Dwa wypadki w podstawówce. Ranne dwie małe dziewczynki

106
15730
zdjęcie poglądowe

Jednej z uczennic podstawówki ucięty został palec. Druga nadziała się na rurę, która o włos nie doprowadziła do tragedii. Szkoła nie wezwała pogotowia.

 

 

Wypadki w szkołach zdarzały się, zdarzają i będą zdarzać. Żadne procedury ani zasady bezpieczeństwa nie są w stanie ich całkowicie wyeliminować. Żaden nauczyciel, pracownik administracji, czy dyrektor nie jest w stanie im zapobiec. Jednak odpowiednie procedury i szkolenia oraz przestrzeganie zasad BHP mogą ograniczać ich liczbę oraz łagodzić ich skutki.

Czy w naszych szkołach jest bezpiecznie? Czy są odpowiednie procedury na taką okoliczność, czy pracownicy szkół znają zasady i ich przestrzegają, czy potrafią udzielać pierwszej pomocy przedmedycznej i jak reagują w trudnych sytuacjach?

Na co dzień nie przywiązujemy do tego większej wagi, jednak po każdym takim zdarzeniu losowym te pytania wydają się być fundamentalne, bo od odpowiedzi na nie zależy bezpieczeństwo, zdrowie, a często i życie naszych dzieci, które codziennie oddajemy pod opiekę Szkoły. Tyle tylko, że po wypadku jest już za późno na to, żeby jemu zapobiec, żeby coś zmienić. Do szkoły wchodzi policja, prokurator, kurator, … Niestety, żaden z nich nie jest w stanie usunąć skutków, obrażeń, z jakimi młody dziś człowiek będzie musiał się zmagać często do końca życia.

Na początku grudnia 2022 roku w jednej ze szkół podstawowych na terenie powiatu lwóweckiego doszło do dwóch dramatycznych wypadków. Jednej z uczennic podczas zabawy koleżanka obcięła palca. Druga, przebywająca pod opieką świetliczanki nadziała się na rurę, która głęboko wbiła jej się w odbyt. Szkoła – dyrektor, nauczyciele, pracownicy administracji nie wezwali pogotowia. Takie zachowanie mogło doprowadzić do tragedii. Dziewczynka kilkadziesiąt minut leżała sama w pomieszczeniu koło świetlicy w oczekiwaniu na matkę, babcię, dopiero te zawiozły ją do szpitala.

 

 

Pierwszy z wypadków miał miejsce 2 grudnia 2022 roku.

„Jak ustalili funkcjonariusze 12-letnia dziewczynka doznała uszkodzenia palca w wyniku pchnięcia drzwi przez 11-letnią uczennicę. Z uwagi na uszczerbek na zdrowiu jaki doznała poszkodowana, sprawa została skierowana do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Lwówku Śląskim.” – wyjaśnia st. sierż. Olga Łukaszewicz oficer prasowa Policji w Lwówku Śląskim.

Drugi z wypadków w tej samej szkole miał miejsce zaledwie kilka dni później i był jeszcze bardziej dramatyczny. Uczennica pierwszej klasy szkoły podstawowej będąc już po lekcjach spędzała czas na świetlicy. Ale dziewczynka nie siedziała w sali z opiekunką, tylko wraz z koleżankami bawiła się w chowanego w budynku szkoły. W pewnym momencie wbiegła do szatni i w niewyjaśniony dotychczas sposób nadziała się na rurę, która przebiła grube dżinsy, bieliznę i wbiła się głęboko w odbyt.

„Zadzwoniła pani sekretarka ze szkoły do mnie i powiedziała, że był jakiś wypadek, że moje dziecko trzeba zabrać szybko ze szkoły. Zapytała czy ktoś może przyjechać? Powiedziała żebym się nie denerwowała, bo gdzieś tam jest jakaś krewka na spodniach i że dziewczynki się bawiły i że prawdopodobnie trzeba będzie pójść do lekarza”. – wspomina dziś pani Patrycja, matka 7- latki, która przyznaje, iż ten telefon, który nie zawierał szczegółów dotyczących obrażeń jej córki bardzo ją zdenerwował.

Matka dziewczynki pracuje w sąsiedniej gminie w gabinecie weterynaryjnym. W chwili kiedy zadzwonili ze szkoły zajmowała się psem, który trafił do gabinetu. Kobieta natychmiast musiała przeorganizować swój dzień, dokończyć pracę z psem, zamknąć gabinet, zorganizować transport, bo na co dzień do pracy dojeżdża autobusem i przejechać kilkanaście kilometrów do szkoły. Mocno podenerwowana kobieta w trakcie przeorganizowania dnia wydzwaniała do szkoły, żeby dopytać, jak poważny był to wypadek, co się stało, jakich obrażeń doznała jej córka. Niestety, jak nam mówi nie uzyskała wyjaśnień od pani sekretarki poza tymi, iż jej córka upadła na wieszak.

 

 

„Pani nie bardzo chciała mi powiedzieć, co się stało dokładnie. Powiedziała, że upadła na wieszak. Nie powiedziała jak dokładnie upadła i jakie ma obrażenia, tylko powiedziała, że jest krewka na spodniach.” – wyjaśnia kobieta, której udało się szybko zorganizować transport i ruszyć do szkoły.

W międzyczasie matka dziewczynki dzwoniła także do swojej mamy, ale ta dłuższą chwilę nie odbierała.

„To był pierwszy dzień takiej zimy. Jechałam autem, torebkę miałam na tylnym siedzeniu, telefon w torebce, więc nie słyszałam. Później jak tylko zobaczyłam dziesięć połączeń nieodebranych od córki to myślę Jezus …” – wspomina pani Beata, babcia 7- latki, która natychmiast oddzwoniła i dowiedziała się o wypadku w szkole.

Jak mówią nam kobiety, od momentu kiedy dowiedziały się o wypadku dziewczynki, do chwili dotarcia do szkoły minęło grubo ponad pół godziny.

