano indywidualnego stosowania preparatów opartych na glifosacie. W USA w niektórych stanach i miastach istnieje całkowity zakaz jego stosowania, a pozwy zbiorowe za utratę zdrowia złożyło już tysiące osób. Jak donoszą amerykańskie media, na uregulowanie sporów koncern przeznaczył miliardy dolarów.
Oceny instytucji unijnych wykazują rozbieżności. Europejska Agencja Chemikaliów (ECHA) oraz Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) w swoich przeglądach doszły do wniosku, że przy założeniu stosowania zgodnego z etykietą glifosat jest bezpieczny dla zdrowia. Dwa lata temu, Komisja Europejska odnowiła dopuszczenie glifosatu w UE do 15 grudnia 2033 r., wprowadzając dodatkowe ograniczenia i warunki stosowania.
W Polsce do tej pory nie wprowadzono ogólnokrajowego zakazu sprzedaży czy stosowania glifosatu; w oficjalnych komunikatach Ministerstwo Rolnictwa wskazywało na opieranie decyzji na ocenach unijnych i brak planów całkowitego wycofania preparatów typu Roundup z rynku krajowego. Jednocześnie pojawiają się głosy ekspertów i organizacji pozarządowych wzywające do zaostrzenia kontroli, śledzenia narażenia zawodowego oraz promowania alternatywnych metod ochrony roślin.
Zgodnie z decyzją ministerstwa rolnictwa, nie wolno stosować środków ochrony roślin opartych na glifosacie w parkach i ogrodach publicznych, na terenach sportowych, rekreacyjnych, placów zabaw, szkół, przedszkoli, żłobków oraz placówek opieki zdrowotnej.
Zagrożenia środowiskowe obejmują wpływ na organizmy wodne, redukcję różnorodności flory i fauny w glebach. Oprócz kontrowersji jakie budzi ten herbicyd w odniesieniu na zdrowie ludzi, wskazuje się również na zagrożenia dla pszczół miodnych i innych owadów zapylających, które są kluczowe dla ekosystemu oraz produkcji roślinnej. Badania naukowców z University of Texas w Austin wskazują na związek między stosowaniem glifosatu a spadkiem liczebności pszczół na świecie. Według autorów analiz kontakt z herbicydem może wpływać na ich zwiększoną śmiertelność. Z drugiej strony producent zaprzecza tym ustaleniom. Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Polsce, w jednym z komunikatów wskazała natomiast, że „nieprawidłowo wykonywana aplikacja środków ochrony roślin, a w szczególności insektycydów, niesie niezwykle duże zagrożenie dla pszczół i innych owadów pożytecznych”.
Z niezdrową żywnością w naszym kraju od lat walczy Marcin Bustowski lider Przebudzonych Konsumentów z Jeleniej Góry. Jest on m.in. inicjatorem akcji badania dzieci na zawartość Glifosatu w ich organizmach. Z jego inicjatywy i jego środków przebadana została m.in. grupa dzieci z terenu gminy Lwówek Śląski, czy gminy Wleń. U wszystkich wykryto w moczu obecność glifosatu. Bustowski przy wsparciu władz Gminy Mirsk przeprowadził również badania dzieci z mirskich szkół, które także potwierdziły zawartość herbicydu w organizmach najmłodszych mirszczan.
Nieco inną politykę prowadzą obecne władze Gminy Lwówek Śląski, które nie tylko nie starają się zapobiegać stosowaniu tego herbicydu, nie wydatkują środków na badania, ale zamierzają wydać pieniądze publiczne na zakup Roundup. Zapis takowy znalazł się w podpisanym przez burmistrza Kobiałkę projekcie przyszłorocznego budżetu. I raczej nie ma znaczenia, że ilość jest niewielka, bo skoro dziś jest wsparcie władz i jedni mogą z pieniędzy publicznych kupować ten środek i stosować go w miejscach ogólnodostępnych, to jutro lista chętnych może być znacznie dłuższa – bo burmistrz Kobiałka to wspiera i na to pozwala.























Po co komu wojna?Najwyższy nas wykończy sam
A mógł zamówić cyklonB – znajcie dobroć! Po stronie oprawców