Nie żyje Małgorzata Puchaczewska. Prowadziła rodzinny dom dziecka w Rębiszowie

9
9709

Serce pęka z bólu i łzy same cisną się do oczu. Dziś w nocy odeszła z tego świata żona, matka a dla ponad 30 podopiecznych rodzinnego domu dziecka po prostu „ciocia Gosia”. Osoba pełna ciepła, radości, która całe życie starała się pomagać ludziom.

 

Panią Małgorzatę poznaliśmy bliżej kilka tygodni temu. To wówczas jej rodzinę spotkała ogromna tragedia. Prowadzony przez nich od piętnastu lat rodzinny dom dziecka w Rębiszowie koło Mirska stanął w płomieniach. W wyniku pożaru budynek uległ znacznemu spaleniu. Rodzina straciła dach nad głową, jednak nie straciła nadziei na lepsze jutro. Przy wsparciu ludzi dobrej woli, sąsiadów, strażaków oraz lokalnych władz ostatnie tygodnie spędzali na odbudowaniu zniszczeń i przywróceniu temu miejscu radości i domowego ciepła.

Rodzinny dom dziecka po pożarze. Pilnie potrzebna pomoc! WIDEO

Dziś wszystkimi wstrząsnęła kolejna tragedia. Pani Małgorzaty nie ma już z nami. Rozpacz, łzy i niewyobrażalny ból towarzyszą tym, którzy mieli okazję poznać tą wyjątkową kobietę i jej rodzinę. Do Rębiszowa przyjechali już niemal wszyscy podopieczni, którzy przez te lata wychowywali się pod skrzydłami Pani Małgorzaty i Pana Zdzisława.

Trudno jest udźwignąć tyle tragedii na raz. W Rębiszowie wszyscy skupiają się na przyszłości. Wprawdzie żadne pieniądze nie ukoją bólu, mogą jednak pomóc w odbudowie zniszczonego w wyniku pożaru budynku. Pan Zdzisław zapewnia, iż za wszelką cenę chce odbudować dom, chce tchnąć w ten budynek nowe życie, chce by wróciła tu radość, uśmiech, przyjaźń i miłość, chce, by ziściły się marzenia jego ukochanej małżonki. W tych dążeniach wspierają go także dzieci, podopieczni i liczna grupa sąsiadów, przyjaciół.

Pomóc w odbudowie zniszczonego przez pożar domu można przekazując dowolną wpłatę na portalu https://zrzutka.pl/d48ffj/wplac

Łączymy się w bólu z pogrążoną w żałobie rodzinie i składamy najszczersze kondolencje.

9 KOMENTARZE

  1. Gosiu wiem że teraz jesteś w niebie i koło Ciebie są same dzieci a Ty każde z nich przytulasz i pocieszasz. Pan Bóg przyjął Ciebie z otwartymi ramionami.

  2. W takich chwilach pytam dlaczego Bóg pozwala na coś takiego? Dlaczego ?
    Czy zbyt mało przeszły te dzieciaczki w życiu by spotykała ich następna tragedia ? Dlaczego ?

Skomentuj Mieszkanka Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here