„Ja wpadłam do tej szkoły. Pani sprzątaczka pokazała mi palcem, że mam się skierować do sali po lewej stronie. Wbiegłam na tę salę, pani, która była na świetlicy siedziała za biurkiem, a wnuczka leżała sama w takim pomieszczaniu obok.” – relacjonuje nie kryjąc emocji babcia dziewczynki, która mówi, iż jej wnuczka leżała na podłodze na brzuszku, ale jak ją zobaczyła to się poderwała i rzuciła jej w ramiona.

„Ja cały czas nie wiedziałam o co chodzi. Nie wiedziałam, co się stało. Ale jak ja ją złapałam za spodenki, … Boże, … poczułam mokro. Patrzę, a tam jest dziura w spodniach i pochlapane krwią.” – opowiada babcia 7- latki, która przyznaje, iż pani w szkole próbowała opisywać jak to dzieci się bawiły, pobiegły bez pytania do jakiegoś pomieszczenia na górze, ale jak koleżanki tej dziewczynki wróciły, to długo nie chciały powiedzieć, co się stało.

 

 

Dla kobiety ważniejsze od przebiegu zabawy było to jak doszło do wypadku, co sobie zrobiła jej wnuczka i jakich obrażeń doznała. Ale jak wspomina pani Beata, w szkole od pań nie dowiedziała się, że to był jakiś pręt od wieszaka i że wnuczka ten sobie wbiła w odbyt. Kobieta wybiegła z dzieckiem ze szkoły prosto do samochodu. W tym momencie podjechała matka dziewczynki. Kobiety nie chciały rozbierać 7-latki na mrozie, dlatego podjechały do domu. Dopiero tam okazało się, jak poważnych obrażeń doznała dziewczynka.

– “Córka wzięła ją za ręce, zdjęła jej spodnie i powiem panu, że całe majtki były w takiej … nie krwi tylko skrzepach. To mnie przeraziło.” – wspomina babcia poszkodowanej dziewczynki, która mówi, iż jej córka z racji wykonywanego zawodu i doświadczenia podejrzewała, co się stało, dlatego kobiety natychmiast ruszyły do szpitala.

W szpitalu na SORze pielęgniarki natychmiast zajęły się dziewczynką. Wykonano jej badania i przekazano pod opiekę chirurga. 7- latka trafiła na stół operacyjny.

– “Lekarz powiedział, że centymetra brakowało”. – wspomina matka dziewczynki, która przyznaje, iż nie obeszło się bez ingerencji chirurgicznej.

Po wyjściu ze szpitala 7- latka wróciła do domu. Była cała obolała, ale także wystraszona, przejęta tym, co się stało i zamknięta w sobie. O wypadku nie chciała rozmawiać nawet z matką.

 

 

Mama i babcia dziewczynki nie kryją dziś irytacji tym, co się stało a w szczególności zachowaniem pracowników szkoły, którzy nie tylko nie potrafili przez telefon udzielić informacji, co do wypadku, ale sami nie udzielili pomocy dla uczennicy, nie byli przy niej, nie monitorowali na bieżąco jej czynności życiowych, tylko ta sama leżała w sąsiednim pomieszczeniu, nie wezwali też pogotowia, … A w tym przypadku mogło dojść do wielu tragicznych w skutkach następstw – wstrząsu, krwotoku wewnętrznego, sepsy… Gdyby nie doświadczenie zawodowe i życiowe mamy oraz babci wypadek mógł zakończyć się prawdziwym dramatem.

Dziś kobiety jednogłośnie mówią, iż szkoły na okoliczność takich zdarzeń, każdego z możliwych wypadków powinny mieć opracowane procedury i w chwili zdarzenia ich bezwzględnie przestrzegać. Ich zdaniem dziewczynka nie powinna sama leżeć w sąsiednim pomieszczeniu i natychmiast powinna być wezwana karetka pogotowia, a przede wszystkim informacja, jaką przekazano matce powinna być bardziej szczegółowa, bo ta do ostatniej chwili nie wiedziała, czy jej córka skaleczyła się w palec, połamała, czy wykrwawia.

Kobiety przez wiele dni nie wiedziały też, jak doszło do wypadku, gdzie w tym momencie była opiekunka, która powinna sprawować pieczę nad dziećmi.

Nadal nie wiadomo, czy wypadek nie wpłynie na kondycję psychiczną dziewczynki, czy ta nie będzie bała się szkoły, czy to nie spowoduje pogorszenia w nauce.

Zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pobytu uczniów w szkole należy przede wszystkim do dyrektora szkoły.

– „Dyrektor szkoły i nauczyciele są zobowiązani do zapewnienia uczniom bezpieczeństwa w trakcie zajęć w szkole i poza szkołą. Obowiązki te określa ustawa Prawo oświatowe i ustawa Karta Nauczyciela oraz Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach z dnia 31 grudnia 2002 r.” – wskazuje nam Krystyna Kaczorowska Wizytator Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.

– „Dyrektor odpowiadający za bezpieczeństwo uczniów powinien stworzyć skuteczne mechanizmy eliminowania zagrożeń na terenie szkoły, a jednocześnie powinien wprowadzić rozwiązania umożliwiające bezpieczne funkcjonowanie wszystkich uczniów na terenie szkoły, między innymi poprzez odpowiednie zapisy w statucie szkoły”. – tłumaczy Adrianna Całus-Polak Rzecznik Prasowy Ministra Edukacji i Nauki, która wskazuje, iż zgodnie z rozporządzeniem:

  • dyrektor szkoły lub placówki odpowiada za zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pobytu uczniów w szkole lub placówce oraz uczestnictwa w zajęciach organizowanych przez szkołę poza obiektami należącymi do tych jednostek;
  • niedopuszczalne jest prowadzenie jakichkolwiek zajęć bez nadzoru upoważnionej do tego osoby;
  • przerwy w zajęciach uczniowie spędzają pod nadzorem nauczyciela.

