Dolny Śląsk to region, który zyskuje coraz większą popularność wśród osób szukających kontaktu z naturą, preferujących zdrowy styl życia, kuchnię wegańską i wypoczynek w otoczeniu przyrody, a także tych, którzy chcą w pełni doświadczyć filozofii slow life.
W ramach naszego cyklu pn.: „Moja Pasja”, prezentujemy historie wyjątkowych osób, mieszkańców naszego regionu, naszych sąsiadów, znajomych, przyjaciół, którzy mają swoją małą pasję, zajmują się czym ciekawym, nietuzinkowym.
Z Warszawy do Lwówka Śląskiego
Joanna Troszczyńska- Giera: – Dzisiaj moimi gośćmi są Magdalena i Marcin Siemiątkowscy, którzy w poszukiwaniu ciszy, spokoju – sensu życia, sprowadzili się do Nagórza koło Lwówka Śląskiego i tu realizują swoje marzenia. Witajcie.
Od niedawna mieszkacie w gminie Lwówek Śląski. Skąd przyjechaliście i dlaczego porzuciliście wielkie miasto, które kojarzy się z wielkimi możliwościami?
Magdalena i Marcin Siemiątkowscy: Do Lwówka Śląskiego przybyliśmy z Warszawy trzy lata temu. Całe nasze dotychczasowe życie związane było ze Stolicą – tam się urodziliśmy, wychowaliśmy i poznaliśmy, tam założyliśmy rodzinę.
Jak już jesteś w wielkim mieście, to myślisz sobie, że inaczej się nie da, że tak będzie już zawsze wyglądało Twoje życie. To prawda, Warszawa to ogrom możliwości, ale też wielu wyrzeczeń, anonimowości, stresu. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że nie wszystko da się pogodzić z życiem w wielkiej metropolii.
Na 40. urodziny Magdy pojechaliśmy na warsztaty medytacyjne do malutkiej wsi na Mazurach. Przez tydzień odłączyliśmy się od telefonów, komputerów, zatopiliśmy się w otaczającej nas zieleni, śpiewie ptaków, muzyce świerszczy. I to był przełom. Płakaliśmy jak dzieci, że nie możemy tak żyć dłużej, w tym wielkim mieście, w mieszkaniu w bloku, z kredytem, bez przyrody, natury i co najważniejsze, bez wolności.
Wybór Nagórza w powiecie lwóweckim był przypadkiem. Naprawdę! To była tak spontaniczna decyzja, że nikt się jej nie spodziewał. Nawet my. Pewnie jakbyśmy jej tak szybko nie podjęli i zaczęli się zastanawiać, co, i jak, to w tej chwili nie udzielałbym wywiadu, gdyż byłbym w stolicy.
Nie mówiąc o tym, że decydując się na zakup domu nie mieliśmy żadnej odłożonej kasy, ale wszechświat był nam przychylny, bo wszystkie sprawy w ciągu kilku dni poukładały się jak domino.
Podsumowując, nie był to plan wieloletni tylko mega szybka decyzja o zmianie stylu życia.
Lwówek Śląski – atrakcje
JT-G: Wybór nowego miejsca do życia padł na Nagórze, dlaczego, co Was urzekło w tej wsi, tej okolicy?
M. i M. S.: Do Nagórza trafiła pierwsza Magda z naszym synem, i moją teściową. Na jesieni 2020 roku mama Magdy zabrała ich na urlop, tu na Dolnym Śląsku. To Jagoda podesłała nam ogłoszenie tego domu. W tamtym momencie nie myśleliśmy w ogóle o wyprowadzce z Warszawy, z ciekawości oglądaliśmy w internecie różne nieruchomości, szukając czegoś, co mogłoby nas zainspirować do ewentualnego wybudowania małego domku na wynajem.
