Niegdyś droga dla zakochanych. Dziś gminne wysypisko

8
2111

Trudno nie odnieść wrażenia, iż dbałość naszych władz o środowisko jest tak wielka, jak ich skuteczność w walce z wysypiskami śmieci. Wielkie słowa o pięknie naszych okolic, kupowane za dziesiątki tysięcy złotych z naszych podatków filmy „promujące” ich pracę i działalność na rzecz środowiska bledną w zderzeniu z rzeczywistością, z takimi jak poniżej obrazami.

 

– Piękne miejsce w Kotlinie, ścieżka na pkt widokowy na Skałki Zakochanych. – pisze do redakcji czytelniczka.

Kotlina to mała wieś położona w gminie Mirsk. Podobno już książę Bolesław IV Kędzierzawy miał tu wznieść dwór myśliwski, ale faktycznie wieś powstała dopiero 400 lat później i została założona w związku z robotami górniczymi w okolicy. Według rejestru Narodowego Instytutu Dziedzictwa na listę zabytków wpisany jest zespół dawnego ośrodka turystycznego, tzw. Zameczek.

O tym uroczym miejscu pisaliśmy pół roku temu. Wówczas również na prośbę czytelników pokazywaliśmy wielkie wysypisko śmieci.

– W ostatnim czasie doszły tu nowości, parę zderzaków samochodowych – dodaje z uśmiechem poirytowania mieszkanka gminy Mirsk.

Niestety, nikt się jak dotychczas sprawą nie zainteresował. Pół roku nie wystarczyło, żeby teren przywrócić do stanu świetności. Nikt nie miał w sobie na tyle dużo chęci, żeby zrobić z tym porządek. Wprawdzie ktoś może powiedzieć, iż to teren prywatny i „wolność Tomku w swoim domku”, ale czy aby na pewno? Czy „strażnicy teksasu” sprawdzili stan faktyczny działki, czy ustalono, kto jest właścicielem terenu w lesie, czy ów właściciel posiada zgodę na odbiór i składowanie odpadów w tak pięknym miejscu? Chuck Norris już dawno spaliłby się ze wstydu. No chyba, że to, co widzimy to nie jest wysypisko, a materiał budowlany, który przypadkowo i niezamierzenie trafił na działkę w lesie.


Co posłużyło do budowy drogi?

Co kryją ruiny w Kotlinie?

8 KOMENTARZE

    • Jeśli nie zmusimu urzędników polityków do tego, aby przepisami ułatwiali nam życie zamiast utrudniać, takie sytuacje będą coraz częściej występować. Podatki są coraz wyższe, opłaty śmieciowe coraz wyższe, a legalne pozbycie się śmieci jest coraz trudniejsze. To popsute przepsy urzędasów doprowadzają ludzi do desperacji. Powstaje taki absurd, że łatwiej i taniej w lesie lub w piecu pozbyć się odpadów zamiast swobodnie wywieźć do punktu utylizacji. A gmina zamiast ponieść koszty utylizacji, ponosi najpierw koszty sprzątania lasu, a później utylizacji.

  1. Jak tak można niszczyć nasz naturalny teren
    A z drugiej strony gdyby w końcu ktoś wyciągnął rękę do takich firm czy osób zajmujących się rozbiórka aut i ułatwił wywóz takich odpadów nie było by może takiego widoku. Coraz trudniej znaleźć miejsce gdzie przyjmują takie odpady albo jak znajdzie się to koszty za przyjęcie tego są ogromne.

  2. Problem polega na kiepskiej ustawie śmieciowej, małe i średnie firmy mają problem z odpadami bo nikt nie chce im odbierać małej ilość odpadów. A zwykły Kowalski jak sobie wymieni porysowany zderzak, ooo to dopiero ma problem! Pszok go nie nie może odebrać, śmieciarka nie może go zabrać ze zmieszanymi. I co pozostaje ? Smutne ale prawdziwe – do lasu.

Skomentuj kochający lasy Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here