– „Pracownik szkoły lub placówki, który powziął wiadomość o wypadku, niezwłocznie zapewnia poszkodowanemu opiekę, w szczególności sprowadzając fachową pomoc medyczną, a w miarę możliwości udzielając poszkodowanemu pierwszej pomocy. Przepis rozporządzenia obliguje do niezwłocznego zawiadomienia o każdym wypadku wskazane podmioty, w tym rodziców (opiekunów) poszkodowanego czy organ prowadzący szkołę lub placówkę. W sytuacjach nagłych, gdy stan zdrowia dziecka wymaga natychmiastowej interwencji lekarskiej, każdy jest zobowiązany do udzielenia pomocy przedmedycznej w zakresie posiadanych umiejętności oraz do skutecznego powiadomienia o tym zdarzeniu podmiotów ustawowo powołanych do niesienia pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego.” – wyjaśnia rzeczniczka MEiN, która dodaje, iż od 2018 r. wprowadzony został m.in. obowiązek przeszkolenia pracowników w zakresie udzielania pierwszej pomocy. Obecnie, wszyscy jej pracownicy (w tym niepedagogiczni) powinni być przygotowani do udzielania pierwszej pomocy.

Warto także wspomnieć, iż nawet jeżeli do wypadku doszło z winy dziecka, to odpowiada ono, jeżeli ma ukończony 13 rok życia. Dziecko, które nie ukończyło trzynastego roku życia nie ponosi odpowiedzialności za swoje czyny.

 

Wypadki uczniów w szkole zdarzają się niestety dość często, dlatego należy wiedzieć jakie działania należy podjąć, gdy dojdzie do takiego zdarzenia. Sprawdziliśmy jak to jest rozwiązane w szkole z sąsiedniej gminy na terenie powiatu lwóweckiego. Tam na stronie internetowej każdy może zapoznać się z opublikowanymi „procedurami reagowania w sytuacjach kryzysowych (…)”. Jak zapewniła nas pani dyrektor tamtej placówki, wszyscy nauczyciele oraz pracownicy są przeszkoleni z zasad udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. A szkolenia takie odbywają się sukcesywnie co dwa lata.

Z prośbą o komentarz i wyjaśnienia redakcja Lwówecki.info zwróciła się do Dyrekcji szkoły. Pytaliśmy o to jak doszło do wypadków i jakich obrażeń doznały dziewczynki, czy panu dyrektorowi wiadomo już, kto w tych przypadkach zawinił, czy była to wina nieostrożnych dzieci, wadliwej infrastruktury, zaniedbania ze strony pracowników szkoły, … Pytaliśmy także, czy Szkoła posiada „regulamin”, procedury na okoliczność nieszczęśliwych wypadków określające zasady postępowania, a jeżeli tak, to czy w tych przypadkach postępowano zgodnie z określonymi zasadami a także czy wszyscy nauczyciele są przeszkoleni z zasad udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej oraz czy przeszkolenie posiada pani sprawująca opiekę na świetlicy? Zwracaliśmy się z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego Szkoła – nauczyciele, pracownicy administracji, dyrekcja – nie wezwali pogotowia, czy nie było obaw o skutki długotrwałego oczekiwania na rodziców, np. sepsy, krwotoku wewnętrznego, …, a także czy i jakie działania podejmie Dyrekcja, żeby wyeliminować ewentualne niedociągnięcia?

Dyrektor szkoły wprawdzie potwierdził (19.12.2022r), iż otrzymał pytania, ale mimo upływu już paru tygodni nadal nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi!

Na marginesie warto wspomnieć, iż w protokole powypadkowym (02.01.2023r) Dyrekcja placówki wskazała, że uczennica doznała urazu w postaci rany szarpanej okolicy odbytu i przyznała, że nie udzielono jej pierwszej pomocy, z uwagi na nie rozpoznanie urazu.

W jednej z podstawówek na terenie powiatu lwóweckiego, w odstępie zaledwie kilku dni, doszło do dwóch poważnych wypadków. To pokazuje, jak niezwykle ważne są procedury, regularne szkolenia dla nauczycieli i pracowników z ich przestrzegania oraz szkolenia z zasad udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Niech ten materiał będzie przestrogą dla Szkół, ale także dla rodziców, którzy może podczas najbliższej wywiadówki zainteresują się tym, jak szkoły, do których uczęszczają ich dzieci są przygotowane na okoliczność nieszczęśliwych zdarzeń, których nie da się całkowicie wyeliminować. W tym przypadku warto pytać, wymagać i egzekwować, bo chodzi o bezpieczeństwo dzieci. A jak widać nie wszystkie placówki, nie wszyscy pracownicy szkół postępują tak, jak byśmy tego oczekiwali.

W artykule zmieniono imiona mamy i babci poszkodowanej 7- latki.

106 KOMENTARZE

  1. Ujawnijcie która to szkoła! Moje dziecko zaraz będzie chodzić do szkoły chce wiedzieć do której szkoły córki nie pośle! To jakaś granda ,żeby nie mówić szczyt bezczelności zachowanie pracowników szkoły. Kuratorium powinno się tym zająć.

    • Tu wszystko się zamiata pod dywan. Wypadki, wyrzucanie kanapek dzieciom z wędliną, nauczyciele którzy nie potrafią uczyć i dzieci same pały przynoszą, niski poziom zdawalności z języków np

  2. Pan dyrektor nie udzielil do tej pory informacji bo sam nie wie jak do tego doszlo, krycie bedzie a w koncu powinni się wziąć za nich !!! strach pomyśleć co mogłoby się stać

  3. Panie z Świetlicy poraz kolejny dały popis . Notorycznie nie wiedzą gdzie jest dziecko , rodzic sam musi szukać dziecka po szkole . Do przewidzenia było że w końcu dojdzie do tragedii. Zastanawiam się czy nie przenieść dziecka

  4. Tam się dzieci nie pilnuje samowolka,niech w końcu rozwala ta sitwę siedzącą tam tyle lat na tych samych stanowiskach,dzieci kończące to szkole mają potworne zaległość bo nauczyciele nie potrafią uczyć.