Tak czy inaczej Magda z mamą przyjechały do Nagórza obejrzeć dom. I się stało! To był koniec! Albo w sumie początek! Magda popłynęła! Zauroczyła ją już sama droga do Nagórza, to, że wokół nie było nic, że od razu z domu wychodzisz do lasu. Ta cisza, przyroda, spokój! Piękne miejsce! Po obejrzeniu domu zadzwoniła do mnie i powiedziała: “albo kupujesz ze mną ten dom albo się rozwodzimy“. Tydzień później przyjechaliśmy razem do Nagórza, aby wspólnie obejrzeć dom – wizyta skończyła się negocjacjami i sztywnymi terminami. A przypomnę, nie było nas stać na niego. Co prawda, było odległe marzenie o domku w lesie, w górach na stare lata, gdzie będą nas odwiedzać nasi bliscy, a my będziemy ich gościć – a my właśnie postawiliśmy wszystko na głowie.
Styl życia: “slow life”
JT-G: Zamieszkaliście w starym domu, tak zwanym „domu z duszą”. Ale jak to bywa z takimi domami, wymagają one olbrzymiego wkładu sił i środków. Jak przebiegały prace i czy już wszystko udało Wam się w nim zrobić, tak by spełniał on Wasze oczekiwania?
M. i M. S.: Dom z duszą! Tak to fakt, ten dom ma duszę, niesamowitą energię! To wspaniałe uczucie móc w nim mieszkać! Świadomość, że przed nami mieszkały w tych murach całe pokolenia – wszak dom ma kilkaset lat – a teraz my mamy możliwość spędzać w nim nasze marzenia, zobowiązuje nas do poszanowania tego miejsca, docenienia jego piękna i historii.
Na początku, przy najcięższych pracach pomagali nam miejscowi murarze, cieśle, dekarze i stolarze! Wszystkie inne tematy robiliśmy już sami. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że trochę się baliśmy brać sprawy we własne ręce, ale już po pierwszej wylewce i układaniu kafli na ogrzewaniu podłogowym poszło z górki. Teraz, po trzech latach nieustających prac niestraszne nam murowanie cegłami z gliny, fugowanie piaskowca, glinowanie ścian, czy docieplanie murów wełną drzewną steico. A biały montaż w łazienkach mamy już opanowany na 5 z plusem!
Jedyne, czego żałujemy to to, że wcześniej więcej nie robiliśmy sami – bazowaliśmy na wiedzy fachowców, nie chcieliśmy wchodzić im w paradę. Ale wszystko przed nami, bo mamy jeszcze stodołę do odnowienia.
Dom Nagórze chyba nigdy nie będzie ukończonym projektem, ale od samego początku spełnia nasze oczekiwania!
Eko noclegi Dolny Śląsk
JT-G: Jak przyznawaliście, Waszym celem jest poprowadzenie tu agroturystyki, ale nie takiej zwyczajnej agro, gdzie każdy może przyjechać. Co takiego wyjątkowego wyróżnia „Dom Nagórze”?
M. i M. S.: Dom Nagórze jest Roślinnym Domem Gościnnym, otwartym dla wszystkich, którzy chcą docenić to cudowne miejsce, stare mury, ten znak czasu, aby tak jak my, móc czerpać jego energię. Wiemy, że w dzisiejszym zaganianym, szybkim świecie, coraz trudniej znaleźć przestrzeń i czas na “wyłączenie się”, na regenerację, pełen odpoczynek. Dlatego staraliśmy się stworzyć tu, w cichym, spokojnym Nagórzu takie warunki, aby goście nie musieli zajmować się czymkolwiek poza odpoczynkiem. Mamy dwa kameralne pokoje z bardzo wygodnymi, zdrowymi materacami, na których śpi się jak dziecko. Gotujemy dla gości śniadania a na życzenie obiadokolacje. Nie narzucamy się naszą obecnością, chyba, że ktoś ma ochotę pogawędzić. Chcemy, aby hasłami, które idealnie opisują Dom Nagórze były: cisza, spokój, relaks.
Kuchnia wegańska, co to jest?
JT-G: „Wege”, to ostatnio bardzo modne słowo, aczkolwiek chyba nie każdy wie, „z czym to się je”? Gdybyście mogli wyjaśnić, skąd w ogóle pomysł na wegetarianizm i co dobrego przyrządzacie na obiad, czy na kolację, co takiego smacznego możecie zaoferować gościom?
M. i M. S.: Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy spojrzeć na hasło “VEGE” trochę szerzej i pozwolić mi na pewną osobistą anegdotę.
Dla wielu osób “VEGE” kojarzy się z dietą bez mięsa, czy zdrowym trybem życia – wyborem takiej a nie innej sałatki czy lunchu. Oczywiście, decyzja o wyborze tej diety może być podyktowana kwestiami zdrowotnymi, podatnością na alergie pokarmowe czy też modą i trendami. Tak zostaliśmy ukierunkowani i wychowani. Pamiętam, jak rodzice mi mówili “zjedz mięsko, ziemniaczki zostaw” – takie były realia. Nie mieliśmy wtedy odpowiedniej wiedzy czy też świadomości, że mamy wybór, że można jeść inaczej. Jedzenie to przecież podstawa naszego istnienia a tak naprawdę bardzo wielu ludzi je “mechanicznie” – bez głębszej refleksji czy nawet sprawdzenia składu produktu. Idą do sklepu i wrzucają do koszyka kolorowe, atrakcyjnie zaprojektowane opakowania, nie wnikając w to, co jest w środku.
Nasze przejście na wegetarianizm, (czyli wykluczenie mięsa z diety) a później weganizm, (czyli całkowita rezygnacja z jakichkolwiek produktów odzwierzęcych) to był proces, który w moim przypadku rozpoczął się ponad 14 lat temu. Nie planowałem tego. Kiedyś obejrzałem dokument o fermach przemysłowych, który zawierał bardzo drastyczne sceny katowania zwierząt, wyładowywania na nich stresu, bicia i w końcu ich uśmiercania. Obrazy i dźwięki tych scen wryły mi się tak mocno w głowę, że przez resztę dnia nie mogłem wyjść z szoku, że do tej pory wypierałem te fakty z mojej świadomości – że przecież kotlet czy karkówka, którą kupuję w sklepie, to ciało świadomej, czującej, myślącej istoty, która przeszła przez piekło, aby skończyć na moim talerzu. Z dnia na dzień odstawiłem wszelkie mięso i była to jedna z najbardziej świadomych, przemyślanych decyzji w moim życiu. Po kilku latach zrezygnowałem też z serów, jajek, skór, pierza, puchu. Oczywiście, nie da się zupełnie wyłączyć ludzkiego oddziaływania na otaczający nas świat, ale możemy starać się ograniczać zbędne cierpienie, nie generować popytu na produkty, które są bezpośrednio związane z bólem, stresem i tragedią niewinnych, bezbronnych istot.
Życie w zgodzie z naturą i z poszanowaniem innych istnień to dla nas bardzo istotny wymiar tego, co robimy. Myślę, że właśnie to coraz częściej trafia do ludzi – jak ważne dla naszego zdrowia jest to, co jemy, skąd te produkty pochodzą, jaki wpływ na przyrodę ma działalność człowieka.
Na tym polega nasz weganizm i to właśnie oferujemy gościom Domu Nagórze: komfortową przestrzeń – bez skór, poroży czy futer. Nasza roślinna kuchnia to pełnowartościowe śniadania i obiadokolacje, przygotowane z lokalnych warzyw, owoców, często z własnego warzywniaka i sadu. Królują u nas kasze, strączki, orzechy, tzw. polskie super-foods jak siemię lniane, jarmuż, natka pietruszki, aronia czy pestki dyni. Ponadto serwujemy konfitury, przetwory domowej roboty, wypiekamy też własne pieczywo. W Domu Nagórze nakarmimy Was roślinnym jedzeniem, które potrafi pozytywnie zaskoczyć niejednego mięsolubnego gościa: sos bolognese na bazie soi, smalec z fasoli, kotlety z cieciorki, roślinne pasty o smaku ryby czy jajka.
Roślinne przepisy – kuchnia wegańska
JT-G: Skąd bierzecie natchnienie, czy są to jakieś sprawdzone przepisy, czy dominuje Wasza kreatywność?