  5. Tam coraz gorzej . Ciekawe dlaczego Pan dyrektor nie odniósł sie do sprawy ?????? Po raz kolejny niby nic sie nie stało . A świetlica to fakt tragedia , notoryczne szukanie dziecka po szkole gdzie jest kiedy sie je odbiera . Pomoc przy odrabianiu zadań domowych tez żadna . Ważne żeby kawkę wypić i poplotkować a dzieci same sie pilnują . Nikt nie ponosi odpowiedzialności.

  6. Warto by było zwrócić też uwagę w małej szkole ostatnie piętro gdzie są pierwsze klasy schody na strych bez żadnego zamknięcia, otwarta przestrzeń gdzie na schodach stoi chemia do sprzątania środki do dezynfekcji i sprzęty do sprzątania. Dzieci tam mają dostęp a nie dużo trzeba by doszło do tragedii

  7. Najwyższy czas żeby ktoś sie wziął za te sprawy a nie kolejny raz sprawa zostanie uciszona . Rodzic juz by miał opiekę społeczna i sad na głowie gdyby coś dziecku sie stało a tam nic nikomu nie można zrobić .

  8. Dyrektor to zwyczajny Karierowicz. Miał już pod sobą podstawówkę i teraz wziął jeszcze Liceum, zależy mu jedynie na kasie i zrobieniu dobrze dla siebie nie myśląc przy tym o dobru i potrzebach uczniów. Panie ze Świetlicy również myślą jedynie o tym aby “odbębnić” swoje i pójść do domu tak aby zrobić ale sie nie narobić.
    Problem sie zaczyna u góry a ręka rękę myje. Szkoda tylko że dzieci przy tym cierpią. #PociągnąćDoOdpowiedzialności

  9. dziewczynka z 8 klasy złamała rękę na lekcji w-f to nauczycielka jeszcze twierdziła że to zwichnięcie i nic się nie dzieje i dopiero rodzice pojechali na sor.

  10. Myślę,że sprawę trzeba nagłośnić żeby ktoś się w końcu za to wziął.. Żeby osoby pilnujące dzieci na świetlicy poniosły odpowiedzialność. Sorry ale to ich praca a jeśli ktoś nie potrafi jej wykonać to trzeba ponieść tego konsekwencje. Szkoda tylko,że dzieci płacą za to to swoim zdrowiem.!!

  11. PROSZĘ O KAŻDĄ INFORMACJĘ W SPRAWIE KTÓRA SIĘ POJAWIA I NAGŁOŚNIENIE TEGO CO SIĘ STAŁO, BO NIE MOŻE TO SIĘ ODBYĆ BEZ KONSEKWENCJI DLA OSÓB, KTÓRE SPRAWOWAŁY OPIEKĘ! PAN DYREKTOR NIECH SIĘ W KOŃCU USTOSUNKUJE DO SPRAWY, BO JAK WIDAĆ ONA SAMOISTNIE NIE UCICHNIE Z CZASEM.

    • kolezanka zlamala reke na wf i bylo to widac, nauczycielka powiedziala ze nic niejest potem wrocila z reka w gipsie, dzieci na swietlicy nie sa pilnowane i niejednokrotnie mozna je zobaczyc w szatni dla klas 4-8 mimo ze to dzieci 1-3.

  12. A ja bym poszła jeszcze z dzieckiem do psychologa. Kto wie, co się tam tak na prawdę stało, jeśli dziewczynka zamknęła się w sobie 🙁 Nie jest czymś normalnym nabicie się na wieszak. Te w szatniach szkolnych są wysoko. Coś tu nie gra…

  13. A czy nauczyciel ma rentgena w oczach? Skąd ma wiedzieć czy zlamanie, czy zwichnięcie. Do podejrzenia złamania karetka nie przyjedzie! Udziela sie jedynie pierwszej pomocy, czyli usztywnia rękę. Procedura jest taka, że informuje się rodzica, a rodzic zawozi na SOR.

  14. Opieka w świetlicy pozostawia wiele do życzenia. Zatrudniają po znajomości i po rodzinie. Bez kwalifikacji i przeszkolenia. Powierzamy im swoje dzieci z nadzieją że całe i zdrowe wrócą do domu. Po takich artykułach można stwierdzić że wszystkie zapewnienia i obietnice są nic nie warte.
    Panie Burmistrzu z całą załogą proszę zająć się sprawami najważniejszymi tymi codziennymi. Czy to nie dzieci są przyszłością narodu? Proszę zapewnić im bezpieczeństwo i godne warunki do nauki. Może zamiast rewitalizacji klasztoru mały remont w szkole dla tych najmłodszych. Trochę wstyd.

  15. Procedury…to bezwzglednie zawiadomić pogotowie!!!!
    Dziewczynka 8lat nadziała się nie na rurę tylko PRL-owski wieszak na ubrania w szatni, w dolnej części szkoły!

  16. Apel panie Burmistrzu , Radni Gminy czy wy jesteście bezradni. Tam chodzą też wasze dzieci wnuki. Dlaczego tolerujecie taką sytuację. Przecież to wy sprawujecie nadzór nad typ panem nad tymi ludźmi. Co wy robicie za chwilę to może być wasze dziecko wasz wnuk. Na co wy czekacie na kolejny wypadek. Ja na taką radę i burmistrza więcej głosował nie będę

      • W Lubomierskiej szkole pracuje kilkudziesięciu nauczycieli, wszystkich radnych jest piętnastu. Gdyby połowa nauczycieli była radnymi to gmina musiałaby mieć 25-30 radnych (z samych nauczycieli). A w rzeczywistości pośród 15 radnych jest.. 1 nauczyciel.

  17. Co prawda ukończyłem tą szkołę parę lat temu, aczkolwiek czytając sam artykuł jak i komentarze sfrustrowanych rodziców pod nim, odnoszę smutne wrażenie że niestety nic w tej szkole się nie zmieniło, a wręcz myślę że jest nawet gorzej.
    Jest parę punktów, do których chciałbym się odnieść:
    – Po pierwsze niedoedukowana kadra szkoły. Nauczyciele z jedną specjalizacją (jeżeli już w ogóle jakąś mają) uczą po kilka przedmiotów, kompletnie nie powiązanych ze sobą, a co za tym idzie, materiał przekazywany dzieciom jest przekazywany źle ponieważ nikt mi nie wmówi, że katechetka ucząca historii to coś normalnego. Jeszcze gdyby lekcje polegały na czymś innym niż przepisywanie podręcznika do zeszytu, nie frustrowałoby mnie to tak, ale z perspektywy czasu, będąc uczniem szkoły średniej, braki są kolosalne a nadrabianie tego teraz połączone z nauką bierzacego materiału to katastrofa.
    – Po drugie wieczny brak pielęgniarki. Przez 8 lat mojego uczęszczania do tej szkoły, spotkałem pielęgniarkę tylko raz, podczas ogólnych badań wszystkich uczniów. Jest to absurd, ponieważ z doświadczenia wiem, że zwolnienie się z wf chociażby albo po prostu do domu ze wzgledu na złe samopoczucie czy inny problem, wygląda tak, że idzie się do sekretariatu, prosi by zadzwonić do rodzica i jeśli rodzic np nie odbierze, dziecko jest odsyłane spowrotem do klasy i ze ma wrócić później.
    – Po trzecie, brak opieki na świetlicy. W czasie gdy ja chodziłem do tej szkoły, wszystkie opiekunki raczej były zajęte same sobą niż dziećmi. Każdy mógł se wyjść gdzie chce byleby nie przeszkadzać paniom na dyżurze.

    Na koniec nie pozostaje mi nic innego niż tylko mieć nadzieję, że sytuacja w tej szkole się poprawi, wszystkie winne osoby zostaną pociągnięte do odpowiedzialności i zostaną wystosowane wszystkie niezbędne środki prawne .

  18. Tekst przeczytałam i jestem zniesmaczona. Pracownicy szkoły wiedzą, jakie są procedury… Jedna strona(mama i babcia) opis złej sytuacji w stosunku do zdarzenia wypadku w szkole napisała, a druga(dyrekcja i pracownicy) – cisza. Jeżeli to prawda, to źle!!!… Dzieci na świetlicy są pod opieką pań. Nie mogą przebywać same w innych pomieszczeniach. Jeżeli doszłoby do wyżej opisanych wypadków, to:wpis o zdarzeniu,wezwanie pogotowia oraz powiadomienie Dyrektora(równomiernie)! Przeczytałam komentarz:Nauczyciel rentgena w oczach nie ma. Oczywiste, że nie ma. A pogotowie też. Ale dziecku lub osobie starszej udzielą pomocy… Następna sprawa. Dziecko po wypadku z tzw. wieszakiem, nie powinno być same! Trzeba kontrolować jego stan. Jeżeli rodzina swoje dziecko samotnie leżące itp. odbierała-Szok!!!… A tak ogólnie : jeżeli doszło do takich zaniedbań w w/w wypadkach uczennic, to pociągnięci powinni być:panie że świetlicy(sprawujące opiekę w danym dniu) i dyrektor.

  19. A co na to burmistrz i radni? Podjęto jakieś kroki w kierunku poprawy bezpieczeństwa naszych dzieci??? Czy poprostu każdy pilnuje ciepłej posadki i lepiej szybko sprawę uciszyć…..

  20. Sprawa dla reportera. Mam nadzieję że ktoś w końcu wyciągnie konsekwencje z tej sytuacji. Jak można tak traktować dzieci. …. Panie Burmistrzu najwyzsza pora zareagować na to co się dzieje w tej szkole.

  21. Niestety funkcjonowanie szkoły pod dowództwem pana Dyrektora to jakieś kpiny. Na schodach wyklejone mądre słowa które nijak nie przekładają się na stan faktyczny. Dzieci wiecznie trzeba szukać po całej szkole kiedy są pod opieką pań ze świetlicy. Zapytane gdzie jest dziecko odpowiadają:a gdzieś tam biega, nie odrabiają lekcji, nie mają zajęć, panuje czysta samowolka. Jakbym odebrała dziecko i nie upominała się żeby panie odnotowały że je zabieram nawet by się nie zorientowały, że dziecko opuściło szkołę. Dzieci robią co im się tylko podoba na którym piętrze im się tylko podoba. To skandal co tam się dzieje. Nie dziwne że dzieja się tak straszne rzeczy skoro pan Dyrektor ma gdzieś jak działa placówka, którą nadzoruje. Najważniejsze żeby napchać kieszenie i iść do domu. Zwracam się do Burmistrza i Radnych naszej Gminy żeby w końcu bardzo dokładnie prześwietlili co dzieje się w szkole. Dlaczego my rodzice każdego dnia mamy bać się o to czy nasze dzieci wrócą do domu w jednym kawałku. Dlaczego musimy wydawać spore pieniądze żeby wiecznie nadrabiać korepetycjami braki w nauczaniu. Tak jak wspomniano wcześniej kiedy to była szkoła z renomą teraz to rzeźnia i przechowalnia. Nie godziny się na to aby nasze dzieci cierpiały dlatego że szkoła ma takiego dyrektora, pozwolił na upadek tej placówki. WZYWAM BURMISTRZA I RADNYCH DO ZATRZYMANIA TEGO PROCEDERU ZANIM KOLEJNE DZIECKO STRACI ZDROWIE A NIE DAJ BOZE DOJDZIE DO GORSZEJ TRAGEDII!!!