M. i M. S.: Kuchnia wegańska oferuje nieskończone możliwości połączeń struktur i smaków. Można upiec sernik bez sera, creme brulee bez mleka i jajka, burgera bez mięsa wołowego. Na początku naszej drogi korzystaliśmy z gotowych przepisów z “Jadłonomii” Marty Dymek, czy bloga Eryka Wałkowicza “ErVegan” – z czasem przychodziły nasze własne pomysły, inspirowane kuchnią włoską, azjatycką czy też polską. Często pomocą są dla nas media społecznościowe, internet, ale wiele czasu poświęcamy na dopracowaniu już istniejących dań, przepisów, które robimy od lat. Po przejściu na weganizm upodobaliśmy sobie wszelkie słodkości, a tym bardziej takie, które można przygotować z małej ilości składników, bez konieczności pieczenia, np. orzechowe brownie czy “kulki mocy”.
Agroturystyka pod lasem
JT-G: To jak się ma teraz weganizm do prowadzenia agroturystyki? Kto może do Was przyjechać, kogo zapraszacie, a komu podziękujecie?
M. i M. S.: Prowadzenie wegańskiego domu gościnnego poza kwestiami jedzeniowymi, wymagało od nas odpowiedniego przygotowania przestrzeni, zgodnie z naszymi przekonaniami. Postaraliśmy się, aby pokoje dla gości były zdrowe, ekologiczne – bezpieczne dla osób podatnych na alergie. Nie ma u nas skór, zaś poduszki i kołdry nie mają wypełnienia z puchu. Stosujemy bezpieczne, ekologiczne środki czystości do prania i sprzątania, które oczywiście opatrzone są symbolem “cruely free”, czyli nie są testowane na zwierzętach.
Jeśli zaś chodzi o gości, to zapraszamy wszystkich, którzy pragną oderwać się od zgiełku i pędu, odpocząć w ciszy i spokoju, zrelaksować się i zregenerować. Mam tu na myśli nie tylko wegan czy wegetarian, ponieważ wśród naszych dotychczasowych przyjezdnych mieliśmy osoby stricte “mięsne”, które były kompletnie zaskoczone (oczywiście jak najbardziej pozytywnie) naszymi śniadaniami czy obiadokolacjami, a wielu z nich nie mogło uwierzyć, że potrawy, które jedli, były skomponowane tylko na bazie roślin.
Jednak przede wszystkim, oferta naszego Domu Nagórze, skierowana jest do dorosłych, którzy chcą przez kilka dni ukoić nerwy, odzyskać wewnętrzną równowagę, wyciszyć umysł. Widzimy, że wśród miejsc do wypoczynku coraz popularniejszy staje się trend “azylu dla dorosłych”. Takie osoby, które, na co dzień ciężko pracują, borykają się ze stresem i napięciem, często szukają właśnie miejsca, gdzie tak naprawdę mogą pobyć sami ze sobą, wsłuchać się we własne wnętrze. To nie tak, że nie przyjmujemy dzieci, kochamy je, sami mamy przecież syna, dlatego też umożliwiamy przyjazd całych rodzin – jednak warunkiem koniecznym jest wynajęcie obu pokoi, cała przestrzeń dla gości jest wtedy do ich prywatnej dyspozycji.
Jedynymi osobami, którym odmówimy gościny, są przyjeżdżający na polowania myśliwi. Jest to aktywność tak bardzo obca od tego, co wyznajemy, na co dzień, że niestety trudno nam będzie znaleźć wspólny język. Dookoła nas jest tyle miejsc, gdzie polujący mogą organizować sobie biesiady, zloty i imprezy. Dom Nagórze takim miejscem nie jest i nigdy nie będzie.
Wegetariańska agroturystyka
JT-G: Co oferuje wegańska agroturystyka „Dom Nagórze”?
M. i M. S.: W naszym starym domu na końcu wsi, otoczonym półdzikim ogrodem i starymi drzewami, mamy dwa kameralne pokoje, w których królują glina, drewno i cisza. W każdym pokoju stoi ogromne łoże, wyposażone w ekologiczny, konopny materac tzw. futon – gwarantujący najwyższy poziom wygody i komfortu spania. Lniana pościel otula gości do snu, budzi ich śpiew ptaków, lub promienie słońca nieśmiało zaglądające przez okienne ramy. Na śniadania zapraszamy do salonu na parterze, gdzie przy trzaskającym kominku i muzyce ze starych płyt winylowych można oddać się biesiadzie, kosztując starannie wybranych, przygotowanych przez nas posiłków. Do dyspozycji gości oddajemy też saunę suchą, w której można w ciszy i spokoju wzmocnić swą odporność, wypocić stres i skupić się na medytacyjnym oddychaniu. Dla wielbicieli książek, przygotowaliśmy kącik biblioteczny z wygodną kanapą i starym, bujanym fotelem oraz masą ciekawych pozycji, które sami przez lata zbieraliśmy.