  22. Takie rzeczy w szkołach….personel szkoły jest chyba w przekonaniu że to nie szkoła tylko zoo i nie ma pod opieką dzieci tylko zwierzęta… z tym że do zwierząt ludzie mają więcej empatii

  23. Dzieci przebywające na świetlicy nie mogą biegać swawolnie. Co to za szkoła!. A Rodzic odbierający swoją pociechę musi powiadomić panią. Koniec i kropka.

  24. Macie swoje bezstresowe wychowanie. Gdyby była dyscyplina w domach, to i w szkole dzieciaki nie szukały by wrażeń. Nauczyciel zwróci uwagę, to zaraz ma rozwścieczonego rodzica na głowie. Rodzice zacznijcie trochę sami od siebie, a później szukajcie winnych wśród nauczycieli. Co do nieudzielenia pomocy – tak, to jest skrajnie nieodpowiedzialne i lekkomyślne. A teraz czekam na g*wnoburze wszystkich poruszonych rodziców swoich bombelkow, którym wszystko wolno.

  25. Czytam i nie wierze czy to mowa o czasach współczesnych żeby małe dzieci tak cierpiały po prostu wstyd i hańba . Nasuwa się pytanie gdzie są władze ,gdzie nadzór nad tą szkołą. Czy te biedne dzieci otrzymały należyte wsparcie. Moje najszczersze wyrazy współczucia dla tych maluchów . Po prostu wstyd

  26. Zgodnie z definicją
    za wypadek należy uważać nagłe zdarzenie, które wywołane zostało przyczyną zewnętrzną i spowodowało uraz lub śmierć oraz nastąpiło w związku z realizacją zajęć edukacyjnych, wychowawczych lub opiekuńczych (a więc również podczas wykonywania przez ucznia zwykłych czynności lub poleceń nauczyciela (lub w związku z nimi), a także wykonywanych bez polecenia nauczyciela, w czasie pozostawania ucznia na terenie placówki, np. podczas przerw, uprawiania przez ucznia rekreacji sportowej, a także w trakcie zawodów i treningów, wycieczek i wyjść szkolnych).

  27. Dzień dobry ,
    Na wstępie proszę przyjąć wyrazy współczucia i szybkiego powrotu do zdrowia , wypadki się zdarzają i będą się zdarzać, niestety okoliczności jakie zaistniały po wypadku odnosząc się jedynie do treści artykułu budzą szereg wątpliwości …
    Do dziecka naszych znajomych Szkoła w Lubomierzu wezwała karetkę i równocześnie dzwoniła do obydwu rodziców, za co im jesteśmy niezmiernie wdzięczni, i nie był to jedyny przypadek kiedy widziano karetkę pod szkołą w Lubomierzu , dlatego też sytaucja opisana w artykule jest niezrozumiała i jeśli rzeczywiscie tak było to osoby odpowiedzialne powinny ponieść konsekwencje , jednocześnie przykro czyta się te wszystkie komentarze : Rodziców, absolwentów, uczniów i chyba też ludzi ,którym to sama obsada Ratusza w Lubomierzu nie do końca ” leży “….
    Kochani Rodzice , z treści komentarzy wynika ,że w szkole nie od wczoraj dzieję się Źle , każda klasa powinna mieć Rade Rodziców, czy posiadając taką wiedzę jaką dzielicie się w komentarzach , “przelaliście ” ją chociaż raz na kartkę papieru i oddaliście do Dyrekcji Szkoły?
    Narodzie Wszechwiedzących Malkontentów , kiedyś to uczeń miał szacunek do nauczyciela , dzisiaj natomiast , też przez nasze ” cudowne” wychowanie , Nauczyciel boi się nawet krzywo spojrzeć na Nasze Pociechy ,żeby Rodzic nie wzywał TVNu do szkoły…
    Nawet w szkołach średnich z naszych okolic : “Żerom “”,Mickiewicz ” – myślicie, że tam jest lepiej ? Powiem Wam też jako ciekawostkę, że Nasi Nauczyciele wyjeżdżają za granicę… do szparagów… co Wy na To ? Postarajmy się też spojrzeć na problem nie tylko lokalnie ale i globalnie a najlepiej rozpocznijmy od własnego podwórka , własnych metod wychowawczych ,”zwolnijmy trochę ” , takie wypadki niestety obnażają też nasze własne słabości , Tego Wszystkiego Życzę Państwu i Sobie . Pozdrawiam Was.

  28. Tak czytam i czytam te komentarze……Jaki każdy mądry i ile ma mądrego do powiedzenia w sprawie wypadku, tylko czego nazwiskiem się nie podpisze. A co rodzice dopiero po wypadku zorientowali się , że opieka świetlicowa nie spełnia ich oczekiwań? A zebrania od czego, a dziennik elektroniczny od czego, a poufna skrzynka od czego i wreszcie rozmowa w codziennym kontakcie z wychowawcą od czego. Ja wiem dlaczego, bo tak naprawdę to rodzice mają to gdzieś, jaką opiekę dzieci mają i jak się zachowują w szkole, ale nadarzyła się okazja dokopać komuś. To biedne “polskie katolickie na pokaz społeczeństwo” miłujące bliźniego. Pełne nienawiści i jadu. Wypadki były i będą….. tylko faktycznie co przyznaję procedury zawiodły, albo ich nie było. I to jest niepokojące.

    • Wychowawca niestety nie zawsze reaguje. Córka miała problem zgłosiła wychowawcy. Pani stwierdziła, że porozmawia i na tym się skończyło oczywiście tej rozmowy nie było z drugą stroną

    • Bo rodzice w końcu zaczęli patrzeć na tą szkołę z innej perspektywy,i nic tu nie da wybielanie się, absolwenci którzy ukończyli tą szkołę nie mają z niej miłych wspomnień,czas na zmiany.

    • 1. Dużo ludzi ma coś do powiedzenia, bo im się to w głowie nie mieści. W telewizji pokazują 5 letnie dzieci, które uratowały komis życie, bo wiedziały, że trzeba zadzwonić po karetkę, a w szkole ( w której swoją drogą uczy się tego dzieci ) ludzie dorośli, odpowiedzialni za bezpieczeństwo dzieci tego nie wiedzą ?
      2. A może to zgłaszają ? Może po prostu nie przynosi to żadnego efektu ? Skąd wniosek, że nie ?
      3. Kurde dziecko mogło umrzeć, bo nikt nie wiedział, że akurat nie przebito tego jelita, to było przerażone dziecko, malutkie i nikt z nim się został, a dla niektórych problemem jest to, że ludzie, którzy oddają tam dzieci pod opiekę są przerażeni i piszą komentarze ?

  29. Sprawa wydaje się oczywista, za nieudzielenie pomocy będąc światkiem wypadku na drodze grozi nam więzienie. Co natomiast grozi dyrektorowi szkoły za celowe odmówienie udzielenia pomocy przez wyspecjalizowany zespół ratowniczy karetki pogotowia rannemu dziecku w szkole? Sprawa jest bardzo poważna i czas działania organu prowadzącego ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa naszych dzieci w szkole. Należy niezwłocznie , lub jeszcze szybciej zawiesić w obowiązkach dyrektora szkoły by nie doszło do tragedii. Czekamy na Pańską decyzję Panie burmistrzu.

  30. Konkretna postaraj się o pręgierz, niech stanie tam, gdzie stał w średniowieczu i dyrektora tam wstaw. A przy okazji – kamieniami się w szkole rzucało? Świadkiem, kochana , pisze się świadkiem , nie światkiem .

    • Widzę że mamy do czynienia z bardzo sfrustrowanym nauczycielem . Proszę pani pani nie rozumie istoty problemu . Tu nie jest ważne jak kto pisze czy popełnia błędy w pisowni czy inne . Wy nauczyciele po za rodzicami i nami dorosłymi powinny dbać o dobro dzieci . Ten artykuł i te wypowiedzi poruszają bardo ważne problemy. Proszę się postawić w roli tych biednych dzieci. Każdy z nas polecenia błędy ale sztuka jest na nie reagować. A tak nawiasem to Pan pani która teraz wytyka błędy wpisowni nie była pani , pana uczniem. I jeszcze raz jest mi bardzo przykro że nie rozumiecie istoty problemu. Proszę wybaczyć ją też mam dziecko w tej szkole i też się nie podpisze.

  31. Moje dziecko przychodzi zadowolone ze świetlicy, robi tam prace plastyczne, czasami odrabia zadania (nie uważam żeby musiał robić je tam zawsze), na przerwach wolno mu wyjść ze świetlicy na korytarz, na dwór czy do sklepiku, ale mnie to nie dziwi, ponieważ powinni tam być nauczyciele dyżurujący a panie ze świetlicy dalej w sali wraz z dziećmi, które tam zostały

  32. Wychowanie bezstresowe uczeń nie słucha się nauczyciela rozrabia jak wypuszczony z buszu zwruc uwagę uczniowi to cię zaszczute kiedyś było inaczej chodziłam do tej szkoły i nigdy takie rzeczy się nie zdążały mieliśmy szacunek do wszystkich a na świetlicy siedzieliśmy grzecznie nie borykając po szkole i brojac ,kiedyś mieliśmy szacunek do rodziców i nauczycieli a dziś rodzice i nauczyciele są poniżani przez uczniów i dzieci w domach szkołach na ulicach .To jest przykre jak dzieci brojac i stanie się krzywda któremuś z nich to winny jest nauczyciel dyrektor wszyscy na około tylko nie nasza kochana pociecha

    • Szanowna Pani
      Co ma bezstresowe wychowanie do braku udzielenia pomocy? Nikt nie twierdzi, że to nauczyciel uciął palca czy wbił ten nieszczęsny drut, chodzi o to że nikt tym dzieciom nie pomógł, chyba nikt nawet nie próbował. Skoro twierdzi Pani , że za Pani czasów uczono szacunku to właśnie z szacunku do drugiej osoby ten opiekun który jest dużo starszy od dziecka i teoretycznie mądrzejszy, powinien udzielić pomocy

  33. Możemy sobie tu mówić, że dzieci są takie a nie inne, że nie słuchają, że biegaja, co to ma do zaistniałej sytuacji. Sprawa jest jasna, NIEUDZIELENIE PIERWSZEJ POMOCY i noe ma tu o czym dyskutować. Dzieci są tylko dziećmi i po to właśnie są osoby dorosłe, które sprawują nad nimi opiekę. Tutaj nie ma co roztrząsać, każdy dobrze wie, że w tej sytuacji powinny być wezwane służby medyczne, na zaistniałą sytuację niestety nie ma żadnego tlumaczenia. Zawinił człowiek dorosły, a nie mała siedmioletnia dziewczynka.

  34. Nikt nie bierze pod uwagę ,że jakaś przyczyna nieudzielenia pomocy była ? Aaaaa wiadomo winny nauczyciel. Dzieci są różne i różnie na sytuację reagują … Skoro się nadziała gdzieś koło odbytu to może nie było to widoczne i w miejscu gdzie dziecko nie chciało pokazać ? Skoro matka widziała z babcią ,że coś jest na spodniach ,to dlaczego nie rozebrały dziecka w szkole ? Skoro liczyły się każde minuty i cała była w krwi to dlaczego pojechały do domu ? Ja bym pojechała do szpitala prosto a przede wszystkim rozebrała dziecko od razu. Szkoła nie była zapewne zamknieta… ale na co tam lepiej obrzucić nauczycieli. Współczuję tej sprawy i z pewnością trzeba to wyjaśnić z dyrekcją …. Ale wiele tu faktów się gryzie. I też jestem matką dziecka uczęszczającego na te zajęcia… Moje lubi tam chodzić.