W ciepłe, słoneczne dni zapraszamy do ogrodu, wywieszamy wtedy hamaki, rozkładamy koce, pozwalając gościom czerpać radość i satysfakcję z otaczającej ich natury i piękna okolicy. O walorach Nagórza wie wielu mieszkańców Lwówka Śląskiego, którzy często w weekendy przyjeżdżają tu pojeździć na rowerach lub pospacerować w pobliskim lesie.
Komfortowy nocleg
JT-G: Dziś agroturystyka w Nagórzu ma dla gości dwa, ale za to pełne ciepła, zachowane w starym stylu pokoje, ale docelowo tych pokoi ma być więcej, jakie macie plany?
M. i M. S.: Tak, zgadza się. Obecnie dla naszych gości mamy udostępnione dwa klimatyczne pokoje, umeblowane w sposób tradycyjny, ale z charakterem i oczywiście meblami po renowacji albo meblami z odzysku, czy po prostu pięknymi dla nas przedmiotami. W niektórych przypadkach są to prezenty od naszych bliskich, jak na przykład puf zrobiony ręcznie na szydełku czy ceramika wypalana w przydomowym piecu.
Dla podkreślenia rozmiarów pomieszczeń dodam, iż pokoje mają przypisane prywatne łazienki, które znajdują się odrębnej części kąpielowej, po drugiej stronie korytarza. Świadomie nie urządzaliśmy łazienek w pokojach, gdyż po pierwsze, nie chcieliśmy zabierać im przestrzeni, a po drugie, psuć klimatu starego, wiekowego domu – to nie hotel z WC w apartamencie, tylko dom gościnny, a w domu jak to w domu, łazienka jest w holu czy na korytarzu.
Ponieważ bardzo zależy nam na kameralnym i prywatnym charakterze tego miejsca, ostatecznie będziemy mieli jeszcze ostatni, trzeci pokój i będzie to tak zwana “dwójeczka” z klimatycznym, otwartym aneksem kąpielowym w pokoju. Tym razem nie mamy wyjścia, trzeba się dostosować do starego budynku, w końcu to on był tu pierwszy. Będzie to najbardziej intymna i prywatna izba w naszym domu gościnnym – takie mamy plany, chcielibyśmy go uruchomić jeszcze przed okresem letnim.
Jak dojechać?
JT-G: To na koniec najważniejsze, jak do Was trafić?
M. i M. S.: Najprościej, to jadąc z Lwówka Śląskiego należy się kierować na Płóczki Dolne a następnie na Płóczki Górne, po kilku minutach jazdy dojeżdża się do Nagórza. Bez problemu można nas też znaleźć na Mapach Google – nasz Dom zaczyna się tam, gdzie kończy się asfalt.
A tak na serio, to jesteśmy na Facebooku, Instagramie i Slowhopie. Na ten moment jeszcze pracujemy nad własną stroną internetową, ponieważ do tej pory całą uwagę i wysiłek włożyliśmy w remont domu i szykowanie przestrzeni dla gości.
Bardzo dziękujemy portalowi lwowecki.info za wywiad i poświęconą uwagę. Mamy nadzieję, że nasz Dom Nagórze – Roślinny Dom Gościnny będzie dobrze służył osobom, które tak jak my, odnajdują spokój w otoczeniu natury, kochają stare domy, i lubią poznawać historię. Do zobaczenia!
JT-G: Dom Nagórze to przepiękne miejsce „na końcu świata”, pełne tajemniczości i niespotykanego już dziś klimatu, miejsce wypełnione pasją i miłością nowych właścicieli, którą widać i czuć na każdym kroku. Z całego serca trzymam kciuki za spełnienie Waszych marzeń.