  35. Co to znaczy przyczyna nieudzielenia pierwszej pomocy…. Na nieudzielenie pierwszej pomocy nie ma tlumaczenia, proszę zwrócić się o to z zapytaniem do pierwszego lepszego ratownika. To tak jakby strażak przyjechal do wypadku ,nie wezwal pogotowia bo on nic nie zauważył,bo nie bylo śladów krwi…………Wypadek stał się w szkole pod opieka dorosłej osoby i proszę mi wierzyć, że mówienie o babci i mamie jest śmieszne i zadne służby nie słuchałyby takiego tłumaczenia….

    • A tu się Pani myli, mam znajomego ratownika który powiedział ze udzielenie pierwszej pomocy to nie tylko dezynfekcja rany, ale również opieka psychologiczna(jeśli dziecko nie współpracuje i nie chce okazać rany,tymbardziej w miejscu intymnym, pierwsze co wzywa się opiekuna jeśli nie jest to uraz głowy i nie zagraża życiu(dziecko chodziło, wszystko o własnych siłach)), polecam zapoznać się z drugą stroną tej historii, myślicie ze gdyby dziecko się wykrwawiało to nikt by nie został zawieszony (a co gorsze nauczyciele z dużym stażem znieczulica? Zero reakcji?) widać tu dużą koloryzacje całego zdarzenia, jest to przykre bo w poniedziałek podczas odbierania dziecka, widziałam tą konającą dziewczynkę która skakała po ławka i podczas przerwy była upominana aby nie biegała i nie wchodziła tam gdzie nie można. Ludzie zastanówcie się co piszecie na pierwszy rzut oka No koszmar jednak myślmy i wyciągajmy wnioski tu chodzi pewnie o większe odszkodowania tylko czemu kosztem dziecka??

      • Mój mąż jest ratownikiem, po przeczytaniu artykułu powiedział to samo co Pani napisała, to opiekun prawny decyduje o wezwaniu karetki, moje dziecko uczęszczało do tej szkoły przez 2 lata pamiętam jak dziś jak latem omdlało tez podczas pobytu w świetlicy i nie wierze że nauczyciele pozostawili dziecko same sobie, logiczne jest jeszcze pozostała część grupy którą też trzeba się zająć, ale z relacji syna był co chwile doglądany i pytany o stan zdrowia (ja również dostałam informacje o zdarzeniu i zanim udało mi się dotrzeć do szkoły syn był już w dobrej formie) i wynika ze leżał w tym samym pomieszczeniu co ww. dziecko(przyjazny kącik dla dzieci) i nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiej znieczulicy wśród tamtych nauczycieli, coś tu śmierdzi- można domyśleć się co… przykre że rodzice w taki sposób załatwiają sprawy 🙁 mam nadzieje ze dziewczynka będzie przeniesiona bo aż strach pomyśleć do czego jeszcze rodzice będą zdolni, współczuje nauczyciele, my wspominamy Was bardzo pozytywnie!!!

      • Nie często zdarza mi się komentować artykuł ale tym razem pozwolę sobie o napisanie kilu słów. Jeśli ten artykuł był by naprawdę przeczytany naprawdę ze zrozumieniem . To np. osoba pisząca pod Nikiem Dramat powinna zauważyć że artykuł ten opisuje dwa zdarzenia nie jedno. I sam artykuł porusza moim zadaniem bardzo istotny temat bezpieczeństwa w szkole . I jak zrozumiałem pana Redaktora na bazie tego artykułu postawił on bardzo istotne pytania czy generalnie wysyłając dzieci do szkoły te które są wychowywane bezstresowa czy nie otrzymają należytą pomoc. Bo nie możemy o tym zapominać że szczególnie właśnie w szkołach powinno się o to dbać . Bardzo słusznie jest też postawione pytanie o procedury w takich sytuacjach. Z komentarzy pod tym artykułem widzę że w tej konkretnej szkole widać że na przestrzeni lat dzieje się źle . I nie jest to winą samych nauczyciel ale chyba raczej nadzoru dyrekcji szkoły , władz oświatowych jaka i sadząc też po komentarzach władz tej gminy która jest głucha na to co się w tej placówce dzieje. To są moje przemyślenia . I jeszcze na koniec do Dramat powinna pan/ pani się cieszyć że dziecku jest już lepiej bo jak by nie było jeśli miało to miejsce 9 stycznia od wypadku upłynął prawie miesiąc . Dodatkowo jest pan/pani prawdopodobnie pracownikiem tej szkoły. No i jeszcze do polonistów z naszego języka ojczystego moja ocena to 3. Tak już na koniec szkoda że w takim miejscu jak Lubomierz które promować się jako miejsce turystyczne organizuje festiwale zapraszają tak faje osoby ze świata kultury. Zwykli mieszkańcy muszą borykać się z takimi problemami . no i na końcu ja podpiszę swój komentarz

        • Pracownikiem nie jestem tej szkoły, ale też mam dzieci w podobnym wieku i dotego wychowuje je jako samotny ojciec i niewyobrażam sobie takiego jadu w stronę placówki w której moje dzieci spędzają wiekszość czasu.

  36. No nie wiem, mnie się pytali jak się czuje przy lekkim wypadku i odpowiedziałem że nie i nikt nie wzywał pogotowia ,także wywiad jest ważny w ocenie stanu zdrowia …

  37. Gdyby ktoś nie wezwał pomocy do wypadku samochodowego to by mu za to groziły odpowiednie konsekwencje… ale że to szkoła to się tylko zastanawiamy „czy jest bezpieczna?”. Jak można było nie udzielić pomocy krwawiącemu dziecku i jeszcze zostawić je samemu sobie…

  38. Dokładnie dlaczego nie ma odpowiedzi Dyrekcji??
    Panie Dyrektorze czekamy, nie wierzymy w takie pomówienia!!!
    To już trzecie dziecko w tej szkole i zawsze wszystko było w porządku, dlaczego jedna osoba szarga całe imię szkoły??

NAPISZ KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj